Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problemy w rodzinie


Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie wszystkich użytkowników, których chciałbym poprosić o pomoc i rady w mojej sytuacji :)

(Może być trochę przydługo, ale krótko nie potrafię opisać problemu)

 

Od zawsze myślałem, że czas leczy rany - jak narazie rany się paskudzą, ropieją ale może trochę mniej bolą (być może z przyzwyczajenia).

 

Problemy w mojej rodzinie zaczęły się już prawie 2 lata temu - dokładnie w kwietniu 2010 roku. Aby jednak naświetlić całą sytuację muszę wrócić jednak do trochę wcześniejszego okresu - grudnia 2009, i odtąd opiszę sytuację:

 

Na początku grudnia 2009 siostra mojej mamy, czyli moja ciocia (która wtedy miała lat 34) zapoznała nowego mężczyznę jej życia - kolejnego faceta, z którym chciała spędzić resztę życia, którego pokochała od "pierwszego wejrzenia" i tego, który jest najwspanialszy na świecie. Nikt się nie dziwił - ciocia miała pewnego bzika na punkcie mężczyzn - zapewne dlatego, że długo nie udawało jej się utrzymać długiego związku, a tak marzyła o swojej rodzinie. My (czyli moja mama – ciocia jest jej siostrą, tato, ja i brat) przejrzeliśmy gościa odkąd go poznaliśmy – jest typowym skoczkiem z kwiatka na kwiatek, szukający dobrej żony, która będzie go w stanie utrzymać. Dłużej spędziliśmy z nim Wielkanoc 2010 roku – nie polubiliśmy go co prawda, ale w żaden sposób nie daliśmy tego poznać. Ostrożnie podeszliśmy do całej sytuacji. Końcem kwietnia moja mama ma urodziny, więc standardowo zaprosiła na te urodziny moją ciocię i babcię (mamę mojej mamy, ciocia i babcia mieszkają razem w domu rodzinnym mojej mamy). Kilka dni przed moja mama dostała telefon od swojej siostry, że ona nie przyjdzie, bo jej Marek został źle zaproszony (moja mama zadzwoniła do niej i powiedziała, żeby przyszli razem). Marek wyczuł chyba jednak, że nie kochamy go równie jak ciotka i babcia, więc uznał, że będziemy dla niego niepotrzebną przeszkodą w – jak się później okazało – zdobywaniu majątku. Przyjść nie przyszły – ciotka z babcią nie zadzwoniły nawet z życzeniami. Moja mama jako dosyć wrażliwa osoba ciężko to przeżyła – płacząc nie spała całą noc.

 

Nazajutrz pojechała jednak do nich wyjaśnić całą sytuację na spokojnie. Jedynie co usłyszała to krzyki mojej cioci, że jest tylko materialistką, że zależy jej tylko na pieniądzach i spadku. Co jest skończonym absurdem (wyjaśniając sytuację: moja ciotka mieszka babcią w domu rodzinnym; dziadek zmarł 19 lat temu; moja mama ma przydzieloną ułamkową część spadku – po równo). Rozmowa nic nie przyniosła, oprócz krzyków ze strony jej siostry i braku reakcji babci, napłakała się kolejny dzień.

 

Dni leciały dalej, sytuacja nic się nie poprawiała. Było kilka telefonów ze strony mamy do babci, żeby jej wyjaśniła, czemu ją tak traktuje – bez efektów.

Pod koniec Maja nie wytrzymałem i napisałem kilka maili do mojej ciotki – żeby mi wyjaśniła dlaczego. Dowiedziałem się tylko, że źle traktujemy jej narzeczonego (tak, już narzeczonego, po miesiącu znajomości on się wprowadził i zameldował!), że moi rodzice czają się tylko na majątek i śmieją jaka jest głupia. Moje wyjaśnienia na nic się zdały. Zapewniała mnie tylko, że tęskni za mną (wcześniej utrzymywaliśmy bardzo bardzo bliski kontakt).

 

Po jej zapewnieniach w czerwcu urodziny miał mój brat, jak się okazało – bez telefonu ze strony rodziny. Wiedziałem, że tak może być – naskrobałem, krótkiego treściwego maila, że właśnie pokazała jak jej zależy.

 

Babka urządzała kilka scen – jedną m.in. o potrzebie peselu mojej mamy, bo chce po równo podzielić w testamencie spadek – kiedy moja mama powiedziała, że jej nie da, bo wie do czego jej potrzebny (babka planowała przepisać swoją całą część domu na ciotkę), to urządziła jej scenę, że jak może nie wierzyć własnej matce i udawała duszności i bóle serca. Pesel jej dała, żeby przestała.

 

Jak się okazało, dzień później babka była przepisać dom na ciotkę. W międzyczasie nawymyślała wiele ciekawych historię (zastanawiam się skąd ma takie bajkopisarskie zdolności) – ponoć rozmawiała z księdzem, żeby jej pomógł co zrobić z tą sytuacją. Potem mówiła, że mój tato zrobił zrobił awanturę Markowi w ogrodzie (mój tato robił dla „niego” ogrodzenie do tego domu; poprosił go o rozmowę z tyłu domu, ale nie podnosił głosu, przeprowadził tylko krótką i treściwą rozmowę). Dla potwierdzenia wymyśliła, że sąsiadka to słyszała. Jako, że moja mama ma zdolność do wykrywania kłamstw – spotkała przypadkiem tego księdza, a potem poszła jeszcze do tej sąsiadki.

 

Absurd toczył się dalej, bez konkretnych interwencji. W styczniu 2011 były moje urodziny – oczywiście bez reakcji , nazajutrz zadzwoniła tylko babcia (dowiedziałem się jednak potem, że moja kuzynka z Niemiec zadzwoniła do niej i poprosiła, żeby zadzwoniła!)

W międzyczasie babka nawymyślała kolejne historie:

1. Byłem u nich przepraszać za moją mamę

2. Moja mama urządza jej awantury i nachodzi w domu wyłudzać dokumenty od domu

3. Mój tato jest niewychowany i bezczelny, na dodatek ciotka stwierdziła, że otwiera gębę (słownictwo prawdziwe) tylko jak się napije

4. Mój brat urządzał im awanturę – tak naprawdę to, Marek wtedy chciał go wyrzucić z „jego” domu

5. Moja mama nawyrządzała jej wiele krzywd, ale było tego tak dużo, że już nie pamięta

6. Ja nabluzgałem na moją ciotkę w mailach (czy słowa tęsknie, chcę żeby było znowu dobrze to wulgaryzmy?)

 

Poza tym: moja mama dostała list od swojej siostry, że chce wykupić jej spadek, bo nie da się prowadzić normalnej rozmowy. W międzyczasie (po tym jak babka przepisała swoje 5/6 domu na ciotkę (która stała się właścicielką 7/8 domu) przepisała pół na swojego nowego męża.

 

Zapewniam, że przykrych sytuacji było wiele – na pęczki.

 

Jestem bezradny, nie wiem jak mogę pomóc mamie – ona na tym najbardziej cierpi, bo to jej własna matka i siostra ją tak traktują. Mama zaproponowała jednak, żebyśmy pojechali razem do babci (co nie uważam za zły pomysł, obawiam się, że ten fagas mógłby jej coś zrobić), a zresztą przydam się jako świadek na wypadek gdyby babka urządzała znów dziwne sceny.

 

Uważacie, że powinienem z mamą tam pojechać? Głównie zależy nam na tym, żeby babka przestała wymyślać na moją mamę. Musimy się jednak pospieszyć, moja mama złożyła kilka miesięcy temu sprawę do sądu o sprzedanie współwłasności (moja ciotka tego sama chciała w tym poprzednim liście), żeby odciąć się od swojej matki i siostry. Termin powinien już wkrótce przyjść listem, też do nich.

 

Jakąkolwiek więź emocjonalną do babki i ciotki straciłem, nie życzę im niczego dobrego – życzę im, żeby okiwał ich ten facet, i żeby zostały same na ulicy. Wtedy by pewnie zadzwoniły po pomoc.

 

P.S. Na temat Marka wiemy dużo, wszyscy wiedzą jaki i jest i kim jest. Moja mama skontaktowała się z jego byłą żoną – kłócenie rodzin to jego specjalizacja. (Miał dwie żony).

 

Przepraszam za bezład i bezskład - mam mętlik w głowie i nie wiem co opisać, co napisać. Pozdrawiam, Marcin.

 

P.S. Dodam, że mam 19 lat, moja mama 48.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

martinini, Jeśli dziadek zmarł i nie zostawił testamentu, a babka przepisała swoją połowę na ciotkę, to Twoja mama ma prawo do części połowy po dziadku. Do tej części ma jeszcze prawo Twoja ciotka i babka.

A Marek nie ma nic do tego domu, nawet, gdyby ożenił się z Twoją ciotką.

Twoja matka może wystąpić do sądu o spłatę tej części domu, która się jej należy.

Widzę, że bardzo emocjonalnie podchodzicie do sprawy.

Ciotka kocha Marka, niestety, to jej życie i nie macie prawa, żeby się do niego wtrącać.

A decyzji babci też nie zmienicie. Mama może mieć żal do Twojej babci, ze nie traktuje równo swoich córek. Ale na to też nie masz wpływu.I dziwię się, że próbujesz obrażać się na babcię, że podjęła taką decyzję. To jest decyzja Twojej babci, sprawa dotyczy jej decyzji i niestety też nie masz na to wpływu. Dziwię się, że nie umiesz rozgraniczyć problemu. Twój ojciec również nie ma prawa zabierać głosu co do spraw spadkowych domu rodzinnego Twojej mamy.

Teraz będziesz obrażony na babcię z powodu decyzji babci, która Cię nie dotyczy? Chciała przepisać swoją połowę na ciotkę, która przecież w jakiś sposób się nią opiekuje tak? Cały czas z babcią mieszkała?

Strasznie materialnie podchodzicie do tej sprawy.

Powiedziałabym wręcz, że próbujecie ciotce układać życie. Bo boicie się, że Marek zagarnie majątek.

Jak już wyżej napisałam, Marek nie ma prawa do domu. Chyba, że ciotka zapisze mu ten dom, albo jak będą mieli dzieci, wtedy dzieci będą spadkobiercami chałupy.

I o co się tak pieklić?

Życie jest krótkie. Sam widzisz, że przez żale zaprzestajecie kontaktów, spotkań rodzinnych.

Chcielibyście, żeby ciotka nadal była samotna, mieszkała z babcią, która ma podzielić dom na równe części?

To absurd.

Ciekawe czy byłbyś zadowolonym gdyby ktoś wchodził z butami do Twojego życia? Mówił Ci z kim masz spędzić życie i jak podzielić majątek.

Wiem, że moja odpowiedź Cię nie usatysfakcjonowała, ale najgorsze co może być, to wtrącanie się w nieswoje sprawy.

Babcia jest osobą starszą, powinieneś ją odwiedzać bo jest babcią. I nie patrzeć na nią przez pryzmat problemów Twojej mamy i cioci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kompletnie nie zrozumiałaś tego co piszę, i nie doczytałaś chyba całego postu. Nie zależy nam na majątku i nie chcemy układać nikomu życia. Kwestią, która nas boli jest babka. Kompletnie zwymyślała moją rodzinę - każdego jej członka. To tak jakby przywaliła prosto w twarz i powiedziała: "jesteś nikim, nie traktuję cię jak rodzinę; wcześniejsze lata były tylko po to, żeby wszystko ładnie przed obcymi wyglądało". Z naszej strony jest wszystko fair - nie wymagamy, by wymieniała męża - wiemy, że to jej osobista sprawa; nikt nie wpływa na decyzje babki w sprawie majątku - niech robi co chce.

 

Jak w takiej sytuacji mam ją jeszcze odwiedzać, i udawać, że jest wszystko w porządku? Nie żyję w obłudzie i nie mam zamiaru. Zraniła zbyt wiele razy i nic się nie naprawi, chcemy tylko - tak jak pisałem - by przestała oczerniać moją matkę i resztę mojej rodziny.

 

I o co się tak pieklić?

Nie no, w zasadzie nie ma o co, babcia (która zamiast trzymać rodzinę w kupie, być normalną miłą starszą i prawdziwą babcią dąży do tego by rodzinę rozpieprzyć. No tak.. nie ma się o co pieklić.

 

Życie jest krótkie. Sam widzisz, że przez żale zaprzestajecie kontaktów, spotkań rodzinnych.

Do czasu je utrzymywaliśmy. Z bratem odwiedzaliśmy babcię, tak jak należało. Ale kiedy ta go olała w jego urodziny, stwierdziliśmy, że nie będziemy się narzucać.

 

Ciekawe czy byłbyś zadowolonym gdyby ktoś wchodził z butami do Twojego życia? Mówił Ci z kim masz spędzić życie i jak podzielić majątek.

Tu problemem nie jest włażenie komuś w życie - nikt tego nie robi! Nikomu nie mówimy z kim ma spędzić życie i jak podzielić majątek.

 

Babcia jest osobą starszą, powinieneś ją odwiedzać bo jest babcią. I nie patrzeć na nią przez pryzmat problemów Twojej mamy i cioci.

Po tym co zrobiła? Nie będę pisał jeszcze raz - wszystko jest w pierwszym poście. Ewidentnie dała znać, że ma nas gdzieś - i niech ma, ale niech przestanie nadawać na moją rodzinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko było wcześniej raczej w porządku. Kontakty, spotkania były utrzymywane.

A co mogło wpłynąć na jej zachowanie? Szczerze to dużo nad tym myślałem, mam kilka zdań na ten temat. Najbardziej stoję teraz przy tym, że ona już to po prostu ma we krwi - złośliwość i chęć poróżnienia rodziny (Jako dziecko była tym "drugim" czy "gorszym" dzieckiem, bardziej faworyzowany jej brat), i być może to odbiło swoje piętno na te lata. A poza tym, to szczerze ciężko coś konkretnie ustalić - moja mama była zawsze w porządku, do czasu do niej jeździła, składała jej urodzinowe życzenia, wykazywała troskę. Pomimo kolejnego olania ze strony babci pojechała do niej, żeby osobiście złożyć jej życzenia na dzień matki.

 

I co twoich słów - że bardzo przywiązujemy wagę do majątku - ale to raczej problem drugiej strony. To ciotka wykrzykiwała do mamy, że zrobi tak, że mojej matce nic nie zostanie ze spadku domu po dziadku. Zresztą Marek mówił to samo, dodatkowo groził nam sądem, i tym, że się im nie wypłacimy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

martinini, Marek niech się nie odzywa, akurat w tej kwestii ma najmniej do powiedzenia.

A co do babci...jest już starszym człowiekiem, może doznała demencji starczej ;)

Przykre jest, kiedy inaczej traktuje się swoje dzieci.

Co ja Ci mogę poradzić? Chyba tylko dystans do tego wszystkiego.

Bądźcie mądrzejsi. Przyjdzie koza do woza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sprawa jest troche zagmatwana, ale ja jakos pojełam twojego posta poodbnie do Moniki, sprawa z przepisaniem domu przez babcie wygląda jak wyglada i najlepiej to chyba odpusic zamiast się kłocic bo z twojego opisu wyraźnie wynika,że z tych kłotni nic dobrego nie wychodzi. Marek nie ma rzeczywiście nic do tego domu i jest zupełnie obok tej sprawy , to ze sie spotyka z Twoja ciocia do niczego go nie upowaznia ani nie uprawnia w tej sprawie zreszta jak Twojego ojca, to sprawa pomiedzy Twoja mama , babacia i ciocia i one w jakiś sposob powinny to załatwic same miedzy soba a dlaczego babcia tak sie zachowuje i ma ochote przepisac wszystko na siostrę moze dlatego ,ze z nia mieszka, moze lepiej sie z nia dogaduje, może jakieś naciski na ciocioę w sprawie jej zwiazku oraz naciski na nia ja zacheciły do takiego działnia, moze ma taki charakter w takich sprawach to najlepiej spokojnie porozmawiac i a mowienie, że ciocia ma zerwać z Markiem jest nie w porządku bo on i tak jest obok tej sprawy czy babcia was źłe potraktowała nie wiem jak wygladały wasze relacje wczęsniej gdyby były na dobrej stopie to chyba by tak nie postapiła.Oczywiscie macie prawo czuc sie odtraceni, moze zrezygnujcie z tego domu a wtedy wyjda na jaw wasze prawdzuwe intencje i niech babcia zrobi co chce bez ządnych naciskow z jakiejkolwiek strony, tak chyba w sumie powinno byc i to jest najuczciwsze wyjście a co postanowi babcia to tak będzie i koniec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedzi. Staram się złapać dystans, ale po każdej takiej sytuacji się po prostu trzęsę. Nie lubię wrogów, konfliktów - wolę je rozwiązywać, wyjaśnić, porozmawiać; i jeśli ktoś coś do mnie ma, to niech to powie mi w twarz, a nie mi za plecami obrabia tyłek.

Teraz tylko - pojechać tam z mamą porozmawiać czy nie?

 

-- 15 sty 2012, 02:17 --

 

Tahela - widocznie źle opisałem ten problem, że tak tą sytuację opisuje. Babcia już ten dom przepisała - ciotka na męża, i tego tematu już nie podejmujemy, i w zasadzie nikt nie podejmował na poważnie, niech robią co chcą. Naszym problemem jest tu babcia, która niepotrzebnie poróżnia rodzinę i wymyśla na nas.

 

-- 15 sty 2012, 02:20 --

 

I apropo pytania, czemu miałbym ja tam jechać: po pierwsze boję się o moją mamę, że coś jej się tam może stać - Marek próbował już przechodzić do rękoczynów w stronę mojego brata; a po drugie - jako wnuk może jakkolwiek ruszę jej serce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mama najprawdopodobniej nie będzie rozmawiać z siostrą - ciotka nie wydaje się być zdolna do rozmowy, nie przyjmuje niczego do wiadomości, jej rozmowa polega na krzyku - o czym miała moja mama się już okazję przekonać. Też mam pewną kwestię do wyjaśnienia z babcią, dotyczącą mnie osobiście, dlatego coś mi mówi, żeby tam pojechać. Jeśli nie to najwyżej zrobię tak, że zawiozę mamę, ale będę czekał przed domem - bo po prostu się o nią boję.

 

Poza tym dziękuję za podjęcie rozmowy, mogło to też trochę ze mnie "wyjść" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie ma sprawy , jka chcesz to poczekaj sam znasz mae chyba najlepiej iwiesz jak może na nia wpłynąc stan zdenerwowania , chyba jej nic nie zrobia to juz przesada, swoja sprawe z babcia pozostaw moze lepiej na troche późniejszy czas, swoja droga zawsze mnie dziwi co sprawy majatkowe czasami sa w stanie zrobic z niektórymi ludźmi, powodzenia w rozwiązaniu sprawy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

martinini,

zapytaj sie i poczekaj jakby co to najlepsze rozwiązanie, szkoda,że tyle jakiejś zaciekłosci i nienawiści jest w ludziach w takich sytuacjach czesto wychodzi prawda o drugim człówieku:), będzie dobrze najgorzej to sie kłocic o takie rzeczy, kt.ore tracą zupełnie znaczenie jak ktos powaznie zachoruje na przykład.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×