Ja mam lęki zwiazane ze zdrowiem. Podczas atakow wkrecam sobie, ze cos mi sie dzieje i najpewniej zaraz zejde z tego swiata z powodu zadlawienia, uduszenia, kolatania serca czy czegokolwiek - oczywiscie wiem, ze moje leki sa w 100% irracjonalne ale nie moge nad nimi zapanowac. Na szczescie te ataki nie sa czeste, w porownaniu z waszymi doswiadczeniami, ale ostatnio kilka razy w miesiacu mam nowa faze... moja rodzina ma juz dosc wysluchiwania ciagle nowych niestworzonych historii, nikt za bardzo tego nie rozumie. W ostatnim czasie mialam dusznosci, porobilam wszystkie badania, ktore wyszly w porzadku i po kilku dniach przeszlo. Pozniej wyladowalam na pogotowiu z zawrotami glowy, dostalam zastrzyk srodka uspokajajacego, kilka dni pozniej wszystko bylo w porzadku. Po tym wkrecilam sobie, ze zarazilam sie HIV. Czas oczekiwania na badanie i wyniki to byl najdluzszy tydzien mojego zycia, wkrecilam sobie taka psychoze ze praktycznie juz sama siebie przekonalam, ze jestem chora i zaczelam w glowie ukladac sobie historyjke jak bede zyla zakazona. Oczywiscie test wyszedl negatywny - jestem zdrowa. Kolejny wkret - zadlawienie. Jedzac platki kukurydziame na sucho wkrecilam faze, ze platek wpadl mi do drog oddechowych i pluc i pewnie sie od tego udusze - nieprzespana noc, telefony do rodziny, ktora ma mnie dosc... Wczoraj pech chcial, ze zadlawilam sie kawa i kolejna faza, ze pewnie kawa wlala sie do pluc i teraz cos mi sie stanie. Narzeczony mnie wysmial, a ja nie moge przestac obsesyjnie myslec o tym co z ta kawa w moich plucach, choc mam swiadomosc irracjonalnosci i absurdalizmu moich mysli. Czesto udaje mi sie wygrac z myslami. A jesli nie to kursuje po lekarzach i robie badania az upewnie sie, ze wszystko jest w 100% w porzadku.
Tak wygladaja moje ataki. Radze sobie z nimi jak dotad sila psychiki. Kilka razy wzielam ziolowe tabletki uspokajajace, ale chyba najbardziej na swiecie boje sie jakichkolwiek lekow. Rzadko biore nawet tabletki przeciwbolowe.
Dlatego w razie ataku robie wszystko, zeby sie rozkojarzyc, nie myslec, wmawiam sama sobie, ze moje natretne lęki to bzdura... przeciez za kazdym razem panikuje i okazuje sie, ze jestem calkowicie zdrowa i nic mi mie ma.