Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

carmen.s, wiem o czym mówisz, koniec studiów i powrót do domu zaostrzył u mnie wszystkie zaburzenia. Nie wiem czy przyczyną było bardziej to, że wróciłam do dość toksycznego środowiska, czy fakt, że nie umiem funkcjonować poza trybem "zadaniowym", gdy wiem co, kiedy i jak mam zrobić.

Mniejsze przyczyny są, owszem, ale nie mogę jakoś ich wyeliminować. Żadne próby przepracowania tego na terapii nie przyniosły spektakularnych efektów. Szczerze mówiąc nie mam siły na terapie oparte na analizowaniu-to chyba bardziej mi szkodzi, bo i tak moje myśli krążą wokół "przeżywania w głowie wszystkich sytuacji", nie mówiąc już o rozważaniach ontologicznych. Zawsze dochodzę do wniosku, że nasze życie to jakaś marna sekunda w kontekście wszechświata, kosmosu i każdego dnia napawa mnie to jakimś ogromnym, niesprecyzowanym przerażeniem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieci drogie zapraszam na korki z maty jak sie nie boicie od anala po funkcje zespolone i rownania rozniczkowe :-|

Jestem zainteresowany Pani oferta, brzmi interesująco.

Proszę o przesłanie warunków współpracy, cennika oraz możliwych rabatów przy większym zamówieniu.

Z poważaniem Maciejwwa

pozdrawiam :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

renee.madison, też jakoś nie daje rady bez trybu zadaniowego, chociaż zawsze myślałam, że jak tylko będe mogła wziąć życie we własne ręce to zrobię to bez problemu. Strasznie frustrujące. O toksycznym środowisku nawet nie mówię, wszystkie zdrowe cechy jakie próbowałam w sobie wypracować idą się zabawiać.

A terapia grupowa albo zmiana terapeuty? Albo próba postawienia sobie następnego zadania, i dopiero wtedy terapia lub oczekiwanie na łud szczęscia, że coś się zmieni. Ja myślę o rozpoczęciu następnego stopnia studiów, ale do tego jeszcze tyle miesięcy, tyle próżni że aż się boje o tym myśleć.

Zawsze dochodzę do wniosku, że nasze życie to jakaś marna sekunda w kontekście wszechświata, kosmosu i każdego dnia napawa mnie to jakimś ogromnym, niesprecyzowanym przerażeniem...

Tak... marność nad marnościami i wszystko marność. Zazdroszczę ludziom, którzy myślą, że ich byt ma jakąś celowość, którzy potrafią sobie powiedzieć "co ma być to będzie", tak jakby o ich życiu decydowała siła wyższa. Próżne podejście ale pewnie wiele ułatwia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

renee.madison, też jakoś nie daje rady bez trybu zadaniowego, chociaż zawsze myślałam, że jak tylko będe mogła wziąć życie we własne ręce to zrobię to bez problemu. Strasznie frustrujące. O toksycznym środowisku nawet nie mówię, wszystkie zdrowe cechy jakie próbowałam w sobie wypracować idą się zabawiać.

 

Ja zawsze się bałam odpowiedzialności za własne decyzje i chociaż nie spodziewałam się nigdy, że będę potrafiła wziąć życie w swoje ręce, to w jakimś stopniu jednak sukces na tym polu odniosłam. Wyprowadziłam się z domu, pracuję, uczę się, ale taka bezcelowość mnie przytłacza.

A czemu musiałaś po studiach wrócić do domu? I czemu jest on toksyczny dla Ciebie?

 

A terapia grupowa albo zmiana terapeuty? Albo próba postawienia sobie następnego zadania, i dopiero wtedy terapia lub oczekiwanie na łud szczęscia, że coś się zmieni. Ja myślę o rozpoczęciu następnego stopnia studiów, ale do tego jeszcze tyle miesięcy, tyle próżni że aż się boje o tym myśleć.

 

Nie nadaję się na grupową, mam problem, żeby otworzyć się przed jedną osobą, a co dopiero grupą. Myślę, że jestem zbyt przebiegła (w tym złym znaczeniu) i kreowałabym inny obraz siebie i rzeczywistości. Jestem w tym dobra.

Własnie dzięki temu, że mam kolejne zadania myślę o powrocie na terapię, mój lekarz ciągle mnie mobilizuje, ale jestem w takiej sytuacji, że za rzadko jestem w polsce, żeby zacząć tam, a tu znowu nie stać mnie na prywatną. Poza tym z dużym dystansem podchodzę do tematu, bo poprzednia mi zaszkodziła i teraz chcę znaleźć idealnego terapeutę, a takich pewnie niewielu.

A jakie studia chcesz zacząć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmęczona po sesji ... :roll: Coś tam wybąkałam ... głownie o złości ... w sumie ... dużo jest jej we mnie ostatnio więc tak jakby poniekąd plan wypełniony ...

Ale to nie to ... kurde .. a dziś mam taki humor że jedno słowo i bym ryczała .. taką szansę zaprzepaścić ... :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiowa, mysle ze do poł roku, ale musisz swojego ex , wykasować, wymazać, zapomnieć i trzymać się jak najdalej, żadnych kawek, żadnych spacerków, żadnych spotkań :D .

 

Nie kontaktuję się z nim od momentu zerwania, a minęło już 9 mies. (swoją drogą "9 miesięcy" brzmi dziwnie xd). Wiesz, nie lamentuję siedząc na łóżku i rozpaczając nad jego zdjęciem,ale boli, gdzieś tam w środku. Najgorsze jest to,że to była miłość z wzajemnością, naprawdę głęboka, "magiczna"...ale miał poważna zaburzenia osobowości, nie leczył się, ja nie dawałam rady mu pomóc i w efekcie wykańczaliśmy się wzajemnie. Wtedy znalazłam się na dnie (jego napady choroby to była masakra,byłam wtedy gorsza od szmaty za przeproszeniem, ubliżał, wbijał szpile, pomiatał, koszmar), po zerwaniu odżyłam i wiem, że ten związek nie miał sensu, bo zawsze kończyłoby się na tym samym, taka jego choroba. Gdybym nie pamiętała tych "dobrych" dni, momentów, kiedy był sobą,prawdziwym,nie chorobą, byłoby łatwiej. A tak mam ciągle wizję tego,że w gruncie rzeczy był dobrym człowiekiem, że miał dobre serce,że naprawdę mnie kochał. I to chyba dobija najbardziej. Ale co zrobię? Nic nie zrobię, nie chcę do tego wracać i nie mogę, bo sama bym się wykończyła, a byłam temu bliska.

 

Eh,się wygadałam xd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiowa, Dziewięć miesięcy to sporo czasu, sadziłem ze to świeża sprawa.

Moim zdaniem najłatwiej i najszybciej sie zapomina kiedy człowiek gdzieś wewnętrznie zrozumie to ze pewien etap w jego życiu się skończyl, ze to juz przeszłość, ze tak miało być.

Tylko wazne jest abyś to zrozumiała tak szczerze i nie oszukiwała samej siebie. Cos się skończyło - coś sie rozpoczyna. Głowa do gory...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moze tu sie nikt nie bedzie czepiał ze narzekam, w zasadzie to chcialem sie podzielic swoją głupotą :pirate: moze komus sie przyda

zaczalem brac fluo i nie doceniłem jej efektu prolękowego na początku, poczatkiem drugiego tygodnia wybralem sie na rozmowe kwal. do pracy bez benzo i dopadl mnie taki atak paniki ze pewnie z pracy nici bo sie tylko skupialem zeby jakos przetrwac i wrocic do domu

w ogole jestem zdolowany tym ze robilem studia,wylciialem z nich przez depresje, potem udalo mi sie wrocic a teraz w ogole nie mozna pracy znalezc, nawet do glupiego marketu z rtv/agd liczy sie doswiadczenie, wszyscy tylko chca doswiadczenia, to jest nienormalne, i jak w tym kraju byc zdrowym :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiowa,

Moim zdaniem najłatwiej i najszybciej sie zapomina kiedy człowiek gdzieś wewnętrznie zrozumie to ze pewien etap w jego życiu się skończyl, ze to juz przeszłość, ze tak miało być.

Tylko wazne jest abyś to zrozumiała tak szczerze i nie oszukiwała samej siebie. Cos się skończyło - coś sie rozpoczyna. Głowa do gory...

 

Wiesz co, napisałeś właśnie bardzo oczywiste słowa, których jednak od "x" czasu nie słyszałam. Masz rację, wszystko co było, dosłownie WSZYSTKO, to już przeszłość. Minęło, jest za mną.

Jedyne to co mam to "tu i teraz". Za dużo czasu spędzam w przeszłości, stopuję się przez to, nie idę do przodu.

macieywwa bardzo, bardzo Ci dziękuję! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieci drogie zapraszam na korki z maty jak sie nie boicie od anala po funkcje zespolone i rownania rozniczkowe :-|

Jestem zainteresowany Pani oferta, brzmi interesująco.

Proszę o przesłanie warunków współpracy, cennika oraz możliwych rabatów przy większym zamówieniu.

Z poważaniem Maciejwwa

pozdrawiam :mrgreen:

drogi macieju niezmiernie mi milo ze zdecydowales sie skorzystac z wlasnie to moich uslug!

jak rozumiem jestes z warszafki wiec tylko internetowe korki beda wchodzic w gre do wyboru: skajp badz gadu [fon w ostatecznosci]

co zas do cennika to zadnego nie posiadam - mata jak i pomoc innym od zawsze sprawila mi wielka radosc takze nie mam serca od nikogo brac hajsu

jak do tej pory moi klienci zazwyczaj sami mi sie odplacali w wybrany przez siebie sposob co mi naturalnie bardzo odpowiadalo

na temat wspolpracy niewiele na ten moment moge napisac albowiem nie wiem na jakim obecnie jest pan poziomie i co dokladnie by pana najbardziej intersowalo... nadrabianie zaleglosci czy tez moze praca z calkiem to nowym materialem? prosilabym bardzo o okreslenie sie w terminie do tygodnia od otrzymania mej wiadomosci

pozdrawiam serdecznie i do uslyszenia

korepetytorka elo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

renee.madison, gratuluje i zazdroszczę, samodzielność to duży sukces. Chciałabym tyle osiągnąć w miarę niedalekiej przyszłości, chociaż jednocześnie też nie widzę w tym żadnej celowości. Wiem, że przynajmniej odeszłoby mi poczucie beznadziei związane z tym brakiem zaradności a co za tym idzie niską samooceną. Wróciłam właśnie dlatego bo jeszcze nie jestem samodzielna finansowo, a toksyczność... długo mogłabym o tym mówić. Neurotyczność, uzależnienia (i współuzależnienia), agresja. Tak w skrócie.

 

Nie nadaję się na grupową, mam problem, żeby otworzyć się przed jedną osobą, a co dopiero grupą. Myślę, że jestem zbyt przebiegła (w tym złym znaczeniu) i kreowałabym inny obraz siebie i rzeczywistości. Jestem w tym dobra.
To zabrzmiało tak, że aż się chce powiedzieć, że tym bardziej powinnaś spróbować. Jeśli zaczniesz to robić, to trudno, ale może będąc wśród ludzi na terapii akurat nie poczujesz przed nimi takiej potrzeby. To zawsze jest ten sam obraz który kreujesz, czy dostosowujesz się w ten sposób do otoczenia?

Słaba sytuacja z tą terapią, słyszałam, że czasem się pogarsza po terapii ale to podobno przejściowe, albo zła forma została dla Ciebie wybrana. Btw to w jakim kraju teraz mieszkasz? Nie ma tam jakiegoś odpowiednika nfz-u?

 

A jakie studia chcesz zacząć?

Magisterskie, transport albo logistyka. Chociaż kiedyś najchętniej rozpoczęłabym coś z całkiem innej paczki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam już serdecznie dość tej jednostajnej samotności. Nic innego poza nią nie znam. Staram się jak mogę (ale nie na siłę, wiadomo) stworzyć jakąś bliższą relację, jednak kiedy jedyne co słyszę to "przyjaciele?" to już mi się odechciewa próbować ponownie i mam zepsuty kolejny tydzień. No ile można? :bezradny: Same takie dziewczyny spotykam na swojej drodze i kompletnie już nie wiem gdzie tak naprawdę leży błąd? Pewnie, trzeba próbować dalej, ale żeby przez całe 8 lat od kiedy próbuję, nie wyjść poza znane mi ramy? Coś musi być nie tak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carmen.s, moja samodzielność w sumie nie jest żadnym wyczynem, nie czuję się jeszcze na tyle pewnie, nadal nie uważam, żebym wzięła życie w swoje ręce. Też mam problem z samooceną, zaniżam swoje umiejętności, ale to niestety wyniosłam z domu.

Jeśli miałabym Ci coś doradzić to znajdź w sobie siłę i motywację, żeby wynieść się z domu. Też uważałam, że nie jestem samodzielna i wróciłam na rok do domu i nie był to dobry pomysł. Wyjazd był w jakimś sensie wybawieniem dla mnie, no i szkołą życia, bo o wszystko trzeba zadbać samemu. Tego to chyba żadna terapia w cieplarnianych warunkach nie zdziała.

To zawsze jest ten sam obraz który kreujesz, czy dostosowujesz się w ten sposób do otoczenia?

 

Chyba dostosowuje się do otoczenia... No i to nie jest kwestia, że udaję kogoś innego, bo to nie to. Ja po prostu potrzebuje dużo czasu, żeby się otworzyć. Nie mam problemu w kontaktach z ludźmi, mam problem z postrzeganiem samej siebie i z nieadekwatnymi reakcjami na dane sytuacje.

Co do terapii to byłam przygotowana na to, że pogorszy się podczas jej trwania, ale niestety dziś wiem, że forma terapii była niewłaściwa więc sporo kasy przepadło. No cóż, dzis jestem mądrzejsza :P

Teraz mieszkam w Szwecji, jest odpowiednik NFZ (ale i tak za każdą godzinę terapii płaci się ok 100 zł), poza tym nie dałabym rady w terapii po szwedzku, niby mam prawo do tłumacza, ale to chyba jeszcze bardziej krępujące by było.

Magisterskie, transport albo logistyka. Chociaż kiedyś najchętniej rozpoczęłabym coś z całkiem innej paczki.

A to studiowałaś wcześniej? W sumie całkiem perspektywiczna ścieżka. Chociaż jak Cię to nie kręci, to lepiej spróbować z czymś, co faktycznie może sprawiać radość. A co z innej paczki Cię pociąga, jakiś konkretny kierunek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

renee.madison, możesz tego tak nie odczuwać, ale z tego co piszesz to duży krok, wiele osób nie ma takiej odwagi tym bardziej osób z zaniżoną samooceną i bagażem rodzinnym. :) Co by się musiało stać, żebyś poczuła, że bierzesz życie we własne ręce?

Jeśli miałabym Ci coś doradzić to znajdź w sobie siłę i motywację, żeby wynieść się z domu
Motywacje już mam, troche się boje i pomijając już tu te normalne obawy (dot. sytuacji materialnej itp.), najdziwniejsze jest to, że mimo wszystko ciężko by mi było się psychicznie rozstać z domem, tak jakbym miała odwrócić się od rodziny.

 

Chyba dostosowuje się do otoczenia... No i to nie jest kwestia, że udaję kogoś innego, bo to nie to. Ja po prostu potrzebuje dużo czasu, żeby się otworzyć. Nie mam problemu w kontaktach z ludźmi, mam problem z postrzeganiem samej siebie i z nieadekwatnymi reakcjami na dane sytuacje.
Chyba rozumiem o co Ci chodzi, też czasem przyłapywałam się na tym kreuje się na inną osobę, albo na taką której na nikim nie zależy, albo taką nazbyt zarozumiałą. Chciałam w ten sposób zamaskować brak pewności siebie i nie czułam wtedy żebym się męczyła odgrywając jakąś rolę, bo to mi naprawdę pomagało, naprawdę czułam się pewna siebie. Coś w rodzaju dobierania odpowiednich mechanizmów obronnych w odpowiedniej sytuacji.

 

Co do terapii to fakt, zapomniałam o barierze językowej. Fajny taki NFZ, za który się płaci. Zgaduje, że pewnie za to nie ma kolejek :) Cóż, przynajmniej masz powód żeby wrócić i szukanie idealnego terapeuty można sobie postawić za zadanie. Słyszałam, że niektórzy terapeuci prowadzą sesje na odległość, online, skype, email.

 

A to studiowałaś wcześniej? W sumie całkiem perspektywiczna ścieżka. Chociaż jak Cię to nie kręci, to lepiej spróbować z czymś, co faktycznie może sprawiać radość. A co z innej paczki Cię pociąga, jakiś konkretny kierunek?
Wcześniej transport ze specjalnością spedycja i obsługa celna. Mnie w ogóle dużo pociąga, najbardziej w kierunku związanym z bio-chem. Trochę też psychologia kliniczna. Nie miałam zbyt dobrych doświadczeń z psychologami, dlatego nie zdecydowałam się na żadną jako-taką terapię, zaczęłam czytać książki o takiej tematyce i dość dużo to zmieniło, sama świadomość odnośnie swoich zachowań, i w ogóle to strasznie wciąga, czasem chciałabym mieć taką wiedze i siedzieć w tym na co dzień. Ale najpierw trzeba by było samej się ogarnąć.

A btw, Ty po jakim kierunku jesteś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×