Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy mam nerwicę?


fafarafa

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie, jestem tu nowa. Postanowiłam opisać mój przypadek na tym forum, bo nie mam z kim o tym pogadać. Bardzo proszę, przeczytajcie mojego posta i poradźcie mi coś. Mam 19 lat i podejrzewam u siebie nerwicę. Moje objawy zaczęły się w listopadzie zeszłego roku, przeżywałam wtedy stres związany z egzaminem. Pierwszy objaw przypominał grypę żołądkową, miałam mdłości i lekko podwyższoną temperaturę. Ten stan utrzymywał się kilka dni, ale potem objawy uległy zmianie. Robiło mi się ciemno przed oczami, serce mi waliło, musiałam zwalniać się z lekcji bo nie mogłam usiedzieć w szkole. Po dwóch tygodniach objawy nasiliły się i serce waliło mi tak bardzo, że mama zawiozła mnie do szpitala. Byłam pewna, ze mam zawał serca, ledwo trzymałam się na nogach. EKG wyszło w normie, wyniki krwi wprost idealne. Pani doktor powiedziała, ze miałam zapaść i że to nic wielkiego. W szpitalu poczułam się lepiej, jednak po powrocie do domu znów poczułam się słabo. Po kilku dniach w nocy znów miałam problemy z sercem i wysokie ciśnienie. Mój tata, który jest lekarzem, podał mi lek obniżający ciśnienie, jednak po nim poczułam się jeszcze gorzej, prawie zemdlałam i byłam bardzo słaba. Rano tata zawiózł mnie na szczegółowe badania krwi i usg. Znów wyniki wyszły idealne. To wszystko ciągnęło się przez miesiąc, nie chodziłam w ogóle do szkoły. W święta moja mama nie wytrzymała i zrobiła mi awanturę. Kazała mi wziąć się w garść i przestać chorować. tata powiedział, ze pewnie mam nerwicę i że jak nie przestanę robić z siebie mimozę, to zawiezie mnie do szpitala psychiatrycznego. Dostałam wtedy ataku złości, krzyczałam, płakałam, bez przerwy powtarzałam, żeby nie robili ze mnie wariatki, przez kilka godzin nie mogłam się uspokoić. Jednak po dłuższym zastanowieniu się nad tym co powiedzieli, przyznałam im rację. Ogarnęłam się i w sylwestra byłam zupełnie zdrowa. Pozostały mi jednak niekontrolowane napady płaczu i złości, miałam stany lekkiej depresji i zaczęłam cierpieć na bezseność. Czasem nie śpię kilka nocy z rzędu, przez co jestem wiecznie zmęczona. Nie rozmawiam o tym z rodzicami, boję sie że znów zrobią aferę i zamkną mnie w szpitalu. Niedługo mam maturę i zauważyłam u siebie nowe objawy, być moze wywołane są stresem. Cały czas podejrzewam u siebie jakieś schorzenia, każdy pieprzyk jest dla mnie czerniakiem, zwykły ból brzucha to zapalenie wyrostka. Wiem, że wszystko wyolbrzymiam, ale nie mogę pozbyć się tej paranoi. Mam też dziwne łaskotanie w gardle i ciężko mi wziąć głęboki oddech, ale tylko wieczorem. Nie wiem, czy mam z tym gardłem iść do lekarza, bo mam ten objaw już od 2 tygodni, ale z drugiej strony może to zwykła paranoja i tylko sobie wmawiam. Nie wiem już co robić i gdzie szukać pomocy, nie wiem, czy jestem poważnie chora (podejrzewam u siebie raka krtani, przez ten dyskomfort przy oddychaniu), czy to tylko moja psychika. Co mi radzicie? Jak o tym powiedzieć rodzicom?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fafarafa, Powinnaś chcieć porozmawiać o tym z rodzicami co Cię dręczy i boli. Z jakiś powodów nie chcesz o tym mówić. Nie wiem jakie są dokładnie relacje Twoje z nimi. Ale nasuwa mi się jedna myśl. Nie jest tak,że Oni pokładają w Tobie wielkie nadziej,że odnosisz wrazenie,że nie możesz ich zawieść?

Robisz coś dla siebie? Czy raczej starasz się nie zawieść i zadowolić rodziców?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem blisko z moimi rodzicami, nigdy im się nie zwierzałam z moich problemów. Nie przeszkadza mi taki układ, nigdy nie dążyłam do bliższych relacji z nimi. Nie staram się ich zadowolić, ale też nie buntuję się przeciwko nim.

Boję się powiedzieć im o moich dolegliwościach, bo nie wiem, jaka będzie ich reakcja. Podejrzewam, ze będą pamiętali co się działo zimą i że okazało się, że fizycznie nic mi nie jest i tym razem zbagatelizują moje objawy, a jednak mimo wszystko zanim zwrócę się z moim problemem do psychologa, chyba powinnam zrobić normalne badania. Kolejnym problemem jest to, że moi rodzice nie wierzą w psychologów i wydaje im się, że można samemu poradzić sobie z problemami psychicznymi, jeżeli nie są poważne i nie zagrażają życiu.

 

Z moich opisów może wynikać, że jestem zwykłą hipochondryczką, jednak ostatnio coraz częściej zastanawiam się nad moim zdrowiem i chorobami, na które mogę być chora (wszystko przez te wszystkie przewlekłe objawy, które opisałam wcześniej) i nie mogę się na niczym skupić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fafarafa, Pod przykrywką hipochondrii kryje się lęk. Jaka jest jego przyczyna-tego możesz dowiedziec się na sesjach terapeutycznych. Jesteś już pełnoletnia, wydawałoby się,że możesz decydować o sobie , a jednak tego nie robisz......bo rodzice...co powiedzą.Nie wierzą przecież w terapię, psychologów. Więc są najmądrzejsi. A Ty zaczynasz myśleć jak oni. Oni nie skończyli studiów psychologicznych więc zrozumiale jest,że Tobie nie pomogą. A sama myśl,ze ich córka może korzystać z ich usług pewnie wyprowadziłaby ich z równowagi.

Powiem tak: Im wcześniej zaczniesz działać w kierunku zdrowienia, tym lepiej dla Ciebie. U mnie też zaczynało się od lęków dotyczących zdrowia. Potem pojawiły się napady i ataki lęku panicznego. A potem....nie chcę straszyć. Bo nie o to chodzi, Każdy przypadek jest inny.

Zachęcam Cię do podjęcia terapii. Możesz mieć dużo konfliktów, które mogą być przyczyną Twojego samopoczucia i nastrojów. Konflikty te z reguły są nieświadome. Na terapii dochodzi do ich uświadomienia-to tak w skrócie. No i terapia trochę trwa. Jest mozolna. Ale nieodzowna i może być leczeniem podstawowym w leczeniu nerwicy u Ciebie.

Ale wyboru dokonasz tylko Ty, nikt inny.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że dla rodziców to jest szok. Oni po po prostu nie chcą w to wierzyć. Dla moich była to porażka. Czasem przy kolejnym badaniu wydawało mi się, że woleliby gdyby okazało się że np coś nie tak jest z tym moim sercem niż w końcu uświadomić sobie, że to nerwica. Też przez długi okres nie wierzyli lekarzom, nie chcieli żebym poszła na konsultację. Trochę mnie dziwi postawa taty, w końcu jest lekarzem. No ale z perspektywy rodzica pewnie inaczej to wygląda..

Może spróbuj z nimi jeszcze porozmawiać na spokojnie, powiedz co czujesz, jeśli znów skończy się tak samo poszukaj na własną rękę jakiegoś specjalisty. Tak naprawdę oni nie mogą osądzać czy jest Ci potrzebna pomoc psychologiczna czy nie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×