Skocz do zawartości
Nerwica.com

błagam o rade, pomoc....


ogrodek

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Trafiłam na forum bo już sama nie wiem co robić. Mój brat leczy depresje od wielu lat. Bywało lepiej i gorzej. Obecnie ok kilku miesięcy sytuacja jest cięzka - ból kolan chondromalacja spowodował nawrót choroby. Byl chyba u wszystkich możliwych lekarzy, Ci twierdza że nie jest to nic strasznego ale ból ponoćnie do wytrzymania. Dodatkowo brat jest bez pracy - każde rozmowa, każde wysłane CV to ogromny strach. Dochodzę do wniosku że panicznie boi sie pracy, odpowiedzialności, braku akceptacji, nie wiem....

Kumulacja wszyskiego powoduje ze jest niedostepny, jest zły , caly czas zbulwersowany, negatywnie do wszystkiego nastawiony, sfrustrowany, pozbawiony jakiegokolwiek pozywtwnego spojrzenia na swiat. Jest pod opieką psychiatry ale i to nie daje rezultatu. Nie wiem co robić - jestem bezsilna. Może jestescie w podobnej sytuacji, mozne znacie jakis złoty srodek, moze wiecie jak Mu pomóc. Błagam o jakąkolwiek rade, nie wiem co robić, powoli i ja odchodze od racjonalnosci. Proszę odpiszcie....

anita

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Trafiłam na forum bo już sama nie wiem co robić. Mój brat leczy depresje od wielu lat. Bywało lepiej i gorzej. Obecnie ok kilku miesięcy sytuacja jest cięzka - ból kolan chondromalacja spowodował nawrót choroby. Byl chyba u wszystkich możliwych lekarzy, Ci twierdza że nie jest to nic strasznego ale ból ponoćnie do wytrzymania. Dodatkowo brat jest bez pracy - każde rozmowa, każde wysłane CV to ogromny strach. Dochodzę do wniosku że panicznie boi sie pracy, odpowiedzialności, braku akceptacji, nie wiem....

Kumulacja wszyskiego powoduje ze jest niedostepny, jest zły , caly czas zbulwersowany, negatywnie do wszystkiego nastawiony, sfrustrowany, pozbawiony jakiegokolwiek pozywtwnego spojrzenia na swiat. Jest pod opieką psychiatry ale i to nie daje rezultatu. Nie wiem co robić - jestem bezsilna. Może jestescie w podobnej sytuacji, mozne znacie jakis złoty srodek, moze wiecie jak Mu pomóc. Błagam o jakąkolwiek rade, nie wiem co robić, powoli i ja odchodze od racjonalnosci. Proszę odpiszcie....

anita

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej anita,

ciezko cokolwiek poradzic. sama lecze sie na depresje, jak biore tabletki wszytsko jest ok czuje ze jestem "normalna", ale szczerze mowiac nie wiem czy bliskie osoby sa w stanie pomoc osobie w depresji jesli ona sama nie chce sbie pomoc. a brat bierze jakies leki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej anita,

ciezko cokolwiek poradzic. sama lecze sie na depresje, jak biore tabletki wszytsko jest ok czuje ze jestem "normalna", ale szczerze mowiac nie wiem czy bliskie osoby sa w stanie pomoc osobie w depresji jesli ona sama nie chce sbie pomoc. a brat bierze jakies leki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bierze, już od dłuższego czasu, przez prawie 1,5 roku bylo juz duzo lepiej niestety teraz te kolana + ten strach przed pracą bardzo pogorszyły sytuację:( Koncza sie pieniadze zrobione w zeszle wakacje za granica i chcial cos znalezc, ale jak widzisz okazuje sie to strasznie trudne. Bierze leki nadal ale chyba srednio pomagaja. Najgorsze jest to ze on sam jest tak zrezygnowany, że sam nie wierzy ze bedzie lepiej i to jest tak jak piszesz chyba najgorsze.

Nie wiem co robic - powiedz jak Ty sobie radzisz? Pracujesz? Też odczuwasz taki strach?

Jestem bezsilna - najgorsze ze nie wiem jak mu pomoc:(

Dzięki że odpisalas - zycze wszystkiego dobrego i zwalczenia tej strasznej choroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bierze, już od dłuższego czasu, przez prawie 1,5 roku bylo juz duzo lepiej niestety teraz te kolana + ten strach przed pracą bardzo pogorszyły sytuację:( Koncza sie pieniadze zrobione w zeszle wakacje za granica i chcial cos znalezc, ale jak widzisz okazuje sie to strasznie trudne. Bierze leki nadal ale chyba srednio pomagaja. Najgorsze jest to ze on sam jest tak zrezygnowany, że sam nie wierzy ze bedzie lepiej i to jest tak jak piszesz chyba najgorsze.

Nie wiem co robic - powiedz jak Ty sobie radzisz? Pracujesz? Też odczuwasz taki strach?

Jestem bezsilna - najgorsze ze nie wiem jak mu pomoc:(

Dzięki że odpisalas - zycze wszystkiego dobrego i zwalczenia tej strasznej choroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

 

Najgorsze w depresji są dobre rady i próby usilnego wyciągania człowieka.

Po wielu latach z CHAD-nieleczonym, wiem, że mój wypaczony światopogląd tak bardzo rządził moim umysłem, że wszystko co ktokolwiek jakkolwiek chciał mi przekazać w dobrej wierze traktowałam jako atak i brak akceptacji. Teraz też mam problemy z komunikacją z rodzicami ogólnie z ludźmi. Do ojca boję się odezwać bo boję się że przez swoją niewiedzę na temat choroby jaką ma będzie mnie krytykował "weź się do roboty, zrób coś, nie czuj się tak"itd-sama sobie to powtarzam więc wystarczy katowania-takie dobre rady odpadają. Teksty w stylu "nie martw się będzie dobrze"-też nie są zbyt trafione-człowiek w depresji znajdzie miliard przykładów negatywnych. Nie ma co się zajmować tym co będzie, trzeba się zająć tym co jest.

Twój brat pewnie nie mówi co mu się w głowie dzieje, o myślach i uczuciach co?

Ze swojego doświadczenia wiem, że bałam się mówić bo bałam się wyśmiania,krytyki. Ponieważ mam też drugi biegun jakim jest "górka" to wtedy wychodziło na wierzch to co miałam w głowie, plotłam bzdury bo byłam święcie przekonana że znam prawdę o wszystkich w koło a że trochę wiedzy mam na temat emocji i mam dużą inteligencję emocjonalną to układałam całe teorie na temat czemu ktoś coś zrobił, powiedział potraktował mnie jakoś. Teraz wiem że to tylko górka i mimo, że mogłam w niektórych sytuacjach mieć rację to dopiero branie leków (tylko 3tygodnie biorę) pozwala mi dopiero dostrzegać wszystko z dystansem a i tak nie ufam sobie. Boję się po prostu, że to co myślę wcale nie jest ok, że to dalej wypaczony światopogląd i błędne odczytywanie intencji innych, natomiast branie leków było najważniejszym krokiem bo wyłącza powoli ten cały mętlik i zaczynają docierać do mnie suche fakty. Zmierzam do tego, że brak mi w sobie głosu rozsądku, jest głęboko pod emocjami, nie wiem czy mój rozsądek jest faktycznie rozsądny dlatego myślę teraz, że takiej osobie jak twój brat może być potrzebny ktoś kto powie nie "będzie dobrze" a "jak bardzo byś w to nie wierzył, jak bardzo byś temu zaprzeczał to jest tak i tak"-tylko trzeba być naprawdę pewnym tego co się mówi. W skrócie chodzi o to, żeby mówić prawdę o tym jak jest, jak sprawy wyglądają, suchą prawdę i każdą myśl poddawać wątpliwości czyli "skąd wiesz, że jest tak i tak, a może jest tak a może siak,choćbyś wymyślił setki scenariuszy to i tak może być zupełnie inaczej dlatego zostaw to, już się stało, suchym faktem jest że... i nic więcej"-jakby to na przykłądzie ująć "Trudno jest znaleźć pracę w Polsce teraz, wiele osób ma ten sam problem i miliony powodów, które podciągną pod brak pracy, niemożność znalezienia jej ale to nie ma nic do rzeczy, suchym faktem jest to że nie masz pracy jest jeden sposób żeby to naprawić trzeba jej po prostu szukać do skutku nic innego się nie liczy, nie ma po co brać cokolwiek innego pod uwagę, po prostu trzeba szukać t5o wszystko". To może się przydać. Wiesz on będzie przechodził w stany złości, rozpaczy itd ale w końcu zrozumie ten mechanizm. Wiem że to wszystko łatwo się mówi, sama mam problem z motywacją do czegokolwiek,marzę o tym żeby ktoś mi powiedział "no chodź zrobimy to" a jednocześnie wiem, że powinnam mieć tą osobę w sobie i że nie mogę nikogo ani o to prosić ani oczekiwać i co? i wiem i świadoma jestem a zamiast zająć się swoją sprawą siedze i odpisuję na forum:)

Szczerze niewiele możesz zrobić, to wszystko naprawdę zależy od chorego bo musi pozwolić na przyjęcie pomocy. W ekstremalnej sytuacji,kiedy chory nie przyjmuje nic, nie chce w ogóle rozmawiać, nie bierze leków i buduje w okół siebie mur to jedyne co ci pozostaje to po prostu BYĆ! Niezależnie od tego co robi, mówi twój brat możesz po prostu codziennie powtarzać "Bez względu na to co jest i jak źle jest JESTEM" po prostu mu to powtarzać, za jakiś czas powinien zrozumieć o ile bierze leki, wtedy zobaczysz że to "dzikie zwierze"-nie chciałam urazić ale twierdzę że tak się właśnie zachowujemy-zaczyna dawać sygnały.

Dobra koniec zabawy w Ciocię dobrą radę. Pamiętaj, że wszystko co tu napisałam jest wyłącznie moim subiektywnym zdaniem. Mogę tylko powiedzieć, że nie wiem czy taka osoba jak w radach na górze postu by mi pomogła wiem tylko, że czegoś takiego mi brakowało.

Pozdrawiam

U

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

 

Najgorsze w depresji są dobre rady i próby usilnego wyciągania człowieka.

Po wielu latach z CHAD-nieleczonym, wiem, że mój wypaczony światopogląd tak bardzo rządził moim umysłem, że wszystko co ktokolwiek jakkolwiek chciał mi przekazać w dobrej wierze traktowałam jako atak i brak akceptacji. Teraz też mam problemy z komunikacją z rodzicami ogólnie z ludźmi. Do ojca boję się odezwać bo boję się że przez swoją niewiedzę na temat choroby jaką ma będzie mnie krytykował "weź się do roboty, zrób coś, nie czuj się tak"itd-sama sobie to powtarzam więc wystarczy katowania-takie dobre rady odpadają. Teksty w stylu "nie martw się będzie dobrze"-też nie są zbyt trafione-człowiek w depresji znajdzie miliard przykładów negatywnych. Nie ma co się zajmować tym co będzie, trzeba się zająć tym co jest.

Twój brat pewnie nie mówi co mu się w głowie dzieje, o myślach i uczuciach co?

Ze swojego doświadczenia wiem, że bałam się mówić bo bałam się wyśmiania,krytyki. Ponieważ mam też drugi biegun jakim jest "górka" to wtedy wychodziło na wierzch to co miałam w głowie, plotłam bzdury bo byłam święcie przekonana że znam prawdę o wszystkich w koło a że trochę wiedzy mam na temat emocji i mam dużą inteligencję emocjonalną to układałam całe teorie na temat czemu ktoś coś zrobił, powiedział potraktował mnie jakoś. Teraz wiem że to tylko górka i mimo, że mogłam w niektórych sytuacjach mieć rację to dopiero branie leków (tylko 3tygodnie biorę) pozwala mi dopiero dostrzegać wszystko z dystansem a i tak nie ufam sobie. Boję się po prostu, że to co myślę wcale nie jest ok, że to dalej wypaczony światopogląd i błędne odczytywanie intencji innych, natomiast branie leków było najważniejszym krokiem bo wyłącza powoli ten cały mętlik i zaczynają docierać do mnie suche fakty. Zmierzam do tego, że brak mi w sobie głosu rozsądku, jest głęboko pod emocjami, nie wiem czy mój rozsądek jest faktycznie rozsądny dlatego myślę teraz, że takiej osobie jak twój brat może być potrzebny ktoś kto powie nie "będzie dobrze" a "jak bardzo byś w to nie wierzył, jak bardzo byś temu zaprzeczał to jest tak i tak"-tylko trzeba być naprawdę pewnym tego co się mówi. W skrócie chodzi o to, żeby mówić prawdę o tym jak jest, jak sprawy wyglądają, suchą prawdę i każdą myśl poddawać wątpliwości czyli "skąd wiesz, że jest tak i tak, a może jest tak a może siak,choćbyś wymyślił setki scenariuszy to i tak może być zupełnie inaczej dlatego zostaw to, już się stało, suchym faktem jest że... i nic więcej"-jakby to na przykłądzie ująć "Trudno jest znaleźć pracę w Polsce teraz, wiele osób ma ten sam problem i miliony powodów, które podciągną pod brak pracy, niemożność znalezienia jej ale to nie ma nic do rzeczy, suchym faktem jest to że nie masz pracy jest jeden sposób żeby to naprawić trzeba jej po prostu szukać do skutku nic innego się nie liczy, nie ma po co brać cokolwiek innego pod uwagę, po prostu trzeba szukać t5o wszystko". To może się przydać. Wiesz on będzie przechodził w stany złości, rozpaczy itd ale w końcu zrozumie ten mechanizm. Wiem że to wszystko łatwo się mówi, sama mam problem z motywacją do czegokolwiek,marzę o tym żeby ktoś mi powiedział "no chodź zrobimy to" a jednocześnie wiem, że powinnam mieć tą osobę w sobie i że nie mogę nikogo ani o to prosić ani oczekiwać i co? i wiem i świadoma jestem a zamiast zająć się swoją sprawą siedze i odpisuję na forum:)

Szczerze niewiele możesz zrobić, to wszystko naprawdę zależy od chorego bo musi pozwolić na przyjęcie pomocy. W ekstremalnej sytuacji,kiedy chory nie przyjmuje nic, nie chce w ogóle rozmawiać, nie bierze leków i buduje w okół siebie mur to jedyne co ci pozostaje to po prostu BYĆ! Niezależnie od tego co robi, mówi twój brat możesz po prostu codziennie powtarzać "Bez względu na to co jest i jak źle jest JESTEM" po prostu mu to powtarzać, za jakiś czas powinien zrozumieć o ile bierze leki, wtedy zobaczysz że to "dzikie zwierze"-nie chciałam urazić ale twierdzę że tak się właśnie zachowujemy-zaczyna dawać sygnały.

Dobra koniec zabawy w Ciocię dobrą radę. Pamiętaj, że wszystko co tu napisałam jest wyłącznie moim subiektywnym zdaniem. Mogę tylko powiedzieć, że nie wiem czy taka osoba jak w radach na górze postu by mi pomogła wiem tylko, że czegoś takiego mi brakowało.

Pozdrawiam

U

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Ci bardzo - napewno masz racje. Mam nadzieje że z czasem będzie lepiej:) iz moim Bratem jak i Tobie życze powodzenia i odnalezienia tego czego szukasz:)

A jeżeli miałabyś ochote kiedyś poprostu popisać - daj znać podam maila.:)

Ciepło pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Ci bardzo - napewno masz racje. Mam nadzieje że z czasem będzie lepiej:) iz moim Bratem jak i Tobie życze powodzenia i odnalezienia tego czego szukasz:)

A jeżeli miałabyś ochote kiedyś poprostu popisać - daj znać podam maila.:)

Ciepło pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×