Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem zrujnowana...


Gość Keji

Rekomendowane odpowiedzi

Największym bólem mojego życia jest nietolerowanie wartości pośrednich. Chcę być wszystkim i niczym zarazem. Muszę wybierać pomiędzy jedną, a drugą skrajnością. Odbija się to na wszystkich dookoła. W niespełna miesiąc jakiś czas temu potrafiłam z cichego, długowłosego, zalęknionego i strachliwego lamusa, który nie miał alkoholu w ustach ani papierosa przeistoczyć się w chamską, buntowniczą, zawziętą, nie znającą lęku, wstydu i krytyczną chłopczycę, potrafiącą upić się jak szpadel i palącą jak smok. Wyżywam się za wszystkie lata spędzone bez życia. Wewnątrz mnie niby wszystko pozostało to samo. Nie był to jakiś szczególny okres, nie nastąpiła gruntowna zmiana środowiska, i może to gorzej, bo w tym momencie byłam i jestem na środkowym etapie zdania liceum. Moja zmiana obiła się echem. Nagle, na początku roku, niezauważalny lamus ledwo zdaje z frekwencji, chodzi w kratkę, można go spotkać z fajką w zębach na ulicy i usłyszeć jak w przypływie złości rzuca wiązankami, które ledwo da się powtórzyć. W nauce nie opuściłam się szczególnie, wciąż świetnie piszę i mówię w dwóch językach, co, jakby nie patrzeć, budzi jeszcze większe zdziwienie. Wszyscy mają na mnie oko, stałam się jedną z bardziej rozpoznawalnych osób w mieście. Co zrobię, zaraz do kogoś dojdzie. W przeciagu ostatniego miesiąca już parę razy lądowałam na dywaniku, bowiem do wychowawcy co rusz dochodzą nowe informacje i plotki o moim zachowaniu to tu, to tam. Rodziciele niedługo mnie wydziedziczą, słuchając z jej ust z kolei wszystkiego co najgorsze na mój temat, dla nich jestem już przegrańcem życiowym, powodem do wstydu. Ich zdaniem to wina "towarzystwa", a nie mojej własnej intencji. Nie bronią mnie, współpracują ze szkołą. Nikt nie jest pod taką obserwacją jak ja, ponieważ do wszystkich przywykli, natomiast moja osoba budzi niedowierzanie, skąd tak nagła i intensywna zmiana. Jak ktoś ambitny i zdolny mojego pokroju może pogodzić jednocześnie zachowywanie się jak ostatni menel, tego nie potrafią zrozumieć. Wszyscy rzucają się na mnie z pazurami i wymagają natychmiastowej poprawy. A ja nie wiem, czy potrafię. Trudną jest dla mnie zmiana tylko określonego zachowania, określonej cechy. Czuję, że aby się zmienić, muszę znowu wrócić na dawną skrajność, a tego nie chcę. W dodatku panuje we mnie tak okrutna złość w momencie, gdy ktoś za bardzo wchodzi mi na głowę, oraz dyktuje, co mam robić, że skutkiem coraz większego naporu ja staję się coraz bardziej nie do zniesienia. Silne emocje często biorą górę. Nie mam pojęcia, co teraz zrobić, jak to wszystko wypośrodkować, naprawić opinię, unormować stosunki z ludźmi. Może inni z pogranicza będą w stanie mi pomóc. Przeraża mnie, jak szybko potrafię z jednej osoby przemienić się w drugą, zupełnie odmienną. Problem jest także w tym, że ja doskonale wiem, iż wewnątrz wszystko jest tak samo, a zatem nie mogę zmotywować się, by popracować nad tym, co pokazuję na zewnątrz...

 

-- 07 cze 2013, 00:30 --

 

Wszyscy łkają nade mną, użalają sie na moje zdemoralizowanie. A ja? Dochodzę tylko do wniosku, że nie jestem w stanie już tego odkręcić. Mogę zaledwie zrobić coś tak psychicznego, jak przyznanie, że grałam przez te parę miesięcy po to, by skonfrontować się z najgorszymi wyobrażalnymi sytuacjami- w ciągu tego czasu zrobiłam wszystko, czego się bałam i czego uważałam, że robić mi nie wolno. Na raz. Sytuacje takie jak ta, czyli nagonka ze strony całej społeczności szkolnej w porozumieniu z opiekunami śniły mi się kiedyś w koszmarach nagminnie. Zawsze doskonale chowałam swoje problemy ze strachu, że wytknę sie poza normy. Teraz koszmar to rzeczywistość i przysięgam, iż budząc się dziś i patrząc na swoją sytuacje obecną liczyłam, że to sen. Jestem osobą tak dynamiczną, że nie dziwię się, iż ludzie nie nadążają. Nie zrozumieją, jak to jest, gdy żyjesz przeżywając wszystko z całej pety. Jeśli się denerwuję, to wpadam w szał i nie jestem sobą. Jeśli chcę nabrać niezależności, przeprowadzam absolutny bunt. Wszystko, albo nic. Miłość, albo nienawiść. Euforia albo dno depresji. Jedno złe słowo na moją osobę i cała muszę być zła. Jestem albo totalnie cicha, albo tak głośna, że nie dasz rady mnie przegadać. Nie potrafię niczego wypośrodkować, działam instynktownie i autentycznie. Gdybym była inna, to udawalabym przed wszystkimi, na boku robiąc to, na co mam ochotę. Ale nie umiem udawać, więc z całą energia wyrywam to, co uważam, że mi się należy, nie patrząc, przeciwko komu stoję. Energia włożona w taki charakter szybko się wypala, więc często muszę zmienić drogę działania. Wypośrodkowanie byłoby rozsądniejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dużo zależy od Ciebie, tym bardziej, że wewnątrz czujesz, że jesteś bardziej po środku tylko nie potrafisz tego wprowadzić w życie. Na pewno znasz jakiś sposób, na pewno nie da się od razu ale warto znów by się znaleźć chociaż przez jakiś czas w tym stanie "pośrodku".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×