Witam wszystkich.
Ja z chorobą borykam się ponad dwa miesiące i musze dodać, że idzie mi bardzo dobrze biorąc pod uwage to, że leki ktore przepisał mi moj lekarz po zdjagnozowaniu u mnie Nerwicy wykupiłem i poprostu wrzucilem do szafki. Nie brałem ich nie biore i brać nie zamierzam chodz moje początki byly tragiczne (Silne dusznosci, lęki, bezsennosc, uderzenia ciepła bule serca) KATASTROFA. Pierwsze dni oczywiscie w głowie miałem nic innego jak "umieram" ale po kilku dniach męczarni i siedzenia w domu zrozumiałem że nie umarłem i nie udusiłem sie... i powiem wam ze od tamtej pory zaczałem sobie ukladac w głowie wszystko i jest tylko lepiej... zaakceptowałem ta chorobe taką jaka jest, ze tego nie wylecze z dnia na dzień, że przed tym nie uciekne i to mi pomaga, uciekam od myśli dołujących mnie ( gdy mnie tylko takie dopadają odrazu szukam sobie zajecie) staram sie nie siedziec bezczynnie wgl... Oczywiście walka jest nie równa i to do dzisiaj ale świetnie daje rade i z dnia na dzień jest lepiej wiec i to mnie buduje do dalszej walki...