Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pimpuś

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Pimpuś

  1. Pimpuś

    Syndrom DDA

    Monar, zanim mój tata umarł, też myślałam, że jego śmierć by mnie nie ruszyła. Każdy chyba tak myśli, dopóki go to nie spotka. Ja płaczę często po dziś dzień. Patrzę na zdjęcia, na których bawi się ze mną, trzyma mnie na rękach i tęsknię okropnie. W dodatku niszczy mnie świadomość, że ostatnią rzeczą którą usłyszał ode mnie przed śmiercią było "Nienawidzę Cię, zdechłbyś w końcu!". I pamiętam jaki smutek widziałam w jego oczach na te słowa. A potem umarł, a ja nie mogłam mu powiedzieć, że go kocham. Koszmary męczyły mnie przez jakiś rok po jego pogrzebie. Nigdy wcześniej nie miałam tak dziwnych snów - podchodził do mnie zadbany, ogolony, dobrze odżywiony i mówił mi "Nie martw się Pimpuś, wszystko już jest dobrze, nie musisz się już martwić." i odchodził uśmiechnięty, a ja nie mogłam iść za nim. To były sny, które sprawiały, że niemal wierzyłam w istnienie duszy, mimo że jestem ateistką...
  2. Są tu jacyś maniacy czytania? Jaką książką aktualnie umilacie sobie czas? U mnie teraz jest w łapkach: "Królowa Ciemności", 3 tom serii Czarnych Kamieni, autorstwa Anne Bishop. Świetna książka
  3. Pimpuś

    ulubiony aktor/aktorka

    Aktorzy: Gary Oldman , Edward Norton, Kevin Bacon, Bruce Willis, Ralph Fiennes, James Franco, Kiefer Sutherland Aktorki: Helena Bonham Carter, Li Gong, Meryl Streep, Liv Tyler, Jessica Lange, Emma Watson
  4. O tak, bardzo się czuję na siłach :)) Mam cudownego mężczyznę, za którego bardzo chcę wyjść i wiem też, że nie najgorsza matka ze mnie będzie Mam w końcu praktykę, siostrzenice 7 lat w czerwcu kończą - wychowywałam je od kiedy przyszły na świat, a dziś są pogodnymi, mądrymi, cudownymi dziewczynkami, napawającymi mnie dumą I jedynymi istotkami, które w jakiś sposób widzą we mnie swoją bohaterkę <3
  5. Nie uważam, by godzenie się z brakiem drugiej połówki było dobrym rozwiązaniem. Ludzie potrzebują miłości i bliskości, bo jest to wspaniały, naturalny lek na wszelkie lęki/depresje. Nie wierzę też w rzeczy w stylu "jestem skazany na samotność", "nie istnieje moja druga połowa". Kurczę blade, każdy może znaleźć sobie osobę na całe życie, wystarczy tylko czasem uśmiechnąć się, nie roztaczać wokół siebie aury rezygnacji i nie czekać biernie, aż miłość sama przyjdzie - czasem trzeba zrobić pierwszy krok i samemu jej poszukać. Wiem, że nie jest to łatwe, zwłaszcza dla osób, które maja nerwice/fobie społeczne, ale jeśli ktoś faktycznie pragnie czuć się ważnym dla kogoś i zaznać w życiu miłości, to warto troszkę się popchnąć w tym kierunku. Jeśli ktoś chce - szuka sposobów. Jeśli nie - szuka wymówek. Miłość jest dla każdego i każdy na nią zasługuje.
  6. Pimpuś

    Wielkanoc

    Ja lubię święta. I Wielkanocne i Boże Narodzenie. Mam dużą rodzinę, zawsze wszyscy zjeżdżamy się do mojej cudownej babci i opychamy ciastami i sałatką świąteczną Zwłaszcza Boże Narodzenie napawa mnie radochą, bo po prostu UWIELBIAM ubierać choinkę , chyba nigdy z tego nie wyrosnę. Zapach świerku, ozdoby świąteczne i zapach jedzonka Uwielbiam obdarowywać moich bliskich prezentami, a na moje dwie, ukochane siostrzenice wydałabym ostatni grosz. Co do tych świąt - zero stresu, zero smutku, sama radość. Ja i moi bliscy przy jednym stole, czemu miałabym mieć coś przeciw?
  7. Zawsze Queen. Freddie Mercury jest moim Bogiem , moim całym życiem, a jego solową płytę Mr.Bad Guy, znam jeszcze z życia płodowego Moc jego głosu oczyszcza mnie ze wszystkich trosk. Zawsze myślę, że jeśli on potrafił znieść cierpienie, to i ja dam radę
  8. Pimpuś

    Twój ulubiony cytat? :)

    1) "Są jednak takie chwile, które nie chcą umrzeć. Słabną, słaniają się i zataczają przez tu-i-teraz, siejąc wokół spustoszenie." 2) "Potem, przez następne miesiące wydawało mi się, że żyję za karę. Nienawidziłam poranków. Przypominały mi, że noc ma swój koniec i trzeba znowu radzić sobie z myślami." 3) "Człowiek mu­si do­rosnąć, żeby zo­baczyć ja­ki jest malutki." 4) "Och, miłości mo­ja, tęsknię za tobą, tę tęsknotę jak ból czuję w skórze, w gar­dle, z każdym od­dechem mam uczu­cie, jak­bym wdychał pustkę w pier­si, w których już cię nie ma." 5) "Jeśli ktoś nie popełnia samobójstwa, nie znaczy, że wybrał życie. On tylko nie potrafi się zabić." 6) "Sta­tek jest bez­pie­czniej­szy, gdy kot­wiczy w por­cie, nie po to jed­nak bu­duje się statki." 7) "By­wało, iż zdarzał się dzień, po­nury, sza­ry (al­bo słoneczny), kiedy do­padała ją tęskno­ta tak żrąca, że czuła się pus­ta, już wca­le nie kobieta, ale suche drze­wo, w którym świszcze zim­ny lis­to­pado­wy wicher. Tak właśnie czuła się te­raz, jak­by się na niego wydzierała, jak­by wydzierała go do do­mu, aż ją głowa roz­bo­lała od myśli o tych wszys­tkich przyszłych la­tach i zaczęła się zas­ta­nawiać, na co ko­mu miłość, sko­ro do te­go pro­wadzi, sko­ro można się tak czuć choćby przez dziesięć se­kund."
  9. Pimpuś

    Test na wiek umysłowy

    Wynik: 32 (dojrzały) Rzeczywisty wiek: 24
  10. KochajacyFacet, i tak Cię podziwiam :)) Ja jeszcze podczas nauki jazdy tak się zestresowałam w pewnym momencie, że wjechałam na tory tramwajowe... pod prąd Nie wiem jak to zrobiłam, ale dzięki temu nigdy nie ukończyłam prawka
  11. Pimpuś

    Stosunek do alkoholu

    Mimo, że mój tata pił bardzo dużo i niszczył mi tym życie praktycznie od czasu moich narodzin, ja sama nie miałam nigdy jakiegoś wstrętu do alkoholu. Chodziłam ze znajomymi na piwo, na urodzinach/domówkach nie żałowałam sobie nigdy wódki. Teraz prawie w ogóle nie piję, raz na kilka miesięcy jakieś dwa piwka z kumplami, ale nie dlatego, że uważam alkohol za wroga, tylko dlatego, że ani nie mam chęci na picie, ani kondycji. Słaby organizm, niska waga ciała, czuję się chora fizycznie po alkoholu, więc piję baardzo okazjonalnie. Z umiarem wszystko jest dla ludzi
  12. Pimpuś

    relacje damsko-męskie a dda

    Luktar, dzięki :)) Nie łatwo zaufać całkowicie drugiej osobie, ale warto było. Mam nadzieję, że Tobie też się uda :))
  13. Witam :)) Wszyscy tu zmagamy się codziennie z lękami, fobiami, ogólnie rzeczywistością, którą nie raz ciężko jest znieść, jednak często nie mamy komu tak po prostu się wygadać, wyżalić i wyrzucić z siebie ciężar nagromadzony w ciągu dnia. Założyłam więc ten wątek, żebyście po prostu mogli opowiedzieć jak przeżyliście dzień. Coś złego się stało? A może coś dobrego? Podzielcie się swoimi myślami Ja dziś jestem w stresie. Pracuję w małym sklepiku, który należy do mojego ex. Brakuje nam trochę towaru, klienci się wściekają, trzaskają mi drzwiami i patrzą na mnie jakby to wszystko była moja wina. Ludzie, ja tu tylko pracuję, 3 dni w tygodniu, już samo to wymaga ode mnie odwagi, więc przestańcie dobijać W przerwie pomiędzy klientami staram się skupić na książce, którą czytam (fantastyka koi nerwy, o tak), choć nie jest to łatwe, kiedy ma się łzy w oczach przez jakiegoś Pana, który trochę za bardzo podniósł głos, tylko dlatego, że nie było rzeczy, której chciał.
  14. Pimpuś

    relacje damsko-męskie a dda

    Luktar, ja zrobiłam trochę na opak, bo jeszcze zanim się związaliśmy, poinformowałam go, że jestem bardzo trudną osobą. Zależało mi na nim do tego stopnia, że nie chciałam nic przed nim zataić i od razu odkryłam wszystkie karty. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że próbowałam go wręcz przekonać, że mnie nie kocha Teksty typu "Zobaczysz, jeszcze uciekniesz przede mną gdzie pieprz rośnie" albo "Będziesz miał dość moich wybuchów zanim w ogóle się zaczną" były na porządku dziennym. On jedynie odpowiadał, że chętnie zapozna się z moimi demonami i pokaże im gdzie raki zimują I owszem, zobaczył moją gorszą stronę, przekonał się na własnej skórze jak to jest obcować z "psychopatką". Dałam mu raz popalić, dałam drugi... i nagle poczułam, że wcale nie sprawia mi przyjemności wyżywanie się na nim, jak na innych osobach. On widział jaka jestem, ale nigdy nie złościł się o to, tylko smucił - i w tym cały sęk. Mogłam stawiać moja agresję kontra agresję innych, ale nie mogłam ranić jedynej osoby, która kocha mnie taką jaka jestem. Czasem nie warto ukrywać swoich demonów, bo może znaleźć się osoba, która je przegoni :)) Ja w każdym razie mam dużo mniejszy problem z agresją od kiedy jestem z nim, a w stosunku do niego samego jestem prawie bez zarzutu Też kiedyś myślałam, że nie jestem go warta - on z fajnej, ułożonej rodziny, a ja córka alkoholika co zapił się na śmierć, ot wariatka co ją zamknąć w psychiatryku chcieli. Jednak gdy tylko coś wspomnę, że mógł wybrać lepiej, od razu dostaję pacnięcie w tył łepetyny i miażdżąc mnie w uścisku, każe nigdy więcej nic takiego nie mówić. I wiesz co? Jestem go warta, bo wiem, że NIKT nie mógłby kochać go tak, jak ja go kocham
  15. Pimpuś

    relacje damsko-męskie a dda

    Ja również zwykle trafiałam na mężczyzn, którzy byli "upośledzeni" uczuciowo. Jeden na wszelkie moje próby rozmowy twierdził, że "nie umie być czuły i albo się przyzwyczaję albo mogę szukać sobie nowego", inny traktował mnie jak zabawkę, co oczywiście dotarło do mnie po wszystkim. Ale nie uważam, bym dobierała ich sobie, nawet podświadomie, przez to, że jestem DDA. Osobiście zawsze byłam osobą czułą, ciepłą, taki "przytulak" typowy. Teraz jestem w związku, w którym mój luby potrafi przyjechać do mnie o 3 w nocy przez pół miasta, tylko dlatego, że źle się czuję. Kochany, troskliwy, traktuje mnie dobrze i wcale nie zmierzam do zniszczenia tego związku. Nawet moja matka powiedziała, że zmieniłam się przy nim, jestem spokojniejsza, otwieram się trochę. Nie wiem czy DDA wiąże się faktycznie z relacjami w związkach, czy mnie to po prostu ominęło, jednak uważam, że prawdziwe, silne uczucie, oparte na zaufaniu i trosce o drugą osobę, może pomóc jak nie jedna terapia.
  16. Pimpuś

    Syndrom DDA

    Mojemu ojcu nie pomogły ani odwyki, ani zaszywanie się, ani prośby, ani groźby, ani płacze. Pił kiedy miał okazję, po kryjomu, nie raz nawet jak się go miało cały czas na oku, to robił się pijany z godziny na godzinę, jakby miał pod ubraniem ukrytą kroplówkę z wódką. Sprzedawał moje zabawki, moje płyty z muzyką, wszystko co miało wartość. Nawet kolekcję figurek z Jajka Niespodzianki...Hospitalizacja z uszkodzoną trzustką, napady padaczkowe, nic nie dało mu do myślenia. Umarł kiedy miałam 18 lat, więc już 6 lat temu - wypił jakiś zakażony, tani spirytus. A ja nienawidzę go każdego dnia za to, że zapił się na śmierć, zamiast być dobrym Ojcem i wspierać w życiu dorastającą córkę. I jednocześnie tęsknię za nim, bo kiedy czasem nie pił, był naprawdę miły, zabawny i kochany. I ponownie nienawidzę go, bo zawsze określam się jako osoba z patologicznej rodziny, "plebs", który nie jest wart wstąpić do fajnej, normalnej rodziny swojego chłopaka. Wszystkie moje nerwice, moje lęki, moja nieprzeciętna agresja, bycie wycofaną... teraz myślę, że to może jego wina. 16 lat patrzenia na pijanego ojca i drącą się na niego matkę dały mi w kość
  17. Znowu doświadczam mini zawałów serca... Mój luby koniecznie chce, żebym zaczęła funkcjonować w społeczeństwie. Za pół godziny mamy jechać na obiad rodzinny do jego siostry.. Jego matka, ojciec, siostra, szwagier. Nie znoszę takich oficjalnych obiadów, pewnie upuszczę sobie coś na bluzkę i pomyślą, że nawet nie potrafię się posługiwać sztućcami. W dodatku dziś są jej urodziny, jeszcze BARDZIEJ odświętnie będzie. Tortem też pewnie się upaćkam. A na koniec pomyślą, że chyba nie zbyt inteligentna, skoro przez pół dnia nie miała zbyt wiele do powiedzenia poza cichymi "Dziękuję", gdy stawiano przed nią talerz Boli mnie brzuch, drżą rączki, będzie tylko gorzej
  18. Ja chodziłam do psychiatry, jednak miałam kilka różnych problemów jednocześnie i lekarz skupił się raczej na uspokojeniu mojej agresji, gdyż mieszkałam pod jednym dachem z 1.5 rocznymi siostrzenicami i priorytetem było ich bezpieczeństwo przy mnie. Więc główny problem uprzykrzający mi życie pozostał i wciąż rośnie
  19. Ja z jednej strony czuję się śmielsza, ale z drugiej nie znoszę być wstawiona, bo od jakiegoś roku czy dwóch, strasznie irytuje mnie to uczucie kołyszącego się i rozmytego świata. Tak bardzo staram się utrzymać obraz przed oczami w pionie, że tylko dostaję bólu głowy z wysiłku
  20. Witam, Ja dokładnie nie wiem czy mam fobię społeczną czy jakąś nerwicę (i czy to się bardzo różni od siebie), ale obstawiam to pierwsze. Mam 24 lata, a nie jestem zdolna do pracy. Obcy ludzie/miejsca sprawiają, że wpadam w panikę - serce wali, nie mogę oddychać, drżę cała, nie mogę zebrać myśli i dosłownie nie słyszę co się dzieje wokół mnie. Kiedyś leczyłam się na nerwicę i zaburzenia osobowości o typie agresywnym, ale przerwałam leczenie, bo... mój psychiatra mnie wkurzał Problem w tym, że dopiero, kiedy faktycznie utrudnia mi to życie w społeczeństwie oraz powoduje szereg dolegliwości fizycznych (bóle w klatce piersiowej, omdlenia, ataki płaczu), chciałabym iść się leczyć, ale nie mam ubezpieczenia zdrowotnego Nie wiem jak z tym żyć, zwłaszcza, że kiedy wspomnę komukolwiek, że podejrzewam u siebie problemy psychiczne to słyszę "Ty się z lenistwa wylecz!" Niestety u mnie w rodzinie nikt nie bierze na poważnie dolegliwości psychicznych...
  21. U mnie ataki wyglądają różnie, choć nie wiem czy powinnam opisywać to jako ataki, bo.. ja mam tak zawsze Zwykle jeżdżąc komunikacją miejską byłam bardzo spięta, robiłam się wręcz agresywna (miałam ochotę uderzyć kogoś, kto stał za blisko mnie), trudno mi się oddychało. Chwilami nasilało się to do tego stopnia, że musiałam wysiąść z tramwaju/autobusu i usiąść na przystanku, żeby się uspokoić. Czemu piszę o tym w czasie przeszłym? Bo przestałam używać komunikacji miejskiej - zaczęłam jeździć wszędzie taksówką. Jestem też nie zdolna do pracy z z ludźmi, przebywania w miejscach gdzie jest dużo obcych osób. Pierwszy przykład - jeszcze w wieku 18 lat, kiedy poszłam do nowej szkoły - weszłam do niej i...wyszłam. Serce waliło mi tak szybko, że myślałam, że dostanę zawału, nie mogłam oddychać, w uszach mi piszczało, drżałam od stóp do głów Drugi przykład - szukałam pracy, byłam na godzinach próbnych w kawiarni jako kelnerka. Musiałam przez 3 godziny zadawać pytania obcym ludziom, w obcym miejscu... Miałam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą, nie słyszałam własnych myśli, jąkałam się, oddechu złapać nie mogłam i po prostu panika mnie zjadła. W rezultacie nie było to 3 godziny, a półtorej i uciekłam do domu tak szybko jak mogłam. Ogólnie na co dzień popłakuję, sama czasem nie wiem czemu, ale ostatnio wystarczy najmniejszy powód. Unikam ludzi obcych, tłoku i robienia rzeczy, które...hmm, nie wiem jak to opisać... wymagają zapytania kogoś o coś (poczta, urząd, przychodnia). Kiedy mam lepszy humor, nazywam sama siebie ofiarą losu/małym aspołecznikiem, ale prawda jest taka, że to mi uniemożliwia normalne życie i doskwiera już od kilku lat. A jak sobie z tym wszystkim radzę? Cóż, nie radzę sobie.
×