Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Z tego co wiem to na niektóre kierunki na pańswtowych uczelniach jest mniej chętnych niż miejsc więc przyjmą największego głąba.

Ale i tak jest chyba wyższy poziom, niż na większości prywatnych.

Różnie to bywa, wszystkie studia obniżyły poziom i dzisiejszy mgr jest mniej wart niż maturzysta z czasów komuny nie mówiąc o tym przedwojennym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Indifference1, a ja geografię rozszerzoną. ;/

Ja na szczęście tylko podstawy biologii ale muszę napisać bardzo dobrze. Nie mam żadnego planu B, nie interesuje mnie żaden inny kierunek ani żadna inna uczelnia (zresztą wybieram się akurat tam gdzie najłatwiej się dostać). Nie mogę też poprawiać matury za rok, po prostu nie ma takiej opcji i koniec. U mnie w rodzinie też wszyscy studiują, więc jakbym się nie dostała to byłby jakiś koszmar.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zazdroszczę Wam studenciaki ,że macie do tej nauki siły i wytrwałość . Mi to już by się nie chciało siedzieć nad książką i wkuwać . Za stary na to jestem, w dodatku większość spraw paraliżuje nerwica .

Chciałbym studiować matematykę ,ale nie po to by potem pracować w tym zawodzie , tylko dla siebie ,,,bo to była z nielicznych rzeczy ,podczas której potrafiłem zapomnieć o bożym świecie , tak mnie to wciągało.

Mnie też się nie chce, bardzo mało się uczę, a jak się uczę to i tak bardzo ciężką wchodzą mi nawet proste rzeczy.

Moje studiowanie to w ogóle żałosny cyrk, ja nie nadaję się na żadne studia, jestem największym głąbem na roku i najmniej zmotywowany do studiowania spośród studentów u mnie na roku, na zajęciach prawie w ogóle nie słucham, co wykładowca mówi, bo mi się nie chce, na ćwiczeniach i laboratoriach prawie nic nie robię, bo mi się nie chce i nie umiem; już dawno powinni mnie wywalić.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza

Indifference1, ja muszę to rozszerzenie bardzo dobrze (w sensie, że musi mi przybyć przynajmniej 20% na maturze :? ). Inny kierunek też mnie nie interesuje... ewentualnie ta nieszczęsna anglistyka. :( Wszystkim studiującym kuzynom udało się świetnie napisać maturę i dostać od razu tam, gdzie chcieli. Mnie się ani jedno, ani drugie nie udało i między innymi dlatego czuję się jak czarna owca. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aurora92, ja jakieś 60% potrzebuje i powinno być ok. Ale wiadomo, zawsze lepiej mieć więcej.

No wiesz, ty jednak poszłaś na coś zastępczego. Ja chcę na położnictwo i na prawdę nie ma nic na co mogłabym iść zamiast tego. Trochę łatwiej się dostać na pielęgniarstwo no i ewentualnie bym je wybrała ale to nie jest to, co chcę robić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza

Indifference1, może mogliby Ci przepisać niektóre przedmioty, gdybyś się po roku przeniosła na inny kierunek (podobno można na pokrewne, ale nie jestem na 100% pewna ;/ ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aurora92, będę musiała w razie czego się dowiedzieć.

Carlos wiem, że niespecjalne pieniądze ale co ja poradzę, że interesuje mnie medycyna i tylko medycyna :D Jak szłam do liceum myślałam o psychologii, teraz wydaje mi się to wręcz śmieszne. Za granicę raczej wyjeżdżać nie chce, ale właśnie w innych krajach personel medyczny zarabia bardzo dobrze. Tak czy siak, to są bardzo odległe plany. Na razie to muszę się skupić na maturze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, właśnie mi o czymś przypomniałeś. Ostatnio moja nauczycielka biologii powiedziała, że super zawód wybrałam ale trzeba być silnym psychicznie bo przy porodach często mają miejsce różne komplikacje. Czy można powiedzieć, że jestem "silna psychiczne"? Jeśli chodzi o mnie samą to na pewno nie, ale za to wątpię żeby to co dotyczy innych ludzi, ich problemów mogło mną jakoś bardzo wstrząsnąć. Ja nigdy nie bałam się krwi :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wyprowadzilem sie od rodzicow i normalnie wariuje siedzac sam. Nie wiem czy mam depresje czy to przez samotnosc. Nic mi sie nie chce zmuszam sie do wsyzstkiego. Cale dnie siedze w pracy a jak mam wracac do domu to az mnie skreca.

 

-- 26 gru 2013, 20:57 --

 

Nie wyszlo mi z dziewczyna zostalem sam, mam malo czasu na nauke bo jestem w szkole przez internet. Teraz za miesiac mam zaliczenia musze jechac do innego miasta krecic z chorobowym, a ja prawie nic nie umiem. Pewnie bym sie wyrobil z czasem ale sama mysl o tym ze duzo pracuje mnie tak dobija ze nie chce mi sie nawet brac do nauki. Nie bylem taki, jestem strasznie leniwy, ciezko mi sie wogole do czegos zabrac..Zeby pozmywac naczynia czy isc do sklepu musze sie przelamywac. Chodze na silownie kilka lat, teraz jak tam ide to czuje taka ulge. Wszystkie zmartwienia gdzies odlatuja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mi dziś przykro i smutno.Moje studia po raz drugi wiszą na włosku. Rozstałam się z chłopakiem, dla którego rozwaliłam swój 8 letni związek. Byłam zaręczona. Nikogo nie zdradziłam, oddałam pierścionek, powiedziałam, że odchodzę i zrobiłam to. Nie pogodził się z tym łatwo, walczył o mnie na wszystkie możliwe sposoby. Był szantaż emocjonalny, groźby. WSZYSTKO. Odcięłam się. Jakiś czas temu rozstałam się z tą drugą osobą.

W październiku miałam próbę samobójczą, wylądowałam już któryś raz u psychiatry, dostałam leki, których już nie biorę. Potrzebowałam pomocy, zwróciłam się o nią do rodziców...którzy stwierdzili, że muszą teraz remontować dom i nie mogą mi pomóc. Mama zaczęła mówić o tym ja to jej jest ciężko. Rodzice od 10 lat mieszkają w innym państwie, teraz jestem u nich na Świętach. Widzą, że jestem milcząca, smutna, ale nikt o nic nie zapyta, według nich jestem sfochowana, obrażona na cały świat i mam " za dobrze ".

Od stycznia zaczynam terapię...i odliczam dni, bo jest coraz gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś żałuję, bo jest mi źle, ale jutro wytłumaczę sobie,że dobrze się stało.Gdybym wiedziała,że jeszcze bardziej negatywnie odbije się to na moim zdrowiu psychicznym to nie rozstałabym się z tym pierwszym chłopakiem. To był bardzo zależny związek. To ja byłam zależna od niego. Był trochę kimś 2w1. Ojcem i partnerem. Były zakazy, nakazy, pewnie sytuacje działy się, mimo że mówiłam "nie". Nie było przemocy, ale z pewnością to był toksyczny związek. Dzięki tej drugiej osobie, którą szczerze kocham, którą chciałam uszczęśliwić, dzięki niej zrozumiałam, że zasługuję na więcej, że poprzedni związek był złym związkiem. Jednak razem być nie możemy, za bardzo chcę patoli, w której żyłam przez 1/3 swojego życia, a on chce normalności, której dzisiaj dać mu nie potrafię. Były zapewnienia, że się zmienię, że pójdę na terapię, a kiedy już za chwilę będę na nią chodziła- już jest za późno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już mam dość wolnego, świąt, tego zakichanego "odpoczynku".

Znów jest lękliwie-smutno-zupełnie bez sensu. I nawet znów, po dość długim czasie nieuczesane myśli biegają mi po głowie. Masa pytań, żadnej odpowiedzi. Chciałabym zniknąć od tak, na jakiś czas. Odciąć się od wszystkich i wszystkiego i zagrzebać na jakiś czas. Z daleka od tych wszystkich ludzi. Z dala od ludzi udających, że im na mnie zależy. Jak najdalej od problemów, jak najdalej od moich myśli, jak najdalej od siebie samej. Za horyzont.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieliśmy iść na terapię....razem. Ale ja się zakochałam... Sama sobie współczuję. Słuchając opowieści mojej przyjaciółki, czy nawet czytając różne historie o miłości, o rozstaniach, powrotach itp., byłam szczęśliwa, że mnie to nie dotyczy. Sama skomplikowałam sobie życie. Na własne życzenie. Wiem, że to minie. Jak wszystko. Tylko czas czas czas, niech leci jak najszybciej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nutka 06 moja żona właśnie szukała sobie takiego partnera w którym będzie miała Ojca a także kochanka i partnera w jednym. Do tej pory jej to pasowało ale teraz przestało. W tym wszystkim szkoda mi tylko naszego dziecka albowiem zostawiła nas i odeszła. Nie dziwię się jej czasem ponieważ nie wszystkie kobiety odnajdują się w roli matki i żony,zwłaszcza ona. Był to toksyczny związek od początku ,ja jako dziecko DDA ona też DDA plus bardzo skomplikowana osobowość. Kłótnie były na porządku dziennym i myślę że dobrze się stało bo w końcu może byśmy się pozabijali. Boli mnie tylko w niej jedno,ona nie ma w ogóle serca ale tłumaczę to sobie ze to wyniosła z domu bo z tego co mówiła to matka jej miłości nie okazywala. A to samo z tego co mówiła da naszemu dziecku bo jak stwierdziła to co sama miała to i przekaże. To jest chore,ja staram się na każdym kroku zapewniać ze kocham jak tylko potrafię a sam tego nie miałem. Staram się!

 

Sent from my HTC One using Tapatalk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gabriel74, czyli dobrze się stało,że rozstałam się z narzeczonym i teraz podejmę terapię.Twojej żonie po prostu ojcowanie się znudziło albo wyrosła z tego.Ja myślałam,że wyrosłam,ale okazało się,że teraz bez tego umieram.Bardzo mi przykro,że twoja żona nie zawalczyła o Was,o Wasze małżeństwo.Nie trać wiary w miłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nutko rozgryźć moją żonę to wielka sztuka jest i praca dla Syzyfa. Chodzi o to że ona sama nie wie czego chce od życia. Tą kobietę obchodzi tylko własna osoba,w jej miłość nigdy do końca nie wierzyłem ani też nigdy jej w pełni nie zaufalem. Myślę że dobrze jest że tak się stało ponieważ oszczedzimy sobie dalszych w życiu obelg i ponizen. Ona po prostu nie nadaje się ani na żonę ani też na matkę,jest to kobieta manekin. Zero wyższych uczuć,człowiek bez uczuć jeśli chodzi o kogoś za to ja trzeba kochać najmocniej na świecie. Zazdrosna nawet o miłość do dziecka ,skoncentrowana tylko wokół własnej osoby. My byliśmy na dalszym planie od początku,dla niej życie to zabawa i restauracje. Ona z tego nie wyrosła Nutko,ona nigdy nie chciała mieć dziecka. Na początku naszej znajomości owszem,nawet sama mi to mówił ale po to chyba żeby mnie usidlic. Później gdy tylko coś wspominałem o dziecku to zawsze była kłótnia ze ona nie chce i nie zamierza być kura domową. Szkoda mi jej bo to jest człowiek chory na umyśle który wymaga terapii,zresztą ja także. Ona by chciała mieć wszystko od razu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Kiedyś mojej latorosli ktoś w szkole powiedział że ma biednych rodziców i powiedziała nam to,żona wtedy złapała strasznego doła ze jak ktoś mógł o niej tak powiedzieć. Tak ja boli ze ktoś może mieć więcej ale sama nic nie robi żeby tak było. Nutko to temat rzeka,uwierz mi ze nie warto żyć w toksycznych związkach,ja w takim żyłem. I wam panowie jeśli to czytacie nie życzę takich żon a paniom partnerów. 8 lat horroru.

 

Sent from my HTC One using Tapatalk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gabrielu,niestety to co piszesz o swojej żonie-trochę jakbym czytała o sobie.Ale ja nie chcę taką być,chcę się zmienić.Twoja żona tak jak ja potrzebuje pomocy terapeuty.Wasze małżeństwo to definitywny koniec?Odeszła i nie chce walczyć o Was?

Mój były narzeczony- jest świadomy tego jaka byłam dla niego,spotkaliśmy się we wrześniu-uderzył mnie w twarz,powiedział,że na to zasłużyłam.Teraz jestem na etapie obwiniania się za wszystko,więc uważam,że strzał w pysk mi się należał.Powinnam uświadomić sobie smutną prawdę-on do takiej wariatki jak ja już nigdy nie wróci,tym bardziej,że teraz spotyka się z kimś jak sam powiedział NORMALNYM,kimś kto ma do niego szacunek,kimś kto ma stałą pracę,własne mieszkanie i kupę kasy na koncie.Przy niej jestem nikim.

Był pierdolonym materialistą,wyliczał mi każdy grosz,nazywał mnie sierotą,przed swoją matką nigdy nie stanął w mojej obronie,a ja i tak chcę by wrócił.Dzisiaj.Bo jutro już nie będę chciała,wytłumaczę sobie,że dobrze się stało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×