Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wartość zależna od oceny innych


.Kinga.

Rekomendowane odpowiedzi

Co zrobić skoro wydaje mi się że nawet moje rzeczy, przedmioty których używam mnie nie chcą, nienawidzą mnie i żałują że muszą mieć taką żałosną panią. Czemu moja wartość zależna jest od tego co ktoś o mnie powie, że jeśli jestem w czymś nie dobra to jestem bezwartościowa. Dlaczego nie potrafię mieć stałego poczucia wartości umiejscowionego we mnie a nie w innych i w tym jak ktoś mnie oceni? Dlaczego każdy źle zdany egzamin odbieram jako dowód na moją bezwartościowość i to, że nie mam prawa już być? Dlaczego mam takie poczucie, że skoro jestem od kogoś gorsza to już nie mam prawa istnieć? Nie ma mnie bez innych. Siebie odrzucam, wpycham jak najgłębiej byle by siebie nie czuć mam ciąglą derealizację i depersonalizację. Wiecznie chce się karać za wszelkie niedostatki. Jest mi tak strasznie wstyd przed ludźmi. Wiecznie jestem nie dość dobra, wiecznie nie mogę znaleźć akceptacji ani u siebie ani u innych. Działa u mnie takie prawo: jeśli ktoś nie zauważy że np. cierpię to tak naprawdę nie cierpię, jeżeli ktoś nie zauważy że coś robię dobrze to znaczy ze robię to źle itd.

Czy ktoś też tak ma?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety tak mam. Potrafię się milion razy dopytywać kogoś czy dobrze czy źle, jak powie że ok to od razu że jestem beznadziejna bo nie powiedział że super, wspaniale, genialnie, więc to na pewno znaczy, że źle.

Mój chłopak mi ostatnio powiedział, że nikt mnie tak skutecznie nie zniszczy jak ja sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dokładnie tak samo. Jeśli tylko coś mi się nie uda albo nie potrafię czegoś zrobić, automatycznie staram się siebie ukarać. Nienawidzę siebie za słabości, za brak wiedzy, za wszystko... Zakorzeniło się to we mnie tak głęboko, że mimo, iż mam kilku wspaniałych przyjaciół, to często nie wierzę, że Oni tak naprawdę mnie lubią. Myślę, że są ze mną tylko z litości, no bo kto normalny chciałby znać kogoś takiego jak ja? Często sama się od Nich odsuwam i milczę, bojąc się, że jeśli powiem jeszcze jedno słowo, po prostu nie wytrzymają i mnie zostawią. Wtedy usuwam się w cień, zamykam w sobie - po prostu sama stronię od Ich towarzystwa, bo tak bardzo boję się odrzucenia. A kiedy Oni przez ten czas się nie odezwą, to tylko potwierdza moje przypuszczenia...

Zawsze byłam uzależniona od opinii innych, do tego nawet stopnia, że jeśli nie było perfekcyjnie, to znaczy że było źle, że i tak zawaliłam. Chciałam być najlepsza, żeby zrekompensować sobie lata cierpień, żeby pokazać, że nie jestem taka beznadziejna, ale nie byłam w stanie, co tylko potwierdziło fakt, że naprawdę jestem beznadziejna, że jestem do niczego, że nie zasługuję by oddychać tym samym powietrzem, co inni ludzie. Nienawidzę siebie i wiem, że nie powinnam w ogóle istnieć, czuję że powinnam umrzeć, że nie zasługuję na pomoc, bo i tak nic z tego nie będzie, bo kogoś takiego jak ja nie da się "wyleczyć".

Ehh, strasznie to wszystko boli :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.Kinga., niby staram się, niby się leczę, ale z każdym dniem wydaje mi się to coraz bardziej bezsensowne. No bo przecież mnie nie da się wyleczyć, bo jest już za późno, bo jestem zbyt głupia. Nie potrafię nawet się w to do końca zaangażować, bo ciągle towarzyszy mi myśl, że nie powinnam się leczyć, że nie zasługuję na pomoc, że sama sobie na to wszystko zasłużyłam... Myślę po prostu, że powinnam zgnić gdzieś w cieniu wszystkich i nie zatruwać innym życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, przez 10 lat nic nie robiłam - dopiero od stycznia, w skutek śmierci babci poszłam do lekarza. Chodzę do psychiatry, chodziłam do psychologa, 2 razy byłam w szpitalu - raz wypisałam się po 3 dniach, drugim razem po zatruciu lekami wypuścili mnie dopiero po 4 tygodniach. W poniedziałek znowu idę do szpitala - tym razem na co najmniej 3 miesiące, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Ciągle się waham, nie wiem co robić. Raz niby chcę, innym razem uważam, że to bez sensu, bo mi i tak już nic nie pomoże, bo szkoda na mnie czasu, bo ktoś taki jak ja nie zasługuje na pomoc...

Pogmatwane to wszystko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Bellatrix, wiele z rzeczy, które napisałaś to prawda, ale jak widzisz to wszystko się zazębia. Jestem uzależniona od opinii innych, ale w pozytywne opinie nie wierzę. Zamiast tego widzę każde krzywe spojrzenie, każde szeptanie i jestem pewna, że ludzie mnie nigdy nie zaakceptują. Nie tylko dlatego, że jestem nienormalna, ale także dlatego jak wyglądam. Więc jak w takiej sytuacji mam opowiadać o tym co boli i tak właściwie wkładać ludziom broń do ręki?

Daj szansę szpitalowi,terapii i przede wszystkim-sobie...
No właśnie... Sobie... To nie jest takie proste, kiedy nienawidzi się siebie z całego serca...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale myślę,że gdzieś w głębi,chcesz jednak spróbować zmienić swoje nastawienie do siebie,choć w tej chwili temu zaprzeczasz...inaczej,nie byłoby Cię tutaj i nie leczyłabyś się...
Wiesz, czasami myślę, że robię to tylko po to, żeby jeszcze bardziej sobie "dowalić". Bo jak na razie z leczenia nic nie wychodzi, a zamiast tego potwierdziły się moje przypuszczenia, że normalna to ja nie jestem...

 

 

.Kinga., psychiatra twierdzi, że mam borderline i depresję, tylko że połowy rzeczy jeszcze nie wie, a ja boję się mówić, żeby nie wyszło, że mam coś jeszcze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.Kinga., tak. Chciałabym być kimś naprawdę wyjątkowym, osobą, którą się szanuje i lubi. Ale nie jestem i nigdy nie będę, bo nie potrafię nad sobą pracować. W efekcie wzbudza to we mnie jeszcze większą złość i nienawiść do siebie.

 

Candy14, taa, tylko gdzie ja takiego znajdę? Zresztą, na razie nawet nie szukam, bo to nie ma sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zamien to na w tej chwili nie wierze, ze mozna mnie lubic
To niemożliwe. Bo przecież jeśli ja czegoś nie zmienię, samo nic nie ulegnie zmianie na lepsze - to ja muszę chcieć, to ja muszę walczyć, to ja muszę pracować na sobą, a niestety choćbym nie wiem co robiła, nic z tego nie wychodzi. Stąd zwątpienia, stąd myśli, że to bez sensu... Potrafię tylko uciekać i chować głowę w piasek - nic więcej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×