Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

_marcin, dowiedzieć się to jedno, ale trzeba jeszcze z tym i nad tym pracować. Często właśnie po terapii się pogarsza, bo organizm się buntuje. Ja nikogo nie namawiam, sama nie jestem zwolenniczką farmakoterapii i nigdy nie dałabym z siebie zrobić testera leków psychiatrycznych, ale jak ktoś chce to łykać i liczy, że go to uleczy to proszę bardzo :) Sama wątpię, że jakakolwiek tabletka sprawiłaby, że nagle przestałabym sie bać i myśleć o rzyganiu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_marcin, dowiedzieć się to jedno, ale trzeba jeszcze z tym i nad tym pracować. Często właśnie po terapii się pogarsza, bo organizm się buntuje.

 

 

Wychodziłem z założenia że dotarcie do przyczyn samo w sobie będzie czynnikiem uzdrawiającym. Nie jestem jeszcze po terapii ale coraz częściej nie widzę sensu w jej kontynuowaniu skoro trzeba nad czymś pracować i nie wiadomo jak bo terapeuta nie wydaje poleceń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_marcin, no więc widzisz - nie. Dotarcie do przyczyn umożliwia rozprawienie się z nimi i dalszą pracę nad sobą. Ludzie, serio myślicie, że zaburzenia lękowe to jak niedobór potasu, na który weźmiecie kapsułkę i problem z głowy? To narasta często latami, prowokuje myślenie katastroficzne, kształtuje niekorzystne schematy myślowe i to wszystko trzeba zmienić, a to wymaga pracy, wysiłku i czasu. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że to forum jest dla leni, którzy żeby się "zaktywizować" łykają tabsa i opowiadają wszem i wobec, że mają depresję :bezradny::roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_marcin, Bo zadaniem terapeuty nie jest powiedzenie Ci, że zrobisz tak i tak, i zostaniesz uzdrowiony. Na mojej terapii terapeuci w ogóle nie doradzali, najczęściej wysłuchiwali i mówili co myślą, a reszta należała do pacjenta. Chcieli, żeby pacjent sam znalazł w sobie siłę i sam znalazł rozwiązania, a zadaniem terapeuty było tylko nieznaczne nakierowanie.

Jak już zacząłeś terapię, to ją skończ, bo warto.

Po zakończeniu jeszcze przez parę dni może być znacznie gorzej jeśli chodzi o samopoczucie. Ja miałam silny nawrót objawów, ale po ponownym kontakcie z terapeutą dowiedziałam się, że tak ma być, i że to przejściowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_marcin, no więc widzisz - nie. Dotarcie do przyczyn umożliwia rozprawienie się z nimi i dalszą pracę nad sobą. Ludzie, serio myślicie, że zaburzenia lękowe to jak niedobór potasu, na który weźmiecie kapsułkę i problem z głowy? To narasta często latami, prowokuje myślenie katastroficzne, kształtuje niekorzystne schematy myślowe i to wszystko trzeba zmienić, a to wymaga pracy, wysiłku i czasu.

 

 

Zgadzam się z tym że trzeba to wszystko zmienić ale nie z tym że ja mam to sam zrobić bo ja po prostu nie wiem jak i ciągle funkcjonuję w poczuciu zagrożenia.

 

 

 

_marcin

Jak już zacząłeś terapię, to ją skończ, bo warto.

 

Raczej zakończę bo już trzynaście miesięcy jak jestem w terapii a końca nie widać i fajerwerków brak a mi się już po prostu nie chce rozmawiać z terapeutką bo realne wnioski są takie że wiele to nie daje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_marcin

Jak już zacząłeś terapię, to ją skończ, bo warto.

 

Raczej zakończę bo już trzynaście miesięcy jak jestem w terapii a końca nie widać i fajerwerków brak a mi się już po prostu nie chce rozmawiać z terapeutką bo realne wnioski są takie że wiele to nie daje.

 

To zależy w jakim nurcie prowadzisz terapię. Ja pracuję w integracyjnym z przewagą poznawczo-behawioralnej i właściwie widzę postępy z sesji na sesję. I generalnie są to terapie nastawione na osiągnięcie kilku konkretnych celów, które sobie wyznaczasz i w zasady są ograniczone czasowo.

Jeśli Twoja terapeutka pracuje w nurcie psychodynamicznym to rzeczywiście uważa, że samo uświadomienie sobie przyczyn lęków powinno Ci pomóc. I wtedy rzeczywiście stoicie w miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że leki mogą pomóc wyjść z nerwicy, jeśli jednocześnie my chcemy z niej wyjść i jest to dla nas priorytet. Z lekarstwami czy bez, z psychologiem, psychiatrą czy bez, jak się nic nie robi, to nie stanie się samo nic. Rozmawiając z osobami z nerwicą, obserwując je, w tym także przede wszystkim siebie, swoje niemoce itd. dochodzę do wniosku, że często nic nie robimy, bo to jest trudne i bolesne, bo wymaga wyjścia ze strefy komfortu, bo wymaga zmierzenia się z tym, co powoduje lęki, a nie uciekania od nich. Jeśli się zrozumie, że wyjście z nerwicy to nie spacerek, ale codzienne wizyty u dentysty, na które nikt nas nie będzie wlókł, że na nie musimy iść sami i poddać się bólowi leczenia, to wtedy mamy szansę wyjść z tego g... Gdyby nie leki nie byłabym w stanie wpaść na to, że mogę postawić się na nogi, bo ja w moim stanie w ogóle nie byłam zdolna myśleć. Ale leki i leczenie to jedna nóżka, a nasza wola zwycięstwa i determinacja to druga nóżka. A tylko mając dwie nóżki, możemy stać, iść, biec do przodu. Ja staram się od dwóch już lat i mam jakieś efekty, swoje zwycięstwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carita, 100% prawdy, podpisuję się w pełni pod Twoim postem! Przez kilka miesięcy jeździłam na terapię do innego miasta, wydałam na to kilka tysięcy złotych i byłam zbulwersowana, że to nie działa, że mi nie pomogło. A co zrobiłam poza jeżdżeniem? Ano niewiele. Właściwie od początku założyłam, ze to będzie o kant tyłka rozbić i tak tez się stało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.

Ja z chorobą borykam się ponad dwa miesiące i musze dodać, że idzie mi bardzo dobrze biorąc pod uwage to, że leki ktore przepisał mi moj lekarz po zdjagnozowaniu u mnie Nerwicy wykupiłem i poprostu wrzucilem do szafki. Nie brałem ich nie biore i brać nie zamierzam chodz moje początki byly tragiczne (Silne dusznosci, lęki, bezsennosc, uderzenia ciepła bule serca) KATASTROFA. Pierwsze dni oczywiscie w głowie miałem nic innego jak "umieram" ale po kilku dniach męczarni i siedzenia w domu zrozumiałem że nie umarłem i nie udusiłem sie... i powiem wam ze od tamtej pory zaczałem sobie ukladac w głowie wszystko i jest tylko lepiej... zaakceptowałem ta chorobe taką jaka jest, ze tego nie wylecze z dnia na dzień, że przed tym nie uciekne i to mi pomaga, uciekam od myśli dołujących mnie ( gdy mnie tylko takie dopadają odrazu szukam sobie zajecie) staram sie nie siedziec bezczynnie wgl... Oczywiście walka jest nie równa i to do dzisiaj ale świetnie daje rade i z dnia na dzień jest lepiej wiec i to mnie buduje do dalszej walki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja byłam niedawno na wizycie u psychologa i zawiodłam się nie dowiedziałam się niczego nowego czego bym już nie wiedziała.Trafiłam na zbyt młodziutką lekarkę i trochę nie doświadczoną .Myślałam że jakoś pozytywnie mnie nakieruje a miałam wrażenie że czasami nie wiedziała co powiedzieć.niewiem czy mam ochotę na następną wizytę....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy taki psycholog jest w stanie mi pomóc, narazie to mnie jeszcze bardziej zirytowała.Również myśle że pierwszym krokiem jest samemu chcieć i walczyć żeby się z tego gówna wygrzebać każde nasze małe sukcesy budują .Czy to warto wydawać 100 za 100 -ówką po nic .

Niema to sensu .cóż czekam na kolejny termin wizyty chcę wspomóc się lekami zobaczymy jakie i co ten lekarz mi powie.

Acha dodam że p psycholog podumała ,podumała i mówi do mnie czy bym nie chciała żeby mnie skierowała na oddział dzienny chociaż dokońca niewiem co to jest?? Ale pochwili stwierdziła że nie bo tam są różne cięższe przypadki i mój stan może się pogorszyć a nie poprawić ,jak to usłyszałam to szczerze miałam ochotę wyjść !!!Radzę sobie na tyle żeby chodzić o własnych siłach,walczyć i wspomóc się lekami albo psychoterapią (za którą już dziękuję) anie pogarszać swoje samopoczucie będąc na jakim kolwiek oddziale .żenada

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozioma, nie zniechęcaj ludzi, być może źle trafiłaś, może to był psycholog a nie psychoterapeuta? Skoro dziękujesz za psychoterapię po jednym spotkaniu to raczej ciężko bedzie Ci się wygrzebać. Na fali wkur*ienia człowiek się przekonuje, że sam sobie poradzi, a potem wraca na stare śmieci ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zniechęcam mówię o swoich odczuciach po wizycie, każdy powinnien szukać swojego złotego środka który go wspomoże i mu przypasuje.

Czuję że ta Pani porostu mi nie pomoże ,ma niewiele ponad 30 lat nabiera i szuka doświadczenia trochę przykładów z życia trzeba a nie wyuczonych formułek i dumania bo nie wie co mi powiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozioma, Poszukaj innego terapeuty. Może lepszym rozwiązaniem byłby mężczyzna? Oni są bardziej stanowczy, silniejsi i nie kierują się aż tak często emocjami.

Moim zdaniem mają bardziej analityczne umysły i lepiej niż kobiety ogarniają sprawy związane z psychiką.

Mnie terapeuta- kobieta też nie pomogła stanąć na nogi.

A jeśli chodzi o oddziały dzienne, to są tam prowadzone terapie grupowe w ramach NFZ. Prowadzą je terapeuta wraz z psychiatrą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idę za 2 tygodnie po leki to podpytam lekarki może ona poleci mi jakiegoś wmiare kogoś możliwego ,Myślałam o lekarzu mężczyźnie ale chyba się wstydzę :hide: niewiem czy dałabym radę się otworzyć i mówić o swoich problemach mężczyźnie .Jeśli chodzi o terapie grupowe to dziękuję tym bardziej nie chcę się otwierać przy obcych ludziach w życiu!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[color12f55]Pozioma[/color], niestety ciężko trafić na dobrego terapeutę. Skoro wstydzisz się mężczyzny, to może poczytaj pozytywne i negatywne opinie na "znanym lekarzu" o kobietach? Na opiniach innych pacjentów można polegać, więc może w ten sposób znajdziesz sobie kompetentną terapeutkę?

Wiek nieczęsto idzie w parze z doświadczeniem. Ja trafiłam na kobietę okolo 50-tki, a mało rozgarniętą.

Natomiast przejrzenie opinii może okazać się pomocne, bo raczej nikt by źle nie pisał o terapeucie, który mu pomógł i na odwrót.

Jak mnie ktoś pyta o zdanie, to właśnie najbardziej polecam grupowe, bo uczą budować zaufanie do innych i pomagają się otworzyć, więc jest to opcja jak najbardziej dla nieśmiałych. Łatwiej później rozwijać relacje. Ale na nic nie namawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poczytaj pozytywne i negatywne opinie na "znanym lekarzu"
Natomiast przejrzenie opinii może okazać się pomocne, bo raczej nikt by źle nie pisał o terapeucie, który mu pomógł i na odwrót.

Ja raczej odradzałbym sugerowaniem się opiniami z takich portali czasami sobie sami je wystawiają a negatywy są kasowane zauważyłem parę kont na fb które wyglądają na fikcyjne słyszałem też o pozwach o zniesławienie z powodu wystawanie negatywa. Zapewne jakieś 50 % opinii jest wiarogodnych ale połowę można wsadzić między bajki tu chodzi raczej o zdobycie jak największej ilości pacjentów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć :) Witam Was, to mój pierwszy wpis na forum... Od miesiąca ciągle jestem u jakiegoś lekarza...najpierw serce wiec oczywiscie myśl, że mam zawał... potem duszności więc uroiłam sobie zapalenie płuc ... a ostatnio zawroty głowy, prawie mdlałam... więc wiadomo udar albo wylew.... Wydaje się to śmieszne ale takie własnie mam myśli przy każdym ataku. Po miesiącu wizyt postanowiłam zapisać się do psychiatry... Wizyta dopiero 17 lutego, jak do tego czasu mogę radzić sobie ze strachem ? Każdy ból przyprawia mnie o myśl, że zaraz umrę... Też tak macie/ mieliście ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klex, dla mnie to zwykłe pomówienia i wątpię, by opinie wystawiali sobie sami terapeuci, a tych negatywnych nikt nie usuwa z tego co widziałam, więc nie zgadzam się z Tobą, ale nie mam zamiaru kłócić się z Twoja opinią. Ja mam swoją, a Ty swoją. I nie ma co drążyć tematu, bo Pozioma i tak postapi według własnego uznania.

tiruriru, Nie jest to śmieszne. Tez miałam takie objawy i myśli. Jeśli uświadomisz sobie, że te objawy nie mają nic wspólnego z rzeczywistą chorobą, to powinno być lepiej, ale zastosowanie takiego myślenia wymaga czasu. Mnie to zajęło ponad rok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tiruriru, Byłam na oddziale psychiatrycznym przez miesiąc, po czym miałam przerwę w leczeniu (też przez miesiąc), później wróciłam na oddział jeszcze na trzy miesiące. Skończyłam tę terapię w grudniu 2014 i od tego czasu cisza w atakach, a jak jakieś objawy powrócą, to już się ich nie boję, więc szybko mijają.

Nauczyłam się tam, na czym polegają te ataki, poznałam ich mechanizm i przyczynę, pogodziłam się z nią, a pozniej to już tylko wystarczyło na nowo oswoić się z miejscami, które powodowały objawy, pozbyć się strategii unikowej. I po tym wszystkim mam jakieś tam pojedyncze objawy, ale raz na parę miesięcy, a nawet rzadziej. Pomógł mi też kontakt na tej terapii z ludźmi opisującymi podobne objawy, i podczas wspolnych rozmów i wyśmiewania objawów zauważyłam, ze one wcale nie są straszne, i skoro dałam radę zwyczajnie funkcjonować za jednym razem to i dam ponownie. I takim mysleniem zastąpiłam stare błędne koło. Mózg to przyjął i chore myślenie to już przeszłość. Efekty są trwałe.

Sama sobie nie poradziłam, bo ciagle powracałam do dawnego schematu czytania o chorobach i objawach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tiruriru, mam emetofobię, więc moje objawy są zawsze takie same :( Wczoraj zaczęło się od - chyba - zadławienia śliną przez gumę do żucia (jak to brzmi...), w każdym razie mocno pociągnęło mnie na wymioty i potem to już poszło! Trzęsawka, mdłości, napięcie w całym ciele, lęk, LĘK, LĘĘĘĘĘĘĘK, myślałam, ze oszaleje. Na szczęście dopadł mnie spazmatyczny płacz i to jakoś rozładowało emocje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×