Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Paulina8102, super, że z tego wyszłaś :) powiedz, bierzesz jakieś leki?

 

nerwa, identycznie :) wychodzę z domu i czuję, że muszę wrócić, a najlepiej to od razu wrócić i się położyć. Mam takie dziwne stany, że nie wiem co się ze mną dzieje - słabo, mdło, niepewnie. Nie wiem czy zemdleję, czy zwymiotuję, czy dojdę do domu, nie mogę sobie znaleźć miejsca, jak siedzę to wstaję, jak stoję to się kładę, normalnie jak w jakiejś matni :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siłownia i rower. Biegać też próbowałam ale nudne to dla mnie. Dla mnie podstawową rzeczą była rezygnacja z jedynego wsparcia jakie miałam - z tego forum. Z czasem zrozumiałam, że mi nie pomaga a szkodzi. I przestałam tu zaglądać do dziś, nadszedł czas kiedy wierze że moge się zmierzyć z chorobami i sama nie "zachorować". Biore jeszcze Opipramol 50mg polowe rano, połowe wieczorem. I jakiś czas jeszcze chce kontynuować branie tego leku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, ja mialam ostatnio taka sytacje, ze jechalam samochodem, byl upal, i stalam w wielkim korku przed duzym skrzyzowaniem. Zaczal mi sie powoli lęk i juz wiedzialam, ze dobrze sie to nie skonczy (a w samochodzie zdarza mi sie to naprawde rzadko!). Co gorsza, nie moglam nigdzie zjechac ani nic, bo bylam otoczona samochodami. Wiec tak stalam i stalam i zaczal sie MEGA atak paniki. Juz myslalam, zeby po prostu wysiasc z tego samochodu na srodku ulicy. Ale tego tez sie balam, bo wtedy to dopiero bylaby cala akcja! Wiec siedzialam, nei wiedzailam co sie dzieje dookola, to bylo straszne.

No ale panika jak to panika, to apogeum trwalo moze 1-2 min. Potem wszystko przeszlo i bylo ok.

 

Wiec sobie pomsyallam, ok. przezylam, nie ucieklam (bo nie mialam gdzie), wiec da sie.

I dlatego np. teraz jak poszlam na ten spacer, to pomyslalam, ze dobra, jak mialaby byc panika to neich bedzie. Wiem, ze nie umre, nic mi sie nie stanie, co najwyzej bede miala tylko ten mega silny lęk, ale co najwyzej przez krotki czas. Ale.... takie myslenie mi w ogole nie pomaga :( Mimo, ze wiem, ze to "tylko" lęk, to jakos i tak, gdzies dalej, po prostu czuje sie tak "na granicy". Pomiedzy lekkim lękiem a duzym. I wiem, ze wystarcza sekundy, zeby to poszlo w tą gorsza strone. Wiec mimo, ze wiem ,ze te ataki sa do przezycia, to jakos nie jestem w stanie tego ogarnac teraz. A juz raz, 10 lat temu, udalo mi sie pozbyc dziadostwa na dluuuugi czas.

 

A jeszcze z ciekawostek - podczas gdy ciezko bylo mi isc do pobliskiego sklepu (na pieszo) i zrobic zakupy, bylam w stanie (jak mnie ktos zawiozl na lotnisko) przeleciec 2000km sama samolotem :D hheh No i tak to wyglada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świetnie, żadnych skutków ubocznych. Apap czy Ibuprom tez mają skutki uboczne. Co przeraża cie bardziej wymioty których prawdopodobnie nie będziesz mieć, czy taki stan trwający latami? To wszytsko siedzi w głowie, do dziś zostało mi to że jak skupiam się na oddychaniu mam wrażeni, że brakuje mi tchu. Nerwica nauczyła mnie doceniać życie, dzięki niej rzuciłam palenie i zaczełam uprawiać sport. Niemniej jednak niemam ochoty dalej iść z nią przez życie.. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paulina8102, ja w sumie tez w pewnym momencie cieszylam sie z nerwicy :) Tzn. cieszylam sie z tego, ze dzieki niej (a meczylam sie z bardzo silna agorafobia i lękami), patrze na wszystko inaczej. Bo po terapii wszystko mi przeszlo, i np. jechalam sobie autobusem i myslalam.... zajebiscie! jak ja sie ciesze, ze sobie jade tkaim autobusem bez lęku. Ludzie siedza obok i nawet nie wiedza jakie maja sczescie, ze moga sobie spokojnie jechac :) Albo wlasnie jechalam do innego kraju sama i tez mysallam - kurde, nie wychodzilam z domu jakis czas temu, a teraz sama podrozuje. I serio, dopiero wtedy docenia sie tow szystko, czego nie widzi normalny czlowiek, ktory tego nie przezyl.

No i tak sie cieszylam, z 10 lat. A potem znow pojawily sie komplikacje w zyciu, problemy, i w efekcie lęki :-/ wrrrr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, a jeszcze mialam zapytac - Ty jakos pracujesz czy nie? bo nie pamietam.

Z tego co zauwazylam, mi najbardziej pomaga w tym wszystkim, jak gdzies wychodze (do pracy na przyklad), bo wtedy wstaje, i sie nie zastanawam czy chce czy nie chce, czy sie boje. Tylko ogarniam sie i ide. I potem mam caly dzien zajety, potem wracam to jakos sie lepiej czuje, zahacze czasem o jakis market nawet itd.

A najgorsze jest jak siedze w domu, i musze potem gdzies wyjsc (np. do sklepu). I im dluzej siedze, tym jest tylko gorzej. A jak jestem w takim "ciągu", wirze pracy, zalatwiania spraw itd. to jest duzo lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja teraz już wiem na co zwracać uwagę, i już nie dam się tak podejść. Zawsze mam tabletki przy sobie, mam świetnego psychiatre i terapeutke. Ja pogodziłam się, że lęki będą towarzyszyć mi już zawsze w różnych momentach życia. Ale myśle że już wiem jak je opanować. U mnie jest lęk przed chorobami a ćwicząc czuje się zdrowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, pracuję, ale zdalnie. Więc wiadomo, nie wychodzę, bo nie muszę (no czasem jak mam spotkanie), dzięki temu od rana mam możliwość zastanawiania się jak bardzo źle mi jest i co aktualnie mi się dzieje. Dodatkowo pracuję w soboty (zajmuję się też makijażem) i tu się mega stresuję, bo nie mogę nawalić, muszę się stawić na daną godzinę i dać z siebie wszystko. Staram się przełamywać i nie poddawać temu, robię wiele rzeczy wbrew sobie - zbieram się i idę, wchodzę do sklepu i staram się powoli, normalnie zrobić zakupy i takie tam. Ale coraz mi trudniej :( Muszę się wziąć za sport, MUSZĘ. nerwa, bierzesz jakieś leki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, no wlasnie, ja ogolnie ma tak, ze tez moge pracowac zdalnie i niekoniecznie musze jezdzic do pracy. I niestety czesto z tego korzystam :) Wiadomo. Ja jeszcze mieszkam sama, wiec jak tak siedze w domu, to wlaczas sie myslenie :-/ A z kolei jak mam cos, ze MUSZE gdzies byc akurat (np. w pracy) na konkretna godzine, to juz mam stresa, i n p. nie moge spac w nocy, bo wiem , ze chociazby nei iwem co, to bede musiala tam byc. Ale z drugiej strony, jak sama postanowie jezdzic i robic prace poza domem zamiast w domu, to wlasnie wpadam w taki dobry rytm i potem kolejne dni sa coraz lepsze. Az z nowu nie zasiedze sie w domu...

 

Kurde, nie no, musimy faktycznie sie ogarnac, bo to czesto idzie t ylko w gorszym kierunku, a serio - ja juz sobie mysle, ze szkoda zycia, na takie coś :-/ Inni normalnie funkcjonuja, ciesza sie zyciem, robia rozne rzeczy. A my przez te cholerne lęki mamy pelno ograniczen.

 

Leków nie biore. Tzn. mam benzo doraznie w razie czego, ale podczas atakow juz nawet nie biore - raczej jak mam jakeis wazne spotkanie a kiepsko sie czuje. Ale sporadycznie.

A z takich stalych - bralam wenlafaksyne i spamilan. Ale.. w zasadzie ciezko to nazwac braniem, bo bralam takie minimalne ilosci (boje sie brac wiecej, bo po polowce dawki wenlafaksyny mialam przez 24h niezle jazdy), ze pewnie i tak nic nie dzialalo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, oj widzę, że wybitnie jedziemy na tym samym wózku :) Ja już myślę nawet nie tyle o sobie i swoich ograniczeniach co o zatruwaniu życia najbliższym - mój mąż ma ze mną 7 światów :( To jest paranoja, żeby wyjście do sklepu traktować jako wyczyn :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez prawda :-/ Bo niestety, jak ktos tego nie przezyl, to nie wie co to znaczy taki lęk, i wyobrazam sobie, ze to musi byc juz w pewnym momencie strasznie irytujace - jak robimy ciagle takie problemy z glupimi zakupami... A najwiekszy hardcore dla agorafobika jest chyba w Ikei - tam jak sie wejdzie, to nie da rady szybko wyjsc, bo jest cala ta trasa do przejscia, niby sa skroty jakies ale i tak trzeba podazac tym labiryntem jakos. Brrrrrrrr

 

Ja to sie pocieszalam, ze nie musismy wydawac kasy na jakies skoki spadochronowe czy inne ekstremalne sporty - bo wyjscie do sklepu, to czasem jak wyprawa na Mount Everest :P

 

A teraz (siedzac w domu) jak wyobrazilam sobie, ze mialabym sie nagle znalezc 1km od domu, bez samochodu, i musialabym wrocic na piechotę, to juz podskórnie czuje ten lęk! :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam to samo- o ikei nawet nie chce myslec...brrr...

w małych sklepach sobie radze, samochodem tez jak jade to wszystko jest ok- gorzej jak trzeba wysiasc...

najgorsze jest to, ze probowalam już pare razy zrobić zakupy w lidlu... czyli tak pośrednio jeśli chodzi o wielkość sklepu- i dwa razy wybiegałam w amoku, a później caly dzień taka przytloczona chodziłam ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, mam problem. Wczoraj jak badalam sluz to poczulam bol na prawej scianie pochwy, on jest tylko przy dotyku. Bol jest jakby na calej sciance, ale nasila się w jednym miejscu. Jest dziwny, dosyc silny, ale nie piekacy ani kluajcy. Seksu nie uorawialam, wiec obtarcia nie wchodza w gre... co to moze byc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wolałabym, żeby mnie ktoś TIRem rozjechał, niż kazał iść do Ikei :P Byłam ostatnio w zimie, ale wtedy mój stan był o wiele lepszy. Gdzieś w połowie tej meblowej ścieżki pojawił się niepokój i szybsze przebieranie nóżek, więc z mężem pośpiesznie udaliśmy się do wyjścia nic nie kupiwszy. Wtedy myślałam, że dramat, tragedia i jak żyć, a teraz lęk mnie ogarnia nawet na myśl o ikei. Nie no, super, dopiero wstalam, ciągle mam poczucie, ze życie mi przecieka przez palce, mąż chce jechać do rodziców a ja stwierdziłam, że się boję, bo źle się czuję i na pewno poczuje się jeszcze gorzej. Idę jutro do lekarki po coś na uspokojenie, poczytałam o tym Pramolanie i może spróbuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam problemu z wyjsciem do ludzi, ale dzisiaj mam mega dola, az mi sie chce plakac... zrabalam jedna rzecz w pracy i jutro sie z niej bede tlumaczyla, po drugie to mam te bole w pochwie niewiadomego pochodzenia, czuje sie beznadziejnie, caly czas mam wrazenie, ze cos ze slubem nie wypali, ze ksiadz nam go nie bedzie chcial udzielic, ze w ogole bedzie kiepsko... ;( ciagle sie o cos martwie. Jak nie zdrowie, to po chwili sobie wyszukuje jakies inne problemy osobiste, w pracy, odnosnie miliona innych spraw...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

scooby takie bóle to nerwobóle, na bank. Miewam to. Czasami to mocne przeszywające bóle np. z jednej strony. To mija, nie martw się.

alu, ja w Ikei czuję sie podobnie, choć czasm wydaje mi się że czas agorafobii mam już za sobą. Ale nie. Już 2 razy musiałam w jednych z pokoików zażyć walerianę, reszta zakupów z zawrotami głowy i derealizajcą, do samochodu wsiadam wyczerpana, często nic nie kupuję bo przejście "drogi" trwa kilkanaście minut, biegnę do wyjścia.

 

Dziewczyny załatwiłam sobie jelita, wczoraj zjadłam "obiad" w North Fish, łososia, grillowane ziemniaki i kupa surowki z białej kapuchy z jakimś dziadostwem koloru mlecznego i buraczki. Byłam taka głodna... Wieczorem mega biegunka, cały dzień bóle brzucha, wzdęcie, jadłowstręt, kłucie z prawej strony jelita aż do pachwiny. Masakra. mam nadzieje, że to po tym a nie jakiś Crohn lub rak jelita.

Dzis bardzo duzo o tym czytałam. Znowu!! a miałam nie czytać.

Pobolewania pod prawym żebrem mam juz chyba od roku albo dłużej, raz są raz nie, zauważyłam , ze wiele zależy od stresu i mojego lęku. Ale czy wszystko mozna zwalić na nerwice.

Potem wkręciłam sobie wodonercze i obumierającą nerkę bo ból czasem promieniuje na plecy.

No masakra. Jestem wrakiem kobiety. Nawet mam gdzieś czy moje córki jedzą obiad, wyganiam je bo muszę szukać w necie potwierdzenia, że nic mi nie jest,

Boję się przyszłości, 24h spięcie, lęk, oczekiwanie na coś złego, kontrolowanie się, ważenie, mierzenie temperatury,

chodze na psychoterapię i gówno, zaczyna mnie pobolewać i wszystkie założenia i rady terapeutki można sobie wsadzić w tyłek. Siadam do neta i szukam. Wyszukuję Crohny, raki jelita, martwice nerek, i inne cuda:((

Pobolewa mnie teraz cały brzuch, mam codzienne wzdęcia, robiłam juz badania i jest OK. Czasami boli mnie krzyż, czasem prawa noga.

Może to SIBO? Albo jakaś inna dysbakterioza, IBS? Po odgazowaniu bóle nieco ustają. Wszystko nasila sie w stresie, który mam od momentu obudzenia :( Po prostu Żal :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis, North Fish nie cieszy się raczej dobrą sławą, więc to na bank zatrucie pokarmowe - strasznie Ci współczuję :( Kurcze, co do reszty aż nie wiem co powiedzieć, to musi być obezwładniające. Wiem, co znaczy ciągle się BAĆ - koszmar. Masz cokolwiek co Cię relaksuje? Jakiekolwiek światełko w tunelu? Terapia nie działa nic a nic? Leki nie pomagają?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alu, leki odstawiłam w obawie , że szkodzą. Może źle zrobilam. Psychoterapia pomaga i uwielbiam na nią chodzić ale tylko wtedy gdy nic fizycznie mi nie jest. Gdy mam objawy somatyczne to nie wierzę w ta terapię, chodzę z musu:( Tak to wygląda niestety,

co mnie relaksuje hmm wszystko by mogło ale czarne mysli są ze mną czegokolwiek bym nie robiła.

a ja naiwna zasugerowałam się, ze rybka, suróweczki... juz nigdy więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja dzisiaj bylam u poloznej specjalnej od nerwic i dowiedziałam się ciekawej rzeczy -niskie ft3 przy wysokim ft4 zazwyczaj wystepuje przy nerwicach i depresjach i nie oznacza choroby tarczycy... tak samo leki przeciwdepresyjne zmieniają nieco wyniki..

nawet okres zdrowienia po infekcji wpływa na wysokość ft3...

wiec tak naprawdę potrzeba bardzo dobrego lekarza żeby sprawdzić czy aby na pewno ma się problemy z tarczyca.

ja mimo tsh poniżej normy mam wszystko inne w normie, lacznie z usg tarczycy...

 

 

a poza tym od paru dni czuje Dzidzie w brzuszku :)) dziś sluchalam Jej serduszka <3 to już 16 tydzień :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nefretis nic więcej nie powiedziała. Właśnie trochę o tym czytam i faktycznie ma rację. Moja Mama też miala zle wyniki tarczycy i po wielu badaniach wyszło, że go spowodowane nerwica... I nie brała żadnych leków oprócz na nerwicę i samo się unormowalo a pamiętam, zd nie wierzyłam Jej w takie tłumaczenie tych wyników...

Chyba organizm jest bardziej skomplikowany niż komukolwiek się wydaje...

 

A Twoje usg tarczycy jak wyglądało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×