Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Wszyscy mamy w sobie cechy dziecka, i co z tego.

To raczej powód do współczucia i opiekowania się małą Asią, KAsią, Krzysiem niż do naśmiewania się, że ktoś jest dziecinny.

 

Kasiu, wyobrażasz sobie taką sytuację :

 

Ha, ha, ha byłaś prześladowana i nie miałaś prawdziwej rodziny, ha, ha ha !

Ja nie, nikt z ludzi nawet najgorszy by tak nie powiedział.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:why: a dziś właśnie ten brak miłości mnie najbardziej boli :why:

jeszcze sobie uświadomiłam,że znienawidziłam moją siostrzenicę chociaż bardzo ją zawsze kochałam i gwiazdkę z nieba był jej dała a ma tyle samo lat co jej starsza siostra gdy nagle stało się tak samo,a ja kiedy miałam tyle lat to zaczęło się dziać coś dla mnie strasznego-jeśli dobrze wnioskuję to zamykam się w szpitalu na 3 lata,nie chcę jej ranić :(

 

-- 14 lut 2011, 22:37 --

 

 

Ha, ha, ha byłaś prześladowana i nie miałaś prawdziwej rodziny, ha, ha ha !

Ja nie, nikt z ludzi nawet najgorszy by tak nie powiedział.

 

Vi. ale ja coś dziś kiepsko kumająca jestem,możesz napisać wprost

bo to coś za trudne dla mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja dzisiaj byłam na terapii. Temat facetów w odniesieniu do relacji z ojcem. Mam sobie uświadomić,że wielokrotnie może być tak,że niezaspokojoną potrzebę ojca realizuję poprzez kontakt z np. przełożonym. Nie interesuje mnie on jako mężczyzna z krwi i kości, tylko jako osoba, w której mogę mieć oparcie, mogę zwrócić się do niego jak do ojca.

Niestety chcę sie temu bliżej przypatrzeć bo chcę zacząć rozumieć,że np. mogę podobać się komuś starszemu denerwując się przy tym. Skąd zdenerwowanie? Bo przecież starszy facet to dla mnie symbol ojca oraz nietolerowanie przeze mnie zachowań nie przypominających ojca, którego tak potrzebowałam czy potrzebuję.

Mój tato opiekował się mną tylko do jakiegoś czasu. Nie umiał.

I druga sprawa-matka, która zawsze go krytykowała, kształtując we mnie takie, a nie inne spojrzenie na facetów. Denerwują mnie Ci młodsi bo nie mogę ich zakwalifikować do żadnnych z ram, do żadnego schematu.Poprostu nie pasują do mojego modelu postrzegania mężczyzny jako partnera.

Nie wiem czy ktośrozumie, to co piszę. Ale ja wiem mniej więcej o co chodzi.

I powiem więcej....to jest prawda.

Dzisiaj była taka właśnie sesja.

Na poczatku opowiadałam co i jak w pracy, babka wysłuchała, a potem powiedziała,ze nie mówię o swoich odczuciach i emocjach oraz uczuciach. Ze wyczuwa,że coś się podziało ostatnio,ze jestem taka naładowana emocjami nie do zinterpretowania przeze mnie. I miała rację.

Kasiu, Ty powinnaś się domyślić o co chodzi. O B.

On uszanował chyba moje słowa, a ja czułam niepokój bo się zastanawiałam czy teraz mnie odrzuci.To chore myślenie. Wiem. Moze trochę zrozumiałam. Zobaczymy.

Zastanawiam się jak babka mogła mnie tak wyczuć? Jak nawet ja nie umiałam nazwać tego , co czuję.

Poraz kolejny okazało się,że jest profesjonalistką. NIc nie ujdzie jej uszom. Wiem, wychwalam ją. Ale taka jest prawda.

Zapytałam terapeutki czy to źle,że szukam cech ojca, które mogą mi odpowiadać

w relacjach z facetami.Powiedziała,że nie jest to źle, ani dobrze poprostu wyjaśnia i uświadamia mi pewne mechanizmy, które mogą powodować u mnie konfliktowość.Sesja minęła szybko, jak zawsze. Byłam podczas niej bardzo spięta. Trwała 60minut. Nigdy mi czasu nie wystarcza. Jak się rozkręcę....to nie ma końca.

 

Dziś miałam też radosny dzień.....fachowcy rozpoczęli pracę w moim przyszłym lokum. Skończą jeszcze w tym tygodniu. Więc już się coś dzieje.

W pracy stress bo musiałam przekazywać pracownikom informacje dotyczace wynagrodzeń, nie chcę wdawać sie w szczegóły. Dla jednych były to dobre wieści, dla innych nie. Tym, których czekała nagroda......cieszyłam się. Jak przekazywałam te złe wieści....to robiłam uniki, bałam sie powiedzieć.

Nie umiem jeszcze mówic wprost.

Mam nadzieję,że to przyjdzie z czasem.

Jutro idę rano do przełozonego. Rozmowa służbowa.

 

Przed chwilką skończylam nagrywać piosenki dla dzieci, az 24 utworki nagrałam i sciągnęłam słowa. Oj....będzie się działo w pracy. Będę śpiewała z dziećmi.

 

No i się stressuję bo czekam na wyniki z przeglądu mojego podwozia. Mają być za 2 tygodnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi. smutne bo skojarzyłam Ciebie właśnie :(

 

-- 14 lut 2011, 23:01 --

 

a mój brat się kiedyś naśmiewał "o Kaśka dzisiaj była sama na zakupach zapisać w kalendarzu" u niego to takie coś na porządku dziennym a jak ja coś powiem to pretensje że jak tak mogę,jaka jędza ze mnie tyle że to jest pupil całej rodziny jemu wszytko wolno i to zawsze zabawne,bez znaczenia że czyimś kosztem bo ja to jestem nikt

sorki..cholernie mnie on zawsze boli :oops:

kiedyś na badaniach pielęgniarka zauważyła mój nadgarstek i powiedziała o tym głośno,ale tak miło z troską i to nie przesadną a mama wsiadając do samochodu powiedziała do mojego brata ze śmiechem i drwiną "Kaśka ma sznyty" i obydwoje się śmieli :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie to już chyba całkiem chyba pogięło. :hide: Chodzę z tą zabawką od terapeutki, którą mi powierzyła do piątku i automatycznie się nią opiekuję jak żywym dzieckiem, przytulam ją, mówię do niej, głaszczę, noszę na rękach, trzymam cały czas przy sobie... :shock: Nie mogę jej tak po prostu odłożyć, zostawić, po prostu nie mogę chociaż to przecież tylko zabawka. Opiekuję się tą zabawką jakby to była maleńka Asia... Jestem wariatką. :hide: Przytulałam tak lalki i do nich mówiłam mając... 12, 13, 14 lat. :pirate: Wtedy bardzo potrzebowałam bliskości, opieki i czułości, ale byłam... sama. Ze swoimi zabawkami. To na nie przelewałam miłość.

Wiem chyba, co terapeutka chciała mi uświadomić dając mi to maleństwo. Żebym odczuła jak wiele opieki, ciepła, troski, bliskości potrzebuje małe dziecko. Ja tego wszystkiego niestety nie dostałam.

 

Asiu, nie jesteś wariatką. Ja wielokrotnie słyszałam od terapeutki, obu terapeutek, że muszę się małą Kasią zająć. Ja tak strasznie nie lubię o tym słuchać. Że muszę dać sobię tą opiekę, którą rodzice dają dzieciom. A długo długo czułam do tego dziecka we mnie obrzydzenie, irytację. Nie wiem dlaczego. Być może nie mogłam zaakceptować, że jestem potrzebującym dzieckiem.

Asiu, to ważna dla Ciebie nauka. Tak właśnie musisz opiekowa się sobą.

 

-- 14 lut 2011, 23:06 --

 

Zapytałam terapeutki czy to źle,że szukam cech ojca, które mogą mi odpowiadać

w relacjach z facetami.Powiedziała,że nie jest to źle, ani dobrze poprostu wyjaśnia i uświadamia mi pewne mechanizmy, które mogą powodować u mnie konfliktowość.

 

Monika, moja terapeutka zwraca mi uwagę na tą samą kwestię, ale jakoś nie potrafię tego zaakceptować.

Nie myśl, że B. Cię odrzuci, bo byłaś szczera, jeśli jest facetem z klasą, to zrozumie i jeszcze bardziej doceni Twój profesjonalizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi, słucham? Ludzie nie śmieją się z ludzkiej krzywdy? Mnie np. dane było usłyszeć kilka "żartów" w szkole tylko dlatego, że jestem sierotą. Oh, a jaki ubaw był gdy wydało się, że się tnę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi, słucham? Ludzie nie śmieją się z ludzkiej krzywdy? Mnie np. dane było usłyszeć kilka "żartów" w szkole tylko dlatego, że jestem sierotą. Oh, a jaki ubaw był gdy wydało się, że się tnę...

no właśnie taka jest

 

kurde,waham się,czy mogę dalej pisać bo dziś strasznie jęczę i przynudzam,ale nie potrafię się pohamować

jeden z moich braci rozpowiada o mnie że wymiotuje czy jestem anorektyczką

i w dziwny sposób

mnie to boli

dlaczego takich rzeczy się nie rozpowiada o alkoholikach

ja o nim nie mówię do znajomych,u mnie w domu to temat taboo,a o mnie gadać to może

 

ja coś dzisiaj robię podsumowanie mojego życia :? samotnie spędzone urodziny na bakier z rodziną :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, NIe umiesz tego Kasiu zaakceptować?

Ja już nie wiem co akceptuję , a co nie, mam nieźle namieszane pod kopułą o tych sesjach. Za dużo tego. Ale staram sie podchodzic do tego z umiarkowanym spokojem. Bo co zrobić....ta puszka Pandory ... ciągle coś z niej wyskakuje.Chyba muszę to zacząc traktować z dystansem. Bo fakt,że nie radzę sobie z ta wiedzą jest oczywisty. No...ale może coś do mnie dotrze. Bo to juz któryś raz z kolei poruszamy kwestię ojca. Tylko,że za każdym razem od innej strony. Za duzo tego wszystkiego. Czasem nie umie powiązać wątków. Myślę,że z czasem się to wszystko poukłada.

 

U Ciebie też tak będzie. Tylko czemu tego nie akceptujesz? Co Ci w tym przeszkadza najbardziej?W tej akceptacji? Chodzi mi o opór.Prawdą jest,że wszystkie relacje z ludźmi budujemy w oparciu o doświadczenia z rodzicami. Do mnie to dociera.

 

Moze Kasiu potrzebujesz więcej czasu.

 

Asiu, ja siebie nie widzę z lalką, bez urazy. Ale widocznie ma to swój głęboki, nawet bardzo głęboki sens. Ja okazuję uczucia dzieciom w pracy. To nie są "zawiniątka", dzieci nieco starsze. Chwalę, kontroluję, tłumaczę, pokazuję, jak trzeba-zwrócę uwagę na niewłaściwe ich zachowanie. Bardzo często przytulam i głaszczę. Ogólnie to lubię gdy sie do mnie przytulają, głaszczą moje włosy,bawią się moimi kalpeczkami jak siedzę na dywanie i uczestniczę w zajęciach.A najfajniejsze jest...jak zabiegają ,żeby ze mną zatanczyć przy piosence, albo,zeby isc ze mną w parze. W ogóle to lubię droczyć się z nimi żartobliwie. Myślę,że mnie lubią. Nawet bardzo.

Irytują mnie dzieci, z którymi sobie nie radzę w kwestii kiedy czuję się bezradna. Często się poddaję.Ale tutaj mówię o dzieciach z poważnymi deficytami.

Zastanawiałam się kiedyś z czego to wynika. Może z tego,że ja uczyłam się dosyc szybko, byłam pojętna. Niestety, jest dużo dzieci z problemami. Z czasem wychodzi tu brak cierpliwości. Ale nie uważam się za złego nauczyciela. Poprostu dziecko potrafi mnie zaskoczyć,a wtedy widzę jak na dłoni swoje.....wady i zalety.

Qrde....no.......lubię dzieciątka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiątko jeśli masz dzisiaj urodziny to wszystkiego najlepszego, żebyś potrafiła chociaż co jakiś czas znaleźć powód do szczerego uśmiechu :)

Lepiej pisać "jęczeć i przynudzać" niż kotłować wszystko w sobie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

terapeutka mi mówiła,że wracają wspomnienia gdy człowiek jest silniejszy-to ja wolę się że czuć i być słaba,nie radzę sobie,od kilku godzin waham się czy się nie pociąć,żeby to przerwać (waham się bo ja to robię tylko w skrajnych sytuacjach,staram się to kontrolować)

złość mi się miesza z żalem, smutkiem i rykiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiątko nie popierdzieliło... masz po prostu dość....

Chylę czoła przed każdą osobą z forum... ja jestem już tak zmęczony tym wszystkim... chcę sobie dać radę, ale samotnie i bez terapii nic nie zrobię... Chciałem wrócić do tej pieprzonej terapii, ale oczywiście jak zwykle chcę za dużo :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Red92, chciałbym wierzyć, że jest inaczej, chciałbym żeby tak nie było.

Może ja nie miałem kontkatu z ludźmi, którzy się ze mnie nie nabijali, bo jak się śmiali to obojętne z czego, więc myślałem że ludzie są inni.

Niestety rzeczywistość jest inna, to przykre.

 

Przynajmniej na forum nie śmiejmy się z siebie i wydaje mi się, że nie śmiejemy się z problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Red92 :( rozumiem bez terapii z cięciem człowiek nie daje sobie rady

choć może nie mieć dla Ciebie znaczenia mój przykład,ale jest to wykonalne nauczyć sobie radzić w inny sposób niż poprzez cięcie,ja jak bym chciała to nie musiałabym już,tyle że ja nie cenie siebie i swojego ciała ,do tego mi jest jeszcze potrzebna terapia,a na razie nici bo nie mam kasy

Red92 a może byś spróbował gdzie indziej?może prywatnie?jak u Ciebie z kasą?chyba masz rentę rodzinną jako,przepraszam- użyje brzydkiego określenia, sierota,też jestem pół sierotą i mam rentę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiątko owszem mam rentę, ale nie mam nawet ochoty wydawać kasy na psychiatrę... A co do cięcia to przestaje mi to starczyć...

Ja też nie cenię swojego ciała... nie dbam o to jak będę wyglądał dopóki jest ulga...

 

-- 15 lut 2011, 00:00 --

 

Chcę po prostu umrzeć... ale nawet tego nie dostanę jak sam się nie postaram...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja miałam na myśli psychoterapie

sam psychiatra to Ci nie pomoże pod tym względem

 

teraz dopiero zajarzyłam

Red92 broń Cię boże coś dziś odwalić bo jeszcze trochę to dzwonie na policję :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×