Skocz do zawartości
Nerwica.com

LIST DO TATY.


kinguajs

Rekomendowane odpowiedzi

Tato...poniekąd staram się Ciebie zrozumieć.Ale co to da?

 

Wszyscy snujemy domysły.

Gdybyś.....nie to , gdybyś nie tamto....Jakbyś........dlaczego....?

 

A tak naprawdę to nie wiadomo jakby było.....

Gdybym urodziła się w innej rodzinie..........spotkałoby mnie to,co spotkało?

Gdybym nie zachorowała, byłabym innym człowiekiem....?

 

Jesteśmy wszyscy rozżaleni. Teraz jest źle.Projektujemy przypuszczenia.Czy tędy droga?

Co teraz zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tato,

Co ja złego zrobiłam? Dlaczego wg. Ciebie jestem ciągle taka kiepska, niepełnowartościowa? Żyję, czekając na to, że wreszcie mnie docenisz, że pokochasz, że powiesz coś miłego.

Tato, czy Ty nie widzisz, jak ja się staram? Dowożę Ci alkohol w tajemnicy przed matką, licząc, że powiesz chociaż "dziękuję". Ty na to "spóźniłaś się pół godziny"... Czy nie widzisz, jaka jestem spięta w Twojej obecności? Analizuję każdy ruch i widzę, jak patrzysz i że zaraz znów zwrócisz mi krzykiem na coś uwagę.

Tato, jestem dorosła, a wciąż od Ciebie zależna. Ciągle chcę coś znaczyć w Twoich oczach, chociaż wiem, że już Cię nie zmienię.

Nie chcę tego, ale wiem, że jestem do Ciebie podobna. Widzę, jak się czasem trzęsiesz, jak walczysz z czymś w środku, jak zwijasz się w kłębek na kanapie po kolejnym piwie. Rozumiem Cię, bronię czasem przed matką, a ona śmieje mi się w twarz, że o Ciebie zabiegam, jaka jestem głupia, że Tobie nie da się już pomóc...

Czemu "kocham cię" usłyszałam tylko, gdy byłeś na kacu i miałeś zjazd? Czemu w dniu mojej studniówki tak się upiłeś, że nie byłam w stanie spokojnie odtańczyć tego cholernego poloneza?

Dlaczego mnie nie kochasz? Jestem Twoim dzieckiem.

 

P.s. Tato, wyprowadzam się, uciekam od Ciebie. Nie mogę już.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panna_Modliszka, co pomogło Ci nabrać takiego stosunku do ojca, skoro jak piszesz - kochałaś go?

Ja ciągle nie potrafię się na niego uodpornić. Mam nadzieję, że zmieni się to, gdy odejdę z domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cholera, to z Twojej winy. Pośrednio bo pośrednio, wiem, byłeś pijany, ale zasnąć sobie i zostawić dziecko z takim facetem... Dobra, dobra, ufałeś mu, w porządku.

To przez Ciebie też musiałam zdobyć kabel do komputera. Myślałeś, że chowanie go mi pomoże? Ha-ha-ha.

A wypadek, heh, jak tak teraz patrzę - to, że wtedy byliście w trakcie rozwodu mogło być powodem, wiesz? :) Tylko trochę szkoda, że wtedy nie umarłam. Pobolałoby was trochę, a ja bym nic nie czuła. Nic, zupełnie.

Nie lubię z Tobą rozmawiać. Denerwuje mnie Twoje postrzeganie świata. Mama przez Ciebie płaci za 2 mieszkania w Polsce, choć powinna za jedno. Jesteś schorowany? Ojej, współczuję. Też jestem.

Mam Ci za złe to, że chciałeś odebrać mamie prawa rodzicielskie. Ty się w ogóle dobrze czujesz?! Mojej kochanej mamie, która - może i krzyczy, może i tego nie lubię, ale - nigdy, NIGDY by nie sprawiła, żebym znalazła się w takiej sytuacji! Nawet mnie wzięła na rozmowę, mówiła, że nie chce rozwalać swojego małżeństwa ani naszych relacji i mam się powstrzymać, nie patrzeć, zdystansować. Zdystansowałam się.

Miałam różne epizody w życiu, popełniłam kilka nieudanych prób samobójczych. Uciekłam od Ciebie dwa razy z domu, pamiętasz?

Cięłam się nawet. Ale, jako tchórz, nie przyciskałam nożyka mocno. Nadal mam zdjęcie z pokrojoną rączką, chciałbyś zobaczyć?

Chciałabym sobie pomóc, ale sama nie jestem w stanie. Dlatego szukam psychologa, psychiatry, urrrwał nać, cokolwiek! Pomocy. Potrzebuję pomocy.

Boję się powiedzieć o tym mamie, mimo tego, że jest taka kochana. A co do Ciebie, mam wyrzuty sumienia, że Cię zostawiłam. Ale to tylko dzięki Twoim zdolnościom manipulatorskim, nie jest mi Ciebie żal tak samej z sobie.

"Nienawidzę cię" wykrzyczałam w złości, przecież wiesz. Jesteś tak beznadziejny, że Ciebie nie da się nie kochać. Szczególnie, jak jest się Twoim dzieckiem.

Ciekawa jestem, czy Tobie będzie mi łatwiej o tym powiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drogi ojcze... miałem 3 lata kiedy odszedłeś... a jednak wciąż pamiętam... Twój głos, Twój wygląd, Twoje słowa...

Dziś kiedy patrzę na Twoje zdjęcia czuję coś.. serce boli... tysiąc myśli...

Przez wiele lat mówiono mi, że jesteś psychopatą, a mówiła mi to kobieta której tak zaufałeś... którą tak bardzo kochałeś. Czy teraz jesteś zadowolony? Czy właśnie o to Ci chodziło? Zdradzała Cię, a Ty jej zaufałeś. Nie kochała Cię, a Ty się dla niej zabiłeś. Czy wiedziałeś, że miałem 3- miesięczna siostrę, Twoją córkę której nie dane było otworzyć oczu?

 

Zanim zniknąłeś z mojego życia powiedziałeś, że Ona zaopiekuje się mną, że to dobra osoba, po tym wszystkim Ty wciąż brnąłeś w to dalej. Robiłeś dla mnie wszystko, ale czy było to tylko na pokaz? Czy nie mogłeś zostać i żyć dla mnie?

 

Kochany, znienawidzony ojcze... chcę żebyś wiedział, że odebrałeś mi szansę na normalne życie jeszcze zanim je dostałem. Mógłbym być z Tobą, mógłbym żyć dla Ciebie, nie pamiętać o bólu, być przy Tobie. Została tylko nienawiść...

 

Nienawidzę Cię, bo mnie zostawiłeś, nienawidzę Cię, bo idę Twoją ścieżką, nienawidzę Cię, bo tak samo jak Ty podążam do samo-destrukcji...

 

Nie umarłeś, nie mogę Cię wypuścić, ciągniesz mnie za sobą, czy właśnie tego chciałeś "tato"...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tato... Tato?? na "Tato" trzeba sobie zasłużyć...

Reproduktorze... Wybacz że pojawiłam się na tym świecie. Ja się na niego nie pchałam. Mogłeś uważać... wiesz nawet wtedy były prezerwatywy!! Ale nie uważałeś i nigdy nie potrafiłeś nawet udawać że mnie kochasz, że jestem kimś ważnym dla ciebie. Dzięki tobie nie wierzę w miłość.

Już w brzuchu mamy czułam że dla ciebie jestem persona non grata. Już wtedy chciałam się zabić i prawie mi się udało ale mama pojechała do szpitala i mnie uratowali... szkoda... bo ona chyba też tego żałuje już od dawna... ty żałujesz, mama żałuje, ja żałuję... a jednak chyba trochę tobie na złość- jestem... (kogo to boli bardziej?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×