Skocz do zawartości
Nerwica.com

Konwenanse


deader

Rekomendowane odpowiedzi

carlosbueno, dla mnie to brak szacunku do cudzej religii
w którym konkretnie miejscu brak szacunku dla religii :?:

A co do ślubów i pogrzebów to jako rytuały przejścia, praktycznie wszędzie są obchodzone i nie ma co się buntować choć ja też za nimi nie przepadam ale trudno w nich nie uczestniczyć gdy dotyczą najbliższej rodziny( rodzice, rodzeństwo, dziadkowie) ale gdy dotyczą kuzynów i wujków z którymi jakoś specjalnie nic mnie nie łączy to unikam ale raczej z przyczyn mojego wewnętrznego wstydu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, że w sklepie się płaci to nie jes konwenans tylko prawo, więc tutaj ci się nie udało porównanie.... konwenans jest taki że się nie beka przy stole, nie dłubie w zębach - ale wystarczy wylądować w innym kraju i możemy się zdziwić ;)

Może i na pogrzebie nie wypada - ale wystarczy spojrzeć na kulturę romską, oni piją, jedzą przy grobie, śmieją się i wspominają dobre czasy - czy to źle? Pamiętam jak na pogrzebie kolegi, a mieliśmy po kilkanaście lat po pogrzebie siedzieliśmy całą klasą i rozmawialiśmy o tym jak kiedyś było fajnie, o śmiesznych historiach i płakaliśmy - ze śmiechu :smile: Jego mama dziękowała nam, bo powiedziała że łez już starczy a jej syn był taki zawsze roześmiany..... gdzie tu brak szacunku?

 

-- Śr lip 10, 2013 5:40 pm --

 

carlosbueno, dla mnie to brak szacunku do cudzej religii
w którym konkretnie miejscu brak szacunku dla religii :?: .

Jawne krzywoprzysięstwo, obiecywanie, że potomstwo będzie się wychowywać w duchu kościoła, nauczając o Bogu, że będzie się przestrzegać zasad - obiecywanie czegoś, choć z góry wiemy że to kłamstwo.... dla mnie brak szacunku dla cudzej religii :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jawne krzywoprzysięstwo, obiecywanie, że potomstwo będzie się wychowywać w duchu kościoła, nauczając o Bogu, że będzie się przestrzegać zasad - obiecywanie czegoś, choć z góry wiemy że to kłamstwo.... dla mnie brak szacunku dla cudzej religii :/

Może i w pewnym sensie tak, ale z drugiej ten nasz polski powierzchowny katolicyzm wymusza takie postępowanie zwłaszcza w konserwatywnym otoczeniu, wiele osób się nie chcę np skrzywdzić rodziców bo oni uznaliby za wielki nietakt że ich wnuki są nieochrzczone, albo że ich dzieci nie mają ślubu kościelnego. Miałem taki przypadek w rodzinie i ciotka przez wiele lat nie mogła się z tym pogodzić, strasznie to przeżywała i przeżywa do dziś mimo że to bardzo udane małżeństwo.

 

A odnośnie pierwszej komunii to z kolei brak jej a głównie chodzi o prezenty może spowodować wielką traumę u dziecka, bo wszyscy inni dostali a ja nie, wiem że to takie zakłamane wszystko ale niestety takie są wymogi, oczekiwania polskiego społeczeństwa i nie spełnianie ich może przysporzyć sporo kłopotów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, że w sklepie się płaci to nie jes konwenans tylko prawo, więc tutaj ci się nie udało porównanie....

Jak dla mnie prawo jest swego rodzaju odmianą konwenansu więc podtrzymuję swój wywód.

wystarczy spojrzeć na kulturę romską, oni piją, jedzą przy grobie, śmieją się i wspominają dobre czasy - czy to źle?

Ale my nie żyjemy w kulturze romskiej, tylko naszej. A muzułmanie z lubością polewają kwasem kobiety które im podpadły - czy to źle? Zapewne powiesz że tak, ja też, a oni to widzą jako normalną rzecz. Więc nie widzę sensu takich porównań. Rytuały pogrzebowe są w każdej kulturze mniej lub bardziej inne, ale my żyjemy w jednej, konkretnej, i rozpatrujmy sytuację na "naszym podwórku".

Pamiętam jak na pogrzebie kolegi, a mieliśmy po kilkanaście lat po pogrzebie siedzieliśmy całą klasą i rozmawialiśmy o tym jak kiedyś było fajnie, o śmiesznych historiach i płakaliśmy - ze śmiechu :smile: Jego mama dziękowała nam, bo powiedziała że łez już starczy a jej syn był taki zawsze roześmiany..... gdzie tu brak szacunku?

Też coś podobnego przeżyłem i z perspektywy czasu się tego wstydzę. Tak nie wypada i jak dla mnie - koniec, kropka. Jedna matka się trafiła której śmiechy na pogrzebie nie przeszkadzały - ale jest ona statystycznie wyjątkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie z tymi pogrzebami jest tak - na sam pogrzeb mogę iść, ale ideologicznie nie wchodzę na ceremonię w kościele - czekam przed kościołem. Identycznie robię ze ślubami, chrzcinami etc - ceremonię w kościele oglądam z bramy, a reszta to już normalnie. Jakbym MUSIAŁA wejść, bo np. ktoś bliski by mnie w tym kościele potrzebował, to logiczne, że bym weszła, ale jak nie ma jakiejś palącej potrzeby, to wolę nie właśnie ze względu na tę hipokryzję. Nie będę udawać, że się modlę, bo to chyba nawet dla katolików powinno być obraźliwe wręcz. Bardzo się dziwię, że niektórzy się obrażają, że NIE udaję.

 

Natomiast na tych 3 pogrzebach najbliższych faktycznie nie byłam w ogóle. W przypadku mojej babci i mojej dziewczyny nie chciałam widzieć fałszywych mord, które miały je głęboko w dupie za życia, a po śmierci, przed ludźmi, demonstrowały wielki żal, bo tak wypada. Bardzo je obie kochałam i nie czułam się na siłach tego oglądać.

 

Co do ojca, pewnie jakbym miała warunki to bym pojechała, ale niestety - dojazd to było kilkaset zł (tata nie zmarł w Polsce i nie jest w Polsce pochowany), a ja miałam coś koło 2 stów w kieszeni, byłam bez pracy, a miałam dom na utrzymaniu. Wcześniej go utrzymywał ojciec, a zmarł dość nagle. Rodzina ojca, która zorganizowała pogrzeb (w duchu protestanckim wbrew woli taty - ateisty) nawet nie zaproponowała głupiej pożyczki żebym mogła przyjechać. Co ja gadam - nawet mnie o nim osobiście nie powiadomili, dowiedziałam się przez mamę. Serio, miałam w tym momencie poważniejsze problemy na głowie niż oglądanie trumny taty, który już w tym momencie nie żył, nie pożegnałabym go (chyba, że tak sama dla siebie), nie porozmawiała.

 

Żeby była jasność - nie tłumaczę się, bo ktoś tam mnie nazwał chamką i kimś tam jeszcze, bo ja mam głęboko co user XXY myśli o mnie i o moich decyzjach w kwestii moich pożegnań z moimi bliskimi. Po prostu klaryfikuję jak było.

 

Acha:

 

Jeśli chodzi jednak o dziewczynę To tak jakby powiedziec że nic sie nie odczuwa po jej stracie.

 

Zapraszam do powtórzenia mi tego na żywo prosto w twarz, dam gratis po mordzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader

 

I jak stwierdził, musiał zmienić swoje poglądy, bo nie wyobraża sobie spędzić życia z czymś czym gardzi, bo według jego przekonań powinno zemrzeć w kontekście doboru naturalnego.

To na jakie zmienił bo nie skapowałem jakoś. Właśnie jako anty teista i darwinista powinien nie mieć problemu z odrzuceniem takiego dziecka.

sprawić żeby rodzina mojej zmarłej dziewczyny zobaczyła że w takiej chwili przyszedłem, podłączyłem się do ich rytuału, odrzuciłem swojej zasady żeby oni poczuli się lepiej

Oznacza to, że nie poszedłeś tam z potrzeby własnego serca, by się z nią pożegnać, tylko żeby swoją obecnością wesprzeć jej rodziców. Ja pisałem głównie o swoich pobudkach, chodzenia na pogrzeby.

. I mam gdzieś czy to jest hipokryzja, czy nie, dla mnie ważniejsze jest to że wiem że zrobiłem coś dobrego dla kilkorga ludzi.

A u mnie wygląda na to, że mam gdzieś innych ludzi w takich sytuacjach i stawiam siebie i swoje potrzeby na pierwszym miejscu. Niestety to wredne, ale taka jest prawda. Jestem totalnym egoistą.

Ale kiedy jej matka rzuciła się do grobu z lamentem to jako jeden z pierwszych rzuciłem się żeby ją odciągnąć, wspomóc.

Ja bym tego na pewno nie zrobił. Chciała lamentować to widocznie było jej to potrzebne w takim stanie. Myślę, że bardziej odciągnąłeś ją dlatego, żeby nie robiła "widowiska" dla ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To na jakie zmienił bo nie skapowałem jakoś. Właśnie jako anty teista i darwinista powinien nie mieć problemu z odrzuceniem takiego dziecka.

Zmienił na takie że człowiek jest czymś więcej niż biomasą, że siedzi w nim jakaś dusza itd... Szczerze - to nie zagłębiałem się w to za bardzo bo generalnie przez to całe wydarzenie koleś tak się zmienił że nam się przyjaźń zerwała. No a poglądy zmienił, bo, jak pisałem, jako darwiniście łatwo byłoby mu odrzucić takie dziecko - gardzić nim itd. a zapowiada się ze przez najbliższe lata będzie je miał pod dachem tak więc głupio tak trochę gardzić własnym dzieckiem...

Oznacza to, że nie poszedłeś tam z potrzeby własnego serca, by się z nią pożegnać, tylko żeby swoją obecnością wesprzeć jej rodziców. Ja pisałem głównie o swoich pobudkach, chodzenia na pogrzeby.

Trochę tak, a trochę też z własnych pobudek. Żeby właśnie w tej "ostatniej podróży" towarzyszył jej ktoś kto wie że to wszystko to... cyrk. Jakiem niewierzący, gdyby miejsca były zamienione - czyli to ja bym umarł, a ona żyła, to - głupio to brzmi bo człowiek nieżywy nie myśli, ale - też chciałbym żeby tam przyszła, żeby wśród tłumu była jedna istota która naprawdę mnie rozumiała.

A u mnie wygląda na to, że mam gdzieś innych ludzi w takich sytuacjach i stawiam siebie i swoje potrzeby na pierwszym miejscu. Niestety to wredne, ale taka jest prawda. Jestem totalnym egoistą.

Dobrze że się do tego przyznajesz, ja taki byłem, nadal po części jestem, ale pracuję nad tym żeby to zmienić i jestem dumny z rezultatów :) Nie będę prawił morałów, ale... lepiej żyć w zgodzie z ludźmi niż wiecznie pokazywać ludziom "fuck you". " Kto uważa ludzi za stado i ciągle przed nim ucieka, ten musi liczyć się z tym, że to stado dogoni go i weźmie na rogi" :)

Ja bym tego na pewno nie zrobił. Chciała lamentować to widocznie było jej to potrzebne w takim stanie. Myślę, że bardziej odciągnąłeś ją dlatego, żeby nie robiła "widowiska" dla ludzi.

Oczywiście że tak, ale... napisałeś to tak jakby to było coś złego. Chciałem jej oszczędzić tego żeby ludziom wrył się w pamieć widok rozhisteryzowanej, niepanującej nad sobą "wariatki"...

 

Nie wiem już sam. Wydaje mi się że mam rację we wszystkim co powyżej wypisałem. A ponoć największą mądrością jest przyznanie się że "wiem że nic nie wiem". Nic już nie wiem. Namąciliście mi w głowie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... napisałeś to tak jakby to było coś złego. Chciałem jej oszczędzić tego żeby ludziom wrył się w pamieć widok rozhisteryzowanej, niepanującej nad sobą "wariatki"...

Umarło jej dziecko...... myślisz, że obchodziło ją to co pomyślą o niej ludzie? Jak im się wryje w pamięć? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Umarło jej dziecko...... myślisz, że obchodziło ją to co pomyślą o niej ludzie? Jak im się wryje w pamięć? :roll:

Nie. I po to tam między innymi byłem - żeby zadbać o to "za nią". I wiem że jej córka też by nie chciała takich "scen". "Dla niej" też to zrobiłem. Zresztą masz w sygnaturze idealne podsumowanie mojego czynu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader

Zmienił na takie że człowiek jest czymś więcej niż biomasą, że siedzi w nim jakaś dusza itd... Szczerze - to nie zagłębiałem się w to za bardzo bo generalnie przez to całe wydarzenie koleś tak się zmienił że nam się przyjaźń zerwała. No a poglądy zmienił, bo, jak pisałem, jako darwiniście łatwo byłoby mu odrzucić takie dziecko - gardzić nim itd. a zapowiada się ze przez najbliższe lata będzie je miał pod dachem tak więc głupio tak trochę gardzić własnym dzieckiem...

Myślałem, że ostatecznie je odrzucił, stąd moja dezorientacja. Moim zdaniem jeszcze bardziej głupio jest udawać, że się nie gardzi swoim dzieckiem. Męczarnia na całego.

głupio to brzmi bo człowiek nieżywy nie myśli, ale - też chciałbym żeby tam przyszła, żeby wśród tłumu była jedna istota która naprawdę mnie rozumiała.

No właśnie. Ja sobie tak to tłumaczę, że tego umarłego już nie ma, że przestał istnieć, zostało tylko ciało, w którym żył, więc po co tutaj (na pogrzebie) jestem.

 

Dobrze że się do tego przyznajesz.

No nie wiem. Głoszenie tak niewygodnych i niepopularnych poglądów, to nic dobrego dla mnie. Jedyne co mnie po tym spotyka to święte oburzenie, totalny brak zrozumienia i pogarda. Trudno jakoś to zniosę.

Kto uważa ludzi za stado i ciągle przed nim ucieka, ten musi liczyć się z tym, że to stado dogoni go i weźmie na rogi" :)

Pewnie mnie kiedyś wezmą, wszak kto lubi odmieńców? Tylko inni odmieńcy. Większości ludzi inność pozostałych bardzo drażni i nie tolerują tego w ogóle.

 

Oczywiście że tak, ale... napisałeś to tak jakby to było coś złego. Chciałem jej oszczędzić tego żeby ludziom wrył się w pamieć widok rozhisteryzowanej, niepanującej nad sobą "wariatki"...

To samo bym napisał co linka wyżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem. Głoszenie tak niewygodnych i niepopularnych poglądów, to nic dobrego dla mnie. Jedyne co mnie po tym spotyka to święte oburzenie, totalny brak zrozumienia i pogarda. Trudno jakoś to zniosę.

Nope, man. To jak przyznanie się alkoholika do alkoholizmu, jak przyznanie narkomana do ćpuństwa... Deklarujesz że jesteś egoistą - i ja szanuję taką szczerość. Inna sprawa czy i co zamierzasz z tym zrobić ;) Ja przez lata uciekałem przed stadem i dopiero teraz zaczynam się z nim "godzić". Chyba. Mam nadzieję. Ja naprawdę chcę wrócić do "żywych", a samo się to nie zrobi. Trzeba trochę zgiąć kark, pokajać się za przeszłe grzeszki. Od kiedy zacząłem zrównywać tempo ze stadem to zaczęło mi się lepiej żyć. To forum jest świetne, pomaga mi, ale bez obrazy - nie chcę na nim siedzieć do końca życia, no, chyba że jako "cichy pomocnik" jak już "znormalnieję" ;)

To samo bym napisał co linka wyżej.

Odpowiedziałbym ci to samo co jej ;) Ale luz, wiem, że nie przeżyliście tego co ja i mnie do końca nie zrozumiecie, tak jak "normalni" ludzie "nie rozumieją" ludzi z depresją czy nerwicą - bo nie dane im było "posmakować" jak to jest. Wiem jedno - mam czyste sumienie jeśli chodzi o ten pogrzeb, nic nie zmienicie w moim postrzeganiu tamtego dnia. Zrobiłem to co uważałem za słuszne, w sposób który uważałem za słuszny - i nadal tak myślę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja te posty sobie zapiszę i wkleję do tematu o tym, dlaczego zdrowi są nietolerancyjni dla chorych.

 

Jak ktoś nie jest w stanie ogarnąć rozpaczy to jak ma rozumieć co innego, a jak reszta zamiast tego zrozumienia wymagać, zmiana problem tam, gdzie go nie widać, to potem wychodzi problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader,

i ja szanuję taką szczerość

Ty tak i tego byłem pewien, ale jakbym taki pogląd wygłosił w na przykład w pracy, to by mnie chyba spalili na stosie (w każdym razie postawiłbym wszystkie pieniądze, że nikt absolutnie by mnie nie poparł). Już samo to, że jako jedyny ze zmiany wyłamałem się z chęci uczestnictwa w składce na prezent pożegnalny dla jakiejś kobity co odchodziła na emeryturę (nawiasem mówiąc, tak odeszła, że zapier..la teraz więcej niż przedtem, emeryturą ma wysoką, a że jest łasa na kasę to "dorabia: drugi e tyle na umowie-zleceniu)a ja ją znałem jedynie z mówienia sobie dzień dobry, spowodował konsternację wśród nich. Z drugiej też się wyłamałem - tym razem na kolesia co to pracuje od 2 miesięcy i się będzie żenił. Przez takie bzdury już dziwnie na mnie patrzyli i słyszałem te ich szepty pełne oburzenia. Wyobraź sobie jakbym wygłosił takie teorie, które napisałem wyżej. Szkoda gadać.

 

Ale luz, wiem, że nie przeżyliście tego co ja i mnie do końca nie zrozumiecie

No właśnie, pewne refleksie przychodzą dopiero razem z doświadczeniami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rotten soul, hehe wiem dobrze o czym mówisz :D Ot choćby ostatnio "ominęło" mnie wesele znajomych bo zastrzegłem im że nie byłem, nie jestem, i nie mam zamiaru być w posiadaniu garnituru. A oni stwierdzili że bojówki i t-shirt to nieodpowiedni ubiór na spęd gdzie cała rodzina będzie ich oglądać i oceniać z kim się zadają :P Ale ja nie mam do nich żalu o to - to jest taki KONWENANS że na wesele trzeba przyjść w garniaku i zostałem pokarany za próbę złamania takowego. Albo w liceum - nie poszedłem na studniówkę, stwierdziłem że zabawa wśród głąbów z mojej klasy mnie nie interesuje, wolę pójść z prawdziwymi znajomymi na piwo. Jak się okazało miałem nosa, bo moja klasa narobiła szkód w pomieszczeniu i oprócz składki na studniówkę musieli potem pokrywać szkody...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rotten soul, hehe wiem dobrze o czym mówisz :D Ot choćby ostatnio "ominęło" mnie wesele znajomych bo zastrzegłem im że nie byłem, nie jestem, i nie mam zamiaru być w posiadaniu garnituru. A oni stwierdzili że bojówki i t-shirt to nieodpowiedni ubiór na spęd gdzie cała rodzina będzie ich oglądać i oceniać z kim się zadają :P Ale ja nie mam do nich żalu o to - to jest taki KONWENANS że na wesele trzeba przyjść w garniaku i zostałem pokarany za próbę złamania takowego.

Jak - POKARANY... Pokarany to byś był, jakby się na Ciebie obrazili i przestali odzywać. Ich ślub i oni decydują, a Ty decydujesz, czy kupujesz garnitur czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak - POKARANY... Pokarany to byś był, jakby się na Ciebie obrazili i przestali odzywać. Ich ślub i oni decydują, a Ty decydujesz, czy kupujesz garnitur czy nie.

Ty to widzę z tych, którym sarkazm i autoironię trzeba zaznaczać w tekście :P Jakby się do mnie przestali odzywać i obrazili to nie byłbym w żaden sposób pokarany - co najwyżej oni by się pokarali zerwaniem znajomości z takim zajebistym gościem jak ja :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Acha:

 

Jeśli chodzi jednak o dziewczynę To tak jakby powiedziec że nic sie nie odczuwa po jej stracie.

 

Zapraszam do powtórzenia mi tego na żywo prosto w twarz, dam gratis po mordzie.

 

Może przesadziłem...wydawało mi sie że olałas pogrzeb z zasady...zasady w taki trochę przekorny na styl nastolatków sposób. Po prostu nie wchodzisz do kościoła i tyle, że tak jakby taka powierzchowna zasada miała dla ciebie większe znaczenie niż pogrzeb i to co sie z nim wiąże...no ale najwyrazniej miałem mylne wrażenie

 

Co do garniaka to po prostu głupota...Czyli nie miec garnituru było dla ciebie ważniejsze niż obecność na ślubie znajomych? Czy możenie miałes kasy...bo jeśli to zwykłe "nie lubie garniaków" to troche słaby powód...poza tym spokojnie można sie ubrać po prostu elegancko. Nie musi to być garnitur. Wystarczy sie nie odpieprzyć jak na grila w parku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do garniaka to po prostu głupota...Czyli nie miec garnituru było dla ciebie ważniejsze niż obecność na ślubie znajomych? Czy możenie miałes kasy...bo jeśli to zwykłe "nie lubie garniaków" to troche słaby powód...poza tym spokojnie można sie ubrać po prostu elegancko. Nie musi to być garnitur. Wystarczy sie nie odpieprzyć jak na grila w parku

Konglomerat powyższych powodów. Owszem, zarabiam na tyle żeby się utrzymać, ale jednorazowy wydatek rzędu 2000 na jedną remizową potupajkę to dla mnie za dużo. A kupowanie garniaka za 200 pln ze szmateksu nie spełniałoby raczej ani ich ani moich wymagań estetycznych :P Ale szczerze się przyznaję że ten konwenans (ślub + wesele) to jest dla mnie wiocha i żenada i z premedytacją się na to nie piszę i możecie bez skrupułów po mnie pojechać że dałem dupy wbrew zasadom które głosiłem wcześniej - tak, będziecie mieć rację. Inna sprawa że ślub a pogrzeb to jednak dla mnie dwie różne sprawy. Niby jedno i drugie teoretycznie ma się raz w życiu, ale po ślubie jest jednak znaczne prawdopodobieństwo że się jeszcze z nowożeńcami spotkam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a o co tu pojeżdżać... Jednak samo wesele w punktu widzenia kumpla pana młodego, czy panny młodej to zupełnie inna impreza niż jak jedziesz jako rodzina.... Ja na weselach od zawsze tańcze tylko pociąg, ewentualnie jak są to kaczuchy,albo jak mnie ktoś zmusi...Tak to przecież pijesz i sie dobrze bawisz. Musisz tylko uciec jeszcze przed oczepinami, a tak to nie wiem co w tym wioskowego...Zawsze na weselach jest dość spoko...choć jaich nie lubie ze względu na kamery i te jeb...ne konkursy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jak dla mnie cały ten cyrk z wujkami w rozchełstanych koszulach około północy zataczających sie z pytaniem "A tyyy tosssskąd wogóle znaszszsz Andrzejjja?" to wiocha. Dla samych biorących udział zresztą - też. Oni po prostu mieli więcej samozaparcia niż ja i podołali konwenansowi - walnęli dla rodzinki ślub w kościele mimo że są oboje niewierzący, wesele zrobili w remizie z kapelą weselną choć woleliby w gruncie rzeczy imprezę na 10 osób, bez rodziny. Ale oni mają dobrze wyrobiony instynkt społeczny, którego mi brakuje :P Raz tylko byłem na weselu i to tylko dlatego że mi za to zapłacono, tak to nie mam zamiaru uczestniczyć w takich imprezach. Za dwa dni będzie "prawdziwe" wesele - dla znajomych, bez rodzinki, bez disco polo. I bez garniaków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Umarło jej dziecko...... myślisz, że obchodziło ją to co pomyślą o niej ludzie? Jak im się wryje w pamięć? :roll:

Nie. I po to tam między innymi byłem - żeby zadbać o to "za nią". I wiem że jej córka też by nie chciała takich "scen". "Dla niej" też to zrobiłem. Zresztą masz w sygnaturze idealne podsumowanie mojego czynu.

Scen...? Absolutnie niezrozumiały dla mnie punkt widzenia. I choćby płakała na grobie przez 2 godziny..., dla mnie taki widok nie byłby powodem do "wstydzenia się za nią", raczej do współczucia. I zapamiętałbym ją jako kogoś kto bardzo cierpiał i przeżywał po stracie córki, nie jako rozhisteryzowaną babę (wydaje mi się, że tak odebrałby tą sytuację każdy posiadający chociaż odrobinę empatii)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnie taki widok nie byłby powodem do "wstydzenia się za nią", raczej do współczucia. I zapamiętałbym ją jako kogoś kto bardzo cierpiał i przeżywał po stracie córki, nie jako rozhisteryzowaną babę (wydaje mi się, że tak odebrałby tą sytuację każdy posiadający chociaż odrobinę empatii)

Zwłaszcza dyżurne babcie które łażą na każdy pogrzeb i potem porównują ze sobą który był bardziej "udany". Niestety, takie miejscowe realia. Tych "przypadkowych widzów" było więcej niż osób spokrewnionych/zaznajomionych ze zmarłą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@deader

Patrz punkt 1.

1.wydaje mi się, że tak odebrałby tą sytuację każdy posiadający chociaż odrobinę empatii

 

Zwłaszcza dyżurne babcie które łażą na każdy pogrzeb i potem porównują ze sobą który był bardziej "udany". Niestety, takie miejscowe realia. Tych "przypadkowych widzów" było więcej niż osób spokrewnionych/zaznajomionych ze zmarłą.

No spoko, tylko pytanie brzmi czemu się ich "zdaniem" tak bardzo przejmujesz...

 

...znikam w czeluściach internetu, cześć :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader,

 

Ale szczerze się przyznaję że ten konwenans (ślub + wesele) to jest dla mnie wiocha i żenada i z premedytacją się na to nie piszę i możecie bez skrupułów po mnie pojechać że dałem dupy wbrew zasadom które głosiłem wcześniej - tak, będziecie mieć rację

Zgadzam się w całej rozciągłości. Sam też byłem raz na "śluboweselu" i tylko z tej przyczyny, że świadkowałem (obietnica kumplowi jeszcze z czasów liceum - miałem ochotę się wycofać, ale zwyciężyło me sumienie). Wiem, że nigdy więcej tego nie zrobię, bo wciąż doskonale pamiętam jak się tam wymęczyłem. Dla introwertyka takiego jak ja to było takie małe prywatne piekło :twisted: A garniak to wziąłem jeszcze z czasów licealnych, bo wciąż był dobry, więc chociaż się zrujnowałem za nadto.

 

Oni po prostu mieli więcej samozaparcia niż ja i podołali konwenansowi - walnęli dla rodzinki ślub w kościele mimo że są oboje niewierzący, wesele zrobili w remizie z kapelą weselną choć woleliby w gruncie rzeczy imprezę na 10 osób, bez rodziny.

Tego właśnie nie mogę pojąć :shock: Niektórzy to chyba się wolą pomęczyć robiąc coś przeciwko sobie i swym upodobaniom, aby tylko płynąć z prądem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No spoko, tylko pytanie brzmi czemu się ich "zdaniem" tak bardzo przejmujesz...

Bo po pogrzebie jej rodzina dalej musi jakoś żyć, a im mniej dziwnych jazd typu baby w sklepie szepczące "ty, patrz, to ta co tak włosy rwała na pogrzebie" na jej widok tym dla nich lepiej. Banał? Może. Nie dla tych których to dotyczy. Trzym się :)

Tego właśnie nie mogę pojąć :shock: Niektórzy to chyba się wolą pomęczyć robiąc coś przeciwko sobie i swym upodobaniom, aby tylko płynąć z prądem.

To się nazywa instynkt przetrwania ;) Bo oni się przemęczą jeden wieczór, ale potem nie będzie przez lata wytykania że "to te antychrysty co ślubu u księdza nie wzięły!", a tu, na naszym (a już zwłaszcza ich) zadupiu - niestety jest to ważna rzecz. Zwłaszcza jeśli kumpel ma sklep spożywczy w którym kupuje połowa miejscowych moherów :D Można powiedzieć że to w pewnym sensie zagranie marketingowe :D :D :D

 

A co do "niepojmowania" tego - to jest właśnie to, co różni "ich" od "nas". Oni tańcowali i pili wódkę a my siedzieliśmy na forum dla świrów :smile: Kto w ogólnym rozrachunku "lepiej wyszedł"..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×