Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Hej wszystkim. Parę dni bez ataku jak narazie dla mnie sukces . Do psychiatry zapisy w przyszłym tyg ciekawe ile będę czekać na wizytę...jedyne co mnie gnębi to to że kręci mi się tak w głowie jakbym pijana była jest to strasznie nieprzyjemne:( nie wiem czy to z nerwicy czy od czegos innego i już się bać zaczynam:( pojawiły się też niedawno takie klucia w skroniach kilka razy dziennie trwa kilka sekund Ale boli okropnie:( jak u Was?? Ja troszkę w ogrodzie porobilam dziś to mnie uspokaja:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fabienka, pijany stan moze byc prawdopodobnie tez od nerwicy - bo kilkoro z nas tez sie z tym męczy co i raz :-/ Ja tak miewam od czasu do czasu - i zawsze sie boje, bo to takie dziwne :-/ ale zawsze tez mija, nieraz ko kilku dniach, nieraz tygodniu. Takie nito zawroty, nito kołowanie w srodku glowy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

asl, sorry, że tak późno, ale już odpisuję ;). Tak, chodzę na terapię. Gdy 'to' do mnie wróciło, czyli rok temu, też poleciałam do psychiatry. Dał mi afobam (z alplazolamem, masakra, oni wypisują takie coś na skinienie palca, wypisał mi to po 15- minutowej wizycie!). Nie wzięłam ani tabletki. Uwierz mi, miałam też maskarę. Nie spałam, nie jadłam. Nie wychodziłam z domu. Z jednej strony nie chciałam się poddawać, z drugiej byłam całkiem bezsilna i bałam się wykonać jakiegokolwiek ruchu, żeby z tego wyjść. Powoli, powoli zaczęłam próbować. Gdy przed szkołą szłam na papierosa aż było mi wstyd, bo trzęsły mi się ręce. W szkole to samo, trzęsawka, najgorsze myśli. Przez pierwsze półtora miesiąca radziłam sobie sama (albo i nie radziłam, zwał jak zwał). Potem napisałam do znajomej, która sama chodziła na terapię. Ona dała mi namiar, ale tamta terapeutka nie mogła mnie wtedy poprowadzić, dała numer do kolejnej, a ta znów do innej. I takim sposobem jestem u mojej psychoterapeutki. Jest nieźle. Czasem mam znów 'porycia', ale łatwiej mi je opanowac, nie rozprzestrzeniają się na całe moje życie. W lutym rok temu zdychałam,w maju już było nieźle, a w sierpniu- wrześniu niebo, a ziemia (swoją drogą jeden z najlepszych okresów w moim życiu w ogóle).

 

Co do leków nie neguję ich brania, czasem serio trzeba się najpierw wspomóc. Ja jednak nie chciałam/nie chcę brać ich z paru powodów (nota bene też z powodu lęków :D):

- zawsze chciałam czuć, że, mimo wszystko, chociaż minimalnie kontroluję to, bez wyciszania się na siłę

- boję się skutków ubocznych (np. bardzo boję się przytyć)

- boję się od nich uzależnić

- najbardziej boję się co POTEM (jak już wspominałam, miałam już epizod z lekami, lęki wrócily i to chyba nawet silniej jakiś czas po ich odstawieniu, a tamto chodzenie do tamtej psycholożki [chodzilam do niej, kiedy pierwszy raz mnie 'poryło'], okazalo się całkowicie złudną terapią, bo gdy chemia przestala działać, okazało się, ze nic się nie zmieniło; gdy nie biore leków, wiem jaki jest mój stan faktyczny)

no własnie najgorsze jest to co będzie potem....

ja biorąc leki czulam się świetnie ale kiedyś trzeba je odstawić...

kazde odstawienie przezywam straaaasznie!!! nie wspomonając że w czasie brania tyję średnio 10 kg rocznie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

asl, no właśnie. Jesteś osoba inteligentną (nerwica to w ogóle przypadłość ludzi dużo myślących) to zastanawiasz sie nad wszystkim. W związku z tym zdajesz sobie sprawę, że leki niczego nie rozwiązują, że tak czy siak trzeba będzie skonfrontować się z rzeczywistością 'bez leków'. Sama stoję czasem przed tym dylematem, bo bywa naprawdę ciężko. Tylko właśnie już chyba wolę tak jak jest teraz, niż znów się rozczarowac po odstawieniu leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

asl, no właśnie. Jesteś osoba inteligentną (nerwica to w ogóle przypadłość ludzi dużo myślących) to zastanawiasz sie nad wszystkim. W związku z tym zdajesz sobie sprawę, że leki niczego nie rozwiązują, że tak czy siak trzeba będzie skonfrontować się z rzeczywistością 'bez leków'. Sama stoję czasem przed tym dylematem, bo bywa naprawdę ciężko. Tylko właśnie już chyba wolę tak jak jest teraz, niż znów się rozczarowac po odstawieniu leków.

problem w tym że na razie nie mam możliwości iść na jakąkolwiek terapie..

a lęki mnie dobijają... serce wali... boję się, że jakiegoś zawalicha dostanę albo w psychozę jakąs wpadnę.. boję się nawet jeść :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na początku witam wszystkich, to będzie mój pierwszy post tutaj :D już długo myślałam nad rejestracją i wreszcie naszła ta wiekopomna chwila :P moje ataki głównie objawiają się strasznymi falami gorąca, uczuciem "nóg jak z waty", robi mi się strasznie duszno, nie mogę się na niczym skupić, czuję jakbym miała zaraz stracić panowanie nad ciałem, zemdleć.. :roll: w sumie takich ciężkich ataków nie miałam już długo, ale czasem jeszcze zdarzy się podobne uczucie. okropność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim. Ja też nowa kilka postów narazie napisałam i witam nowe osoby:) another memory nie bój się ją też mam terapię przed sobą lecz narazie muszę czekać żeby umówić się w ogóle na wizytę...ech...podobno to fajna sprawa lecz trudna..musisz być silna i wytłumaczyć sobie ze pomoże ci to pozbyć się nerwicy czy leków bo chyba to jest Twoim problemem? Ja zawsze sobie tłumacze ze od ataków nie ma nic gorszego i wszystko co może mi pomóc to biorę na klatę:) ja ostatnio pisałam ze kilka dni nie Mam ataków aż tu dziś znienacka walnęło oczywiście wieczorem właśnie pisze i jeszcze czuje szybkie bicie serca i drżenie mięśni niektórych. Jest to straszne:( nienawidzę tego :( czuje się jakbym miała umrzeć zaraz :(

Nerwa jak się czujesz?? Czy dalej dokucza ci pijana głowa??? Ja dziś miałam kilka razy:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fabienka, wiesz co, powiem Ci, ze od tak 2-3 dni - lepiej!!!! Nie mam juz takich zawirowan. Moze idealnei tez nie jest, ale duzo lepiej na pewno. Ale nie wiem czy samo przeszlo - czy od czego? Na pewno tez wlasnie od paru dni mam duzo roboty, i duzo rzecyz do ogarniania i tak mniej mysle o tym wszystkim - moze to tez troche pomoglo, ze przeszlo? Nie mam pojecia.

I tez ostatnio mialam panike, ze mam niski cukier chyba, nawyszukiwalam sobie co jesc, i teraz jem czesciel ale mniej, i tez mniej slodyczy tylko takie bardziej wartosciowe rzeczy, it ez jakos wiecej energii czuje od rana. Al enie wiem - moze to byc rownie dobrze przypadek ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak pięknie było... Kilka, może wiecej nawet dni bez silnych ataków. Poza jakimś niepokojem w piątek. A dzis... Wystarczył objaw zewnętrzny - wysypka, bodaj uczuleniowa, bo po wapnie i zyrtecu minęło. No i ruszyła machina lęków... Jestem cała rozdygotana, ciężko się na nauce skupić, na czymkolwiek... A łudziłam się, że już z tym wygrywam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwa naprwno coś w tym jest kiedy ma się więcej zajęć coś poważnego do zrobienia lub cis nagłego ta nerwica tzn te objawy jakby ustepujacw ten czas ja tak miałam wiele razy. Dlatego uważam że powinnam iść choć na pół etatu do pracy jak moja mała pójdzie do przedszkola tylko muszę się odwazyc na ten krok...

Szy poprzednik razem w mojej chorobie miałam różne natrectwa wtedy nie wiedziałam czy czasem nie zwariuje za chwilę bo mi się wydawało ze zrobię coś agresywnego albo zacznę wrzeszczeć albo nie wiem coś komuys zrobię wiedziałam że tak nie będzie a obawiałam się tego:( jest to okropne Ale chyba wszyscy nerwicowcu już to kiedyś zaliczyli. Przynajmniej ja tak uważam. :):) to przejdzie

Lisa ja właśnie mam podobnie. Niby już ok parę dni spokoju może nawet tydzień i wystarczyło np ze źle ułożyłam się jak wstawalam zaczęła mnie szyja bardzo boleć ze musiałam się cała obracać bo głową nie mogłam ruszyć i już drgawki biegunka...bardzo współczuję najgorzej ze nie ma na to jakiegoś złotego środka tylko trzeba samemu trudna staczac walkę czasem mam dość już:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam przerabane dosłownie:( córcia mi połknęła końcówkę do wkrętarki....pojechał mąż z nią do szpitala siedzę trzese się niedobrze mi i mam klu cia w głowie i w klatce i jakby mnie miało sparalizowac zaraz:(:( czemu musi tak być czemu nie jrstesm silniejsza...tak się boję o moja córeczkę nie wiem jakie zabiegi ja czekają i siedzę jak na iglach dopóki się nie dowiem czegoś:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj wróciła do mnie ta dziwna przewlekła postać nerwicy, która mi towarzyszyła tyle czasu, chwiania, lekki niepokój, napięcie w głowie, ogólne osłabienie... + znajomy ból zęba. To chyba wszystko jest ze sobą powiązane... Może taki czas, że wszystko wraca, żeby znowu ucichnąć potem. Mam nadzieję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie ataki wyglądają różnie, choć nie wiem czy powinnam opisywać to jako ataki, bo.. ja mam tak zawsze :( Zwykle jeżdżąc komunikacją miejską byłam bardzo spięta, robiłam się wręcz agresywna (miałam ochotę uderzyć kogoś, kto stał za blisko mnie), trudno mi się oddychało. Chwilami nasilało się to do tego stopnia, że musiałam wysiąść z tramwaju/autobusu i usiąść na przystanku, żeby się uspokoić. Czemu piszę o tym w czasie przeszłym? Bo przestałam używać komunikacji miejskiej - zaczęłam jeździć wszędzie taksówką. Jestem też nie zdolna do pracy z z ludźmi, przebywania w miejscach gdzie jest dużo obcych osób. Pierwszy przykład - jeszcze w wieku 18 lat, kiedy poszłam do nowej szkoły - weszłam do niej i...wyszłam. Serce waliło mi tak szybko, że myślałam, że dostanę zawału, nie mogłam oddychać, w uszach mi piszczało, drżałam od stóp do głów :-| Drugi przykład - szukałam pracy, byłam na godzinach próbnych w kawiarni jako kelnerka. Musiałam przez 3 godziny zadawać pytania obcym ludziom, w obcym miejscu... Miałam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą, nie słyszałam własnych myśli, jąkałam się, oddechu złapać nie mogłam i po prostu panika mnie zjadła. W rezultacie nie było to 3 godziny, a półtorej i uciekłam do domu tak szybko jak mogłam. Ogólnie na co dzień popłakuję, sama czasem nie wiem czemu, ale ostatnio wystarczy najmniejszy powód. Unikam ludzi obcych, tłoku i robienia rzeczy, które...hmm, nie wiem jak to opisać... wymagają zapytania kogoś o coś (poczta, urząd, przychodnia). Kiedy mam lepszy humor, nazywam sama siebie ofiarą losu/małym aspołecznikiem, ale prawda jest taka, że to mi uniemożliwia normalne życie i doskwiera już od kilku lat. A jak sobie z tym wszystkim radzę? Cóż, nie radzę sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Z mala dobrze ale 5 godzin nawet Jak na pogotowie to za dlugo wc Mnie...zwlaszcza ze z dzieckiem w takiej sytuacjI ni coz narazie czeksmy az wydali to co polknela Bylo usg I wykrywacz metali nawet..ech:) dzis sie smieje ale umieralam ze strachu najgorsze mysli mualam ze cos sie stanie...muszd wam powiedziec ze swietnie sobie poradzilam Beal Mnie atak stanelam pr zed klustrem I mowie ja mam jeszcze jedno dziecko w domu Nie moge sac sie zwyklemu strachowi jestem silna kobieta matka..I przeszlo....nigdy jeszcze mi sie to Nie udalo...pizdrswiam wszystkich jutro bedzie lepiej musi my w to uwierzyc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chodziłam do psychiatry, jednak miałam kilka różnych problemów jednocześnie i lekarz skupił się raczej na uspokojeniu mojej agresji, gdyż mieszkałam pod jednym dachem z 1.5 rocznymi siostrzenicami i priorytetem było ich bezpieczeństwo przy mnie. Więc główny problem uprzykrzający mi życie pozostał i wciąż rośnie :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli to Cię pocieszy, też miałam czas kiedy miałam ochotę przywalić ludziom na ulicy, w autobusie.

Zero cierpliwości. Zresztą każdy tak miewa.

To był czas kiedy miałam kłopoty i nie radziłam sobie z emocjami.

Pomoc psychiatry średnio oceniam, przede wszystkim nie wszyscy potrafią i chcą słuchać.

Zaczęłam chodzić na terapię i dokopywać się do lęków, bo agresja to przecież też forma lęku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×