Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ludzie nie rozumieją bólu który we mnie siedzi


Liz

Rekomendowane odpowiedzi

Liz wiem co czujesz,ale szczerze mowiąc nie przypuszczałam że jest az tak źle.Piszesz o...brr...myślach samobójczych..Liz :!: ,nie wolno Ci tak myślec.

To odważne tchórzostwo i w pewnym sensie egoizm.

Liz mowisz że ludzie Cię nie rozumieją,kurcze widzisz,bo to chyba tak jest że "zdrowy"nie zrozumie nigdy do końca co czujemy....zobacz-ja jak wiesz jestem już kupę lat w stałym związku,mam przy sobie faceta(męża),który codziennie jest ze mną(a w zasadzie obok mnie :cry: )i powinien wiedziec co czuję,tymbardziej że głośno i wyraźnie o tym mówię.

Niestety Liz tak nie jest,czasami odnoszę wrażenie że on tego nie słucha,że ma dośc mojej "choroby".... i to Liz jest przykre,ale ja się nie poddaje-nie wolno Nam tego robic :!:

Napewno są w okół Ciebie ludzie dla których jestes wartościową osobą,może poprostu ich niedostrzegasz?

Nie musisz mówic co czujesz wiem z własnego doświadczenia że naprawdę niewielu to obchodzi,a nawet jeśli wysłuchają zawsze na końcu pada:"weź się w garśc",dlatego ja myślę że ktoś kto tego nie przeżył w zadem sposób nie jest w stanie Nam pomóc.

Liz tu na forum znajdziesz zrozumienie,(już znalazłaś),i mimo tego że jest to wirtualne,uważam że ludzie tu są szczerzy i po to właśnie wszyscy tu jesteśmy aby sie wspierac,pomagac sobie,wymieniac poglądami i dzielic doświadczeniami.Liz uwierz-to lepsze niż nicośc ludzi w świecie realnym,przynajmniej ja tak czuję.

Będzie dobrze Liz-pamietaj tylko -nie wolno Ci się poddawac...to niczego nie załatwi.. :?

Damy radę-musimy wierzyc :P

Pamiętaj ,moje dzrzwi są dla Ciebie zawsze otwarte.

Pozdrawiam.gusia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam 38 lat i jestem facetem ktory nigdy by nie pomyślał że taka choroba może go dopaść .codziennie walczę aby jakoś dzień wytrzymać oprócz leków

potrzeba wsparcia ale są dni że nawet najblisze osoby nic nie poradzą .

leczę się dopiero trzeci tydzień i wiem że każdy dzień który minął to zwycięstwo nad tą chorobą.mam zawsze poczucie winy i pustki jaka mnie otacza ale najgorsze jest to że zawsze zostajemy sami ze sobą.myśli samobójcze chyba każdy je miał.doszedłem do takiego stanu że stwierdziłem

życie to autobus który jedzie za szybko dla mnie i wtedy pojawiła sie stacja dla mnie końcowa ja wysiadłem dalej już był mur przez który ja przejechac nie mogłem .tak bywa.ale dobra psycholożka kazała szukać dobrej myśli i czepić się niej jak sznura więc szukam codziennie dobrej mysli czepiam się kurczowo i żyję .wszystkim tak radzę tylko tak da się jakoś utrzymac przy życiu.a przyjaciele no cóż mogą być inni..jeżeli kto chce pogadać niech zostawi na mojej poczcie wiadomość i nr gg lub skype...uszy do góry

 

[ Dodano: Pon Paź 30, 2006 3:40 pm ]

pozdrawiam cię liz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doskonale Cię rozumiem.Ludzie nie wiedzą co siedzi we mnie w środku,nie wiedzą jakie nastroje mi towarzyszą,jak potwornie się czuję...Chyba nigdy tego nie dostrzegą,bo nie chcą tego dostrzec.Na mnie też mówią,że jestm cicha,zamknięta w sobie,zupełnie nietowarzyska,ale taka już jestem i sięnie zmienię,bo komuś tak nie pasuje.Tak,zawsze jak ja też próbuję się wygadać o moich uczuciach,nastrojach itp.to wszyscy się ode mnie odwracają....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wczoraj mnie to znów spotkało.Szefowa powiedziała mi,że smutno wyglądam(chociaż naprawdę staram się to ukryć).Napomknęłam jej o depresji i że ostatnio gorzej się czuję.A ona na to: "spójrz na mnie"Po operacji guza na płucach,z ciągłymi komplikacjami,przyszły mąż po drugim zawale,w domu matka chora na raka,brat z białaczką krwi,córka po wypadku samochodowym.To jak przekleństwo.A ona...pełna energi,chęci życia,robi generalny remont w domu,prowadzi firmę,sama ciężko pracuje chociaż nie przesypia nocy z bóli.

Płakałam w samochodzie wracając z pracy.Nie można wytłumaczyć takiemu komuś jak moja szefowa co mnie boli.Było mi znów wstyd,że jestem taka słaba,że są ludzie,którzy mają gorsze przeżycia,a pomimo tego się nie poddają.Jak ludzie,którym całe życie wali się w ciągu roku,potrafią się otrząsnąć i walczyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest szczególnie trudne.

Kiedy rozmawiam z moją miłością - ostatnio jedyny człowiek, któremu umiem otworzyć się ze swoimi problemami - on kompletnie nie może zrozumieć "problemu ze światem". A potem myślę, że to w sumie dobrze. Że to znaczy, że on nigdy nawet nie otarł się o depresję, i nie chciałabym, żeby kiedykolwiek mu się to przytrafiło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×