Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pomoc społeczna to mit !


Gość intel

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Od 4 lat choruję psychicznie.

Hospitalizacje, terapie, tony leków.

Brak poprawy.

Od 2 lat renta -604 pln

Dziś Ośrodek Pomocy Rodzinie przyznał mi status- Umiarkowany Stopień Niepełnosprawności czyli dawną II grupę inwalidzką

I co ? I NIC.

Choroba przyczyniła się do tego, że rodzina mi się rozpadła. Mieszkam u Mamy , ktora ma 1200 PLN emerytury .

Razem nasz dochód przekracza jakieś ustawowe minimum czyli nieco ponad 500 PLN. Nie nalezy mi się w związku z tym żadna pomoc socjalna.Nawet na leki. Jakiś skurwiel uznał , że w Polsce w realiach roku 2011 można przeżyć za nieco ponad 500 PLN na osobę.

Na moje pytanie- gdybym hipotetycznie z rentą 604 pln mieszkał sam, czy coś mogliby mi pomóc?

Odpowiedź po przeliczeniach na kalkulatorku wku.rwiła mnie do białości-Tak-43 PLN miesięcznie.

Poszedłem do innego pokoju. Refundacja turnusów rehabilitacyjnych.

Nie mają środków nawet dla inwalidów z I grupą , którzy mają ( co zrozumiałe ) pierwszeństwo.W przyszłym roku mają mieć jeszcze mniej kasy niż w tym. Owszem-przysługuje mi taka refundacja raz na 2 lata, ale z braku środków jej nie dostanę.

Jedyne co mi ta grupa daje to stwierdzenie, że mogę tylko i wyłącznie podjąć pracę w zakładach pracy chronionej....

To jakieś jaja. To nie rok 1980 i Komunizm , gdzie spółdzielni inwalidów było dużo. Wiatr kapitalistycznych przemian takie zakłady zmiótł skutecznie z rynku.

Nie czuję się na siłach pracować nawet w takim zakładzie ( gdyby gdzieś w pobliżu był )

Zresztą zapewne zaraz zabraliby mi rentę, skoro "mogę" pracować.Potem odebrali grupę inwalidzką z racji tego że jednak "mogę " pracować

I znalazłbym się w jeszcze głębszej du.pie niż teraz.

Mam ochotę się powiesić. Nie jestem w stanie dłużej żyć w takim mentalnym, społecznym i finansowym upodleniu.

Beznadzieja

Mam wrażenie że ta cała "pomoc społeczna" jest adresowana do wieloletnich alkoholików, meneli , ktorzy przechlali wszystko co mieli łącznie z rozumem i ambicjami.

Rzygać się chce.

Ale wystarczy choć na chwilę załączyć TV- Opieka Społeczna, Dotacje, Refundacje, Środki Unijne, Aktywizacja ,Usuwanie Barier, Równe Szanse,Program Feniks , Sreniks bla bla bla bla

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel,masz racje te przepisy są chore..ten kto je ustala jeszcze bardziej.Niestety tak to wygląda..ustalają te kryteria ludzie nie mający pojęcia o chorobie,problemach z tym związanych.Masz tu racje..kobieta np.samotnie wychowująca dziecko,chora jest na równi traktowana z alkocholikiem..wiem też choruje,ale różnica chyba jest..a jeśli dziecko jej choruje?to też ten sam wór.Straszne to niestety.Nie łam się,nie jesteś taki sam.Tylko smutne,że tam gdzie naprawdę trzeba to nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alkoholikom powinni odebrać renty, przecież za to oni piją właśnie. Rozumiem, że nie wszyscy alkoholicy zaczynali od alkoholizmu, dla niektórych alkohol by środkiem przeciwbólowym z powodu innych problemów, ale nie daje się narkomanowi dofinansowania do nałogu. Tylko, że u nas te wszystkie komisje lekarskie to biurokraci, zamiast przyjrzeć się sprawie, każdemu przypadkowi z osobna, oni mają sztywne paragrafy, albo kierują się własnym samopoczuciem.

 

604 zł miesięcznie? To nie jest wcale tak źle (biorąc pod uwagę, że masz jeszcze mamę), nie wściekaj się tym co napisałem, wiem, że sytuacja beznadziejna, ale czasem tak w życiu jest, że trzeba schować dumę i godność do kieszeni, ty masz jeszcze sporo szczęścia w nieszczęściu, a co z tymi, którzy nie mają nikogo i są w takim jak ty stanie, bezdomność/albo lina?

 

No i ludzie z zaburzeniami psychicznymi to jedna z najmniej produktywnych grup społecznych, ani się nie zbuntują, anie specjalnie nie zrzeszają, można ich pominąć.

A to, że jest XXI wiek nic nie znaczy, w Chinach ludzie od rana do wieczora zapieprzają za grosze i cieszą się, że mają robotę, bo na ich miejsce jest 100 000 innych kandydatów. Nam się wydaje, że luksusy się należą z urzędu.

Przyjdzie kolejna fala kryzysu, to wszystko odbiorą.

 

Jedynym plusem życia w 2011 roku jest to, że ludzie uziemieni jeśli się mocno zepną, to mogą się sami utrzymać dzięki komputerowi i dostępowi do neta. Jest wiele bardzo dobrze płatnych umiejętności, które nie wymagają pracy na etacie, informatyka, grafika, tłumaczenia. To wszystko można robić w domu, tylko trzeba się mocno zawziąć i zebrać do nauki, wszystkie materiały są dostępne, rynek jest olbrzymi, a praca dobrze płatna. I to jest perspektywa dla kogoś takiego, jak ty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powielacie tylko bzdurne stereotypy jakie krążą w społeczeństwie. Alkoholizm to choroba, wpisana do klasyfikacji ICD-10 do kategorii chorób i zaburzeń psychicznych (F10.2). Jest chorobą niezawinioną, a spożywanie alkoholu na etapie uzależnienia nie podlega woli alkoholika. Mylicie alkoholika z pijakiem - tak, wiem, że to będzie szok, ale to nie synonimy i pomiędzy tymi dwoma jest różnica. Czyli tak - menelom, pijakom, nierobom spod budki z piwem zabrać socjal i niech pracują na siebie, natomiast alkoholikom pomoc się należy.

 

-- 02 lis 2011, 13:48 --

 

A jeżeli chodzi o choroby i zaburzenia psychiczne to w Polskim systemie renty są przyznawane nie na podstawie rozpoznania tylko na podstawie przebiegu i zaawansowania schorzenia. Czyli nieważne czy masz nerwicę, dwubiegunówkę, schizofrenię, czy urojone krosty na dupie - masz takie samo (znikome) prawdopodobieństwo otrzymania renty, co Twój kolega ze zgoła odmienną diagnozą psychiatryczną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest chorobą niezawinioną, a spożywanie alkoholu na etapie uzależnienia nie podlega woli alkoholika.
Na etapie uzależnienia. Mam na myśli tych alkoholików, którzy z własnej głupoty się do tego doprowadzili. Czyli imprezki, imprezki, bo była okazja, itp. aż skończyło się na alkoholizmie. Wszyscy wiedzą czym to grozi, po to przeprowadza się latami edukacje w szkołach na ten temat, nie widzę powodu do dopłacania im do picia.

 

Renty dla uzależnionych od alko powinny być rozliczane z każdej zakupionej przez nich rzeczy (może i nie możliwe, ale to co jest teraz to absurd, że piją za otrzymane pieniądze).

Czyli tak - menelom, pijakom, nierobom spod budki z piwem zabrać socjal i niech pracują na siebie, natomiast alkoholikom pomoc się należy.
Menel spod budki to często ostatnia faza zwykłego alkoholika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym raczej powiedział, że ewolucja przebiega w drugą stronę, tj. pijak (pije bo lubi - wspomniane imprezy, okazje, za mamusię, za tatusia) przekształca się w alkoholika (pije bo musi - kac gigant, zespół abstynencyjny, uzależnienie psychosocjalfizyczne).

 

Alkoholikami przecież często są lekarze, prawnicy, politycy - nie wytrzymują presji, jakoś tam sobie funkcjonują, zarabiają na siebie, nie siedzą na socjalu, w domowym zaciszu przypierdolą żonie, a sąsiedzi nic nie widzą i jest spoko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alkoholikami przecież często są lekarze, prawnicy, politycy - nie wytrzymują presji, jakoś tam sobie funkcjonują, zarabiają na siebie, nie siedzą na socjalu, w domowym zaciszu przypierdolą żonie, a sąsiedzi nic nie widzą i jest spoko.
Prawdopodobnie tak kiedyś skończę, jak już wszystkie opcje się wyczerpią, lepsze tak funkcjonować niż wcale. No może tylko żonę zostawię w spokoju, bom nieagresywny, albo jej zwyczajnie nie będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad_Scientist, mój stary sąsiad ma padaczkę alkoholową, bo ciągle chlał. zmuszał go ktoś?

teraz dostaje rente biedny.

ludziom bez rąk zabierają pieniądze, a takiemu gnojowi śmierdzącemu co w życiu dnia nie przepracował się należy... bo ostro k*a imprezował.

dla mnie to chora paranoja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dalszym ciągu mylicie pijaka z alkoholikiem.

 

Pijaństwo to styl życia. Pijak spożywa alkohol, bo CHCE i bo LUBI. W dużej mierze panowie spod sklepu monopolowego są pijakami.

 

Alkoholizm to choroba. Alkoholik spożywa alkohol bo MUSI - nie jest to kwestia chcenia albo niechcenia. Jeśli pozostaje w X-dniowym, -tygodniowym ciągu alkoholowym i nagle przestanie pić to zakończy się to najprawdopodobniej zapaścią krążeniową i w konsekwencji zgonem. Jeśli nie pije ma objawy odstawienne wynikające z zespołu abstynencyjnego, więc jest uzależniony fizycznie. Odczuwa silną i niepohamowaną potrzebę konsumpcji alkoholu, bo jest uzależniony psychicznie. Jego życie jest zaburzone na płaszczyźnie społecznej. Alkoholizm jest chorobą nieuleczalną i dożywotnią, tj. można nad nią zapanować za pomocą psychoterapii i żyć w abstynencji, ale trwa do końca życia i każdorazowa konsumpcja nawet najmniejszej ilości alkoholu skończy się powrotem do nałogu. Taki ex-alkoholik musi do końca życia unikać wszelkich miejsc gdzie występuje alkohol, tj. sklepów spożywczo-monopolowych, supermarketów, imprez towarzyskich, urodzin, imienin, ślubów, spotkań integracyjnych (bo wystarczy, że Kaziu go zagada txt: "Rychu, no kur.wa ze mną się nie napijesz?!" - i już jest po ptokach), musi ze swojej szafki w łazience wyrzucić wszystkie kosmetyki, leki, które zawierają lub są na bazie alkoholu, nie wolno mu spożywać słodyczy, cukierków, potraw, które zawierają alkohol - nawet jednego pieprzonego cukiereczka z adwokatem. Bo nie ma znaczenia jaką drogą i w jakiej postaci ta substancja, tj. etanol, dostanie się do organizmu. Jeśli tylko pobudzi receptory odpowiedzialne za nałóg to jest już po ptokach.

 

Od lat w społeczeństwie powiela się te same nieprawdziwe stereotypy, tj."pije z własnej woli", "jakby chciał to by przestał pić, widocznie nie chce". Ja rozumiem z czego wynika zbiorowa nienawiść społeczeństwa do alkoholików. Ale Ci ludzie byli po prostu predysponowani - ziarno trafiło na podatny grunt. Wiele osób, którym teraz współczujemy, tj. DDA, osoby mające w rodzinie alkoholików, osoby współuzależnione może w przyszłości wpaść w to samo bagno i zatoczyć błędne koło. Większość z nas, nie licząc pierwotnych i wtórnych abstynentów, spożywa alkohol - nie wnikam jak, gdzie, kiedy, z kim, w jakich ilościach - ale spożywa. Czy każdy z nas staje się alkoholikiem albo może zostać alkoholikiem? Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi. Nie jest to bynajmniej kwestia woli i chcenia, albo niechcenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Jedynym plusem życia w 2011 roku jest to, że ludzie uziemieni jeśli się mocno zepną, to mogą się sami utrzymać dzięki komputerowi i dostępowi do neta. Jest wiele bardzo dobrze płatnych umiejętności, które nie wymagają pracy na etacie, informatyka, grafika, tłumaczenia. To wszystko można robić w domu, tylko trzeba się mocno zawziąć i zebrać do nauki, wszystkie materiały są dostępne, rynek jest olbrzymi, a praca dobrze płatna. I to jest perspektywa dla kogoś takiego, jak ty.

 

Dzięki za porady. Coś może w tym jest. Choć wymienione przez Ciebie zakresy działalności są poza moim zasięgiem. Ja zwyczajnie od zawsze mam awersje do komputerów więc informatyka i grafika nie dla mnie. Na naukę języka też już za późno.

Należę do pokolenia 1972. Wychowałem się na grze w piłkę, Szkolnym Kółku Sportowym, Teleranku i Piątku z Pankracym.Aż do końca szkoły średniej obowiązywał język rosyjski.Nie było komputerów,internetu ani nawet 3D. Kalkulator to był rarytas.

Cięzko mi się wdrożyć i konkurować z "małolatami" od kołyski mającymi play station 3 oraz laptopa i komórkę, a angielski od przedszkola,hehehehe

 

Nie mam postawy roszczeniowej. Całe lata pracowałem i chcąc nie chcąc płaciłem składki po to, żeby być zabezpieczonym na taką jak teraz okazję.

Chcę dostać to za co płaciłem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnie NIC, absolutnie NIC nie usprawiedliwia alkoholika.

bo zaczyna się od pijaka, czyż nie? właśnie.

nie mam k*a litości dla tych ludzi, którzy niszczą innym życie.

 

-- 02 lis 2011, 15:30 --

 

ani cienia współczucia.

 

to, że alkoholizm został zakwalifikowany w ICD-10 jako choroba nic mnie nie obchodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spoko, czyli alkoholik to śmieć, bo nie potrafi funkcjonować w społeczeństwie, ucieka od problemów życiowych i szuka ukojenia w alkoholu.

Czyli socjofobik to też śmieć, bo nie potrafi funkcjonować w społeczeństwie, ucieka od problemów życiowych i szuka ukojenia w benzodiazepinach? Przecież jakby chciał to by rzucił benzo, a widocznie woli ćpać narkoman jeden.

Czyli bulimik albo osoba cierpiąca na kompulsywne objadanie się to też śmieć, bo nie potrafi funkcjonować w społeczeństwie, ucieka od problemów życiowych i szuka ukojenia w obżarstwie? Przecież jakby chciał to by zrzucił tę parę kilo i przestał żreć, ale widocznie tak woli grubas jeden.

 

Może wróćmy do ideologii wujcia Adolfa i zacznijmy eliminować słabe geny z populacji, wrzucajmy do pieca element społeczny, osoby cierpiące na choroby, zaburzenia psychiczne, dziedziczne schorzenia - bo przecież są tacy SŁABI, tacy nieudolni, niewydajni, bezproduktywni - nic nie warci dla społeczeństwa. Po ch.uj psychoterapia, resocjalizacja, programy równych szans, przywracania LUDZI do społeczeństwa - lepiej ich wyeliminować. Wyjdzie taniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Również nienawidzę alkoholików i pijaków.

Chleją bo LUBIĄ i śmieją się nam w twarz.

Moi sąsiedzi. Szmaty.Alkoholik i alkoholiczka.Ich małe dzieci -debile ( choć to oczywiście nie ich wina ), dzieci nastoletnie-całkowita degrengolada.

"walą do ryja" od świtu do....kolejnego świtu cały rok

Za mieszkanie płaci Opieka Społeczna , kasę na chlanie też zapewne z tego źródła mają.

Nikt im nie zarzuci, że przekraczają jakiś tam dochód na członka rodziny-mają w du.pie uzyskiwanie dochodu, a wszystko co wartościowe poszło w lombardy.Więc nie mają nic i pomoc im się nalezy.

Jak widzę tą 60 kilogramową " głowę rodziny" to mam ochotę skręcić mu kark, tak, żeby nawet nie poczuł .

Ktoś taki zmarnował moje dzieciństwo i być może przyczynił się do upadku w wieku dorosłym.

Mogę tylko nienawidzić .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Współczuję ofiarom alkoholików, a raczej ofiarom alkoholizmu, bo uważam, że alkoholizm to dramat zarówno dla rodziny, otoczenia, jak i dla samego zainteresowanego. To co opisujecie to zwykłe pijaństwo, lenistwo, wygodnictwo i naciąganie państwa na socjal - z tym trzeba walczyć. Miejcie jedynie na uwadze, że w oczach sporej części społeczeństwa (tych co się określają chlubnie jako "zdrowi") ludzie zaburzeni psychicznie (pojęcie choroby już nie istnieje w klasyfikacji, więc teoretycznie nie jesteśmy na nic chorzy) to bezproduktywne ścierwo, które siedzi na socjalu, naciągacze rent, symulanci, lekomani, agresywni wariaci i tak dalej. Wielu brzydzi się pacjentów psychiatrycznych, wręcz czując do nich nienawiść. Świadomość na temat zaburzeń dopiero od jakiegoś czasu stopniowo wzrasta. Tak jak powiedziałem: punkt widzenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, ok. Ale gdy w rodzinie jest alkoholik - załóżmy głowa rodziny, ojciec, to wygląda to nieco inaczej. Żona może zapaść na współuzależnienie (uzależnienie od osoby uzależnionej), cierpi z powodu uzależnienia swojego męża, musi wylewać mu alkohol, gotuje mu rosół na kaca, jak jest naprany to go zanosi z krzaków do domu, ściąga mu skarpetki i tak dalej. Dzieci też cierpią, bo tatuś wiecznie naprany, nie bawi się z nimi, czasami przypierdoli paskiem. W przyszłości jest duża szansa, że będą DDA.

 

A w takiej przysłowiowej melinie jak sami piszecie - wszyscy piją i są szczęśliwi. Jedna wielka, wspólna libacja 24/7. Dzieci już od najmłodszych lat naje.bane i uczą się jak okradać państwo na socjalu.

 

Te dwa obrazy nieco się rozmijają ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wywiązała się dyskusja o alkoholiźmie a w temacie jest pomoc społeczna.

I do tematu chcę się odnieść.

Jestem na rencie II grupy. Pracowałam 26 lat jeszcze w PRL-u. Ponieważ nie mam wieku emerytalnego otrzymuję 502,07 zł. W okresie zimy samo ogrzewanie /przed obecnymi podwyżkami/wynosiło 480 zł i w mieszkaniu wcale nie było ciepło. Prąd około 100, czynsz 80,woda 50, itd. Zimą brakuje mi na opłaty nie mówiąc o jedzeniu i innych potrzebach.Na leki wydaję około 100 na m-c.

W marcu dostałam 7 zł!!!podwyżki netto, ale brutto 15, co spowodowało,że obecnie na rękę dostaję 3 grosze mniej niż rok temu. To śmieszne i uwłaczające mojej godności. Takie podwyżki cen na każdym kroku a ZUS śmie dać mi 7 zł.

Pomoc społeczna to nie tylko fikcja,ale granda, obraza dla ludzi w potrzebie.Dostaję 100 zł /jest to żadna łaska tylko dodatek to ustawowego wyrównania głodowego/.Każdego miesiąca muszę skłądać tonę papierów ciągle tych samych, oświadczeń,że nie posiadam niczego, że od poprzedniego miesiąca nie kupiłam sobie samochodu,biżuterii,działki,mieszkania,dvd,radia,telewizora,że nie posiadam plantacji truskawek ani sadu itd. Tak co miesiąc! Już samo wejście do tego gmachu a nawet zebranie się do pójścia kosztuje mnie tak wiele,że trudno wyrazić słowami.Czuję się dzięki tym paniom i ich pytaniom jak oszust, złodziej,nieudacznik,lump. A jestem tylko chorym na depresję człowiekiem z ogromnym i przytłacającym bagażem doświadczeń, który mogłabym obdzielić wiele osób.

Gdybym miała gromadę dzieci, męża pijaka lub sama piła to dostałabym żywność na kartki, darmowe obiady,środki czystości i rentę socjalną.

Ale ja głupia tylko pracowałam uczciwie tyle lat. I po co?

Żeby teraz jakaś pinda przydzieła mi 100 zł po wielkich dyskusjach i sprowadzała mnie co miesiąc do parteru.

Od Zusu nie mogę doczekać się kapitału początkowego składek.

Jak żyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twój podział jest tak płynny, że równie dobrze mogłoby go nie być, albo można by jeszcze dopisać ze dwie kategorie pijących.

Pijaństwo to styl życia. Pijak spożywa alkohol, bo CHCE i bo LUBI. W dużej mierze panowie spod sklepu monopolowego są pijakami.
Chyba żartujesz. Już widzę tych meneli stojących tam co wieczór, że mogą tak ot przestać. Nie mogą, są uzależnieni. To taki styl życia, że po kilku latach już nie chodzą pionowo, tylko wracają do domu na czworaka. Alkoholizm od czegoś się zaczyna, uzależnienie utrwala się stopniowo i nie ma znaczenia, czy dotyczy to pana w garniturze i w dobrym aucie, czy menela pod sklepem, ten pierwszy będzie może inteligentniejszy i zacznie się bronić przed uzależnieniem, a i to nie zawsze, ten drugi jest skazany na porażkę od samego początku.

Słowo pijak i alkoholik nie powinny stać obok siebie jako inne zjawiska, bo to nie są dwie osobne kategorie, pijak może być alkoholikiem, a nawet uważam, że zawsze jest, a alkoholik nie musi być pijakiem. Dla mnie słowo pijak nie oznacza gościa, który mocno imprezuje, tylko takiego pijaczka z pod budki, co chwiejnym krokiem z beznamiętną gębą idzie przez życie.

Temu co za mocno imprezuje wydaje się, że to tylko rozrywka, że ma kontrolę, niektórzy mają, inni nie mają, jednych małe ilości poniewierają, inni są twardzi i mogą pić dużo i się nie uzależniają. Podobno Churchill podczas wojny pił kilka butelek wina dziennie i był trzeźwy, może czegoś mocniejszego, bo już nie pamiętam.

Alkoholizm jest chorobą nieuleczalną i dożywotnią, tj. można nad nią zapanować za pomocą psychoterapii i żyć w abstynencji, ale trwa do końca życia i każdorazowa konsumpcja nawet najmniejszej ilości alkoholu skończy się powrotem do nałogu.
Tak mówią i w większości przypadków tak jest, ale sądzę, że to się da wyleczyć na dobre, że da się wyeliminować to psychiczne uzależnienie, które gdzieś tam zawsze się tli u alkoholika zaleczonego.
Ale Ci ludzie byli po prostu predysponowani - ziarno trafiło na podatny grunt.
I głupi! Można być predysponowanym i nadzorować siebie.
Wiele osób, którym teraz współczujemy, tj. DDA, osoby mające w rodzinie alkoholików, osoby współuzależnione może w przyszłości wpaść w to samo bagno i zatoczyć błędne koło.
Może, ja się całe życie przed tym bronię. Różnica pomiędzy normalnym alkoholikiem, a mną jeśli (odpukać w niemalowane) kiedyś bym się uzależnił (i stosował alko jako zawór bezpieczeństwa, żeby się móc chociaż tak rozluźnić) byłaby zasadnicza, nigdy przez własny alkoholizm nie zmarnowałbym życia innym, dzieciom, żonie/dziewczynie, mamie. Bezwzględnie.
dla mnie NIC, absolutnie NIC nie usprawiedliwia alkoholika.

bo zaczyna się od pijaka, czyż nie? właśnie.

nie mam k*a litości dla tych ludzi, którzy niszczą innym życie.

A ciężka choroba psychiczna/zaburzenie ciągnące się przez lata. I mam tu na myśli osobę, która żyje sama, nikomu krzywdy nie robi. Ile osób zapija problemy, które je przerastają, mnóstwo, jak nie zapija, to narkotyzuje się tak, albo inaczej.
Mad_Scientist, mam taką awersję do alkoholików i tyle. nic mojego zdania nie zmieni.

porównywanie ich do bulimików nic tu nie da.

dla mnie alkoholicy to ścierwo.

Ślepą jak widać. Ja też miałbym prawo mieć taką awersję, ale wiem, że są różne przypadki.
Ktoś taki zmarnował moje dzieciństwo i być może przyczynił się do upadku w wieku dorosłym.

Mogę tylko nienawidzić .

Pewnie oni nie byliby nawet w stanie pojąć twoich rozterek. Zastanawiam się często jak tacy ludzie są wstanie funkcjonować i żyć, bo jak się z nimi rozmawia, to człowiek podziwia to, że udało im się nauczyć czytać.
ludzie zaburzeni psychicznie (pojęcie choroby już nie istnieje w klasyfikacji, więc teoretycznie nie jesteśmy na nic chorzy) to bezproduktywne ścierwo, które siedzi na socjalu, naciągacze rent, symulanci, lekomani, agresywni wariaci i tak dalej. Wielu brzydzi się pacjentów psychiatrycznych, wręcz czując do nich nienawiść. Świadomość na temat zaburzeń dopiero od jakiegoś czasu stopniowo wzrasta.
Fakt, zrozumienie jest szczątkowe.

@w.d.

Jak żyć?
Bardzo mi przykro z powodu tego, co Pani napisała, tutaj i w innym wątku. Póki co sam zastanawiam się jak żyć, pomimo, że jestem w znacznie bardziej komfortowej sytuacji.

Cokolwiek napiszę i tak wyda się głupie, ale trudno.

Próbowała pani szukać pomocy w Kościele? Gdybym był na Pani miejscu, prawdopodobnie w akcie desperacji odwiedziłbym wszystkie miejscowe kościoły i organizacje Kościelne prosząc o pomoc. Ta instytucja głosi, że jednym z jej celów jest pomoc ludziom, najbiedniejszym, najbardziej potrzebującym, powinni robić co do nich należy. Mogłaby Pani też szukać pomocy przez internet, instytucji pomagających innym jest całe mnóstwo, można porozsyłać im e-maile z prośbą o wspomożenie, o pracę, być może ktoś odpisze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój stary jest alkoholikiem i wyłącznie jego winą jest to, że chleje. Zawsze gdy spotka się z tymi durnymi kolegami, to potem chleje po 2 tygodnie i tak jest 20 lat. Czasem zdarza się, że po kilkudniowym chlaniu ma wyłupiaste oczy z tępym uśmiechem i wygląda jak demon jakiś.

Wiecie kiedy przestaje chlać? Jak zacznie żygać co 5 minut - i jeszcze się dąsa jak lekarz się spóźnia. Przestaje właśnie chlać, jak jemu krzywda się dzieje i wtedy jest spokój z chlaniem na kilka miesięcy.

 

-----------

Co do stopnia umiarkowanego niepełnosprawności to chyba istnieją 2 jego rodzaje. Całkowita niezdolność do pracy i chyba częściowa czy pełna zdolność do pracy, więc stopnia raczej nie powinni zabrać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodam tylko, że dyskusja zeszła na inny temat brak_tematu.gif...... ja rozumiem, że ktoś jest chory i w ogóle.... ale jest jeszcze praca w domu tak?

 

Narzekasz, że dostajesz "tylko" 600zł renty.... ja za całodzienne zapieprzanie dostaję raptem 300zł więcej ... więc gdzie tutaj sprawiedliwość?

 

Opieka społeczna powinna aktywizować do jakiegokolwiek działania, pomagać przy szukaniu pracy, choćby w domu, cokolwiek ...... oczywiście nie mówię tu o ludziach całkowicie niezdolnych do pracy.......

 

Pewnie polecą na mnie gromy, ale tak mi się wydaje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Narzekasz, że dostajesz "tylko" 600zł renty.... ja za całodzienne zapieprzanie dostaję raptem 300zł więcej ... więc gdzie tutaj sprawiedliwość?
:shock: Nie ma sprawiedliwości na świecie. 9 stów w ZUSie? 5 dni w tygodniu po 8 godzin? Dzięki twojemu komentarzowi odzyskałem rezerwowe pokłady sił witalnych.
Opieka społeczna powinna aktywizować do jakiegokolwiek działania, pomagać przy szukaniu pracy, choćby w domu, cokolwiek ...... oczywiście nie mówię tu o ludziach całkowicie niezdolnych do pracy.......
To zależy, trzeba zawsze brać poprawkę, że na oko ciężko ocenić chorego czy jest, czy nie jest zdolny do pracy i długoletnie doświadczenie lekarskie niczego tu nie zmienia, a lepiej dać większej liczbie ludzi, w tym takim, którzy mogliby, a nie pracują niż nie dawać i skazywać na wykończenie w krótkim czasie tych, którzy już nie mogą choćby nawet bardzo chcieli. Rozumiem, że jak już ktoś pracuje, to renty nie otrzymuje - nie znam się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodam tylko, że dyskusja zeszła na inny temat brak_tematu.gif...... ja rozumiem, że ktoś jest chory i w ogóle.... ale jest jeszcze praca w domu tak?

 

Narzekasz, że dostajesz "tylko" 600zł renty.... ja za całodzienne zapieprzanie dostaję raptem 300zł więcej ... więc gdzie tutaj sprawiedliwość?

 

Opieka społeczna powinna aktywizować do jakiegokolwiek działania, pomagać przy szukaniu pracy, choćby w domu, cokolwiek ...... oczywiście nie mówię tu o ludziach całkowicie niezdolnych do pracy.......

 

Pewnie polecą na mnie gromy, ale tak mi się wydaje...

 

Ha . Z doświadczenia wiem , że "prace domowe" kończą się z reguły wykupieniem "pakietu startowego umożliwiającego rozpoczęcie pracy" , po czym kontakt z "kontrahentem" się urywa.

Skręcanie długopisów, ktorych nikt nie odbierze, bo za części składowe trzeba było zapłacić więcej niż gotowe długopisy są warte.

Adresowanie kopert...hehehehe czyli kolejny łańcuszek szczęscia.

Itd...itd........

Nie mam kasy na takie "inwestycje"

 

Jako osoba z grupą inwalidzką chętnie bym popracowal na jakimś stanowisku odpowiednim dla mnie i mojego stanu.

Ale jak już napisałem w innym temacie:

Tak sobie dywaguje od kilku dni nad sensem znalezienia jakiejś pracy, choćby na pól etatu , na stanowisku przewidzianym dla osoby z grupą inwalidzką.

Może bym podołał.

Ale jestem już spaczony wpadnięciem w tryby chorego, anomaliotwórczego systemu.

Normalnie taka praca, nie dość , że powinna mi dac trochę więcej grosza na życie( minimalną krajową - sprawdzałem ogłoszenia), to jeszcze powinna przyczynić się do przychylniejszego spojrzenia na mnie przez Sąd.( Chłop się stara,pomimo tego, że chory , wyciągnął naukę na przyszlośc z pobytu w areszcie, stara się normalnie żyć itd...........)

Lecz będąc zaznajomionym na własnej skórze ze skurwysyństwem Wymiaru obawiam się całkowice odmiennej reakcji...

Mianowicie - skoro może pracować, to znaczy, że biegli sądowi mają rację. Przebiegły bandyta symuluje chorobę aby oszukać Wymiar Sprawiedliwości .Za to trzeba go ukarać z najwyższą surowością.

To po pierwsze.

A po drugie. Gdy ZUS dowie się że pracuję nawet na pól etatu na stanowisku dla niepełnosprawnego to jestem pewien , że na następnej komisji odbiorą mi rentę.I w tym momencie wyjdę na głupka. Bo mając renty 600 pln nic nie robiąc ,a pracować za 900 miesięcznie to tak jakbym pracował za 300 pln.Zważywszy koszta dojazdu do tej hipotetycznej pracy to może się okazać , że tak naprawdę mam lepiej od renty o 150 pln.... Zresztą i tak mam obawy , że nie podołałbym -są tygodnie, kiedy nie mam siły nawet się ogolić,a potężna derealizacja zaciera granicę między snem a rzeczywistością. Kilka pobytów na chorobowym, jeden pobyt w psychiatryku i z takiej pracy lecę na pysk. A wtedy ani renty, ani pracy, I zdychaj naiwniaku..

Renta mi się należy.Nie jestem cwaniaczkiem.Ponad 10 lat odprowadzałem składki , jako ubezpieczenie od takiej właśnie ewentualności. I teraz odbieram co moje.ZUS i tak zarabia na tym majątek. Jaki jest odsetek takich jak ja , że na rente przeszli w sile wieku? Ilu ludziom , pomimo opłacania przez nich 40 lat składek nie wypłacą/wypłacili ani grosza? Bo nie dożyli/dożyją w takich warunkach jak obecnie w kraju do wieku emerytalnego.

Co do pomocy społecznej to opisałem już jej fikcyjność..

Zapewne praca, jeśli bym podołał , mogłaby jakoś podnieść moje morale, może poczułbym się lepiej. Ale świadomośc ciągłego zagrożenia całkowitej utraty środków do życia byłaby chyba gorsza...

Założę się że pracodawca oferujący pracę dla osoby z grupą inwalidzką liczy na zniżki z powodu zatrudnienia takiej osoby , ale oczekuje zapewne zdrowego symulanta , ktory będzie zapierniczał jak maszynka. Chorobowe? Szpital?

To zwijaj manatki.....

To nie czasy, gdy były spóldzielnie inwalidów, jako zakłady pracy chronionej.

Teraz są zwykli przedsiębiorcy stwarzający tylko stanowisko pracy chronionej, wobec którego mają takie same wymagania jak w stosunku do normalnego stanowiska.

Drapieżny IXX wieczny kapitalizm.

Linka , to że zarabiasz tylko 300 pln więcej od mojej renty, wcale nie świadczy że moja renta wysoka. To świadczy , że Twoja płaca ( i jak się okazuje 40% pracujących Polaków ) jest poniżej krytyki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×