Skocz do zawartości
Nerwica.com

już nie wiem co począć


never1337

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, przez ostatnie lata i to wszystko co sie ze mna dzialo i wciaz dzieje, juz nie wiem co mi dolega. czuje sie tak okroponie, totalnie nie potrafie sobie poradzic ze soba, otoczeniem, ze swoimi emocjami i w ogole ze wszystkim co towarzyszy mi w doroslym zyciu. Postaram sie napisac wszystko w miare zwiezle, na pewno bedzie to bardzo dluga wypowiedz, wiec nie zdziwie sie jak wiekszosci osob tutaj nie bedzie sie chcialo tego czytac w calosci. Po co to pisze? sam nie wiem, nie oczekuje,ze ktos tutaj postawi mi diagnoze, ze ktos mi pomoze. raczej z gory wiem jaka bedzie reakcja, doradzanie terapii m.in. Przez dlugi okres wykreaowalem w sobie wysoka samokrytyke i zdaje sobie sprawe z tego co mi dolega i jakie mam problemy, a jest tego cala masa, niestety nic nie potrafie z tym zrobic. Cierpie na nerwice lękowa, fobie spoleczna, zaburzenia osobowosci (perfekcjonizm, narcyzm, syndrom dda) a takze kreuje sie we mnie powoli depresja przez to wszystko, bo czuje sie okropnie. Odnosnie nerwicy lekowej juz sam nie wiem czego sie boje, wiadomo,ze w sytuacja typy praca, jakies egzaminy, wazne sprawy do zalatwienia, wypad ze znajomymi objawy zawsze sie nasilaja (silny lęk, mdlosci, klucie w zoladku), mimo wszystko lęk towarzyszy mi niestety przez caly dzien, nawet jak siedze sam w domu i nie ma nikogo dookola mnie, kiedy pracuje, kiedy cwicze, kiedy jade autem, kiedy gram na komputerze - caly czas towarzyszy mi lęk. to juz chyba lęk przed samym lękiem bo nie wiem czego sie wtedy boje. obecnie najbardziej boje sie co ze mna bedzie jezeli moje zycie nadal bedzie tak wygladalo. niby studiuje, niby mam to grono, znajomych, mam prace ale wciaz nie czuje zadnej przyjemnosc z tego co robie, natomiast ciagly lęk. testowalem juz wiele mozliwych diet aby czuc sie lepiej, cwiczylem duzo, staralem sie zyc normalnie, zyc spontanicznie, jednak lęk, ciagle biegunki i mdlosci dobijaja mnie od kilku lat - to jest dzien w dzien! nie mialem jeszcze dnia zebym wstal i nie dostal odrazu biegunki... jak nie trudno sobie wyobrazic przez ta nerwice powoli nabiera sie niecheci do wszystkiego, traci sie ochote na wychodzenie z domu, na robienie czegokolwiek, na stawianie sobie nowych celow, jednym slowem to najlepsza droga do popadniecia w depresje lub jej pochodne, bo poki co nie jest ze mna tak zebym nic nie robil i wegetowal tylko w domu, chociaz czesto mam taka ochote. wlasnie od tej nerwicy zaczynaly sie wszystkie moje problemy. kiedys bylem pelen zycia, powodzenie u dziewczyn, dla wszystkich wesoly, przystojny, dobrze uczacy sie, w oczach wielu szczesliwy i bezstresowy. mysle,ze to powoli mnie niszczylo, zaczalem sie bac tego,ze nie podalam zyciu w ktorym wszystko jest doskonale,a chcialem aby takie bylo. zaczynalo sie od lekkich mdlosci, tak ze nie wiedzialem co sie ze mna dzieje, kiedy utrzymywalo sie to tygodniami, wybralem sie na wizyte do psychologa, wystawil diagonze, dal leki ktorych w ogole nie bralem, bo? heh prawdziwy powod moze byc smieszny, ale nie bralem bo balem sie,ze mi zaszkodza, ze bede dziwnie po nich wygladal, a zawsze duza wage przywiazywalem do wygladu. dlatego nie bralem ich w ogole.

no i zaczelo sie zycie w nerwicy, zaczalem sie bac ludzi, tzn nie mam az takich duzych problemow w relacjach z nimi, ale zle czuje sie kiedy jestem w centrum uwagi, unikam wszelkiego rodzaju prezentacji publicznych, nienawidze kiedy gapi sie na mnie wieksza liczba osob, zle sie czuje kiedy ktos ma o mnie zle zdanie i generalnie w publicznych miejscach zawsze czuje sie obserwowany, tak mam od dziecka, a od kilku lat i podczas nerwicy nasililo sie to. mam tez zaburzone relacje z dziewczynami (jako zwiazki), kiedy juz taki istnieje nerwica i lęki bardzo sie nasilaja, boje sie jak mnie postrzega i wszystko co mozliwe, boje sie odrzucenia, chcialbym ja kontrolowac, jestem choro zazdrosny, ciagle sie boje,ze nie bede sie jej podobal i wiele wiele innych. wiaze sie z tym tez chyba moj narcyzm, przegladanie sie w lustrze po kilkadziesiat razy dziennie to norma, dbanie o siebie, przewrazliwienie na punkcie wygladu, wlosow to norma.. wiedzialem,ze podobalem sie wielu dziewczynom i to tez zaczalo mnie niszczyc, ciagle chcialem dobrze wygladac i tego zaczynalem sie bac. w przeciagu lat mialem jeszcze kilka wizyt u psychiatrow i psychologow, bralem kilka lekow takich jak: chloroprotixen, asentra, cital ale nie dzialaly na mnie zupelnie. chodzilem tez na terapie dda, ktora nie pomogla mi. moj ojciec od wielu lat jest alkoholkiem, nawet jak jest trzezwy bardzo denerwuje mnie jego osoba i podejscie do mnie. traktuje mnie wciaz jak dziecko, jak nie dojrzala osobe. od dluzszego czasu praktycznie z nimi nie rozmawiam, byly tez walki w domu miedzy nami jak czesto byl bardzo pijany. z matka zawsze mialem dobry kontakt, jednak od pewnego czasu tez malo rozmawiamy, gdyz czuje,ze nie rozumie mojej osoby. im ciagle wydaje sie jakbym zyl normalnie, nie potrafia sobie zdac sprawy jakie problemy mam tak naprawde. probowalem im mowic to kilkaktronie i nie sadze,ze traktuja to zbyt powaznie. ograniczaja to do nerwicy..w wakacje zalatwilem sobie terapie grupowa na zaburzenia osobowosci i fobie, jednak w ostatniej chwili sie z niej wycofalem, bo wolalem isc do pracy, ktora obecnie tez wykancza mnie psychicznie. boje sie kazdego dnia, boje sie juz tego,ze poprostu bede czul ten cholerny lęk. wiem,ze moge dlugo zalowac,ze nie skorzystalem z takiej terapii grupowej. pocieszam sie tylko tym, ze w tym czasie ciagle pracowalem. kiedys wydawalo mi sie,ze jak juz zdam ta mature, pojde na studia, do pracy to nerwica zniknie bo zobacze,ze potrafilem, jednak jest gorzej. myslalem,tez,ze bedzie mnie to satysfakcjonowalem, jednak poprostu zupelnie nie daje mi to zadowolenia. nie sprawiaja mi radosci pieniadze ktore mam, zadne wypady ze znajomymi, nie ma juz rzeczy ktora by mi dawala radosc. czuje sie poprostu zle... schudlem tez kilkanascie kg w ciagu calej tej choroby, nie mam juz tyle energii i witalnosci co kiedys. czuje sie jak stary dziadek. Boje sie zycia ktore mnie czeka i tego ktore mam :( studia, imprezy, praca, relacje z ludzmi.. to wszystkio mnie dobija i zupelnie nie satysfakcjonuje. nie mam zadnej pasji w zyciu, malo zainteresowan.. czuje,ze zmierzam w bardzo zlym kierunku. nie mam juz ochoty nawet isc do zadnego psychologa, bo tego jest tak duzo,ze nie wiem juz o czym mowic. a te cholerne lekarstwa nie dzialaja na mnie, tylko gorzej sie po nich czulem. Nadzieja ma ogromona moc, przekonuje sie o tym, bo tylko dzieki temu jakos egzystuje..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mieszkasz osobno czy z rodzicami ,jaka masz prace - jak możesz to podaj \ ogólnie \dla rozeznania - a problem tkwi w tym ze \ moim zdaniem za bardzo liczyłeś na pewne sprawy i kiedyś Ci to rozczarowało \ a dalej to było z górki efekt domina .Wydaje mi sie ze jest wyjście i nie jest z Toba az tak źle

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mieszkasz osobno czy z rodzicami ,jaka masz prace - jak możesz to podaj \ ogólnie \dla rozeznania - a problem tkwi w tym ze \ moim zdaniem za bardzo liczyłeś na pewne sprawy i kiedyś Ci to rozczarowało \ a dalej to było z górki efekt domina .Wydaje mi sie ze jest wyjście i nie jest z Toba az tak źle

 

mieszkam z rodzicami, praca - jestem kierowca,kurierem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×