Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zdrada i jej konsekwencje


Rekomendowane odpowiedzi

Swoją drogą mam wrażenie, że mylisz poligamię ze zdradą.

 

Jeśli obie strony się godzą na przygodne romanse, to nie ma zdrady. Moim zdaniem jak ktoś ma zamiar zdradzić, to powinien najpierw zaproponować partnerowi tego typu układ, żeby obie strony mogły z tego skorzystać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą mam wrażenie, że mylisz poligamię ze zdradą.

 

Jeśli obie strony się godzą na przygodne romanse, to nie ma zdrady. Moim zdaniem jak ktoś ma zamiar zdradzić, to powinien najpierw zaproponować partnerowi tego typu układ, żeby obie strony mogły z tego skorzystać.

 

 

zgadzam się, pisałem o tym chyba w tym dziale, tak to powinno wyglądać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale wtedy to nie jest zdrada. A tu jest wątek o zespole stresu pourazowego w wyniku zdrady przez partnera.

 

Ja tak np. mam.

 

to może siądźcie przy stole, zamieńcie tą zdradę na akceptowaną poligamię i powinno być ok ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyobraź sobie, że nagle się okazuje, że kobieta z którą byłeś przez wiele lat była z Tobą tylko dlatego, że dawałeś jej kasę. Tak naprawdę ma Cię za nic. Wisi jej to kim jesteś, co robisz i co do niej czujesz. Ona nie czuje nic do Ciebie. To jest zdrada.

 

Ty nie odróżniasz słowo zdrada od poligamia. Nie zrozumiesz. Nie chodzi o to, że ktoś kto mnie kocha chce jednocześnie bzyknąć się z kimś innym i myslimy co z tym zrobić. Chodzi o zdradę.

 

Zobacz teraz jak się ma Twoja rada?

 

Nie będzie już szczęścia ani w poligamii ani w monogamii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyobraź sobie, że nagle się okazuje, że kobieta z którą byłeś przez wiele lat była z Tobą tylko dlatego, że dawałeś jej kasę. Tak naprawdę ma Cię za nic. Wisi jej to kim jesteś, co robisz i co do niej czujesz. Ona nie czuje nic do Ciebie. To jest zdrada.

 

Ty nie odróżniasz słowo zdrada od poligamia. Nie zrozumiesz. Nie chodzi o to, że ktoś kto mnie kocha chce jednocześnie bzyknąć się z kimś innym i myslimy co z tym zrobić. Chodzi o zdradę.

 

Zobacz teraz jak się ma Twoja rada?

 

Nie będzie już szczęścia ani w poligamii ani w monogamii.

 

no to w takim razie weź ją wyszczelaj po pysku, połam ręce i nogi, to się nauczy moresu a tobie się polepszy nastrój że ukarałeś taką zdzirę :)...no bo franca faktycznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To o czym piszesz namiestnik też jest formą zdrady, tylko skoro osoba wykorzystywana [ewidentnie] o tym wie, dlaczego się na to godzi :?::?::?:

 

kuba003, nie wiem, czy masz takie oryginalne poczucie humoru czy to co napisałeś jest złośliwe :?: Pytam dla jasności, jak mamy Twoje wypowiedzi traktować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie rozumiem, facet przez lata żył w nieświadomości, była z nim dla jego kasy, więc na koniec nalezy się jej odpowiednie pożegnanie, a w mojej odp. znajdziesz przede wszystkim troche dystansu, bo temat jest dla mnie zbyt oczywisty na dyskusje, mam swoje zdanie i nic go nie zmieni. Normalny człowiek, gdy się dowiaduje, że druga osoba żyła z nim dla kasy, a gdy się kasa skończyła-odchodzi, to odpowiednio reaguje.

tylko w telenowelach takie osoby proszą na kolanach: wróć kochanie, nie mogę żyć bez ciebie :lol: , w realu albo sie wali po pysku i wyrzuca a chaty za wszarz, a jak nie ma na to sily, to są inne sposoby, żeby się zemscic.

Ja nie jestem katolikiem i żyje wg zasady oko za oko, jaki kto dla mnie, taki ja dla innych.

 

ps

nie za bardzo rozumiem w którym miejscu mialbym byc wg ciebie zlosliwy wobec namiestnika, czy kogos innego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację Bethi. Miałem tu na myśli przypadek przedmówcy którego żona (kobieta?) się puszcza i on też żyje w poligamii. Ale oni wiedzą o tym i się na to zgadzają i wtedy są ok wobec siebie. Jak dla mnie wtedy to już nie zdrada. Ale pod warunkiem, że wiedzą i się zgadzają.

 

 

kuba003 jeżeli chcesz w ten sposób tu pomagać to sobie daruj wypowiedzi w tym wątku. I odróżniaj pojęcia. Zdrada to nie jest to samo co poligamia o której wiedzą obie strony. Normalny człowiek a człowiek w cierpiący w wyniku stresu pourazowego to nie to samo.

 

I bardziej mam ochotę "wyszczelaj po pysku, połam ręce i nogi, to się nauczy moresu a tobie się polepszy nastrój że ukarałeś" tego Jakuba Haude z Żyrardowa jeżeli już. Jak chcesz to możesz za mnie to zrobić jak taki jesteś mocny. Mieszka z mamusią na mostowej maminsynek. Co do tego co napisałem to był przykład. Ty myślisz, że Twoja kobieta się puszcza z innymi za Twoją zgodą a Ciebie kocha. A skąd o tym wiesz? A może to nieprawda? Może jest z Tobą z innych powodów? Jak się kiedyś okaże, że ma Cię gdzieś to wtedy się dowiesz co to zdrada. Bo kwestia poligamii to co innego - jeżeli obydwoje o tym wiedzą i się zgadzają. Spróbuj najpierw się dowiedzieć co to jest ptsd i dopiero potem o tym pisać. Pomyśl sobie o tym, że Twoja kobieta z jednym ze swoich łóżkowych kochanków tak naprawdę postanawia być na stałe, ale mimo wszystko z jakich względów przed Tobą udaje, że jest ok. Wtedy może bardziej się wczujesz.

 

Swoją drogą moja druga połowa nie chce poligamii i twierdzi, że to co się z tamtym działo to był straszny błąd w jej życiu. Żałuje tego co się stało.

 

Może to dla Ciebie dziwne i nienowoczesne, ale strzelanie w pysk kobiety nie uważam za normalne i godne faceta zachowanie. A, że Twoje posty mnie dobijają zamiast pomagać to i jestem kąśliwy.

 

Miłość to jest dla mnie coś więcej niż chwilowe uczucia i interesowność. Może Cię to zdziwi, ale nadal bardzo kocham swoją kobietę. A Twojej współczuję - kiedyś zrobić coś Tobie wbrew to jej połamiesz ręce, nogi, spierzesz i rzucisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie rozumiem, facet przez lata żył w nieświadomości, była z nim dla jego kasy, więc na koniec nalezy się jej odpowiednie pożegnanie, a w mojej odp. znajdziesz przede wszystkim troche dystansu, bo temat jest dla mnie zbyt oczywisty na dyskusje, mam swoje zdanie i nic go nie zmieni. Normalny człowiek, gdy się dowiaduje, że druga osoba żyła z nim dla kasy, a gdy się kasa skończyła-odchodzi, to odpowiednio reaguje.

tylko w telenowelach takie osoby proszą na kolanach: wróć kochanie, nie mogę żyć bez ciebie :lol: , w realu albo sie wali po pysku i wyrzuca a chaty za wszarz, a jak nie ma na to sily, to są inne sposoby, żeby się zemscic.

Ja nie jestem katolikiem i żyje wg zasady oko za oko, jaki kto dla mnie, taki ja dla innych.

 

Problem w tym, że nie tylko w telenowelach tak bywa, że frajerzy błagają na kolanach, by ich zdzirowata kobieta wróciła. Przykre, lecz prawdziwe, zero honoru.

 

Swoją drogą moja druga połowa nie chce poligamii i twierdzi, że to co się z tamtym działo to był straszny błąd w jej życiu. Żałuje tego co się stało.

 

Gwarantuję Ci, że teraz ona też kogoś ma na boku lub będzie niebawem mieć. Naprawdę po tym wszystkim wierzysz, że ona będzie Ci wierna? Powinieneś skakać z radości, że nie złapałeś jakiegoś wirusa przez nią, bo spała z innymi bez zabezpieczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam skakać z radości????????? :shock:

 

 

To nie był kumpelski układ. Honorowy czy jakikolwiek. To miłość. Uczucie. Widzę, że się pod tym względem nie rozumiemy.

 

cadarxx czy masz jakiś przepis by uczucie nagle wygasło? Skąd takie gwarancje? Masz pewność, że kobieta z którą Ty jesteś nigdy nie popełniła żadnego błędu i nigdy go nie popełni? Jak to sprawdzasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaka miłość, o czym Ty piszesz? Baba zdradzała Cię 2,5 roku nawet bez zabezpieczenia ze strony tamtego faceta i piszesz o jakimś błędzie? Błędem można tłumaczyć(choć dla mnie to też żadne wytłumaczenie) to, jakby się raz z nim przespała, ale 2,5 roku to pewnie kilkaset stosunków..., więc coś sporo tych błędów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mówię o moich emocjach a nie jej. Jak negujesz to co ja czuję to wcale nie ma o czym gadać. Nie ma problemu.

 

Mówiłem tu o jej uczuciach, a raczej ich braku. Wątpię, aby odpowiadała Ci nieodwzajemniona miłość, a taka ona jest, bo ona na pewno Cię nie kocha i wogóle nie szanuje. Zdrady się nie wybacza, a już na pewno nie tak długiej.

Nie rozumiem, jak możesz jeszcze ją kochać, skoro narobiła Ci takich problemów, a mogło się skończyć o wiele gorzej. Ja bym ją za takie coś szczerze znienawidził.

 

A jak ona miała romans z tamtym, to z Tobą też sypiała czy się tłumaczyła w stylu "boli mnie głowa"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozmowa zaczyna mi się nie podobać :? Hamujcie się panowie albo będę musiała co nieco posprzątać. Swoją drogą, trochę empatii Panowie. Każdy ma swoje podejście do spraw, ale pamiętajcie, że każdy z Nas jest inny i to, co dla jednego jest oczywiste innym może sprawiać problem. Wkurza mnie też ocenianie człowieka, kierując się wyłącznie jednym faktem z jego życia. namiestnik zadał jasne pytanie a Wy ciągle drążycie inne ścieżki :!: Nie waszą sprawą go oceniać :evil:

 

namiestnik, a zastanowiłeś się, czy te uczucia wobec tej kobiety nie są raczej przywiązaniem, oznaką Twoich lęków przed samotnością lub nawet [wybacz] wygodą :?: Gdy się jest w związku z czasem staje się to wygodne [mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli]. To jest już toksyczna zależność, skoro nie zastanawiasz się, czy jesteś skłonny jej wybaczyć i żyć z nią dalej. Decyzja o definitywnym końcu jest trudna ale wykonalna. Im dłużej tkwi się w takim gó... tym trudniej się potem z niego wygrzebać. Wygląda na to, że bardziej obawiasz się życia bez niej niż z nią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam nie wiem tak naprawdę jak już jest. Teraz to jest taki stan zawieszenia. Ponad półtora roku już nie jesteśmy razem ani osobno.

 

Jak jest obok mnie to jest super. Ale teraz np. jest daleko. Nie odzywa się, albo sporadycznie. Czuje, że jestem jej obojętny.

 

Swoich uczuć nie potrafię nazwać. Myślę, że to miłość. Ale gdy pytasz o przywiązanie, lęk przed samotnością czy wygodę... nie umiem odpowiedzieć. Byliśmy ze sobą wiele lat. Planowaliśmy wspólną przyszłość - już tak na zawsze. Teraz już czasami sam nie wiem jak to odróżnić od miłości.

 

Wracam do pustego mieszkania. Nie chce się z nikim innym spotykać. Tak - chyba mimo wszystko bardziej obawiam się życia bez niej niż z nią.

 

Czy wybaczyłem? Coś. Był taki długi okres gdy to ja nie chciałem rozmawiać. Gdy zamknąłem się przed nią. U mnie wszystko trwa dość długo. Ona potem zabiegała. Chciała coś z tym zrobić. Spędziliśmy razem jakiś czas. Takie wspólne wakacje. Było dobrze. Smutek rozstania - bo Ania w międzyczasie znalazła pracę za granicą, wyprowadziła się i tam mieszka. A potem kolejny cios. Powiedziała mi całą prawdę. Co się działo. Że to już od kilku lat. Długo nie mogłem się po tym pozbierać. I chyba do dziś się nie pozbierałem. Czy jej wybaczyłem? Chyba przelałem całą winę na niego. I złość. Wierzę, że każdy może popełniać błędy. Dużo mi o tym opowiadała. Była jak w matni. Ciężko się było wyrwać. Widziałem smutek i strach w jej oczach i coś takiego dziwnego. Wtedy. Teraz domyślam się, że to z tych problemów. Bo wtedy nie rozumiałem co się dzieje. Nie wierzyłem, że moja Ania mogłaby...

 

Czuje się zupełnie zagubiony od tego czasu. Nie potrafię funkcjonować. Depresja. Leki. Terapia. I dalej bagno. Od jakiegoś czasu bywa, że coś sprawia mi radości - uczę się cieszyć. Wcześniej to najchętniej bym wcale nie wychodził z domu. Zawaliłem pracę. Zawaliłem własną firmę. Wszystko. Nie potrafię działać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twój stan jest zrozumiały - po tylu wspólnych latach taki zawód. Im dłużej będziesz to rozpamiętywać, tym większy mętlik będziesz miał - a masz już taki, że zaczynasz ją tłumaczyć... za niedługo zaczniesz pisać, że to co ona zrobiła to Twoja wina :!::!::!: Ale mój drogi, czy ona w ogóle ma zamiar wrócić :?: Czy ona przypadkiem nie wraca, aby nie odczuwać swojego poczucia winy, powiedzieć Ci kiedyś - dobra, wyrządziłam Ci krzywdę, ale od dwóch lat cackam się z Tobą - to jesteśmy kwita... Niestety, takie toksyczne związki trzeba kończyć jednym cięciem - urwać kontakt i zacząć próbować czegoś nowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak. Etap winy już mam. Tzn. w sumie od niego zacząłem i dopiero powoli mi mija.

 

Bethi - to takie trudne. Przerwać te wszystkie marzenia. To co wspólne. Tyle nas łączyło. Chciała bym tam do UK do niej pojechał i został na stałe. Ale już chyba nie chce. Mieliśmy spięcie i teraz chyba nie chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×