Skocz do zawartości
Nerwica.com

brak samoakceptacji


stracony

Rekomendowane odpowiedzi

Problemy z samooceną.

 

Witajcie.Piszę tutaj bo nie mam się komu wygadać mam przyjaciół,ale nie chcę im o tym mówić bo oni raczej tego nie zrozumieją a nie chcę być odebrany jako próżniak.Nigdy nie uważałem się za przystojniaka miałem kompleksy z którymi sobie radziłem nie myślałem o nich miałem za przeproszeniem gdzieś co kto o mnie myśli jak mnie odbiera czy się komuś podobam itd.Podejrzewam,że wszystko zaczęło się od momentu tzw.trądziku,który pojawił się na twarzy już wtedy częściej skupiałem uwagę na tym jak wyglądam,kupowałem wiele maści,które mi pomogły co prawda nie jestem zadowolony z efektów,ale jest lepiej niż było.Trądzik nie jest taki jak był wcześniej,zniknął,ale problem z samooceną pozostał.Przez okres kilku miesięcy potrafiłem się przeglądać sobie w lustrze kilka razy dziennie potem doszedł do tego tel.komórkowy nagrywałem się udając,że z kimś rozmawiam kiedy wyszedłem w miarę ok na filmiku usuwałem go siadałem przed kompa po upływie 30 min ponownie się nagrywałem,aby sprawdzić czy na pewno wyglądam tak jak wtedy.Potem doszło do tego,że kontrolowałem swój wygląd w szybach meblowych,oknach blokowych i niestety dalej to robię.Przechodząc obok jakiegoś bloku muszę zobaczyć jak wyglądam.Jeśli chodzi o lustra staram się ich unikać w szczególności lustra duże ich nienawidzę twarz wydaje się być brzydsza.Mam w domu jedno lustro w którym się przeglądam i to nie prosto tylko pół profilem bo kiedy staję prosto mam dziwny kształt czaszki (szeroki). Wiele razy słyszałem,że jestem przystojny te argumenty do mnie nie trafiają zawsze mam na nie jakieś usprawiedliwienie a to z cała pewnością ta osoba się nie przyjrzała a to było ciemno a to za kilka dni pewnie zmieni zdanie itd.Najgorzej jest wtedy kiedy jestem wśród ludzi ciągle mam wtedy przed oczami swoją twarz w myślach nie ma nic innego tylko to "jak widzą mnie inni co oni o mnie myślą,że pewnie myślą jaki brzydal itd" nawet te myśli potrafią mnie nachodzić wtedy kiedy oglądam jakiś film.Często porównuję się z innymi.Zdarzają się takie momenty,że nie chcę wychodzić z domu bo się wstydzę.Mam również dni dobre wtedy kiedy czuję się ok wtedy kiedy tych myśli nie ma wtedy kiedy patrzę w szybę i widzę nie brzydala tylko zupełnie kogoś innego.Nienawidzę chodzić w krótkim rękawku twarz wydaje mi się być brzydsza podobnie jest z chodzeniem bez bluzki.Były też takie chwile kiedy wstydziłem się pokazać nawet swoim rodzicom.Nawet miałem założony profil randkowy miałem wiele ofert spotkań z których rezygnowałem bo bałem sie,że jak mnie ta osoba zobaczy w realu to zmieni zdanie,że powie mi,że o wiele lepiej prezentuje się na fotkach niż na żywo.Nie wiem co mam robić.Prosiłbym o jakieś porady jak zaakceptować siebie?Z góry dziekuję za pomoc.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.Znajomi zauważyli,że to co robię nie jest normalne ostatnio rozmawiałem ze swoją znajomą i zauważyła,że ciągle zaglądam w lustro byłem zdziwiony ponieważ zawsze się z tym kryłem czyli wychodzi na to,że już nad tym nie panuję nawet powiedziała mi,że to co mówię nie są zwykłymi kompleksami tylko chorobą bo ona tez je ma,ale nie zachowuje się tak jak ja.W ogóle nie rozumiem ludzi którzy mówią,że wyglądam normalnie,że nie jestem brzydki nie wierze im bo jak mam wierzyć skoro w lustrze widzę paskudę.Mam czasem wrażenie,że prawa część mojej twarzy jest brzydsza od lewej.Jeśli chodzi o psychologa to nie wiem czy w ogóle ma to jakikolwiek sens on nie zmieni tego jak wyglądam nie zmieni mojej twarzy.Myślę,że to nie jest obsesja tylko po prostu brak akceptacji siebie bo jak zaakceptować coś czego się nie lubi?Mam tez tak,że coś w mojej twarzy mi się podoba to za kilka dni już uważam,że jest to brzydkie.Na samym początku tak jak pisałem bardziej skupiałem się na swojej cerze cera w tamtych poprzednich miesiącach była dla mnie najważniejsza teraz kiedy już z nią nie mam takiego problemu to skupiam się na całej twarzy łącznie z kształtem czaszki.Nawet spotykałem się z pewną dziewczyną dobrze,że ona miała taką pracę,że mogła się ze mną widywać tylko wieczorami dla mnie było ok bo wtedy kiedy jest ciemniej to nie będzie aż tak bardzo widoczna moja brzydota np nie wyobrażam sobie pokazać się jej w dzień bo wtedy kiedy jest jasno mam uczucie brzydkości.A wy macie jakieś kompleksy?Jak sobie z nimi radzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

havi990, a nie jest tak,że z powodu nie akceptacji siebie uroiłeś sobie defekt?

Czytałeś na temat dysmorfofobii?

 

Dysmorfofobia (ang. Body Dysmorphic Disorder, BDD) - zaburzenie psychiczne, charakteryzujące się występowaniem lęku związanego z przekonaniem o nieestetycznym wyglądzie lub budowie ciała. Czasem taki defekt ciała jest tylko wyolbrzymiony. Dysmorfofobia należy do zaburzeń hipochondrycznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę to sam nie wiem jak to jest ze mną.Mój kształt czaszki jest jakiś dziwny szeroki przez co twarz wydaje mi się być brzydsza nie tylko to widzę w lusterku,ale i na zdjęciach oraz na filmikach :? Mimo,że mówią mi,że jej kształt jest w porządku .Przeczytałem artykuł o dysmorfofobii i prawde napisawszy większość objawów pasuje do mnie tylko,że ja nie przeglądam się w lusterku godzinę tak jak chorzy na dysmorfofobię,nie płaczę przed lusterkiem.Co prawda mam takie chwile kiedy ie chcę się przeglądnąć bo wiem co zobaczę nawet był taki moment,że jak zobaczyłem siebie to zrobiło mi się gorąco i serce zaczęło mi szybciej bić.Czytałem też dużo na temat kompleksów próbowałem porównać kompleksy z tą chorobą i nie widzę żadnych różnic.Zakompleksieni też czasem nie wychodzą z domu nie lubią na siebie patrzeć nawet dochodzi do "Lustro-fobii"czyli unikania luster tak jak w moim przypadku.Podam przykład z życia moja koleżanka też się przegląda w każdej rzeczy która odda jej odbicie tylko,że w jej przypadku łączy się to z tym,że ma bardzo wysokie mniemanie o sobie uważa się za ładną i ma ku temu powód bo jest naprawdę ładna nigdy z jej ust nie usłyszałem,żeby czegoś w sobie nie akceptowała.Większość osób zresztą z mojego otoczenia robi dokładnie to samo więc nie wiem czy u mnie jest to związane z tą "dysmorfofobią"czy po prostu tak się nauczyłem tyle ,że dawniej tego nie robiłem. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim :smile: Jestem nowa na tym forum i bardzo proszę o pomoc. Mam na imię Kamila i mam 17 lat. Piszę tutaj,bo sama nie daję sobie już dłużej rady. Może opiszę wszystko po kolei.

A więc tak. Od kilku miesięcy dzieje się ze mną coś dziwnego i wiem,że jest to złe. Nie potrafię być sobą i nie umiem się już z niczego cieszyć. Mało rzeczy daje mi radość,a jeśli już to tylko na chwilę,bo zaraz powracają natrętne myśli. Teraz to już nawet udaję,że jestem zadowolona i szczęśliwa,bo nie chcę,żeby każdy pytał się,co mi jest,albo mówił,że ciągle chodzę naburmuszona. Bardzo często mam poczucie bycia gorszą od innych. Myślę,że nie jestem warta,aby ktoś mnie lubił,że nie jestem wystarczająco fajna,towarzyska i rozrywkowa. Poza tym cały czas się czymś martwię i obwiniam siebie za wszystko,co się wokół mnie dzieje. Czuję się głupsza i gorsza i nie doceniam tego,co mam. Ponadto nie jestem zadowolona ze swojego wyglądu. Podejrzewam u siebie dysmorfofobię. Mam obsesję głównie na punkcie swojej twarzy i skóry(mam lekki trądzik).Wiele osób mówi,że jestem bardzo ładna,ale ja i tak nie potrafię w to uwierzyć. Często myślę,że gdybym była zadowolona ze swojego wyglądu,to moje życie byłoby inne. Mam tendencje do rozdrapywania zmian skórnych. Kiedyś robiłam to nagminnie,teraz się opanowałam,ale problem nie zniknął.

Druga sprawa. Od kilku miesięcy jestem zauroczona pewnym chłopakiem z mojej szkoły.To strasznie dziwna sprawa :? Próbowałam nawiązać z nim kontakt przez internet(jestem zbyt nieśmiała i wstydliwa,żeby od tak podejść i zagadać :cry: ). On odpisał tylko raz(na życzenia świąteczne),a później już nic nie odpisywał(pisałam jeszcze dwa razy,no ale dałam sobie spokój). No ale w szkole często się patrzył. Z resztą robi to do teraz,a minęło już sporo czasu,odkąd do niego pisałam. Nieraz jest tak,żeby patrzymy sobie przez chwilę głęboko w oczy. Ale mnie dopadają myśli,że pewnie jednak mu się nie podobam,że on wybierze jakąś inną,że na niego nie zasługuje. Myślę też,że gdybym miała zdrową,gładką skórę to byłoby inaczej. Zadręczam się tym,że to ja zrobiłam coś nie tak,jakoś nie tak się zachowywałam,coś ze mną jest nie tak.Ciągle myślę,że może mogłoby coś z tego jednak wyjść. Ale boję się ponownie napisać(nawet nie wiedziałabym,co napisać),bo zaraz myślę,że on mnie wyśmieje,rozpowie,że do niego pisałam lub pomyśli,że jestem kretynką,albo już teraz myśli,że jestem idiotką. Ta sprawa okrutnie mnie dręczy,bo boję się,że już nikomu się spodobam,że nikt mnie już nie polubi,że nikt się mną nie zainteresuje.Czasami myślę nawet,że ktoś musi mi udowodnić,że jestem coś warta. Mam bardzo niską samoocenę i niskie poczucie własnej wartości.

Jestem ciągle przygnębiona,zamyślona,bez chęci do czegokolwiek. Źle śpię i nic mi nie daje tak na prawdę radości. Chciałabym znów być dawną sobą. Chcę się uśmiechać i przestać tak zadręczać. Bardzo proszę o pomoc,bo czuję,że jestem w coraz większym dołku.

Z góry dziękuję za pomoc :smile:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Kamila

 

Myślę, że Twoje problemy w głównej mierze wynikają z wielkiego porównywania się do rówieśników, a wiem jaka może panować atmosfera szczególnie jeśli chodzi o wygląd wśród dziewcząt.

Co do trądzika to najlepiej się z tym pogodzić i przeczekać. Jesteś w fazie dojrzewania i to normalne. Później zniknie...

Masz jakieś swoje towarzystwo w szkole lub poza nią?

Jeśli chcesz wiedzieć co ten chłopak o Tobie myśli to nie ma innej drogi niż go spytać. Może najlepiej zacząć od pytania dlaczego nie odpowiedział na poprzednie wiadomości...Postaw na bezpośredniość. Jak nie wyjdzie to nie Twoja wina. Widocznie on nie jest taki fajny...Z samego patrzenia na Ciebie nic konkretnego nie wynika, ale temu faktowi przypisujesz zbyt duże znaczenie i jest to dobry pretekst dla Ciebie do samobiczowania się. W tym objawia się właśnie niskie poczucie wartości...

Masz jakieś wsparcie w rodzinie, rozmawiasz z nimi? Wydaje mi się, że na razie jesteś sama z tymi problemami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze dziękuję za odpowiedzi :smile:

Mam koleżanki z klasy,jedną bliższą,ale ze wszystkimi mogę pogadać,lubimy się nawzajem. No praktycznie trzymam się ze wszystkimi z klasy. Poza tym utrzymuję dobry kontakt z koleżanką z gimnazjum,często do siebie piszemy. Z rodziną kontakt średni. Z mamą rozmawiam dosyć często,ale fakt nie mówię jej wszystkiego.Ona mi powtarza,że jestem taka ładna i fajna,a nic a nic siebie nie doceniam.No i taka jest prawda,strasznie siebie nie lubię :? Wiele uczuć skrywam w sobie i nikomu o nich nie mówię,boję się tego,co powiedzą inni,że będą się śmiać i później mi to wypominać. Staram się jakoś sama z tym poradzić. Staram się być zadowolona(lub choć udawać,że jest dobrze) i uśmiechnięta,ale kiepsko mi to wychodzi.

Mój trądzik nie jest duży. Teraz jest już całkiem w porządku,ale ja to strasznie przeżywam. Obwiniam siebie,że nie mam takiej cery,jak koleżanki,które nigdy nie miały z tym problemów. W pewnym sensie trochę mnie to ogranicza...Poza tym jestem bardzo wrażliwa na to co ktoś powie. Boję się,że ktoś będzie mnie o coś obwiniał,krytykował i mówił,że to przeze mnie nie wyszło,że mogłam bardziej się postarać.

Chciałabym jakoś odnaleźć siebie i być sobą. Bo teraz już sama nie wiem,kim jestem. Jestem strasznie zagubiona w tym wszystkim :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się fatalnie sama ze sobą. Nie akceptuję swojego ciała, kiedyś nawet brzydziłam się go dotykać, bałam się luster i innych ludzi. Miałam poważnie zdeformowany kręgosłup, 5 lat temu przeszłam operację i teraz wyglądam zupełnie normalnie, ale to jak odbieram siebie samą prawie się nie zmieniło. Każda część mnie jest nie taka jak bym chciała...czasami mam wrażenie, że moja dusza jest uwięziona w tym paskudnym tworze...nie chcę go, nie chcę na niego patrzeć, nie chce go dotykać. Mam faceta, którego bardzo kocham i wiem, że on również darzy mnie tym uczuciem. Ale psuję się... bo kiedy ma tylko dojść do czegoś więcej między nami ja drętwieje, jeśli nie jest kompletnie ciemno w pokoju to dla mnie jest katorga... Zakrywam się jak tylko mogę... Boję się, że go stracę przez własne zachowanie. Czytałam wiele forów na ten temat i na każdym spotkałam się ze stwierdzeniami "musisz zaakceptować siebie" albo "skoro masz faceta to nie jest z tobą tak źle" - ale to nie jest takie proste. Przysięgam próbowałam, próbowałam dla niego...ale nie potrafię. Myślę, że on sam nie uważa mnie za piękną, kiedy jeszcze nie byliśmy razem, w szczerej rozmowie powiedział mi zupełnie obiektywnie co według niego jest we mnie nieatrakcyjne i trochę tego było. Dzisiaj mówi mi, że kocha we mnie wszystko, ale mam wrażenie, że marzy o prawdziwej piękności... Ja nią nie jestem i nigdy nie będę.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×