Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Michuj, To nie psychoterapia, tu w tym wątku. Wymieniamy sie poglądami i w ten sposób będąc tu, mamy namiastkę przedłużenia naszych sesji.

Nie słyszałeś ,ze w terapii bywa tak,że nastrój często się pogarsza? To nie spotkania z ciocią Józią przy kawie, chichy i śmiech na sali.

MOżesz tu dołączyć.

Co miałeś na myśli mówiąc,ze nasz nastrój się pogarsza? Chcesz powiedzieć,że terapia nie ma sensu? Jest osobny wątek, o terapii, która nie działa.

Czytając wasz wątek odnoszę wrażenie, że te sesje są bez efektu. Co więcej, psychoterapeuci wyciągając z was coraz więcej ''brudów'' powodują pogorszenie nastroju po przez wydobywanie problemów, z którymi jakoś udało się uporać. Myślę, że spotkanie z ciocią Józią by przyniosło podobny efekt, ale bez takich efektów ubocznych jak psychoterapia :mrgreen:

 

 

Michuj......nie drażnij mnie proszę!

Chodzisz na terapię?

Z tego co piszesz, domyślam się ,że nie.

Więc nie chcałabym wdawac się w polemikę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzę na terapię ale miałem podejścia. Poza tym jestem zajebiscie wkurwiony dzisiejszym dniem i zestresowanym kolejnymi, więc jestem trochę drażliwy. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michuj, oj, uwierz, nie jesteś tak drażliwy jak ja, od kilku dni..

 

teraz nawet mnie to bawi - jak mi przeszedł ból, przynajmniej częściowo..

ale kurna uwierz... nie ma nic bardziej irytującego niż przeraźliwy, przeszywający ból zęba od 1 do 7go lutego :evil: a jutro kolejna wizyta... wrrrrrrrrr :evil::evil:

 

-- 07 lut 2011, 23:44 --

 

Lakuda :-|

Ja do tej pory straciłem 4 osoby... To chyba i tak dobrze, ze jeszcze się nie załamałem

jeżeli te 4 os były Ci tak bliskie i tak byłeś z Nimi zżyty jak ja z ową xx to jestem pełna podziwu, że w ogóle funkcjonujesz..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michuj, masz po części rację. Ale, widzisz, problemy psychiczne (jak sam wiesz) to rzeczy, które przeżywa się latami i nie ma niestety jeszcze takich środków, żeby było 100% pewności, że się z nich wyjdzie... To zależy też od otoczenia (czy bliscy Cię wspierają), od środowiska w jakim się przebywa i także od szczęścia... Mózg ludzki nie jest jak sprzęgło od silnika, nie tak łatwo go naprawić. :) Rozumiem, co piszesz, ja też jestem sceptyczna w stosunku do psychoterapii, ale na szczęście, trafiłam na osobę (psycholożkę), która budzi moją wielką sympatię i mam ochotę jej opowiadać o sobie. Zobaczymy, co z tego będzie. :)

 

Korba, o tych małych sukcesach pięknie napisałaś, mam dokładnie takie same odczucia, co Ty. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Tylko nie wyskocz na mnie, ale czy nie lepiej poszukać przyczyn dlaczego się tak czujesz, albo spróbować się jakoś samemu umotywować, albo oszukać swój mózg mówiąc: jestem zajebista :mrgreen:

pisząc coś negatywnego, tylko można się utwierdzać w taki błędnym przekonaniu o sobie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coma, ja nie mówię, żeby w to od razu uwierzyć, ale coś tam w podświadomości zostanie. w każdym bądź razie nie zaszkodzi, w przeciwieństwie do mówienia o sobie: jestem żałosna........ nie wierze, że korba jest żałosna, a tylko powtarza sobie skrzywiony tok myślenia. a z tym jest jak z nauką, im częściej coś powtarzamy, tym bardziej się to utrwala. szkoda, że w szkole matematyki tak nie utrwalaliśmy :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, pokomplikowana to tu jest chyba każda osobowość. Ja niestety siebie nie lubię. Wiem, że od tego wszystko się zaczyna, żeby zacząć kochać siebie, później dopiero innych. Tylko, że ja siebie nie potrafię ... :pirate: Kiedyś próbowałem, nad tym pracować, ale dupa, żadnych efektów. Dlatego teraz, nie robię tego na siłę, a za to staram się nie myśleć o tym. Wiem, że jestem beznadziejny, ale staram się skupiać na innych, ważniejszych rzeczach. Chyba nigdy siebie nie pokocham, pewnie moje życie będzie tylko imitacją prawdziwego życia, człowieka który akceptuje siebie, a przez to innych i ogólnie życie. Aczkolwiek, trudno :? ale w tą druga stroną staram się nie przeciągać. Nad tym właśnie pracuje, żeby nie czuć się żałośnie... a nie żeby czuć się wspaniale... :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coma, dobrze adwokacie 8) różne chore myśli miałem, ale nigdy nie ciąłem się. Nigdy nie miałem wewnętrznej chęci zniszczenia siebie, a raczej poczucie bez sensu istnienia, które mogło prowadzić do samozagłady. Ale niszczyć siebie dla samej idei, to nie. Więc już zamilknę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie chodzi o silne skrajności. Uczucie zakochania w sobie, miłości własnej współistniejącej z nienawiścią do własnej osoby.

Poczucie wyjątkowości i jednocześnie pogardy do siebie. Chęć zamozniszczenia z pragnieniem zostania uratowanym. Widzę w sobie piękną i ohydną osobę. Inteligentną i głupią. Dumną i żałosną, etc....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coma, Gratuluję :) Nie mam Ci czego zazdrościć bo też mam taki nastrój. Ale z wszystkich opini jakie czytałem o wenlafaksynie, jesteś jedyna, której lek zatrybił po tak długim czasie brania :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×