Skocz do zawartości
Nerwica.com

[Proza] Kobiece godziny


Korba

Rekomendowane odpowiedzi

Zgodnie z obietnicą, inny tekst, który zgłosiłam do wirtualnego magazynu

 

Kobiece godziny

 

 

Zdaję sobie sprawę z tego, że temat nie jest szczególnie na czasie, gdyż film „Godziny” pojawiał się na ekranach kin ładnych parę lat temu, ale rozważania, do których stał się pobudką, wciąż są aktualne. Dla tych, którzy jeszcze nie widzieli tego obrazu (a jest to wskazane) przypomnę, że film jest ekranizacją powieści Michaela Cunnighana, która z kolei powstała z inspiracji autora „Panią Dalloway” Virginii Woolf. Byłam na „Godzinach” 2 razy, nie zliczę liczby seansów na DVD, przeczytałam wnikliwie obie książki i poczułam się, jakby nagle otworzyły mi się oczy na wiele spraw, szczególnie moich własnych. Muszę koniecznie dodać, że film chłonie się w najdrobniejszych szczegółach. Każda sekunda, każde ujęcie, kadr, każde spojrzenie i słowo wydają się przepełnione przejmującą emocją, zdają się mieć kluczowe dla całości znaczenie. Nigdy nie widziałam tak idealnie sfilmowanych uczuć. Odważę się nawet na stwierdzenie, że to najdoskonalszy obraz ukazujący z niesamowitą wnikliwością kobiecą psychikę pełną rozterek i wątpliwości.

 

Zabrzmi to niezbyt oryginalnie, ale dzięki temu filmowi odnalazłam zapomnianą siebie. Odnalazłam tę dziewczynę, którą byłam, a której istnieć nie pozwoliłam, bo w swojej arogancji uznałam, że nie ma prawa bytu w tym świecie, do którego ram, schematów, norm, musimy – my, kobiety – wciąż się dostosowywać. Przypłacamy to niejednokrotnie niekończącą się walką pomiędzy skrajnościami. Pomiędzy tym, co robimy, a tym, co chcemy robić. Pomiędzy tym, co lubimy, a tym, co powinnyśmy lubić. Pomiędzy tym, jakie jesteśmy, a jakie chciałybyśmy siebie widzieć.

 

Bardzo chciałam kiedyś zostać pisarką. Zawsze czułam, że to moje powołanie. Wiele słyszałam opinii potwierdzających to wtedy, gdy ten talent jeszcze w sobie pielęgnowałam. Lubiłam samotność i rozmyślania, którymi ciężko nieraz podzielić się z bliźnimi. Lubiłam „swój” świat, bardzo emocjonalny świat rozważań. Lubiłam te wędrówki myśli, które pomagają pisać, ale które z czasem stają się prostą drogą wiodącą do izolacji, zamknięcia się w sobie i (co pokazane w „Godzinach”) do obłędu. Moja nieśmiałość, niechęć do przystosowania się, istnienia w większej grupie i utrudniająca funkcjonowanie w twardej rzeczywistości nadwrażliwość, sprawiły, że tamtą dziewczynę „przerobiłam” w kogoś aktywnego, chcącego piąć się po drabinie szeroko pojętego rozwoju i sukcesu, aby osiągnąć w życiu to słynne „coś”. Warunkiem sine qua non tej przemiany było wypracowanie w sobie swego rodzaju hardości, pewności siebie oraz jasno postawione cele i co najmniej pięcioletni plan na życie. Do tego dołóżmy pamięć o tym, żeby zawsze ładnie wyglądać i nieustannie odczuwać zadowolenie i przepis na pełnię szczęścia mamy gotowy.

 

Nie chcę przez to powiedzieć, iż jestem niezadowolona z własnego życia i daleka jestem od narzekania, bo wierzę, że mamy wpływ na wszystko, co nas spotyka. Przypuszczam też, iż większość znanych i nieznanych mi kobiet wiedzie dobry i satysfakcjonujący żywot. Zastanawiam się jedynie, ile z nas rezygnuje z części siebie, by dopasować się do ogólnie przyjętego stereotypu kobiety sukcesu? Ile z nas gubi granicę pomiędzy tym, co w istocie stanowi dla nas wartość a tym, co ogólnie uznawane za wartość bywa. I dlaczego to pierwsze tak trudno odnaleźć? Nie znam odpowiedzi na postawione wyżej pytania, ale jedno wiem na pewno: nie zawsze warto stawać do wyścigu o tzw. sukces tylko po to, by udowodnić sobie, że jest się lepszym od sąsiada czy kolegi; warto natomiast żyć w zgodzie z własną naturą, a to, wbrew pozorom, wcale nie jest takie proste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×