Cześć, jestem tu pierwszy raz, choć z lękami męczę się już wiele lat.
Przez 4 lata brałam antydepresanty i w tym czasie praktycznie nie miałam objawów lękowych. Albo raczej: miałam, ale na tyle słabe, że bez problemu sobie z nimi radziłam. Wiosną zaczęłam odstawiać antydepresant, szło jako tako do sierpnia, niestety od dwóch tygodni mam najgorszą jazdę lękową, jaką miałam kiedykolwiek. Kiedyś było tak, ze atak przychodził i odchodził na długo. Teraz mam po kilka ataków dziennie.
To jest makabrycznie trudne do zniesienia. Mam wrażenie, że tego nie wytrzymam i zwariuję albo się zabiję. W domu jest jeszcze znośnie, ale w pracy udawanie, że wszystko ze mną ok, kiedy mam ochotę ociec przez okno jest po prostu karkołomne Mam kredyty do spłacenia i nie mogę sobie pozwolić na to, żeby zostać zwolniona, więc kombinuję jak mogę, żeby moje ataki były jak najmniej widoczne (często wychodzę do łazienki i tam dosłownie trzęsę się ze strachu).
Zawsze miałam w domu xanax, ale do niedawna stosowałam go tylko awaryjnie, bo boję się uzależnienia. niestety teraz muszę go brać codziennie, żeby funkcjonować. na pojutrze jestem zapisana do psychiatry, możę coś wymyśli. Pewnie będę musiała wrócić do antydepresantów, ale zanim zaczną działać to minie kilka tygodni jak znieść tyle czasu?
U mnie ataki często (choć nie zawsze) zaczynają się od brzucha i mdłości. (Przy okazji: ktoś wcześniej pisał o takich objawach, że dławi w klatce piersiowej i pojawia się kula w gardle i kaszel: to są objawy nerwicowe, ale MOGĄ też być wynikiem refluksu przełykowo-żołądkowego. Jest to niezbyt groźna choroba, która daje takie objawy. Też to mam i dopóki brałam antydepresanty nie wywoływało to u mnie paniki). Potem dołącza walenie serca, przyspieszone tętno, zawroty głowy, podwójne widzenie, poczucie, że się duszę, że wariuję i mam wrażenie, ze się jakby od środka trzęsę (czasem naprawdę trzęsą mi się dłonie).
Stosuję wtedy afirmacje (mówię sobie, ze jestem spokojna) i ćwiczenia oddechowe: przy antydepresantach pomagało, a teraz jest tak, że fala lęku na chwilę odpływa, a po chwili znów wraca
W zasadzie to moje życie teraz jest czekaniem, kiedy zacznie działać tabletka Leżę teraz w łóżku i boję się tego, jak będzie jutro, że nie dam rady wstać do pracy, albo ktoś w pracy zauważy moje schizy