Skocz do zawartości
Nerwica.com

Życie czy bycie... co mi jest??


Trishaa

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie....

Ponieważ od czegoś trzeba zacząć to trochę o sobie. Jestem 31 letnia kobieta, która totalnie nie umie odnaleźć sie w rzeczywistości i do tego jest nieprzystosowana do życia w społeczeństwie. Chociaż wydaje mi się że nie zawsze tak było. Do ok 21 roku zycia wydawało byłam chyba całkiem normalna – wiadomo, na pewno bardziej wrażliwa, nerwowa, a mały stres potrafił wywołać ataki paniki - obezwładnić mnie i moje działania ale przez lata jakoś udawało się w miarę normalnie funkcjonować. Później splot dziwnych i nasilonych emocjonalnie wydarzeń spowodował ze dopadła mnie chyba książkowa depresja… mowie chyba bo wtedy nie zastanawiałam się na tym za wiele… po prostu przez rok nie wychodziłam praktycznie z łóżka okłamując wszystkich dookoła – rodziców ze chodzę na studia, znajomych ze mam inne plany i nie mam dla nich czasu itp. Po ponad roku jakoś wróciłam do względnej formy ale to już nigdy nie było takie „normalne” bycie. Dziś moja rzeczywistość to siedzenie w domu na wychowawczym. Pomyślicie że pewnie to jest problemem ze 3 rok spędzam w domu i pewnie jest w tym trochę racji bo takie siedzenie w pieluchach naprawde oglupia i cofa ale ja zawsze byłam "inna", tylko teraz to bycie inną daje mi o wiele bardziej w kość. Kiedyś jeszcze potrafiłam widzieć rzeczy w różowych kolorach i radzić sobie a teraz widzę tylko ciemne i w dodatku pokrętne szarości. Kiedyś miałam zainteresowania, plany a teraz wszystko jest bez sensu. Pomysłów może mam i wiele ale co z tego jak nie mam siły nic zrealizować bo nie wierze ze dam radę. Mała potyczka w jakimś zaplanowanym zdarzeniu powoduje ze załamuje się, wściekam, wkurzam i jestem chodzącym dynamitem. Wiadomo ze życie wystawia nas na rożne próby i z wiekiem jest ich coraz więcej i są one trudniejsze ale wydawało mi sie ze powinnam sobie ze wszystkim radzić ze inni maja gorzej, ciężej ale jednak nie potrafię. A co w tym wszystkim najważniejsze szkoda mi moich dzieci na których oczywiście mimo woli wyładowuję się i musza na wszystkie jazdy mamusi patrzeć 24h… nie chce żeby wyrosły na skrzywione osoby…

Nie wiem co jest ważne a co nie, co jest normalnym zachowaniem a co wychodzi poza ogólno przyjęte normy. Prawda jest taka że ja już dłużej nie mogę tak żyć i najgorsze że nie mogę tak żyć, nie tyle z innymi co ze sobą. Nie to ze mam myśli samobójcze bo ich nie mam... znaczy może mam ale na pewno nie odważę sie tego zrobić. Moim problemem nie wiem czy jest depresja czy stany lekowe czy nerwica, czy zaburzenia osobowości czy cos zupełnie innego. Ja chyba po prostu nie umiem normalnie żyć - jestem bardzo nerwowa, pierdoły wyprowadzają mnie z równowagi i doprowadzają do furii, ciągle chodzę smutna, czasami łapie jakieś dziwne euforie które po chwili pacyfikuje, jestem wiecznie przestraszona ,wszystko mnie przerasta i często nie panuje nad swoimi emocjami. A do tego potrzebuje być idealna - także adorowana i podziwiana przez innych – chociaż ogólnie mam wrażenie że nienawidzę ludzi i wolałabym żyć w samotni. Teraz doszły zaburzenia ze strony serca, oddechu a nawet bezwłady kończyn i zaburzenia widzenia. Często mam wrażenie jakby świat biegł koło mnie. I jeśli ma to tak dalej wyglądać to chyba nie dam rady… stad moja obecność tu !

Co do leczenia. Byłam na 1 wizycie u psychiatry na NFZ - dostałam coaxil i usłyszałam że nie widzi we mnie problemu ale jeśli chce to da mi leki które powinny pomóc. Przyjmuje je od miesiąca w dawce 2x1 i rzeczywiście może trudniej mnie wyprowadzić z równowagi ale cała reszta jakby sie nie zmieniła, a depresyjne nastroje jakby były jeszcze głębsze... W sumie nie wiem czego chce... czasami jest dobrze i po prostu jest dobrze ale jak sie zaczyna walić to mam ochotę odizolować się od wszystkiego i wszystkich, schować sie pod kołdrę tylko spać i wyć na zmianę lub latać z kałaszem po mieście...

Także jestem tu z Wami… może pomożecie mi czasem wygadać się, może "zdiagnozować" a może po prostu nauczycie normalniej funkcjonować ale przede wszystkim na pewno mnie zrozumiecie.

Dziś wykonałam kolejny krok, w czwartek idę na kolejna wizytę do psychiatry a od piątku ide na terapie u psychologa… jestem ciekawa co mi powie.

A wy co o tym myślicie?? Jestem przewrażliwioną, znudzoną życiem kobietą bez pasji czy jednak jestem chora??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekarz Ci powinien odpowiedzieć na to pytanie czy jesteś chora.

Ja stawiam na chorobe bo chyba nikt z wyboru taki sie nie staje. Nie wspomniałas w tym wszystkim co z Twoją druga połowa ..czy wogóle jest , czy może musisz sobie z tym wszystkim radzic sama bo wsparcie najbliższych osób w takich sytuacjach jest na wagę złota.

Depresja depresją..ale bardziej niepokojące sa te ataki agresji o których wpominasz. Dzieci nie powinny byc na nie narażone dlatego uważam że bez pomocy tak specjalisty jak i najbliższych sie nie obejdzie.

Jeżeli lekarz zbył Cię stwierdzeniem że nie widzi problemu to najprawdopodobniej by wskazywało że albo trafiłas do kiepskiego lekarza albo nie otworzyłaś sie przed nim i nie opowiedziałaś wszystkiego. Mój lekarz rodzinny nawet zuważył u mnie problem i dał sam od siebie kilka skierowań.

Czytam że znowu idziesz do lekarza - otwórz sie przed nim i wygadaj a jak poczujesz płynace do oczu łzy to ich nie powstrzymuj. I nie chodzi to o wywołanie okreslonej reakcji u lekarza..ale o to ze wtedy łatwiej się gada...zreszta pewnie sama wiesz .

Dobrze że odważyłaś sie napisac bo sporo tu osób z podobnymi problemami ...a jak to mówią "w kupie raźniej" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wspomniałam o 2 połowie bo w sumie nie ma o czym. Oczywiscie mąż i tata jest obecny. Wbrew pozorom tworzymy szczesliwa rodzinę jak jest dobrze. Ale gdy przychodza moje dziwne stany - wszystko jedno czy ataki zlosci, czy smutku, czy totalny zawias - to odsuwamy sie bardzo od siebie. On tego nie rozumie - znaczy mowi ze wie ze rowno pod sufitem nie mam ale swiadomie taka mnie brał - jego jedynym stwierdzeniem na moje złe dni jest osławione "wez sie w garsc i nie wynajduj sobie problemów" czym doprowadza mnie do szału i nie rozumie ze nie moge.... a wtedy ja swiruje i wsciekam sie jeszcze bardziej - wiec nawet ze smutku robi sie agresor. Nie posuwam sie do rekoczynow czy rzucania talerzami - choc 1 raz miał miejsce taki incydent ale teraz sa dzieci... wiec staram sie panowac przynajmniej nad czynami bo nad slowami nawet nie probuje... Także tutaj wsparcia jak i zrozumienia bardzo mi brakuje.

Co do napadów złości i agresji - to polegaja na tym ze jestem chodzacym dynamitem - rzeczywiscie ciagle podnosze głos, czasem krzycze i zdarza mi się czyms cisnac z hukiem ale jak wspomniałam ze wzgledu na dzieci staram sie panowac nad sobą. Nie chce zeby się mnie bały i nie chce zrobic im krzywdy - wiec najczesciej po prostu wychodze z pokoju na chwile otwieram okno licze do 10 lub zapale dymka i jakos daje rade .... poki co przynajmniej ale przychodzi mi to coraz ciezej.

A lekarz coz... rzeczywiscie na 1 wizycie nie byłam do konca szczera, jakos nie umiałam mowic całej prawdy i tylko prawdy a najbardziej wstydziłam sie własnych emocji i okazania ich... i stad pewnie ta diagnoza. Zreszta maż mowi ze swietnie manipuluje ludzmi....

Przez ten miesiąc wiele sie zmieniło, wiele myslałam, zrozumiałam i wiem ze chce i potrzebuje pomocy wiec postaram się aby te 2 spotkania w tym tygodniu z lekarzem i psychologiem miały sens i daly poczatek mojemu powrotowi do normalnosci. Kwestia czy wytrwam w tym postanowieniu czy znowu zrobie szopke...chciałabym wierzyc ze nie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czyli musisz zacząć od szczerości u lekarza. Jak bedzie mądry to będzie wiedział jak CIe poprowadzić.

Nie zależnie od tego jakie podejście jest Twojego męża (a wierz mi że nie jest najgorsze) ważne jest że mimo wszystko nie bedziesz przez to przechodzić sama. Nawet jak nie zawsze sie rozumiecie i czasem cos zgrzyta to własnie on jako pierwszy zauważy pogorszenie lub polepszenie sie Twojego stanu i bedzie mógł obiektywnie spojżeć na postepy leczenia. Warto też go wtajemniczyć w szczegóły Twojej przypadłości bo jak tylko zechce Ci pomóc to chociaż w przybliżeniu będzie wiedział na co ma patrzec aby zuważyc niepokojące objawy i zacząć wcześniej reagować.

W sumie wiem jak sie rozmawia z kims "bliskim" po kilkunastu latach wspólnego życia ....czasem faktycznie lepiej z obcymi pogadac nawet o najintymniejszych problemach ...takie przewrotne jest niestety to nasze życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myslicie ze napisanie listu do psychologa jest dobrym pomyslem... wtedy napisze tu i teraz co mnie boli i nie oklamię jej na wizycie??

 

zrobiłam test Becka... wyszło mi 35... czyli ciezka depresja.... a psychiatra mowi ze nic mi nie jest...

 

piekny dzien a ja mam wszytstko w nosie...zaczynam sie bać! im wiecej czytam to forum tym bardziej czuje sie swirem... chciałam siebie zdiagnozowac zeby ulatwic sprawe ... ale dochodze do wniosku ze jestem takim pokretem ze mam wszystko po trochu.

 

słabo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

możesz napisac to raczej jako ściagawkę żeby niczego nie zapomnieć bo i tak psycholog będzie słuchał nie tylko tego co mówisz ale także i to jak mówisz.

Nie jsesteś świrem....na poczatku gdy dowiadujemy sie o swojej chorobie to każdy tak myśli ale z czasem jak przywykniesz to sama zrozumiesz że to "tylko" choroba i można ją wyleczyć ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trishaa, po pierwsze jak psychiatra może zdiagnozować po jednej wizycie? i od razu zapisać leki..ja sobie wyobrażam..

a tak naprawdę diagnozować będzie Cie psycholog, i to nie po jednej wizycie. do tego trzeba zebrać odpowiedni wywiad.

jeśli chcesz, to możesz napisać list, ja np. wstydziłam się umówić na wizytę to napisałam maila, w którym opisałam swój problem i dopiero potem zadzwoniłam. często tak robię bo wiem że lepiej ujmę problem.

jeśli chodzi o to, że mówisz że masz "wszysto po trochu" to chyba normalne. ja też u siebie tak znajduję. nie ma co się nad tym zastanawiać. nie diagnozuj siebie sama, bo to Cię będzie tylko nakręcać. poczekaj na wizytę. mam nadzieję że trafisz na dobrego specjalistę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trishaa, po pierwsze jak psychiatra może zdiagnozować po jednej wizycie? i od razu zapisać leki

niestety już nie raz się z tym spotkałam, recepta i do widzenia :roll:

 

im wiecej czytam to forum tym bardziej czuje sie swirem

 

Niestety tak to działa...im więcej czytamy tym bardziej jesteśmy w stanie się nakręcić i znaleźć w sobie milion objawów różnistych chorób. Tak więc faktycznie poczekaj na wizytę i przede wszystkim nastaw się na leczenie. Dużo cierpliwości i powodzenia ! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wy co o tym myślicie?? Jestem przewrażliwioną, znudzoną życiem kobietą bez pasji czy jednak jestem chora??

 

Wzbudzasz we mnie niechęć.

Przypominasz mi moją matkę. I w związku z tym... współczuję twoim dzieciom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wy co o tym myślicie?? Jestem przewrażliwioną, znudzoną życiem kobietą bez pasji czy jednak jestem chora??

 

Wzbudzasz we mnie niechęć.

Przypominasz mi moją matkę. I w związku z tym... współczuję twoim dzieciom.

 

Scroll czy Ona jest winna temu podobieństwu do Twojej matki? Masz podstawy, żeby ją osądzać w taki sposób? Nie jestem niczyim adwokatem, jednak Twoje słowa wydają się nie na miejscu. Kobieta ewidentnie ma kłopot i raczej na nic zda się Twoja niechęć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wy co o tym myślicie?? Jestem przewrażliwioną, znudzoną życiem kobietą bez pasji czy jednak jestem chora??

 

Wzbudzasz we mnie niechęć.

Przypominasz mi moją matkę. I w związku z tym... współczuję twoim dzieciom.

 

Nie życze CI żeby tobie ktoś tak odpowiedział . Dziewczyna ma kłopot, klopot psychiczny ...a my jesteśmy od tego żeby ja wspierać.

Gdyby każdy tak odpowiadał jak ty na nowo założone tematy to forum straciło by sens. A jej dzieci maja jeszcze szanse na normalne dzieciństwo bo Trishaa zauważyła problem i chce z nim sie zmierzyć ....a chyba nie każdego na to stać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.......................................................................................

 

w sumie nie wiem co napisać... po słowach scroll`a odechciało mi się "wywnętrzniać" tutaj i szukać "przyjaciól".

Miałam wrazenie ze takie fora są po to żeby sobie pomagac, podnosic na duchu a nie jeszcze bardziej dołowac.

Szukałam u Was zrozumienia a okazało się ze zostałam zbesztana w najczulszy punkt dla mnie... bo w dzieci.

Chyba nie powinnam się tu usprawiedliwiac co do moich "stanów" bo to nie o to tu chodzi ale fakt ze widze ze jest cos nie tak ze mna robie to tak jak napisałam przede wszytskim dla nich. One sa jeszcze malutkie i pewnie nie beda pamietaly jak na razie jedynego mojego wybuchu. Ale dla mnie to jest ten o 1 wybuch wobec nich za duzo i stad szukanie pomocy zeby sytuacja nigdy nie musiała się powtorzyc.

A jesli kogos obrzydzam coz... niech nie czyta moich postow...

 

btw współczuje tobie scroll....bo widac że nawet z moja mega deprecha nie jestem tak rozgoryczona jak ty.

 

p.s. agniesia01 i Allah dziekuje za reakcję i obronę jesteście wielcy - duzo to dla mnie znaczy.

 

a teraz zmykam na 2 wizytę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trishaa,

Nie ma sie co przejmować w końcu to forum dla "psychicznych" i co osoba to inaczej spostrzega cudzy problem.

Ja kiedyś omało nie zagotowałem sie jak pisał jakis koles o uzależnieniu od pedofilii. Paluchy sobie omal nie połamałem żeby mu głupio nie odpisać. Ale korciło mnie...oj korciło.

A scroll no cóż może miała gorszy dzień poprsotu albo zapomniała wziąć tabletę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie staram się mieć dystans do siebie i wszelkich wypowiedzi na forum. Nie jestem juz taka młoda jak wiekszosc z Was i naprawde mam potezny bagaz doswiadczen. Niemniej jak wspomnialam scroll uderzyl w najczulszy punkt. Poki co staram sie byc jak najlepsza matka i poza 1 wybrykiem mega złosci, ktorej moje dzieci byly swiadkami nie moge sobie nic innego zarzucic. Nawet jak nosze furie w sobie staram sie aby one nie odczuwały tego... choc pewnie i tak czuja ze cos jest nie tak. A z mezem staramy sie nigdy przy nich nie klocic, tylko czekamy az zasna... Na razie sie udaje ale coraz wiecej mnie to kosztuje i coraz wiekszy bum jest po nocach....stad moje wziecie sie za siebie...

 

btw dzis mam super dzien (to pierwszy taki od listopada).... oby skonczyl sie tez dobrze:) i nawet psycholog mnie rozbawila swoja diagnoza :) chyba nie jestem az tak beznadziejnym przypadkiem za jaki sie miałam :)

 

także dobra chwilo trwaj !!!!!!!! ............... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×