Skocz do zawartości
Nerwica.com

Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?


d65000

Rekomendowane odpowiedzi

Kestrel, teraz zadam Ci ciezkie pytanie (tylko nie obraz sie): czemu skoro masz zdanie w prawie kazdej dziedzinie (widac, jak sie poczyta Twoje posty), to nie radzisz sobie w zyciu? O co tu chodzi? Mam na mysli to, ze gadasz jak poukladany gosc, a z tego co mi wiadomo, to przeciez masz dosyc niezle problemy ze soba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inbvo, Tobie sie moze jeszcze odmienic. Zakochasz sie i bedziesz chcial. Dzieci nie sa bleeeeeee... sporo z nimi radosci ale ciesze sie, ze mialam jedno bo nie wiem czy bylabym dobra matka przy wiekszej gromadce

A ja się panicznie boję, że byłabym taka jak dla mnie była moja matka. Bo ojca nie znam w ogóle więc się nie wypowiadam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, bo dla mnie, tzn w moim chorym wyobrażeniu dzieci to sposób na zniewolenie, a jako ojciec/ matka stajesz się niewolnikiem bez własnych praw pracującym bez umiaru dla "dobra rodziny".

 

A rodzina dla mnie nie istnieje inna niż ta oparta... nawet nie na zależności tylko wręcz niewoli ;)

 

Stąd nie wiem czy 10 lat terapii mi pomoże żebym zmienił poglądy... :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, bo dla mnie, tzn w moim chorym wyobrażeniu dzieci to sposób na zniewolenie, a jako ojciec/ matka stajesz się niewolnikiem bez własnych praw pracującym bez umiaru dla "dobra rodziny".

 

A rodzina dla mnie nie istnieje inna niż ta oparta... nawet nie na zależności tylko wręcz niewoli ;)

 

Stąd nie wiem czy 10 lat terapii mi pomoże żebym zmienił poglądy... :P

A ja się boję, że nie będę je kochać. Te moje ewentualne dzieci. Mnie nikt nie kochał i co ze mnie wyrosło? Zalękniona, niepewna istota, która chciałaby nie istnieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anonus, Nie we wszystkim mam własne zdanie,czasem są kwestie,dziedziny przy których milczę,bo raczej nie mam zbyt wiele do powiedzenia.

Co do własnego zdania,można je mieć,jednak bronienie go nie zawsze mi wychodzi,często się mylę.

Co do poukładania - być może,jednakowoż rozsądek teoretyczny,nie zawsze idzie w parze z rozsądkiem życiowym.

Wydaje mi się że mam dosyć sporą samoświadomość,własnych braków,problemów,wad.

Co do tego czemu mam problemy z samym sobą - bezczynność,lenistwo,ale nie tylko i wyłącznie,sporo też w tym strachu,niskiej samooceny.

Za dużo teoretyzowania,myślenia,za mało działania,wytrwałości,zdecydowania.

Przyczyny?

Część to mój charakter,część to takie a nie inne decyzje które doprowadziły do obecnych konsekwencji,być może otoczenie (rodzina) miało spory wpływ na to wszystko,tu sam tak do końca nie potrafię określić.

 

-- 27 maja 2013, 22:55 --

 

siostrawiatru, Często jest strach i często się zdarza iż powielamy schematy naszych rodziców,bo to się człowiekowi w głowie wyryło,takie a nie inne (często złe i mylne) wzorce,jednak wydaje mi się że samokontrola,upór i pomoc (jak np terapia) może pomóc w zmianie tych schematów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siostrawiatru, ja bylam przeciwienstwem mojej matki..wrecz czasami przeginalam w druga strone niestety. Chcialam, zeby moje dziecko nie przechodzilo tego co ja bo chyba wciaqz bylam dzieckiem i nie zapomnialam jak sie czulam

Bo tego się nie zapomina. Nawet jak dożyję 60tki to będę pamiętać te złe, chore chwile.

Terapeuta dał mi zadanie na ten tydzień. Przytulać MATKĘ codziennie :shock: CHryste, nie wiem czy dam radę z tymi wszystkimi żalami w środku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kestrel, juz nie pytam o geneze Twoich problemow. Chodzi mi o to, ze gdybym Cie nie znal, to strzelalbym, ze calkiem dobrze Ci sie zyje, ze swoimi konkretnymi wypowiedziami musisz sprawiac, ze w otoczeniu masz duzo osob szanujacych Cie, itp.

 

Tak dochodze do wniosku, ze chcialbym miec jaja jak Naruto. Ten gosc mial zasrane dziecinstwo a kazdej przeszkodzie czy to fizycznej czy psychicznej potrafil stawic czolo, a swoim zaparciem i nieustannym dazeniem do celu sprawial, ze ludzie zaczynali go szanowac. Fajnie by tak bylo miec, co Kestrel, ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anonus, Nie we wszystkim mam własne zdanie,czasem są kwestie,dziedziny przy których milczę,bo raczej nie mam zbyt wiele do powiedzenia.

Co do własnego zdania,można je mieć,jednak bronienie go nie zawsze mi wychodzi,często się mylę.

Co do poukładania - być może,jednakowoż rozsądek teoretyczny,nie zawsze idzie w parze z rozsądkiem życiowym.

Wydaje mi się że mam dosyć sporą samoświadomość,własnych braków,problemów,wad.

Co do tego czemu mam problemy z samym sobą - bezczynność,lenistwo,ale nie tylko i wyłącznie,sporo też w tym strachu,niskiej samooceny.

siostrawiatru, Często jest strach i często się zdarza iż powielamy schematy naszych rodziców,bo to się człowiekowi w głowie wyryło,takie a nie inne (często złe i mylne) wzorce,jednak wydaje mi się że samokontrola,upór i pomoc (jak np terapia) może pomóc w zmianie tych schematów.

Tyle, że mnie wychowywał starszy brat , który był moim idolem, wzorem.

 

-- 28 maja 2013, 00:03 --

 

Kestrel, juz nie pytam o geneze Twoich problemow. Chodzi mi o to, ze gdybym Cie nie znal, to strzelalbym, ze calkiem dobrze Ci sie zyje, ze swoimi konkretnymi wypowiedziami musisz sprawiac, ze w otoczeniu masz duzo osob szanujacych Cie, itp.

 

Tak dochodze do wniosku, ze chcialbym miec jaja jak Naruto. Ten gosc mial zasrane dziecinstwo a kazdej przeszkodzie czy to fizycznej czy psychicznej potrafil stawic czolo, a swoim zaparciem i nieustannym dazeniem do celu sprawial, ze ludzie zaczynali go szanowac. Fajnie by tak bylo miec, co Kestrel, ?

Bo Kestrel to mądry facet. Troszkę zagubiony , ale mądry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anonus, Jako-tako nigdy nie miałem problemów finansowych,czy też niewiele mi w życiu brakowało.

Co do szacunku to nie wiem - gdy miałem znajomych w szkole itd,zwykle szło się dopasować, i być względnie lubianym,nie miałem z tym problemu.

Ze strony rodziny raczej nie,owszem,nigdy nie byłem bity.

Zaś znacznie częściej słyszałem od rodziny krytykę,żarty z wad,wypominanie ich,często poniżanie itd,może też mam słabszą psychikę niż przeciętny człowiek,nie wiem.

 

 

jak dochodze do wniosku, ze chcialbym miec jaja jak Naruto. Ten gosc mial zasrane dziecinstwo a kazdej przeszkodzie czy to fizycznej czy psychicznej potrafil stawic czolo, a swoim zaparciem i nieustannym dazeniem do celu sprawial, ze ludzie zaczynali go szanowac. Fajnie by tak bylo miec, co Kestrel, ?

Trzeba mieć na uwadze iż to postać świata przedstawionego, i można ją dowolnie ukształtować,ale fakt - takie cechy charakteru to cenna rzecz.

 

 

Tyle, że mnie wychowywał starszy brat , który był moim idolem, wzorem.

Tu nie wiem...może czasem reszta środowiska miała wpływ,zaś często ludzie mają skłonności do wyłapywania negatywnych wzorców,nie tych dobrych.

Ale kto wie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A rodzina dla mnie nie istnieje inna niż ta oparta... nawet nie na zależności tylko wręcz niewoli ;)

inbvo, dlatego ja nie wyjde juz za maz. Nie wiem...moze to taka bezpieczna furtka dla mnie ale nie przysiegne nukomu milosci po grob

trafnie ujęte.

 

moja rodzina się mnie wyrzeknie prędzej czy później. bo nie zaakceptują mojego podejścia np. chęci życia w wolnym związku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A rodzina dla mnie nie istnieje inna niż ta oparta... nawet nie na zależności tylko wręcz niewoli ;)

inbvo, dlatego ja nie wyjde juz za maz. Nie wiem...moze to taka bezpieczna furtka dla mnie ale nie przysiegne nukomu milosci po grob

trafnie ujęte.

 

moja rodzina się mnie wyrzeknie prędzej czy później. bo nie zaakceptują mojego podejścia np. chęci życia w wolnym związku...

Moja matka to straszna katoliczka. Po prostu na każdym kroku natrafiam na katolicyzm. Nie mam już siły na to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siostrawiatru, I tak podziwiam że wytrzymujesz,mnie na widok "fanatycznych katoli" (nie,nie twierdzę że każdy taki jest),którzy zamiast iść się modlić idą by zobaczyć rewie mody i poplotkować,zaś w samym kościółku odklepują bezmyślnie formułke by pokazać jacy oni to niereligijni tak naprawdę mają z tym tyle wspólnego co ja z zawodowym gotowaniem.

(Sam osobiście nie wiem,czy takowy Byt istnieje,czy nie, nie zaprzeczam,ani też nie wierzę.

Tak przy okazji,ktoś z twojej rodziny zna choć imienia 3 archaniołów :D? czy to model ludzi jaki podałem wyżej?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja cała rodzina od strony matki jest głęboko wierząca i religijna jak to kaszubi ze wsi , moja matka to i tak chyba jeszcze najmniej bo tylko raz w tygodniu chodzi do kościoła a moje ciotki chodzą prawie codziennie. Oczywiście to katolicyzm typowo obrzędowy wręcz XiX- wieczny bo czytających biblii ich nie uświadczysz. Jak kuzynka wychodziła za starszego od siebie o 15 lat rozwodnika to była wielka afera jak tak można to nie po bożemu, ale później jakoś umilkło i kolejny kuzyn ożenił się z rozwódką i jakoś dzisiejsze czasy zaakceptowali.

A ja i moje rodzeństwo to jesteśmy jedyni nie chodzący co tydzień do kościoła z tego co mi wiadomo. Od strony ojca to też część jest wręcz fanatycznie religijna( z kuzynką 40 paroletnią chwaląca się swym dziewictwem), ale część zupełnie obojętna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w rodzinie jest klika rozwódek, dokładnie 3.A może ta Twoja kuzynka jest dziewicą z musu, może nikt jej nie chcę.

Wiem że poznała 2 lata temu jakiegoś faceta, ale on chciał seksu później a ona nie chciała, bo bez ślubu nie da, a może to tylko taka jej wymówka. Ogólnie to w młodości nawet z niej niezła laska była, teraz też jak na 40- parolatkę nie najgorzej wygląda ale chyba zostanie już tą dziewicą do końca swych dni, woli się poświecić bogu i innym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie nikt nie kochał i co ze mnie wyrosło? Zalękniona, niepewna istota, która chciałaby nie istnieć.

A ja w swoim dzieciństwie to zaś myślałem, że wszystko jest na swoim miejscu, nie ma żadnych nieprawidłowości, a wyrósł ze mnie zalękniony, nie potrafiący kochać nieudacznik życiowy. Wierzyłem też rodzicom, że wszystkie inne dzieci mają gorszych rodziców od moich.

 

często się zdarza iż powielamy schematy naszych rodziców,bo to się człowiekowi w głowie wyryło,takie a nie inne (często złe i mylne) wzorce,jednak wydaje mi się że samokontrola,upór i pomoc (jak np terapia) może pomóc w zmianie tych schematów.

Ja obecnie w przypadku niektórych rzeczy, to nie wiem do końca, co było u mnie normalne, a co nie. Więc nie wiem, czy gdybym stworzył związek, czy założył rodzinę, to bym powielił coś negatywnego, czy nie.

 

Przytulać MATKĘ codziennie :shock: CHryste, nie wiem czy dam radę z tymi wszystkimi żalami w środku.

Ja nigdy nie przytuliłem nikogo sam z siebie. Mój intelekt nie dostrzega dużego sensu w przytulaniu. Poza tym intelektem, mam takie wewnętrzne odczucie bycie przytulonym = bycie słabym; przytulenie kogoś = uznanie kogoś za słabego.

 

Tyle, że mnie wychowywał starszy brat , który był moim idolem, wzorem.

Ja chyba nie miałem jakiegoś typowego idola (w sensie, żeby chcieć być taki, jak ktoś), nie przypominam sobie.

 

Moja cała rodzina od strony matki jest głęboko wierząca i religijna jak to kaszubi ze wsi , moja matka to i tak chyba jeszcze najmniej bo tylko raz w tygodniu chodzi do kościoła a moje ciotki chodzą prawie codziennie. Oczywiście to katolicyzm typowo obrzędowy wręcz XiX- wieczny bo czytających biblii ich nie uświadczysz. Jak kuzynka wychodziła za starszego od siebie o 15 lat rozwodnika to była wielka afera jak tak można to nie po bożemu, ale później jakoś umilkło i kolejny kuzyn ożenił się z rozwódką i jakoś dzisiejsze czasy zaakceptowali.

A ja i moje rodzeństwo to jesteśmy jedyni nie chodzący co tydzień do kościoła z tego co mi wiadomo. Od strony ojca to też część jest wręcz fanatycznie religijna( z kuzynką 40 paroletnią chwaląca się swym dziewictwem), ale część zupełnie obojętna.

Ja swojej całej rodziny to nie znam, więcej nie wiem, czy są wierzący. Moja babcia jest wierząca, ale nie fanatyczka. Mój ojciec jest ateistą, a moja matka to niby uważa się za niewierzącą, a od jakiegoś czasu żegna się przed spaniem. Ja pod kątem zasad religijnych jestem ateistą, a pod kątem istnienia/nieistnienia inteligentnego Stwórcy, jestem agnostykiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×