Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

a ja wiem czy sie nauczę...standardowe tance idą mi naprawde dobrze ale jestem żalosny z latynoamerykanskich,nie umiem ich i nie chce się ich uczyć w sumie nie moje klimaty.W ogóle cały ten kurs tanca to nie moje klimaty,chciałem iśc na kick boxing,to jest to co lubie ale bez kursu tanca to w ciagu tygodnia nie spotkałbym żadnej kobiety na żywo lol.

Ale to dzisiejsze to raczej moja wina,bylo z kim tanczyć ale ja jakoś czułem się źle,wieczne przekonanie ze nie zasługuje na sympatie mnie przesladuje.

 

Poza tym zauważyłem że jak olewam szukanie dziewczyny to zaczynam sie spokojnie koncentrowac na nauce i od razu mam lepsze oceny:P takze albo średnia albo dziewczyna lol.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie nie odnajduje w Polsce,a co dopiero za granicą?

 

mam taka nerwicę że mam dość. Rano spieszyłam się na bus,i mi rodzinka zajęła łazienkę,przez co sie spóźniłam(kolejny nerw),potem nie kupiłam prezentu bo kitajce za wcześnie sprzątneli stragany...teraz siedzi u mnie facet a ja mam go dość,a jestem z nim pier...4lata,a nic się nie dzieje,strasznie on mnie denerwuje,roztył się:( matka ciągle coś ode mnie chce-ciągle sie gapi;/ prawie rozwaliłam ścianę-mam dość!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nienawidze zimy, mam "nerwice natrectw" związaną z barachanami - nie znoszę czapek, szalików, rękawiczek, kurtek, butów. Ani to poręczne ani co. Mam w kurtce zimowej małe kieszenie i nic mi się nie zmieści -ani czapka ani nic, z rękawu wypada - nie wiadomo gdzie to upchnąć, włożyć, szczególnie w szkole/na studiach - ani to poręczne ani jakie. Ograniczam się do minimum - kurtka, buty, czasem czapka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,

Mam pewien spory problem z bliska mi osoba i nie wiem jak sie za to wszystko zabrac..

Mam 23 lata i przez pierwsze 3 lata studiow przyjaznilam sie z chlopakiem, ktory na prawde bardzo mnie kochal i robil mase glupich rzeczy z tego powodu i wiedzialam o tym.

Probowal sie odkochac, probowal mnie znienawidzic, odseparowalismy sie na caly rok, probowal spotykac sie z innymi,

ale nic nie podzialalo, nie mogl o mnie zapomniec, spotkalismy sie znowu jakby nigdy nic i zaczelo do mnie docierac, ze czuje do niego cos wiecej.

Gdy bylam tego pewna, dalam mu to do zrozumienia, zaczelismy razem byc i bylo nam rewelacyjnie.

Przez 10 miesiecy bylismy razem. Z racji kilkuletniej wczesniejszej przyjazni, czy to bardzo bliskiej relacji, myslelismy o sobie powaznie i bardzo przyszlosciowo.

Zdarzaly sie zgrzyty i klotnie, ale po jakims czasie J. nauczyl sie do nich konstruktywnie podchodzic, wyciagac wnioski i staralismy sie nigdy nie popelniac tych samych bledow dwa razy. Generalnie jest typem czlowieka, ktory zawsze ma racje, zawsze sobie sam najlepiej poradzi i ciezko do niego czasem dotrzec, by powiedziec, ze mogl sie pomylic...

Jakis miesiac temu spedzalismy razem 4 dni w miescie, w ktorym studiujemy i bylo razem cudownie i przeszczesliwie. Wrocilismy na swoje wsie na weekend, byla drobna sprzeczka o to, ze prosilam by nie pil wodki dwa dni z rzedu, obiecal, nie dotrzymal obietnicy, ja zla i dupa. No i kolejnego dnia po weekendzie bylam raczej obrazono-zla, ale sie spotkalismy i znowu mielismy jechac do jego mieszkania, popracowac nad naszymi pracami inżynierskimi do obrony. Atmosfera do zniesienia, ale powiedzmy mogloby byc lepiej. Zaczelam sie zle czuc drugiego dnia na tyle bardzo, ze w nocy juz mnie przytulil i nastepnego dnia wrocily nam humory, zartowalismy i bylo bardzo milo. Ale zauwazylam, ze nie glaszcze mnie, nie przytula, nie ciagnie go do dotyku, czy innej formy kontaktu fizycznego. Zwrocilam mu na to uwage, powiedzial, ze nie wie co sie dzieje, jakos tak. Kolejnego dnia ni z gruchy ni z pietruchy uznal, ze nie spelnia moich oczekiwan (poglaskania mnie po glowie raz na dzien, bo brakuje mi jego dotyku) wiec musimy sie rozstac. Spakowalam swoje rzeczy, wyszlam. Przybiegl za mna i na kolanach ze lzami w oczach przepraszal, zebym wrocila, glupi byl, nie myslal i zaluje i wogole. Wrocilam do mieszkania, ale dalam sobie czas do rana zeby zdecydowac o powrocie do niego. Rano sie zgodzilam pod warunkiem, ze powie, ze mnie kocha. Powiedzial, ze nie moze tego teraz zrobic, bo nie. Po 40 min namyslu uznal, ze mnie nie kocha. Po tygodniu milczenia napisalam mu, ze nie wierze, ze mozna odkochac sie niemalze z dnia na dzien po tylu latach i niech sobie pouklada w glowie. Ja poczekam, ale nie w nieskonczonosc.. Wtedy zaczelismy pisac o tym, ze nie zmusi sie przeciez do kochania mnie. Cos zniknelo, on sam nie wie co. Nadal mu sie podobam, nadal mi ufa i mnie lubi i lubi ze mna rozmawiac. Nie wie czego mu brakuje. Moze obsesji, jaka kiedys mial, moze nie. W kolejnych rozmowach przyznal, ze ma problem ze soba, ze probuje sie z czyms uporac, czego nie rozumie, ale nie zamierza sie tym z nikim dzielic. Wiem, ze ma sporo problemow w domu rodzinnym, problem z kasa i znalezieniem pracy, rodzice na niego naciskaja z kazdego powodu i obwiniaja za wszystko, nie radzi sobie z praca inzynierska i wszystko ogolem idzie nie tak. W ciagu ostatnich kilku dni uznal, ze otworzy sie przede mna, ze moge pytac o wszystko i na wszystkie pytania mi odpowie, ale sam nie mowi, bo zwyczajnie nie wie co mowic. Nie rozumie dlaczego cos przestal do mnie czuc, bo nie bylo zadnej przyczyny ku temu i przeraza go to, ze nie wie czemu.. Nie chce ze mna stracic kontaktu, chce sie dalej przyjaznic, a ja chce mu pomoc zrozumiec co sie z nim samym dzieje. Przyznal, ze chyba ja rozumiem go lepiej, niz on siebie sam. Jak poczatkowo zaprzeczal jakiejkolwiek depresji, czy skutkom tlumienia emocji, tak teraz chyba depresje rozwaza i dopuszcza do swojej swiadomosci.. A ja nie wiem czy to depresja, nie wiem juz co sie z nim moze dziac i tymbardziej nie wiem jak z nim rozmawiac, zeby mu pomoc. I moze pomoc tez tym samym sobie. Wtedy moze zrozumiem dlaczego tak z dnia na dzien mnie odepchnal od siebie bez zadnej konkretnej przyczyny...

Blagam, pomozcie mi ta sprawe rozwiklac, bo glowie sie nad tym juz jakies 3 tygodnie i sama odczuwam skutki tej walki na swoim zdrowiu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×