Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, nie udało mi się przeczytać wszystkich wpisów - awykonalne. Ale zapoznałam się z historiami niektórych osób. Jasne, że nie jestem tutaj przypadkowo. Zmęczyło mnie chodzenie do lekarzy i szukanie chorób, więc w końcu wpadłam na to, że musi być coś nie tak z moją psychiką. W zasadzie, po lekturze forum, powinnam wiedzieć, co robić, jak sobie radzić, jak walczyć, ale jakoś nie wystarcza. Mam nadzieję, że ten niedosyt zapewnień, że jak wyjdę z domu to nic mi się nie stanie, dotyczy nie tylko mnie.

Któregoś pięknego dnia zasłabłam - nie straciłam przytomności. Po prostu poczułam się słabo. I od tego czasu unikam spacerów, kolejek w sklepach i jak już idę to nigdy się nie zatrzymuję. Boję się, że jak tylko stanę w miejscu to się przewrócę. Poruszam się tylko samochodem, masakra. Dramat. Dostałam namiar na dobrego psychologa, ale nie odpisuje na maila. I myślę, co zrobić, żeby przetrwać ten czas zanim się z nim spotkam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, nie udało mi się przeczytać wszystkich wpisów - awykonalne. Ale zapoznałam się z historiami niektórych osób. Jasne, że nie jestem tutaj przypadkowo. Zmęczyło mnie chodzenie do lekarzy i szukanie chorób, więc w końcu wpadłam na to, że musi być coś nie tak z moją psychiką. W zasadzie, po lekturze forum, powinnam wiedzieć, co robić, jak sobie radzić, jak walczyć, ale jakoś nie wystarcza. Mam nadzieję, że ten niedosyt zapewnień, że jak wyjdę z domu to nic mi się nie stanie, dotyczy nie tylko mnie.

Któregoś pięknego dnia zasłabłam - nie straciłam przytomności. Po prostu poczułam się słabo. I od tego czasu unikam spacerów, kolejek w sklepach i jak już idę to nigdy się nie zatrzymuję. Boję się, że jak tylko stanę w miejscu to się przewrócę. Poruszam się tylko samochodem, masakra. Dramat. Dostałam namiar na dobrego psychologa, ale nie odpisuje na maila. I myślę, co zrobić, żeby przetrwać ten czas zanim się z nim spotkam.

 

Każdy kiedyś z nas zasłabł, zrobiło mu się ciemno przed oczami.. to normalne, każdemu choć raz się to zdarzyło nawet przed nerwicą lękową.. ( bo w lękowej się to nie zdarza, bo zasłabnięcie jest niemożliwe). Wystarczy, że wykonałaś duży wysiłek fizyczny, a potem wsiadłaś do zapchanego autobusu i np. nie piłaś nic wcześniej albo nie jadłaś i skrajnie wyczerpałaś organizm.

 

Do reszty..

Wiecie co, tak sobie myślę, że my się sami wykańczamy tymi lekami, że wystarczy psycholog. Spróbujcie tego nie brać, róbcie wszystkie badania żeby się uspokoić. Niestety, najlżejsza hydroksyzyna ma ogromne skutki uboczne. Wydaje mi się, że odkąd ją zażywam to mam skurcze klatki piersiowej, duszności, zatykają mi się uszy..suchość w ustach, uczucie jak gdyby ktoś mi siedział na ramionach, nie mam siły w mieśniach. Hydroksyzyna hamuje dopaminę i serotoninę, hormony szczęścia i naszą sprawność fizyczną. (!!!)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

większość z was pisze o skokach pulsu i ciśnienia, a ja dla odmiany mam niski puls bo bardzo żadko przekracza 60/min,zazwyczaj jest to 48-55/min. Ciśnienie zazwyczaj ponizej 120/70 a mimo wszystko odczuwam kołatanie. Cały czas kontroluje serce. Jedynie 3 tyg temu w nocy obudziło mnie walenie serca i wpadłam w taką panikę, że ciśnienie mi skoczyło na 180/110 i puls 118. Wylądowałam na pogotowiu. Oczywiscie okazało się że za bardzo nic mi nie jest ciśnienie spadło, no ale strach pozostał, teraz jak mój chłopak jedzie na nockę do pracy a ja zostaje z dziećmi sama to cały czas boję się że znowu w nocy dostanę takiego ataku...i co wtedy? A jak coś ni się stanie? Co będzie z dziećmi...i w koło Macieju takie myśli których nie umiem opanować :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie powiem Tobie nic o Twoim ciśnieniu, chociaż wydaje się w normie całkowicie. Puls masz wymarzony, masz kondycję osoby uprawiającej sport wyczynowo, im mniejszy puls tym mniejsze ryzyko zawału, chorób serca, a co za tym idzie dłuższe życie min. o 15 lat. Jesteś osobą, która bardzo poświęca się dla dzieci i często jest w biegu? Na to wygląda. ;-)

 

-- 28 sie 2014, 10:51 --

 

Mam na myśli oczywiście puls w spoczynku. Na Twoim miejscu wykonałabym tylko podstawowe badania..EKG, holter, tarczyca itp. Zrób je, to się uspokoisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wszystkim :-)

Dzisiaj dla odmiany dzwoni mi w uszach :-/// Takie dziwne uczucie. Oczywiście postawiłam już najczarniejszą diagnozę. Ciśnieniomierz staram się omijać z daleka, wiem, że jak zmierzę to zacznę się nakręcać.

Staram się o tym nie myśleć. Im bardziej myślę i wsłuchuję się w siebie tym gorzej :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eeee, dzwonienie to nic takiego ;-)

 

Zwróćcie uwagę na to, co jecie, na swoje kosmetyki. Możliwe, że faszerujecie się alergenami, które także powodują zaburzenia oddychania itp. itp. Dziewczyny, przeczytajcie chociażby artykuł poniżej..

 

http://portal.abczdrowie.pl/czy-lakier-do-paznokci-jest-toksyczny

 

-- 29 sie 2014, 20:03 --

 

Przestałam się faszerować psychotropami, odstawiłam nawet hydroksyzynę i się lepiej czuję.

Czy słyszeliście o Pramolanie? Ważne jest to, że nie hamuje on serotoniny i dopaminy oraz nie jest psychotropem - czyli świetna alternatywa dla nerwusków ;-)

 

-- 29 sie 2014, 20:16 --

 

i jeszcze poprawia humor oraz nie uzależnia.. Polecam Wam także pestki z dyni, nasiona słonecznika w małych ilościach (zbyt duża ilość powoduje niestrawność i trzeba mieć wówczas herbatkę miętową pod ręką), drinkujcie na potęgę muszyniankę, odstawcie kawę na rzecz kawy zbożowej - Inka (szczególnie z magnezem), Anatol i Caro (najzdrowsze); poczytajcie o właściwościach. Z doświadczenia polecę także kakao (nie słodźcie, bo magnez się wówczas nie przyswaja), oraz gorzkie czekolady - 85% kakao (mnóstwo magnezu) nie żałujcie sobie, nie tyje się (w Pl. Moser Roth, niemiecka czekolada). Znane napoje z magnezem to ściema, bo zawierają przy okazji guaranę która trzykrotnie bardziej pobudza człowieka niż zwykła kawa mimo, że jest ona pochodzenia naturalnego. Ograniczcie w tym samym czasie nabiał, bo wapń wypłukuje magnez.

 

Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy słyszeliście o Pramolanie?

Nie. Na co to dostałaś konkretnie? Brał to ktoś jeszcze?

 

 

Nie ja, syn (policjant) koleżanki mojej mamy, która rozmawiając o tym dowiaduje się, że bardzo dużo ludzi ma podobne schorzenia. Wiem, że lek jest bardzo dobry, dlatego pytam.

Zauważyłam, że w przypadku nerwicy nawet optymizm i ogólna euforia przeszkadza, odreagowujemy to przed snem i w nocy. To działa tak samo jak nakręcanie się chorobą i lękami. Nie możemy się za bardzo cieszyć, bo to powoduje nocne odreagowanie. Każde głębsze emocje, w przeciwieństwie do płaczu. Myślę, że najlepszy jest sport i uciekanie do ludzi, przyjaciół, żeby to zdusić w sobie. Czy ktoś z Was uprawia go regularnie? Przestałam, ale wiem, że jest świetnym ujściem nagromadzonych "emocji". Kiedy macie przyspieszony puls wystarczy rzadziej oddychać, lęk bardzo szybko odchodzi (nie udusicie się, spokojnie). Czasami jednak mamy wrażenie, że nadal nas "trzyma", że coś musi z nas "zejść", szukamy wrażenia ulgi, bo nas spinają mięśnie.. jestem na etapie poszukiwania szybkiego rozładowania napięcia poprzez zduszenie lęku i przeniesienie uwagi na inne rzeczy.. najbardziej skutecznych w percepcji i pozyskaniu naszej koncentracji.

Co odciąga Was od myślenia o lękach w trakcie ataku?

Dobrym sposobem jest infantylizm manifestowany poprzez nasze zachowanie, czyli najprościej rzecz ujmując - wygłupy, śpiew, taniec.. "obśmianie" objawów nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekarz pierwszego kontaktu zapisał mi Pramolan. Biorę pierwszy dzień. Efektu nie widać, ale liczę, że za kilka dni... dam znać :) I prawda, najlepiej, jak już sobie ktoś wkręci napad, kolejną chorobę to najlepiej powiedzieć to komuś bliskiemu... moja mama jak usłyszała, że wydaje mi się, że mam stwardnienie rozsiane to pękała ze śmiechu - może mam, może nie mam, ale na tamten moment śmiech rozładował napięcie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pramolan...znam lek,kiedys go bralam,ale nie pamietam czy mi pomogl,z lękami nie radze sobie prawie wogole,kiedy sie pojawi czekam z niecierpliwoscia zeby sobie poszedl,fakt,to ze sie komus powie o nim i ze sie przegada sprawe to pomaga,mam meza dzieci,wiem ze gdy zaczyna sie cos dziac to moge do nich zwrocic sie o pomoc,tylko po to zeby byli ze mna,to duzo,u mnie serce wariuje,a raczej ja je nakrecam,kazda sytuacje stresowa odreaguje,po stresie wiem ze bedzie bolalo mnie serce,ze bede miala prawie zawal,ze bede czula slonia na klatce piersiowej,chce wtedy szybko wyjsc,oddalic sie od tego co sie dzieje,wszystko jest trudne i ciezkie,ale pewnie wszystko juz znacie,taki nasz los,lekow nie biore i nie chce brac,aczkolwiek mam w torebce Afobam,zawsze...tak na wszelki wypadek,dziala owszem,ale to ostatecznosc,czasem,a czesem to jest alkochol,tak,on koi i rozluznia wszystkie nerwy,stresy i napiecia,wiem,to nie jest wyjcie,ale ......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja już nie zażywam niczego od 1,5 tyg. , zamiast tego jem od kilku dni czekoladę i .. tylko czasem czuję kłucie nerwów, bardzo rzadko, oby tak dalej.. zażywam mały suplement z magnezem i potasem oraz piję zmagnezowaną Muszyniankę i myślę o saaaamych przyjemnych rzeczach ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ostatni taki prawdziwy atak ze wszystkimi objawami miałam ze 3 lata temu, ale ostatnio coś zaczęło mi się zbierać na kolejny...to dziwne nieokreślone uczucie, przyśpieszone bicie serca, nieuzasadniony lęk, wrażenie, że zaczynam tracić kontakt... całą siłą woli mówiłam sobie, że to właśnie atak, nic innego, nic prawdziwego, to tylko w mojej głowie, od tego się nie umiera (choć ma się takie wrażenie), potem jak już byłam w stanie cokolwiek robić, to szybko zajęłam się czytaniem czegoś tam ciekawego i przeszło. Nieraz już tak odpędziłam atak...mam nadzieję, że one się we mnie nie kumulują jakoś;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze nie atak paniki, ale stan natarczywego niepokoju. Nie mam juz do tego sily, naprawde. Juz kilka lat temu wykryto w moim sercu szmery, dopiero po tegorocznym ataku paniki postanowilam to skontrolowac. Bylam na ekg, wyszlo ok, wiec olalam sprawe. Ale w srode znowu pojawilam sie u lekarza z zapaleniem gardla i lekarka pytala dlaczego po wczesniejszych badaniach nie przyszlam. No i z tego co mowila to ekg moglo nic nie wykazac i trzeba zrobic usg. Terminy dopiero na nastepny rok, mam przyjsc w listopadzie. Ale najgorsze jest to, ze teraz ciagle sobie wkrecam, ze wykorkuje na zawal, non stop mierze temperature, jak niska to wydaje mi sie, ze to przez to, ze moje serce wolniej pracuje i nie jest w stanie nadazyc z ogrzewaniem calego organizmu, marzna mi ostatnio tez stopy... juz nie wspomne o tym, ze juz wczesniej mialam rozne objawy sercowe, tluczenie, po ktorym musialam kaszlec, klucie, ale zwalalam to na nerwice. Teraz sie boje, ze nie dozyje kolejnego roku przez to, a dopiero co zaczelo mi sie w zyciu ukladac, tyle rzeczy musze jeszcze zrobic...

Masakra. Musialam sie komus wyzalic ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

 

Zawsze w szkole, jak każą mi coś przeczytać, dostaję paniki, przy odpowiedziach nie jest tak źle, da się to opanować, ale z czytaniem nie daję rady.

 

Zaczynam czytać, czuję, że wszyscy mnie słuchają, a ja dostaję nagłego skoku ciśnienia, robi mi się słabo, pocę się, dostaję mdłości i drżą mi ręce. Wszystko da się znieść, ale nie drżący głos, bo to słychać. Normalnie jakbym miała się rozpłakać.

Może macie podobny problem i wiecie, jak sobie z tym radzić? Najbardziej chodzi o głos.

 

Wiem, że muszę skupiać się na tym, co czytam, ale nie umiem całkowicie. Czytałam o "przenoszeniu uwagi organizmu" na inny bodziec, na przykład szczypanie się, tak żeby nikt nie widział. Naprawdę jestem gotowa zrobić wszystko, żeby tylko się tego pozbyć.

Myślicie, że to działa?

Moglibyście mi coś poradzić? Jutro kolejny tydzień szkoły, znowu tyle godzin stresu...

(co do psychoterapeuty, zaczynam terapię za 3 tygodnie dopiero. muszę jakoś sobie poradzić na razie)

 

Nie jestem osobą nielubianą, ja sama też lubię moją klasę, ale wstydzę się tego problemu i nie radzę sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udaj się do psychologa, czym prędzej. Też tak miałam jak Ty od 3 gimnazjum, przez całe liceum i potem na studiach.. w efekcie po 7-8 latach, stresach tego rodzaju.. nabawiłam się objawów lękowych. Skup się na swojej diecie, jedz z głową i uprawiaj sport, rozwijaj swoje pasje, unikaj ludzi, którzy Cię stresują.

 

Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam, byłam. Będę miała wizytę raz na miesiąc. Teraz muszę jakoś przetrzymać te 3 tygodnie i nie wiem jak, bo praktycznie co kilka dni trzeba czytać :( To na językach obcych, to na polskim... Jestem załamana.

 

Te ataki są okropne, najbardziej absurdalne jest to, że czytam naprawdę bezbłędnie, tylko ten stres i drżący głos...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja byłam już u psychologa :) tylko teraz za 3 tygodnie jadę drugi raz i zaczynam terapię. On powiedział, że tak szybko nie da się tego pozbyć, więc próbuję teraz wszystkiego, co tylko możliwe.

Próbowałam z tabletkami ziołowymi, niestety nic to nie dało. To jest zbyt silna panika. Nieuzasadniona.

Jutro kolejne lekcje. Jestem załamana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, jestem tu pierwszy raz, choć z lękami męczę się już wiele lat.

Przez 4 lata brałam antydepresanty i w tym czasie praktycznie nie miałam objawów lękowych. Albo raczej: miałam, ale na tyle słabe, że bez problemu sobie z nimi radziłam. Wiosną zaczęłam odstawiać antydepresant, szło jako tako do sierpnia, niestety od dwóch tygodni mam najgorszą jazdę lękową, jaką miałam kiedykolwiek. Kiedyś było tak, ze atak przychodził i odchodził na długo. Teraz mam po kilka ataków dziennie.

 

To jest makabrycznie trudne do zniesienia. Mam wrażenie, że tego nie wytrzymam i zwariuję albo się zabiję. W domu jest jeszcze znośnie, ale w pracy udawanie, że wszystko ze mną ok, kiedy mam ochotę ociec przez okno jest po prostu karkołomne :( Mam kredyty do spłacenia i nie mogę sobie pozwolić na to, żeby zostać zwolniona, więc kombinuję jak mogę, żeby moje ataki były jak najmniej widoczne (często wychodzę do łazienki i tam dosłownie trzęsę się ze strachu).

 

Zawsze miałam w domu xanax, ale do niedawna stosowałam go tylko awaryjnie, bo boję się uzależnienia. niestety teraz muszę go brać codziennie, żeby funkcjonować. na pojutrze jestem zapisana do psychiatry, możę coś wymyśli. Pewnie będę musiała wrócić do antydepresantów, ale zanim zaczną działać to minie kilka tygodni :( jak znieść tyle czasu?

 

U mnie ataki często (choć nie zawsze) zaczynają się od brzucha i mdłości. (Przy okazji: ktoś wcześniej pisał o takich objawach, że dławi w klatce piersiowej i pojawia się kula w gardle i kaszel: to są objawy nerwicowe, ale MOGĄ też być wynikiem refluksu przełykowo-żołądkowego. Jest to niezbyt groźna choroba, która daje takie objawy. Też to mam i dopóki brałam antydepresanty nie wywoływało to u mnie paniki). Potem dołącza walenie serca, przyspieszone tętno, zawroty głowy, podwójne widzenie, poczucie, że się duszę, że wariuję i mam wrażenie, ze się jakby od środka trzęsę (czasem naprawdę trzęsą mi się dłonie).

Stosuję wtedy afirmacje (mówię sobie, ze jestem spokojna) i ćwiczenia oddechowe: przy antydepresantach pomagało, a teraz jest tak, że fala lęku na chwilę odpływa, a po chwili znów wraca :(

 

W zasadzie to moje życie teraz jest czekaniem, kiedy zacznie działać tabletka :( Leżę teraz w łóżku i boję się tego, jak będzie jutro, że nie dam rady wstać do pracy, albo ktoś w pracy zauważy moje schizy :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam lęki zwiazane ze zdrowiem. Podczas atakow wkrecam sobie, ze cos mi sie dzieje i najpewniej zaraz zejde z tego swiata z powodu zadlawienia, uduszenia, kolatania serca czy czegokolwiek - oczywiscie wiem, ze moje leki sa w 100% irracjonalne ale nie moge nad nimi zapanowac. Na szczescie te ataki nie sa czeste, w porownaniu z waszymi doswiadczeniami, ale ostatnio kilka razy w miesiacu mam nowa faze... moja rodzina ma juz dosc wysluchiwania ciagle nowych niestworzonych historii, nikt za bardzo tego nie rozumie. W ostatnim czasie mialam dusznosci, porobilam wszystkie badania, ktore wyszly w porzadku i po kilku dniach przeszlo. Pozniej wyladowalam na pogotowiu z zawrotami glowy, dostalam zastrzyk srodka uspokajajacego, kilka dni pozniej wszystko bylo w porzadku. Po tym wkrecilam sobie, ze zarazilam sie HIV. Czas oczekiwania na badanie i wyniki to byl najdluzszy tydzien mojego zycia, wkrecilam sobie taka psychoze ze praktycznie juz sama siebie przekonalam, ze jestem chora i zaczelam w glowie ukladac sobie historyjke jak bede zyla zakazona. :roll: Oczywiscie test wyszedl negatywny - jestem zdrowa. Kolejny wkret - zadlawienie. Jedzac platki kukurydziame na sucho wkrecilam faze, ze platek wpadl mi do drog oddechowych i pluc i pewnie sie od tego udusze - nieprzespana noc, telefony do rodziny, ktora ma mnie dosc... Wczoraj pech chcial, ze zadlawilam sie kawa i kolejna faza, ze pewnie kawa wlala sie do pluc i teraz cos mi sie stanie. Narzeczony mnie wysmial, a ja nie moge przestac obsesyjnie myslec o tym co z ta kawa w moich plucach, choc mam swiadomosc irracjonalnosci i absurdalizmu moich mysli. Czesto udaje mi sie wygrac z myslami. A jesli nie to kursuje po lekarzach i robie badania az upewnie sie, ze wszystko jest w 100% w porzadku.

 

Tak wygladaja moje ataki. Radze sobie z nimi jak dotad sila psychiki. Kilka razy wzielam ziolowe tabletki uspokajajace, ale chyba najbardziej na swiecie boje sie jakichkolwiek lekow. Rzadko biore nawet tabletki przeciwbolowe.

Dlatego w razie ataku robie wszystko, zeby sie rozkojarzyc, nie myslec, wmawiam sama sobie, ze moje natretne lęki to bzdura... przeciez za kazdym razem panikuje i okazuje sie, ze jestem calkowicie zdrowa i nic mi mie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taraneh, jakbym o sobie czytała :shock:

Te płatki, no ludzie. Za każdym razem jak coś źle mi się połknie, to mam fazę, że poszło do płuc. Ja zawsze w takich momentach staram się sobie wytłumaczyć, że nie ma takiej możliwości, przedstawiać ku temu racjonalne powody.

Zawsze tak robię jak mam atak paniki, czasami pomaga, czasami nie. Czasem jak jestem na spacerze albo jadę autobusem, nagle poczuje jakiś chłód w rękach (to może być coś innego, cokolwiek) i zaczyna się jazda. Jeden objaw powoduje kaskadę następnych. Taki atak muszę po prostu jakoś przetrzymać i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×