Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak zrozumienia w związku


Rekomendowane odpowiedzi

Mam 32 lata .

12 lat temu po urodzeniu syna wpadłam w depresję , męczyłam się dwa lata psychtropy, tabl. na uspokojenie itp ale udało się wyjść z tego bagna , odeszłam od męża -jedna z przyczyn depresji .

teraz jestem w drugim związku mam 4 letnią córkę , od roku zmagam się z nerwicą lękową , teraz przyjmuję dorażnie tylko tabl. na uspokojenie jak nie daję rady .

Nowy związek miało być super...i było 3 lata ....dlaczego tak jest że się zmieniamy , był wspaniałym człowiekiem , a teraz czuje że się duszę , ma w nosie moje pragnienia , marzenia i wszystko to co dla mnie jest ważne .

żyję w cieniu jego krzyków ciągłego zwracania uwagi że wszystko robię żle , już nie pamiętam kiedy powiedział mi coś miłego , choć czasami nawet błagam żeby to powiedział , tak żyjemy z dnia na dzień w natłoku spraw obowiązków , w tle krzywo powieszonego ręcznika na wieszaku i nie umytej szklanki w zlewie , kiedy się przytulam to słyszę nie teraz.........A czasami chciałabym pujść na spacer kosztem nie umytej podłogi i góry nie wyprasowanych rzeczy , chciałabym się uśmiechnąć tak poprostu bo mam na to ochotę...

A wiecie co jest najgorsze gdy komu kolwiek o tym mówię , to twierdzą że się czepiam że wszyscy tak żyją mam się cieszyć że jestem zdrowa i że dzieci mam zdrowe.....no właśnie ja chcę się tym cieszyć w pełni iść na spacer, na basen cieszyć się tym wszystkim a nie wegetować .

Bo tak naprawdę w tej codzienniej pogoni za...no właśnie do końca nie wiem za czym , gdzie jest czas na życie na przyjemności , żle mi z tym wszystkim , chciałabym czegoś innego..... zachłysnąć się życiem a nie sączyć je przez słomkę , mam pecha do związków , jestem wielką romantyczką , ale nie potrafię dobierać mężczyzn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niepewność brak Ci w życiu spontaniczności. Trudno być szczęśliwym skoro cały czas tylko obowiązki, obowiązki i jeszcze raz obowiązki. Każdy człowiek potrzebuje odskoczni od codzienności. Zacznij uprawiać sport, może znajdź sobie jakieś hobby, zrób coś tylko i wyłącznie dla siebie. Podziel w domu obowiązki między mieszkańcami domu - nie jesteś przecież służąca. To pozwoli Ci zyskać trochę czasu dla siebie. Nie wiem może spróbuj iść z mężem na terapię dla par. Nie daj sobą pomiatać mężowi z tym ciągłym krytykowaniem swojej osoby i tego co robisz kłuć się i powtarzaj mu że to Cie boli, że to co mówi jest nie prawdą itp. nie uzależniaj tego jak się czujesz od tego jak Cię traktuje mąż. To tylko moje zdanie a ja się nie znam. Mam nadzieję że pomogłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo Ci dziękuję , może faktycznie muszę zacząć robić coś tylko dla siebie .....

ale trudno jest ignorować ciągłą krytykę , powoli sama zaczynam wierzyć w to że jestem do kitu i potem złe samopoczycie się pogarsza - błędne koło , całe moje dorosłe życie jest podporzątkowane dziecią zapomniałam już jak to jest mówić ja , ja chcę a mój mąż powtarza że kobieta od tego jest żeby zajmować się dziećmi i domem .tak był wychowany jest odemnie o 19 lat starszy , myślałamże starszy partner mnie zrozumie , przytuli i trochę poojcuje , pomyliłam się ....znowu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale trudno jest ignorować ciągłą krytykę , powoli sama zaczynam wierzyć w to że jestem do kitu i potem złe samopoczucie się pogarsza - błędne koło , całe moje życie jest podporządkowane
Jakbym czytał o sobie, z tym że u mnie to jest całe życie. Nadopiekuńcza bardzo krytyczna matka = toksyczna matka - całe życie wszystko robię [niby] źle, wszystko musi skomentować, nawyzywać się itp. + ojciec alkoholik = jak na razie brak jakiego normalnego życia, zero przyjaciół. Podejrzewam że mam fobię społeczną, jakąś nerwicę morze zaburzenia osobowości? .

 

Pisze to tylko ze względu na to żebyś coś zaczęła robić ze swoim życiem. Żebyś nie skończyła tak jak ja.

 

Pomyliłaś się? Ludzie całe życie popełniają błędy ;) Ważne żeby zacząć coś z tym robić bo w przeciwnym wypadku morze być tylko gorzej - wierz mi wiem co mówię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję Ci ....taki kop w tyłek pomaga ....ale chyba musiałabym ich dostać z 1000 i to w realu żebym zaczeła pozytywnie myśleć , nawet przed chwilką usłyszałam ...znowu siedzisz na komputerzedzieckiem byś się zajeła -tylko że ja cały dzień nic innego nie robie....po wczorajszej nocy On miał czaas się wyspać janie bo mam dziecko ...katastrofa ....

dlaczego nie masz przyjacół boisz się ich ? boisz się zaufania ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niepewność ciężko mi mówić o sobie mam wrażenie że inni mają większe problemy od moich, może kiedyś napiszę coś więcej na razie wystarcza mi to że mogę się do kogoś odezwać z kimś porozmawiać - taka namiastka "normalnego" życia :).

 

nawet przed chwilką usłyszałam ...znowu siedzisz na komputerzedzieckiem byś się zajeła

 

A ty co zrobiłaś? Nic? Wykrzycz mu to. Wypomnij. Wyjdź z domu trzaśnij drzwiami. Zrób coś nie rób z siebie ofiary. Wiem że ciężko ale zrób coś, ja wiem że to przeżywasz pewnie łzy w oczach masz i to nic złego przecież jesteś człowiekiem, a twój mąż traktuje Cie jak niewolnika. Nieświadomie zgadzasz się na takie traktowanie nie robiąc nic. Puki co próbuj konwersacji. Jak to nie zadziała to idź do psychologa ponoć to pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niepewność ciężko mi mówić o sobie mam wrażenie że inni mają większe problemy od moich, może kiedyś napiszę coś więcej na razie wystarcza mi to że mogę się do kogoś odezwać z kimś porozmawiać - taka namiastka "normalnego" życia :).

 

nawet przed chwilką usłyszałam ...znowu siedzisz na komputerzedzieckiem byś się zajeła

 

A ty co zrobiłaś? Nic? Wykrzycz mu to. Wypomnij. Wyjdź z domu trzaśnij drzwiami. Zrób coś nie rób z siebie ofiary. Wiem że ciężko ale zrób coś, ja wiem że to przeżywasz pewnie łzy w oczach masz i to nic złego przecież jesteś człowiekiem, a twój mąż traktuje Cie jak niewolnika. Nieświadomie zgadzasz się na takie traktowanie nie robiąc nic. Puki co próbuj konwersacji. Jak to nie zadziała to idź do psychologa ponoć to pomaga.

 

[Dodane po edycji:]

 

jestem nowa i jeszcze nie bardzo mi wychodzi........pomyłka na górze

 

masz wspaniałą cechę , potrafisz słuchać , ja dotychczas przebywałam z ludzmi którzy tylko nadawali o sobie , nie potrafili słuchać ......to bardzo rzadkie .

 

Mam nadzieje że kiedyś się przełamiesz .

 

muszę zacząć coś robić ze sąbą bo czuję że się duszę . W moich związkach zawsze stawiałam na szczęście tej drugiej osoby , moje zostawało daleko w tyle , robiłam wszystko żeby partner był ze mnie zadowolony , myślałam że kiedyś to zaowocuje , że wróci do mnie z nawiązką , niestety kolejna pomyłka .

Tym razem wybrałam starszego partnera w nadzieji że może kiedyś od niego usłyszę coś miłego wdzięczność za to że jesteśmy razem że dałam mu dziecko którego nie potrafiły dać mu poprzednie partnerki , niestety znowu kopniak w tyłek jesteśmy ze sobą 7 lat nigdy nie usłyszałam słowa dziękuję , jestem szczęśliwy że jestem z Tobą -nigdy no cóż widocznie taka moja rola uszczęśliwiać innych a sama męczyć z nerwicą .

 

Chciałam iść na terapie to usłyszałam że to bzdura weś się w garść i nie wymyślaj .

w pracy to samo lubię to co robie choć niektórzy się dziwia jak można lubieć cyferki i ciągłe grzebanie w nich a ja wtedy zapominam o problemach nerwicy i zamykam sie w swoim świecie -choć uważam że dobrze wykonuję swoją pracę to też niigdy nikt nie powiedział mi że jest ze mnie zadowolony .

 

Może to egoistyczne ale ja naprawdę chciałabym usłyszę czasami słowa otuchy , parę ciepłych słów po których robi się cieplej na duszy .....a nie tylko żle , nie tak , zmień to , nawet dziecka nie umiesz wychowaća dlaczego na obiad dziś zupa a nie kotlet .....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem nowa i jeszcze nie bardzo mi wychodzi

 

Początki zawsze są trudne ;)

 

muszę zacząć coś robić ze sąbą bo czuję że się duszę

 

Zrobiłaś już jakiś krok pisząc tutaj na forum ;)

 

W moich związkach zawsze stawiałam na szczęście tej drugiej osoby , moje zostawało daleko w tyle , robiłam wszystko żeby partner był ze mnie zadowolony , myślałam że kiedyś to zaowocuje , że wróci do mnie z nawiązką , niestety kolejna pomyłka .

 

Czyżby motto: Czyniąc dobro one zawsze do nas wraca? Czy jakoś tak. Wiesz masz partnera starszego od siebie, pewnie ma inne poglądy na wiele spraw. Jednak 20 lat różnicy to kawał czasu. Niestety kiedyś inaczej traktowało się kobiety. Teraz czasy się zmieniły, jako osoba pracująca pewnie masz kontakt z innymi ludźmi, głównie chodzi mi tu o koleżanki, przyjaciółki i wiesz mniej więcej jak u nich te sprawy wyglądają. Napiszę jeszcze raz masz prawo do tego żeby życie wyglądało jak tego sama chcesz - niestety dajesz sobą pomiatać i stawiasz sprawy innych na pierwszym miejscu a tobą nikt się nie przejmuje. Z biegiem czasu domownicy uznali że to normalane, że tak po prostu ma być i już. Tylko i wyłącznie od ciebie zależy czy zmienisz taki stan rzeczy czy nie!

 

Chciałam iść na terapie to usłyszałam że to bzdura weś się w garść i nie wymyślaj .

 

Nic nie stoi na przeszkodzie żebyś na razie sama poszła to się bodajże nazywa "Poradnia rodzinna" i pogadała z psychologiem która na pewno ma większe doświadczenie chociażby od mojej osoby;p.

 

w pracy to samo lubię to co robie choć niektórzy się dziwia jak można lubieć cyferki i ciągłe grzebanie w nich a ja wtedy zapominam o problemach nerwicy i zamykam sie w swoim świecie

 

To dobrze że masz pracę i wykonujesz to co Ci sprawia przyjemność. Mało osób potrafi sobie tak zorganizować choćby ten jakże ważny aspekt życia i czerpać z tego satysfakcję ;)

 

choć uważam że dobrze wykonuję swoją pracę to też niigdy nikt nie powiedział mi że jest ze mnie zadowolony .

 

No wiesz za dobrze wykonaną pracę dostajesz pewnie wynagrodzenie - to jest ta główna nagroda, jakby ludzie u których pracujesz nie byli by zadowoleni pewnie podziękowali by ci w formie wypowiedzenia umowy o pracę;p

 

Może to egoistyczne ale ja naprawdę chciałabym usłyszę czasami słowa otuchy , parę ciepłych słów po których robi się cieplej na duszy .....a nie tylko żle , nie tak , zmień to , nawet dziecka nie umiesz wychowaća dlaczego na obiad dziś zupa a nie kotlet .....

 

Czytaj posty wyżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz masz racje , jutro dzwonie do przychodni i ide do lekarza , mam co prawda już 32 lata ale mam nadzieje że przynajmniej drugie tyle jeszcze przedemną i chce je przeżyć z uśmiechem na twarzy .

Byłam dzisiaj z dziećmi na łyżwach , mamy piękną zimę , było cudownie jeżdząc tam czułam się jak kiedyś ...przed nerwicą tymi całymi lękami , świetne antidotum na wszystko ....

bardzo dziękuje za słowa otuchy .... :D mam nadzieję że nie marudzę za bardzo ...ale przynajmniej tu mogę :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz masz racje , jutro dzwonie do przychodni i ide do lekarza

tzn. do jakiego lekarza chcesz iść? Wnioskując z twoich postów wywnioskowałem że powinnaś się udać do poradni rodzinnej albo psychologa:P

mam co prawda już 32 lata

Nie jesteś taka stara jak Ci się wydaje to po pierwsze, a po drugie choćbyś miała i z 60 lat to masz prawo zmienić swoje życie na lepsze ;)

mam nadzieję że nie marudzę za bardzo

Na szczęście przestałaś marudzić i zdecydowałaś się podjąć jakieś kroki w tym kierunku. Jak chcesz to możesz później w tym temacie napisać jak Ci się sprawy układają może to pozwoli kiedyś pomóc komuś o podobnych problemach do twoich. Pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak idę do psychologa , dzwoniłam dzisiaj i umówiłam się na 11.01 .

Muszę coś zacząć robić , bo czuje się żle , dzisiaj w nocy znowu nie spałam , pomimo tego że wziełam tabletki na uspokojenie , coprawda mnie wyciszyły nie miałam lęków ale zasnąć i tak nie potrafiłam.....wykończę się spałam może w sumie dwie godziny a rano poszłam do pracy na pół przytomna .

Czy ty brałęś jakieś leki związane z Twoimi dolegliwościami ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się że przełamałaś się. Czemu nie mogłaś zasnąć? Czy przypadkiem nie analizowałaś tego jak to będzie tam u psychologa? Jak się potoczy twoje życie itd. ? Jak tak to się nie przejmuj też tak mam jak wprowadzam jakieś poważniejsze zmiany w swoim życiu i to jest normalne, chyba każdy tak ma.

Gratuluje kolejnego kroku ;)

 

O sobie nic nie napisze to temat o Tobie i puki co wole Ci pomóc chociażby w taki sposób jaki potrafię ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak wlasnie było ciekawa jestem co mi powie , a po za tym cały czas zmagam się z problemami , jak wspominałam mam syna 14 letniego z pierwszego małżeństwa i obecny partner nie potrafi się z nim dogadać , można powiedzieć że nie chce , są ciągłe spory w tym temacie , boli mnie to bo mam wrażenie że gdybym była dobrą matką to powinnam odejść od niego i być tylko z dziećmi ale z drugiej strony nie mogę tego zrobić córce bo to jej ojciec - i mamy błędne koło , napisze więcej jutro bo teraz obowiązki wzywają , pozdrawiam ....

mam nadzieje że dzisiaj normalnie zasnę , bo jutro zeświruje w pracy .....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam syna 14 letniego z pierwszego małżeństwa i obecny partner nie potrafi się z nim dogadać można powiedzieć że nie chce

tzn. co? nie akceptuje go? kłócą się o co? Wiesz to chyba w każdej rodzinie czasem są jakieś spięcia. Poza tym Twój syn zaczyna dojrzewać a to jest okres buntu itd.

boli mnie to bo mam wrażenie że gdybym była dobrą matką to powinnam odejść od niego i być tylko z dziećmi ale z drugiej strony nie mogę tego zrobić córce bo to jej ojciec

Wiesz dzieci to jedna sprawa, Ty jako matka masz za zadanie najlepiej je wychować, podkreślam słowo wychować jak potrafisz. Bo od tego są rodzice. Nie mam pojęcia czy mają miejsce u ciebie w domu awantury, przemoc fizyczna czy też psychiczna wobec dzieci - co by nie wątpliwie było dobrym powodem do odejścia od męża. Następna sprawą jest to że Ty też masz prawo do szczęścia w życiu, skoro nie układa Ci się z partnerem to czemu by tego nie zakończyć? Dzieci też mają rozum i widzą co się dzieje. Więc to chyba nie jest tak do końca że męcząc się z tym partnerem zapewniasz dzieciom wszystko czego potrzebuje dziecko. Dzieci czują stres, napięcie i tą całą atmosferę i ma to na nie niewątpliwie jakiś wpływ.

Ale pamiętaj jednak że to jest moje zdanie, a ja nie zawsze muszę mieć rację, więc wstrzymaj się z podejmowaniem ważnych życiowych decyzji dopiero po rozmowie ze specjalistą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niepewność, to idz na spacer, a co to chlop umyc podlogi nie moze. Prosze Cie, nie zalamuj mnie, ejstes dorosla kobieta a nie matka dla swojego partnera. Idz na basen z kolezankami, a on niech sie zajmie dziecmi i innymi rzeczami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzisiejszą noc przespałam :D ......

Wiesz zdaję sobie sprawę z Tego że syn dorasta , ale najdziwniejsze w tym wszystkim jest to że syn chce rozmawiać i jest otwarty , ale obecny partner go nie akceptuje , czasami mam wrażenie że go nienawidzi nie wiem za co , może dlatego że jest dzieckiem innego związku i z tąd jakaś zazdrość o to co było .....wogóle ze sobą nie rozmawiają , a jak mają do siebie pretensje to bawimy się w głuchy telefon typu ..powiedz swojemu synowi żeby to zrobił , przez pierwsze dwa lata było OK . i szkoda bo gdyby tak było od początku to bym się z nim nie wiązała , niebyłoby córki 4 letniej , a teraz co cokolwiek zrobie będie dla kogos żle ....już pomijam fakt że go kocham i chcę z nim być ....i tu właśnie rodzi się problem wewnętrzny bo mam wyrzuty sumienia że kosztem własnego szczęścia mój syn nie do końca ma szczęśliwe dzieciństwo.

TĄ JEGO KRZYWDĘ nadrabiam rozmową mam z nim dobry kontakt , mówi mi o wielu rzeczach aż czasami jestem zdziwiona bo ja bym się wstydziła , chodzimy do kina do teatru staram się spędzac dużo czasu z dziećmi wiem że jestem im to winna ....ale boje się że kiedyś syn mi to wygarnie i właśnie chyba tego się boje ...i z tego biorą się moje problemy na tle nerwowym , błędne koło i nie wierzę że znajdę jakieś wyjście ......

 

[Dodane po edycji:]

 

ehhe ......Brakuje mi Twoich rad , jakoś tu pusto bez Ciebie.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 32 lata .

12 lat temu po urodzeniu syna wpadłam w depresję , męczyłam się dwa lata psychtropy, tabl. na uspokojenie itp ale udało się wyjść z tego bagna , odeszłam od męża -jedna z przyczyn depresji .

teraz jestem w drugim związku mam 4 letnią córkę , od roku zmagam się z nerwicą lękową , teraz przyjmuję dorażnie tylko tabl. na uspokojenie jak nie daję rady .

Nowy związek miało być super...i było 3 lata ....dlaczego tak jest że się zmieniamy , był wspaniałym człowiekiem , a teraz czuje że się duszę , ma w nosie moje pragnienia , marzenia i wszystko to co dla mnie jest ważne .

żyję w cieniu jego krzyków ciągłego zwracania uwagi że wszystko robię żle , już nie pamiętam kiedy powiedział mi coś miłego , choć czasami nawet błagam żeby to powiedział , tak żyjemy z dnia na dzień w natłoku spraw obowiązków , w tle krzywo powieszonego ręcznika na wieszaku i nie umytej szklanki w zlewie , kiedy się przytulam to słyszę nie teraz.........A czasami chciałabym pujść na spacer kosztem nie umytej podłogi i góry nie wyprasowanych rzeczy , chciałabym się uśmiechnąć tak poprostu bo mam na to ochotę...

A wiecie co jest najgorsze gdy komu kolwiek o tym mówię , to twierdzą że się czepiam że wszyscy tak żyją mam się cieszyć że jestem zdrowa i że dzieci mam zdrowe.....no właśnie ja chcę się tym cieszyć w pełni iść na spacer, na basen cieszyć się tym wszystkim a nie wegetować .

Bo tak naprawdę w tej codzienniej pogoni za...no właśnie do końca nie wiem za czym , gdzie jest czas na życie na przyjemności , żle mi z tym wszystkim , chciałabym czegoś innego..... zachłysnąć się życiem a nie sączyć je przez słomkę , mam pecha do związków , jestem wielką romantyczką , ale nie potrafię dobierać mężczyzn

 

 

 

Rzuć wszystko w cholerę (prócz dzieci rzecz jasna) MAsz 32 lata jeszcze masę czasu by zrobić wiele i spelnić swoje marzenia, facet kiedyś odejdzie albo Ty od niego, więc na co czekać. Teraz albo nigdy! 1/2 tego co napisałaś przypisuję sobię i dlatego Cię rozumiem, myślę, że zyjesz w innym świecie tak jak ja, romantycznym świecie marzeń, ja wierzę, że gdzieśpo świecie chodzi taki facet jak ja.. i chodzi nawet drugi.. dla Ciebie. Pomyśl.. czy jest sens poświęcać swoje nerwy i uczucia dla kogoś kto tak Cię traktuję? POwodzenia! Jestem z Tobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

obecny partner go nie akceptuje

A co sama o Tym myślisz? Wiesz trudno jest stworzyć kochającą rodzinę skoro Twój partner nie akceptuje swojego przybranego syna. Nie akceptuje = nie kocha, nie darzy go szacunkiem, stoi mu na drodze. Czy rozmawiałaś kiedyś z partnerem o jego stosunku do Twojego syna? Spróbuj bo ta sytuacja wydaje się być nie zdrowa.

 

przez pierwsze dwa lata było OK . i szkoda bo gdyby tak było od początku to bym się z nim nie wiązała , niebyłoby córki 4 letniej , a teraz co cokolwiek zrobie będie dla kogos żle

No to się nazywa życie. Choć nam się to nie podoba to trzeba podejmować decyzje które wydają nam się słuszne, racjonalne itd. Zawsze ktoś poczuje się mniej lub bardziej zraniony - uważam jednak że ten ktoś kiedyś dojrzeje i zrozumie tudzież pozwoli sobie pomóc zrozumieć.

 

już pomijam fakt że go kocham i chcę z nim być

No powiem tak raz piszesz o negatywnych uczuciach a raz o tych dobrych. I co ja mam sam o tym myśleć? Wnioskuje że często piszesz pod wpływem emocji, uczuć jakie w danej chwili odczuwasz. Sama się nad tym zastanów czy go kochasz czy może bardziej nie na widzisz.

 

TĄ JEGO KRZYWDĘ nadrabiam rozmową mam z nim dobry kontakt , mówi mi o wielu rzeczach aż czasami jestem zdziwiona bo ja bym się wstydziła , chodzimy do kina do teatru staram się spędzac dużo czasu z dziećmi wiem że jestem im to winna

Więc musisz być fajną matką, kochasz swojego syna i mu to okazujesz - i najważniejsza rzecz rozmawiasz z nim, nie boi się Ciebie i ma do Ciebie zaufanie - pogratulować metod wychowawczych ;)

 

błędne koło i nie wierzę że znajdę jakieś wyjście ......

Znajdziesz, za niedługo masz rozmowę u specjalisty. Co dwie głowy to nie jedna.

 

P.S. Nie pisałem bo chciałem troszkę odczekać żebyś sobie przemyślała sama swoją sytuację - z upływem czasu dostrzegamy rzeczy których wcześniej nie dostrzegaliśmy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inny świat - dziękuje za miłe słowa , i też w to wierzę , choć czasami mniej ....czytałam tutaj na forum o kobietach które zostawiły wszystko i odeszły podziwiam je zazdroszczę śiły i samozaparcia ....trzymaj za mnie kciuki..... dzięki

 

 

ehhe- pusto tu było bez Ciebie , już myślałam że coś się stało ...

Napisałeś że raz piszę o miłości a potem o nienawiści , wiesz czasami nie wiem co jest silniejsze , kocham go ale to tak jaz tym oklepanym ogniskiem domowym ja dokładam drewna a ta druga osoba leje wiadra wody......

z odejściem to tez nie takie proste , niezarabiam na tyle żebym dała radę utrzymać dwoje dzieci mieszkanie w którym mieszkamy jest jego - gdzie pujdę do rodziców nie ma szans.....

Teraz rozumiesz jak pisałam o sytuacji bez wyjścia o błędnym kole ......tu nie ma rozwiązania ...dlatego tkwie w tym wszystkim , i z tąd moje samopoczucie .....

Cieszę się że we wtorek idę do tego lekarza , nie oczekuję cudów , ale może będzie mi lepiej , bo narazie czuje jak rosną we mnie emocje , nie należę do ludzi potrafiących się wykrzyczec wszystko tłamszę w sobie , i potem czuje się potwornie ...

Jutro wywiadówka w szkole mam nadzieje że usłyszę coś dobrego :D

 

[Dodane po edycji:]

 

jestem po wizycie u psychologa , byłam troche zestresowana , ale teraz jestem zadowolona z tego że tam poszłam . Pani zrobiła ze mną wywiad......na efekty muszę troche poczekac , bedziemy się spotykały raz w tygodniu , jutro idę do psychiatry , po leki ......

Jedno zdanie które powiedziała terapełtka będę powtarzała jak mantre ...to co się z pania dzieje to tylko emocje szukajace wyładowania uzewnętrznienia , to sie leczy tak samo jak grype , NIE ZWARIOWAŁA PANI , to minie i znowu będzie ok.....

podniosła mnie na duchu .......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem po wizycie u psychiatry dostałam Miansec -czuję się po nim uspokojona i nocki przesypiam świetnie .

Trafiłam na bardzo fajnego lekarza , rozmawiał ze mną nie potraktował mnie przedmiotowo ...jestem zadowolona z wizyty , dowiedziałam sie ponownie że wszystkiemu winien jest mój partner czyli nic nowego ......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×