Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chyba piszę po zgodę.


aviska

Rekomendowane odpowiedzi

Znowu to samo. Bezsenność, beznadzieja i chęć skończenia z tym wszystkim. Choć wiem, że nie mogę, bo mam dla kogo żyć. Opuszczają mnie wszyscy po kolei. Wszyscy, którym zaufałam. Niektórzy robią mi świństwa, inni po prostu oznajmiają, że nie mają i nie będą mieli dla mnie czasu. Bo w gruncie rzeczy jestem dla nich nikim, mam na to masę dowodów. A co robić teraz? Nie wiem. Zaufanie do kolejnej osoby legło w gruzach i to z hukiem. Muszę żyć, mam dla kogo, choć ona mieszka cholernie daleko. Poza nią brak motywacji.

I ta chęć, żeby to wszystko rzucić w diabły, z obawy przed kolejnym kopem od życia. Boję się. Boję się żyć i boję się wyjść do ludzi. A muszę. Tylko po co? Potrzebuję przyzwolenia. Pożegnania. Chcę napisać 'The end'. To źle?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Źle,bo może jutro,za tydzień,miesiąc czeka cię coś co tak odmieni twoje życie,że będziesz się cieszył każdym dniem.Leczysz się?farmakologicznie?u psychiatry?

 

-- 25 paź 2011, 03:48 --

 

Nie pisz koniec nie warto!mówi ci to osoba która ma2 próby s za sobą,nie warto!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aviska,

 

Spojrzyj na świat z pozytywnego punktu widzenia, ciesz się z każdej chwili swojego życia, podziwiaj uroki jesieni. Bądź optymistką i odbieraj świat w pozytywny obraz. Ja bym Ci poradził na sam początek byś skorzystała z usług psychologa, by zdiagnozował z czym masz problem, a ty staraj się dążyć do osiągnięcia tego zamierzenia. Na pewno ZWYCIĘŻYSZ! :) Tylko nie poddawaj się!.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawiedli mnie przyjaciele. Ludzie, którym ufałam bezgranicznie. Zaufanie roztrzaskało się ze strasznym hukiem w formie najgorszej z możliwych. I to nie pierwszy raz, bo w ciągu ostatnich dwóch lat z hakiem przejechałam się w ten sposób na ośmiu osobach, trzech w ciągu ostatnich dwóch tygodni, także nie zanosi się na poprawę. Zostały mi dwie osoby, stracę je, to stracę resztę jakiegokolwiek sensu życia, choć i teraz niespecjalnie go mam. Też tęsknię, bo moja lepsza połowa mieszka cholernie daleko i widujemy się bardzo rzadko.

Nie leczę się. Próbowałam niecałe dwa lata temu, zaliczyłam trzech czy czterech psychologów i psychiatrę. Wizyta u psychiatry odbyła się według najgorszego scenariusza, jaki tylko mogłam wymyślić, także stwierdziłam, że nigdy więcej. Tyle tylko się dowiedziałam, że depresja. Dostałam leki, które odstawiłam po trzech dniach i na tym się moje leczenie skończyło.

Kamiloxi, z całym szacunkiem, ale to, co piszesz, jest niespecjalnie pomocne. Puste frazesy, niemożliwe do zrealizowania. Bądź optymistką, ciesz się życiem? To jakiś żart? Jak Ty to widzisz? Że od planowania własnej śmierci przejdę do radości ze spadających liści, że nagle wszystko to, z czym nie daję sobie rady, stanie się banalnie proste, a ja rozwinę w sobie miłość własną plus miłość do bliźniego? Bardzo zabawne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Walcz o siebie!warto!jest ci trudno wiem,zrób to dla siebie,swojej przyszłości..Lepsza połowa też chciałaby zaznać szczęścia z Tobą...oczywiście to wymaga czasu..ale i odwagi aby się zmierzyć z własnymi demonami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brakuje mi wiary, nadziei i poczucia bezpieczeństwa. To tak z grubsza. Kiedy jestem z Moją, to jest dobrze, ale jestem z nią zbyt rzadko, źeby to jakoś szczególnie pomogło, tak na dłuźej. Więc co robić? Jak walczyć, jeśli brakuje sił? Wiem, źe powinnam walczyć, po prostu nie wiem jak i nie wiem, skąd brać na to siłę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aviska, dlaczego odstawiłaś tabletki? Miałaś ciężki okres, długi ciężki okres... Też nie sądzę, że "puste frazesy" Ci pomogą. Ale to wszystko dzieje się w głowie... Jedna wielka chemia... Czasem, żeby stanąć na nogi, tabletki są niezbędne... Tak mi się wydaje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie twierdzę, źe nie. Ale na tabletki, które dostałam wtedy, mój organizm zareagował koszmarnie. Niby wiedziałam, źe zanim będzie lepiej, będzie gorzej, ale miałam takie jazdy, że ledwo to przeżyłam. Poza tym lekarka mi je przepisała właściwie tak sobie, bez dokładnej wiedzy, co się dzieje, ani nawet czy jestem na coś uczulona. Wizyta u niej była koszmarem, dlatego, mimo źe wiem, źe moźe tabletki by pomogły, to nie chcę drugi raz do psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tabletki trzeba dopasować do osoby... Niestety lekarze z NFZtu robią to metodą prób i błędów... Rozumiem, że teraz naprawdę nie masz ochoty widzieć jakiegokolwiek psychiatry... Ale pomyśl o tym w ten sposób - przebolejesz kilka tygodni (to jest już ta najczarniejsza wersja uwzględniająca eksperymenty), ale nie będziesz cierpiała później... Potraktuj to jak inwestycję... I popytaj ludzi z forum z Twojej okolicy jakiego lekarza polecają. Poza tym (uwaga, dyskryminacja) ja na przykład preferuję lekarzy-meżczyzn. Są... konkretniejsi. Może też tak masz?

 

A póki co - domyślam się, że Twój stan jest zbyt poważny, ale nie zaszkodzi spróbować rzeczy dostępnych bez recepty - tabletki ziołowe, herbatka z dziurawca, a nawet po prostu czekolada - to nie jest mit.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawiedli mnie przyjaciele. Ludzie, którym ufałam bezgranicznie. Zaufanie roztrzaskało się ze strasznym hukiem w formie najgorszej z możliwych. I to nie pierwszy raz, bo w ciągu ostatnich dwóch lat z hakiem przejechałam się w ten sposób na ośmiu osobach, trzech w ciągu ostatnich dwóch tygodni, także nie zanosi się na poprawę. Zostały mi dwie osoby, stracę je, to stracę resztę jakiegokolwiek sensu życia, choć i teraz niespecjalnie go mam. Też tęsknię, bo moja lepsza połowa mieszka cholernie daleko i widujemy się bardzo rzadko.

Nie leczę się. Próbowałam niecałe dwa lata temu, zaliczyłam trzech czy czterech psychologów i psychiatrę. Wizyta u psychiatry odbyła się według najgorszego scenariusza, jaki tylko mogłam wymyślić, także stwierdziłam, że nigdy więcej. Tyle tylko się dowiedziałam, że depresja. Dostałam leki, które odstawiłam po trzech dniach i na tym się moje leczenie skończyło.

Kamiloxi, z całym szacunkiem, ale to, co piszesz, jest niespecjalnie pomocne. Puste frazesy, niemożliwe do zrealizowania. Bądź optymistką, ciesz się życiem? To jakiś żart? Jak Ty to widzisz? Że od planowania własnej śmierci przejdę do radości ze spadających liści, że nagle wszystko to, z czym nie daję sobie rady, stanie się banalnie proste, a ja rozwinę w sobie miłość własną plus miłość do bliźniego? Bardzo zabawne.

 

Co do dopracowania mojej wypowiedzi, jesteś pod stanem anhedonii społecznej, inaczej pisząc czujesz się osamotniona. Wiem że jest Ci bardzo trudno wyjść na prostą, napisałem Ci wskazówki byś spojrzała na świat w sposób całkowicie pozytywny, cieszyła się z każdej chwili. Ale przy naporze flustracji chyba nic się nie zrobi, z tej twojej 'obrazy', więc zasugeruje Ci inne rozwiązanie. A napisz jaki masz kontakt z rodziną?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama do lekarza nie pójdę. Nie przekonam się, nie ma szans. Potrzebuję do tego wsparcia, potrzebuję, żeby ktoś wtedy przy mnie był... Może jak Moja przyjedzie, poszłaby ze mną i jakoś by było. Ale to by znaczyło, że najwcześniej w czerwcu. Nad płcią lekarzy się nie zastanawiałam, w sumie nie miałam jak, bo do tej pory byłam tylko u kobiet. Może jest coś w tym, co mówisz. Nad tabletkami ziołowymi pomyślę, może to nie jest głupie. Kupię jakieś i zobaczymy, czy coś pomogą. A polecasz jakieś konkretne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tabletki ziołowe ??

 

Hehhe, dobre dobre.

 

Masz zdiagnozowaną depresję i się nie leczysz.

Ba ! I oczekujesz i pytasz o zdrowie.

Z forum czy tabletek ZDROWIA nie uzyskasz.

 

Masz iść jeszcze raz do psychiatry, wykupić receptę i zacząć zażywać leki.

 

Jakbyś miała raka to też bedziesz czekać aż przyjedzie ktoś za pół roku, żeby z Tobą pójść na chemioterapię ??

Telefon do ręki i się umów. Idź sama ! Noo, chyba że czerpiesz przyjemność masochistyczną z obecnego stanu.

 

Piszesz, ze opuścili Ciebie bliscy ludzie.

Co to znaczy że opuścili ? Co takiego zrobili ?

A także - co Ty zrobiłaś że się od Ciebie odsunęli ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aviska, tabletki ziołowe to nie są lekarstwa! One niczego nie leczą. Poprawią Ci nastrój na chwilę, a to chyba nie o to chodzi. Trudno z daleka, nie widząc Cię określić jak głęboko wpadasz w te swoje doły i czy to są tylko doły, które da się zakopać czy jeszcze towarzyszą im jakieś dodatki. Piszesz o myślach suicydalnych, ale też nie wiadomo na ile one są intensywne i jaki jest dystans pomiędzy tymi myślami a ich realizacją. To sprawa bardzo poważna i ja bym jej nie bagatelizował. Jeśli te myśli są bardzo intensywne to pakuj się do szpitala, bo stanowisz zagrożenie dla samej siebie. Szpital to nie jest miejsce, które się wspomina z nostalgią ale da się przeżyć. Dodatkowa korzyść to taka, że by Cię dobrze zdiagnozowali, dobrali właściwe leki i zastanowili się co dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tabletki ziołowe zaproponowałam na teraz, żeby już coś robić w stronę poprawy... Bo nawet, gdyby teraz wstała i poszła do lekarza, to raczej minęłoby jeszcze trochę czasu, zanim by ją przyjął... Natomiast co do szpitala - to tak można? Nie wiedziałam. To chyba trzeba mieć jakieś skierowanie czy coś... Czy nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya, co do tabletek to ja nie krytykuję tylko przedstawiłem swój punkt widzenia. Analogicznie jak przy bólu zęba, który trzeba pójść i wyleczyć. Samo płukanie szałwią na nic się nie zda. Ja kiedyś próbowałem z Deprimem, który jest na bazie dziurawca lekarskiego. Przy cięższej depresji nie odczuwałem żadnej ulgi. A szpital... to jeśli ktoś stanowi zagrożenie dla innych lub samego siebie to żadne skierowanie nie jest potrzebne. Wszystko zależy od nasilenia myśli "s". Jeśli ktoś jeszcze da radę to może to skierowanie wziąć od lekarza pierwszego kontaktu - on na pewno nie będzie ryzykował i nie odmówi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya,

w sumie trzeba miec skierwanie, tak jak Kasia czekała na Szopienice,jak jest bardzo źle to mozna próbować, co do tabletek ziołowych to raczej nie jest rozwiązanie żadne , ale dorąźnie mozna chociaż tym zanim do lekarza sie dostanie.

Aviska nic Ci nie pomoze oprócz wsparcia innych, ktorzy cię rozumieją oprócz tego nic,żadne spacery, wyjścia, znam to uczucie bardzo dobrze wiem jak boli zawód sprawiony przez innych.Pisz na pw jak coś moze sobie porozmawiamy i Ci ulzy chociaz trochę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×