Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

przechodzisz trudny czas , musisz się uzbroić w cierpliwość , wiem, że to trudne. pomyśl, że to czego chcesz jest jednak możliwe. może nie w tej chwili ale może jeszcze nie czas na to - nie wiem..... ale możesz mieć nadzieję, że to możliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Będzie dobrze. Też miałam takie chwile jeszcze niedawno. Może znajdziesz sobie jakieś zajęcie do wakacji? nie wiem, taniec, ćwiczenia? Pewnie wszystko teraz brzmi dla Ciebie banalnie i nie do zabrania się za nic. Ja np staram się pracować aby nie siedzieć w domu, bo strasznie się wtedy czuję. Poza tym, cały czas jeszcze jest szansa, że naprawisz swoje relacje z przyjacielem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Indifference1, w wakacje możesz iść do pracy, pojechać na jakiś festiwal, pójść do teatru, na koncert, zacząć nie wiem biegać może, chodzić na siłownie. Wszędzie można poznać ludzi, tylko nie można się izolować. A jak nikt Ci nie przypadnie do gustu to i tak ciekawie spędzisz czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wszystko brzmi tak nierealnie... Szkoła w poniedziałek? Nawet nie wiem czy do niej dotrę ;/ Boję się, że jutro się obudzę i dopadnie mnie TE uczucie-pogodzenie się ze śmiercią. Boję się, że nawet jeszcze dzisiaj mnie dopadnie. Muszę się czymś zająć, włączę sobie serial :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoła w poniedziałek? Nawet nie wiem czy do niej dotrę ;/ Boję się, że jutro się obudzę i dopadnie mnie TE uczucie-pogodzenie się ze śmiercią.

Całe życie jeszcze przed Tobą. Umrzeć jeszcze zdążysz. Odsuń te głupie myśli i rób swoje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, włącz serial lub coś innego, znam takie myśli ale to tylko myśli które się pojawiają, jak sobie trochę uporządkujesz to nie będą tak wracać, póki co jak pisze Synsa trzeba robić pomału swoje i starać się odrzucać złe myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powinnam właśnie wyglądać jak milion dolców i celebrować swoje edukacyjne pierdolnięcie, dopijając połówkę pod stołem sali studniówkowej. A jednak, ani mnie na nią nie stać, ani nie miałabym czego celebrować, bo żadnego pierdolnięcia nie ma. Spierdoliłam swoją edukację. Dziewiętnaście lat mojego życia przepierdoliłam, łudząc się, że jestem fajna, bo wytrzymuję tak dużo, naprawdę będąc uosobieniem jebanej bezsilności, za którą powinnam dostawać po mordzie raz za razem przez kolejne dwadzieścia lat. Płaczę jak pizda.

 

Nie zrobiłam nic. Nie rozwinęłam żadnego talentu, spierdoliłam swoją reputację, nie mam nic pożytecznego na koncie, i z każdym jebanym rokiem podstawowe czynności sprawiają mi kłopot. Za kilka miesięcy piszę maturę, tymczasem nie zdaję, jak ta tępota, pomimo setek złotych wydanych na korepetycje z jednego, pierdolonego przedmiotu. Za kilka miesięcy mam zacząć pracę, a popadam w cholerną narkolepsję i mój organizm spałby najchętniej przez trzy dni. Nie potrafię przechodzić pięciu dni w cholernym tygodniu, bo brzusio boli, a emetofobia, bo atak paniki, bo depresja, borozpierdolęcałyświat, bo migrena, bo w główce się kręci, bo mdleję, sram, boli mnie serce, mam paraliż senny, bo badania na cukrzycę, bo prokrastynacja, BO MILION PIERDOLONYCH POWODÓW NA TO, ŻE MI ZAWSZE MUSI SIĘ COŚ PRZYDARZYĆ. Jest mi źle i niedobrze i mam ataki paniki od przeszło dziewięciu lat, dlaczego więc po prostu nie przyzwyczaję się jeszcze do tego na amen, albo w końcu moje koszmary się nie spełnią i nie pierdolnę na środku drogi? Czuję się jak zamknięta w kurewsko małym pudełku strachu i słabości, z którego nie mogę się wydostac, a drapięjedynie pazurami. I naturalnie na wszystko mam gotowe rozwiązania, wszystko mam przeanalizowane lepiej niż podczas siedzenia 24/7 w gabinecie psychoterapeutycznym, wszystko wiem, a mimo to jakimś cudem dalej jest w chuj chujowo. Nie mogę wychylić się z tego pudełka, widzę tylko bezpieczne tu i teraz, nie spojrzę w przyszłość, plany są za trudne, postanowienia są za trudne i zbyt straszne. Jak małe wystraszone zwierzątko, które dba tylko o to, by tu i teraz ktoś go nie zeżarł, przeżyje i będzie fajnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Książka nie bardzo bo siostra obok śpi i po ciemku siedzę ale na szczęście koleżanka weszła na gg to mam z kim pogadać. I w ogóle chyba w przyszły weekend idzie ze znajomymi na piwo, to choćbym nie wiem jak nie miała ochoty pójdę z nimi. Najwyżej będę milczeć albo płakać w kącie. Trudno. Ale muszę wyjść póki jest okazja.

 

-- 02 lut 2014, 00:01 --

 

Ahh no i wiem, że to się trochę kłóci z tym co wcześniej pisałam to wyjaśnię. Ta koleżanka to taka daaaaawna przyjaciółka. Teraz studiuje, ma nowych znajomych i ostatnio widziałyśmy się z 2 miesiące temu. Czasami wychodzimy na piwko czyli ja, ona i jej znajomi i czuję się w takim towarzystwie źle i jak piąte koło u wozu no ale co robić :bezradny: Poza tym nasza znajomość wygląda tak, że czasami rozmawiamy ze sobą na gg. Nie doceniałam tego wcześniej a po dzisiaj wiem ile zwykła rozmowa na gg znaczy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I w ogóle chyba w przyszły weekend idzie ze znajomymi na piwo, to choćbym nie wiem jak nie miała ochoty pójdę z nimi. Najwyżej będę milczeć albo płakać w kącie. Trudno. Ale muszę wyjść póki jest okazja.

 

Jak masz siłę przezwyciężyć strach co do ewentualnego złego nastroju to się cieszę, korzystaj, może kiedyś na takim spotkaniu poznasz swoją bratnią duszę, kto wie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Synsa, w przypływie namiastki dobrego humoru kazałam jej w razie czego mnie siłą z domu wynieść. Bo wiem, że tak nie mogę. Nie mogę się całkowicie zamknąć w domu bo na prawdę zwariuję. Może akurat będę się dobrze bawiła? A jak nie to i tak będę miała tą świadomość, że przynajmniej wyszłam z domu i próbowałam.

Widzisz jaki nastrój? Co chwilę inny. I powiedz mi, czy ja jestem normalna? :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz jaki nastrój? Co chwilę inny. I powiedz mi, czy ja jestem normalna?

Nie mam pojęcia co jest a co nie jest normalne :D

Wiek młodzieńczy ma to do siebie, że można się tak czuć, być zmiennym, zbuntowanym itd. kwestia czy się z tego 'wyrasta' i wyciąga wnioski, buduje swoją tożsamość. Tak to widzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się tak dobrze trzymałam dzisiaj, wszystkich pocieszałam, rozmawiałam, czułam w sobie moc i nagle coś we mnie wstąpiło, zaczęłam się bać i płakać. Czuję, że coś jest nie tak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, nie wiem czy mogę tu tak napisać czy muszę znaleźć inny temat do tego, ale jak zacząć radzić sobie z tym całym strachem przed odrzuceniem? Chodzi mi o to, że każdemu chce się udowodnić swoją przydatność i przez to popada się w kłamstwa na dosyć wielką skalę, lub zazdrość o wszystko i wszystkich. Jak rozpocząć walkę z tym? Tylko prosiłbym bez psychologicznych tekstów w stylu "Polub siebie", "Weź się w garść", "pomyśl o czymś miłym". Próbowałem, ale i tak w konsekwencji kończę w tym samym punkcie tracąc wszystko co miałem i taki schemat powtarzam w kółko od co najmniej podstawówki, a mam już 20,5 lat :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×