Skocz do zawartości
Nerwica.com

modrzanka

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia modrzanka

  1. To przecież żadna konspiracja :) Anonimowość tych grup polega tylko na wykluczeniu czynników, które mają wpływ na odbiór Twojej osoby przez grupę. Na spotkaniach nie jesteś mgr Jan Kowalski, prezes firmy JanKow SA, tylko Janek: bez wizytówki, za to wraz z własnymi emocjami i przeżyciami, które niezależnie od Twojej pozycji życiowej i doświadczeń okazują się podobne do emocji i przeżyć innych członków grupy. To bardzo wspiera, że inni mają podobne lęki i zmartwienia, człowiek czuje się mniej osamotniony. Bardzo też wspiera, kiedy ludzie powoli na Twoich oczach stają na nogi, bo widać, że dla każdego jest nadzieja. Jak dla mnie fajne jest też to, że nie jest się w żaden sposób zobowiązanym do przychodzenia. Chcesz, to przychodzisz, nie chcesz, to nie i nikt nie ma prawa od Ciebie wymagać konsekwencji, jak to ma miejsce w grupach terapeutycznych. Jedyne, co dla mnie jest trudne, to program 12 kroków, bo jestem kompletnym agnostykiem i nie jestem w stanie uwierzyć w żadną siłę wyższą, nawet "energię grupy", czy jak to niektórzy nazywają. Ale nawet bez tego często czułam się lepiej, wychodząc z takich spotkań. Warunek jest jeden: trzeba mówić :) Samo słuchanie nie daje takich efektów jak mówienie o swoich wewnętrznych problemach na forum grupy. Naprawdę takie publiczne wyrzucenie z siebie syfu jest niesamowicie oczyszczające. Polecam spróbować, nic nie kosztuje a może okazać się fajnym doświadczeniem.
  2. Pikadio, ja też to mam: z tym strachem, że zacznę krzyczeć! Nigdy tak się nie stało. Co więcej, kiedyś miałam atak jadąc samochodem przez most: mnóstwo hałasu wokół, więc postanowiłam, że nie będę się powstrzymywać, tylko się wywrzeszczę, bo i tak nikt nie usłyszy. I ten mój krzyk ze ściśniętego strachem gardła wyszedł relatywnie słabo w porównaniu z moimi obawami, że stracę kontrolę i zacznę wrzeszczeć wniebogłosy na pół swiata;) To jest takie dziwne, że w zasadzie podczas ataku paniki jestem w stanie logicznie myśleć, udzielać normalnych odpowiedzi, nawet podejmować jakieś decyzje, a jednocześnie w środku czuję się jak świruska :/ Tak naprawdę jedyne, nad czym wtedy nie panuję, to dygotanie i chodzenie z kąta w kąt (tzn staram się, żeby to wyglądało racjonalnie, jakjestem wśród ludzi: idę do łazienki, albo po coś do picia). Czytałam, że to efekt hormonów stresu, które się wydzielają podczas ataku lęku. Organizm dostaje sygnał: uciekaj! I mięśnie są do tego przygotowane, żeby się ruszać, trudno wtedy usiedzieć spokojnie. Podobno drżenie i dygotanie jest właśnie wtedy naturalnie i pozwala szybciej dojść do siebie.
  3. Cześć, jestem tu pierwszy raz, choć z lękami męczę się już wiele lat. Przez 4 lata brałam antydepresanty i w tym czasie praktycznie nie miałam objawów lękowych. Albo raczej: miałam, ale na tyle słabe, że bez problemu sobie z nimi radziłam. Wiosną zaczęłam odstawiać antydepresant, szło jako tako do sierpnia, niestety od dwóch tygodni mam najgorszą jazdę lękową, jaką miałam kiedykolwiek. Kiedyś było tak, ze atak przychodził i odchodził na długo. Teraz mam po kilka ataków dziennie. To jest makabrycznie trudne do zniesienia. Mam wrażenie, że tego nie wytrzymam i zwariuję albo się zabiję. W domu jest jeszcze znośnie, ale w pracy udawanie, że wszystko ze mną ok, kiedy mam ochotę ociec przez okno jest po prostu karkołomne Mam kredyty do spłacenia i nie mogę sobie pozwolić na to, żeby zostać zwolniona, więc kombinuję jak mogę, żeby moje ataki były jak najmniej widoczne (często wychodzę do łazienki i tam dosłownie trzęsę się ze strachu). Zawsze miałam w domu xanax, ale do niedawna stosowałam go tylko awaryjnie, bo boję się uzależnienia. niestety teraz muszę go brać codziennie, żeby funkcjonować. na pojutrze jestem zapisana do psychiatry, możę coś wymyśli. Pewnie będę musiała wrócić do antydepresantów, ale zanim zaczną działać to minie kilka tygodni jak znieść tyle czasu? U mnie ataki często (choć nie zawsze) zaczynają się od brzucha i mdłości. (Przy okazji: ktoś wcześniej pisał o takich objawach, że dławi w klatce piersiowej i pojawia się kula w gardle i kaszel: to są objawy nerwicowe, ale MOGĄ też być wynikiem refluksu przełykowo-żołądkowego. Jest to niezbyt groźna choroba, która daje takie objawy. Też to mam i dopóki brałam antydepresanty nie wywoływało to u mnie paniki). Potem dołącza walenie serca, przyspieszone tętno, zawroty głowy, podwójne widzenie, poczucie, że się duszę, że wariuję i mam wrażenie, ze się jakby od środka trzęsę (czasem naprawdę trzęsą mi się dłonie). Stosuję wtedy afirmacje (mówię sobie, ze jestem spokojna) i ćwiczenia oddechowe: przy antydepresantach pomagało, a teraz jest tak, że fala lęku na chwilę odpływa, a po chwili znów wraca W zasadzie to moje życie teraz jest czekaniem, kiedy zacznie działać tabletka Leżę teraz w łóżku i boję się tego, jak będzie jutro, że nie dam rady wstać do pracy, albo ktoś w pracy zauważy moje schizy
×