Skocz do zawartości
Nerwica.com

[dyskusja] czy pisać dalej?


Gość dogomaniaczka

Rekomendowane odpowiedzi

Hej,

od zawsze marzyłam żeby zostać pisarką..i wydać książkę , wraz z depresją gdzieś to marzenie się ulotniło nie wierzę w siebie nie wiem czy jest sens i czy umiem pisać..

dlatego proszę o jakieś opinie czy powinnam to ciągnąć czy dać sobie spokój..

link do mojej twórczości coś na kształt " książki"..czyta się od dołu. nie musicie wszystkiego czytać bo trochę tego jest.

 

nerwik.blog.pl

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominika 92 Po pierwsze to jeśli pisanie sprawia Ci przyjemność, to traktuj to jak pasje, zajawkę, a nie sposób na karierę. No i nie pytaj sie ludzi czy możesz pisać, bo Ci złośliwi powiedzą że nie możesz, a ci fałszywi że tak pisz na pewno zostaniesz super pisarką ;) .

Pamiętaj, że trening czyni mistrza i im dłużej trenujesz tym styl pisania się zmienia na leprze, najważniejsze, żeby wszystko robić na spontanie, w czasie weny ;) . Acha książki nie czytałem, ale z tego co wiem to sztuka wymaga spokoju i czystości ducha.

Uwierz w Siebie a na pewno napiszesz cos ciekawego ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawiązałem do tego bo mówienie człowiekowi że nie powinien pisać to jak powiedzieć małej dziewczynce że jest brzydka.

Schiz na całe życie, a z poczwary mógłby się kiedyś motyl wydobyć.

Nie można autorytarnie określić że się nie nadajesz tylko ile musi jeszcze pracować.

Jeśli chodzi o pisanie dla przyjaciół to na tym poziomie nie męczysz (co jest sukcesem), ale jeśli myślisz o karierze, to zachęcam do pracy. Tym bardziej że wydaje mi się, że jest w czym rzeźbić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

harpagan83, chodzi mi raczej o opinie i te pozytywne i negatywne, wierze że ludzie będą mówić to co myślą co im z tego przyjdzie że będą mówić że im się podoba jak tak nie będzie?:)

 

a to że ktoś się wypowie żle czy dobrze bywa motywujące dla mnie :)

 

Mantis, będę się starała pracować dzięki :)

 

[Dodane po edycji:]

 

jakby ktoś ze stałych czytelników miał ochotę to dodałam trochę nowego :D

 

:105:

 

[Dodane po edycji:]

 

w sumie widzę że ludzie wkleją tutaj próbki więc może i ja tak zrobię to komuś bardziej będzie chciało się przeczytać :)

 

jakiś kawałek:

 

Całymi dniami siedziałam w domu, wylewając mnóstwo łez. Nie wierzyłam aby kiedykolwiek mogło mnie jeszcze spotkać coś dobrego. Tęskniłam do miłości, do tego jedynego który przyniósł by mi ukojenie i był dla mnie wsparciem. Nie miałam nikogo do kogo mogłabym się zwrócić, moje życie zamieniło się w piekło. Nie byłam w stanie się uczyć, czytać, na mojej twarzy już dawno nie gościł uśmiech, straciłam wszelką ochotę do walki a rodzice z obawą patrzyli na smutek który widoczny był w moich oczach. Spragniona bliskości i czułości rozpoczęłam poszukiwania mojego idealnego mężczyzny który prawdopodobnie nie istniał. Wciąż zakochana na zabój w Tomku nie wierzyłam w powodzenie swoich planów. Założyłam profil na fotka.pl w duchu śmiejąc się z siebie, do jakiego poziomu już się zniżyłam. 16 latka, która szuka ogłoszeń w Internecie, nie wychodzi z domu, nie radzi sobie ze sobą i swoim marnym życiem. Tak było najprościej. Spędzałam całe dnie pisząc do wielu starszych ode mnie o 2 lata chłopaków, niektórzy odpisywali, inni nie. Rozmowa jakoś się ciągnęła, desperacja która mną wtedy owładnęła sprawiła że stałam się śmielsza niż kiedykolwiek przedtem. Flirtowałam, proponowałam spotkania, nic jednak z tego nie wyszło, widziałam że zależy im tylko na jednym. Częściowo sama byłam sobie winna pisząc jedynie do przystojniaków , którym nie w głowie była miłość i romantyzm. Był to okres z którego nie wiele pamiętam zaślepiona poszukiwaniami i namiastką kontaktu z ludźmi. Po wielu dniach intensywnych poszukiwań trafiłam na profil chłopaka, który nie wzbudził mojego zainteresowania. Blondyn z niebieskimi oczami, jakie to banalne. Wiedziałam że nigdy nie będę z blondynem i że nie zwróciłabym na podobnego uwagi. Niski, zupełnie nie w moim typie, a w dodatku palił papierosy co na samym starcie stanowiło przegraną sprawę. Od dziecka moim postanowieniem było że nigdy, ale to nigdy nie zwiążę się z facetem który pali papierosy. Obiecywałam sobie że nie pozwolę zatruwać sobie tym życia ani skazywać się na zmartwienia o zdrowie mego ukochanego. Wrogiem numer jeden od zawsze były papierosy, a odwiecznym lękiem rak. Przekonywałam samą siebie że gdyby mój ukochany zaczął sięgać po nikotynę, rzuciłabym go w sekundę. Automatycznie przejrzałam profil, nie spodziewając się niczego szczególnego.

 

„Nie mam pojęcia co o sobie napisać. Chyba trochę nie pasujący do otaczającego świata, bo wciąż wierzę w ideały i podstawowe wartości.” – coś jakby o mnie, pomimo zła wokół wciąż wierzyłam w istnienie dobra i we wszystkim szukałam tych lepszych stron. Pod spodem widniał manifest mężczyzny, który pomimo mojego cierpienia wywołał uśmiech na twarzy. Bez namysłu wysłałam wiadomość, nie oczekując odpowiedzi, bez nadziei na dalszy ciąg. „ Fajny masz opis” – tak napisałam, suchą wiadomość która znacznie różniła się od pozostałych, wyzywających, pełnych flirtu. Po 10 minutach zdążyłam zapomnieć o tym małym odstępstwie i znowu pochłonęło mnie podrywanie każdego ładnego chłopaka. Gdy po chwili zerknęłam do poczty zdziwiłam się otrzymując odpowiedź na to krótkie nic nie znaczące zdanie.

 

Warri : „tysiąc pięćset sto dziewięćset :Da Ty masz niezły nick :P no i musze powiedzieć ze oczy tez :D może klikniesz na gadu?? „

 

Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć gdy nadeszła kolejna wiadomość.

 

„nasze cechy wspólne:- gramy na gitarze- piszemy wiersze- jesteśmy romantykami- często sie uśmiechamy a myślałem ze romantyków jest mniej :P

 

Szybki jest. Zdążył przeczytać i poddać analizie cały mój profil. Uśmiechnęłam się z politowaniem na słowa „często się uśmiechamy” , akurat to w tym momencie nie odzwierciedlało stanu mojego ducha. Po zastanowieniu zdecydowałam się odpisać, w końcu nie miałam nic do stracenia, a nie wolno przecież skupiać się tylko na wyglądzie.

 

Domi1500100900 : „ Uważam że jest bardzo dużo romantyków na świecie, tylko ludzie nie chcą ich dostrzegać lub kryją się z tym z obawą że to coś wstydliwego. Dziękuje za komplement ale uważam że mija się on z prawdą. Nie lubię swoich oczu.”

 

Klik. Wysłano.

 

Warri : „szczerze mówiąc to dawno nie spotkałem dziewczyny która na prawdę byłaby romantyczna… ale jak widać cuda sie zdarzają :) a co do oczu…. przepraszam :P ale ponoć są takie szkła kontaktowe które zmieniają kolor :P

 

Domi1500100900 : „owszem istnieje coś takiego. Wyznaję jednak zasadę że należy być naturalnym w najwyższym stopniu jakim to możliwe.”

 

Warri: „ dokładnie…ty też zwracasz taką uwagę na szczegóły?”

 

Domi1500100900: „ nie zawsze. Ale to z pewnością można przypisać Ci na plus J „

 

Warri: „ To ile muszę ich uzbierać żebyś kliknęła na gadu?”

 

Co on taki natrętny. A niech tam. Nie mam nic do stracenia. Tego dnia siedziałam sama w domu. Święta. Cała rodzina pojechała do dziadków na wigilię, tylko ja zostałam sama. Nie byłam w stanie jechać, siedzieć przy stole w obecności tylu osób i przypominać sobie sytuację która miała miejsce dwa lata temu. Jak co roku jechaliśmy z rodzicami i bratem na świąteczną kolację. Nic nie wskazywało na to co miało się wydarzyć, a przyczyniło się do pogorszenia mojego stanu. Po złożeniu sobie życzeń zasiedliśmy do stołu a ja sięgnęłam do jedynej potrawy jadanej przeze mnie z wigilijnego stołu. Karpia. Po obfitym posiłku przyszedł czas na prezenty. To wtedy zaczęłam się źle czuć. Mdłości i bóle brzucha nie pozwalały usiedzieć mi na miejscu. W końcu za namową rodziców udałam się do osobnego pokoju by choć na trochę położyć się na łóżku i odpocząć od głośnych rozmów. Poczułam się lepiej, ale nie miałam ochoty wracać do tego chaosu, i dyskusji o niczym. Po pewnym czasie przyszła mama, informując że zbieramy się do domu, nie było sensu zostawać dłużej skoro tak źle się czułam. Podniosłam się, by pożegnać dziadków i w tej chwili w mojej głowie zawirowało. Poczułam chłód i falę która zdawała się mnie porywać. Wiedziałam już że zaraz zemdleję. Nic nie tłumacząc, na miękkich nogach doszłam do łóżka by chwilę później stracić przytomność. Nie wiedziałam gdzie jestem ani co się wokół mnie dzieje. Przed oczami jakby witraż tego co znajdywało się w pokoju a w głowie huczało mi tak że nie byłam w stanie rozróżnić dochodzących do mnie dźwięków. Zdałam sobie sprawę co się stało i zapragnęłam jedynie by dobiegło to do końca. Po chwili która dla mnie wydawała się wiecznością ujrzałam przestraszoną twarz mamy a z tyłu babcię która wyglądała jakby za chwilę miała dostać zawału.

 

- Isiu, już , już spokojnie. Wszystko dobrze. Przynieść Ci wody?

 

- Nie..nie mam siły wstać..

 

-To nic leż sobie. Tata odwiezie babcię a ty spokojnie odpoczywaj nigdzie się nam nie spieszy.

 

- Mamo..ja chyba znowu będę mdleć.

 

Znów poczułam się słabo. Przygotowałam się na kolejną falę lecz ta nie nadeszła. Zamiast tego zwymiotowałam. Niewiele pamiętam z tego co było potem. Ktoś się wokół kręcił a ja leżałam nie mając siły wstać. Dopiero po dłuższym czasie przyjechał po nas tata, i chwiejnym krokiem udałam się do samochodu. Noc była koszmarna. Zatrucie pokarmowe nigdy nie jest przyjemne. Te wydarzenia wbiły się w moją pamięć i odtąd nie jestem w stanie jeździć na Wigilię. Nie mówiąc już o tym by tknąć karpia. Podobnie miałam gdy swego czasu chorowałam na salmonelle. Mama usilnie karmiła mnie gotowanym kurczakiem. Od tego czasu nie wezmę go do ust.

 

Tak więc tę wigilię spędzałam samotnie, rozmawiając przez Internet z obcym mi chłopakiem. Okazał się miły i romantyczny, z dużą dawką poczucia humoru. Rozmawialiśmy o muzyce i naszych zainteresowaniach. Ja opowiadałam o jeździe na nartach a on o grze na gitarze i ogniskach, które organizowali na studiach. Od czasu do czasu pisał nieśmiałe komplementy, które w moim mniemaniu brzmiały banalnie, ale komplement jak to komplement, zawsze miły. Dowiedziałam się że pochodził z świętokrzyskiego, a tu jedynie studiuje na AON-ie Zarządanie. Teraz zadaję się ze studentem. Moja mama nie byłaby z tego zadowolona. Piotrek , bo tak mu na imię, jest w wieku mojego brata. Ale czy to naprawdę moja wina ,że faceci wolniej dojrzewają a ja jestem nad wyraz dojrzała?

 

Tego wieczora rozmawialiśmy do późna. Na tym się jednak nie skończyło. Przez następne dni pisaliśmy wielokrotnie. Często o przyziemnych , codziennych sprawach, starając się poznać siebie nawzajem. Snuliśmy plany o spotkaniu, wypadzie na kręgle i dobrej zabawie. Zauważyłam że tęsknie za rozmowami z nim, jego żartami i swobodnym stylem pisania.

 

Tydzień później ustaliliśmy datę spotkania. Umówiliśmy się w Galerii Moktów, centrum handlowym gdzie można pograć w kręgle, ale też pójść na kawę czy drobną przekąskę. Wiedziałam że może mieć problem z dojazdem, nie pochodził przecież z Warszawy. Twierdził jednak że sobie poradzi, nie naciskałam, ach ta męska duma.

 

Godzinę przed spotkaniem zaczęłam się denerwować. A co będzie jeśli w jego obecności zemdleję? Co ludzie sobie pomyślą? A może w ogóle nie dojadę bo stracę przytomność w tramwaju? Może to jakiś pedofil, który chce mnie porwać a ja na ślepo darzę wszystkich zaufaniem? Nie, na pewno nie.

 

Byłam gotowa do wyjścia. Ubrana ładnie lecz nie wystrojona. Nie zależało mi specjalnie na wyglądzie. Powiedziałam mamie że idę do koleżanki. Rzadko zdarzało mi się kłamać, bo nigdy nie miałam sumienia by to robić. W tym wypadku było to koniecznie, inaczej nigdy nie wyszłabym z domu, w ciemną noc na spotkanie z nieznajomym. Doszłam do przystanku a w mojej głowie było coraz więcej myśli. Przez moją głowę znowu przewijały się obrazy omdleń. Poczułam jak serce bije mi coraz szybciej. Mimo to wsiadłam do tramwaju gotowa zmierzyć się z atakiem paniki który mną zawładnął. Wytrzymałam jeden przystanek. Po chwili w panicznym biegu wracałam do domu, byle jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznym miejscu, gdzie nic nie będzie mi zagrażał. Nie ważne, że na mnie czeka, że zawiodę i znajomość na tym się zakończy. To tylko chłopak z Internetu, którego nigdy nie widziałam na oczu. I już nie zobaczę. W tej chwili nic nie miało znaczenia. Najważniejsze by dotrzeć do domu zanim zemdleję.

 

- O szybko wróciłaś? Coś się stało?

 

- Nie, idę do siebię.

 

Położyłam się na łóżku i zaniosłam płaczem. Moje życie nie było nic warte. Jak mam znaleźć miłość skoro nie jestem w stanie pójść na głupią randkę? Czy mój związek ma istnieć jedynie przez Internet? Kto zdecydował by się na coś takiego? A co z bliskością której tak bardzo potrzebuję..

 

Wyłączyłam komórkę, by Piotrek nie mógł się ze mną skontaktować. Zawsze tak robiłam gdy trzeba było się z czymś zmierzyć. Tak było prościej. Zachowywałam się jak nic nie warty tchórz. Wtuliłam się w kołdrę i uciekłam w sen który wtedy był moją jedyną okazją na zapomnienie.

 

Gdy po kilku godzinach się obudziłam ostrożnie włączyłam komputer. Nowe wiadomości.

 

Warri: „ Możesz mi powiedzieć dlaczego nie przyszłaś????”

 

Warri: „ Napisz chociaż co się stało???”

 

Stwierdziłam że jestem mu to winna. W końcu to dla mnie przejechał taki kawał i zapewnie czekał bezczynnie dopóki nie stracił nadziei że przyjdę.

 

Domi1500100900: „ przepraszam. Chyba się nie nadaję. Mdleję. Mam nerwicę i depresję. To wszystko nie jest takie proste . wybacz. Cześć.”

 

Po chwili dostałam wiadomość, której do tej pory nie jestem w stanie zrozumieć.

 

Warri: „ To nic, będą przecież jeszcze inne okazje prawda? A poza tym jak Ci minął dzień?”

 

Nie mogłam w to uwierzyć. On nadal chciał ze mną rozmawiać pomimo tego jak bezczelnie go wystawiłam , nie dając ,mu nawet znać że nie przyjdę. Byłam w takim szoku, że kontynuowaliśmy rozmowę a ja zapomniałam o tym że nie powinnam wdawać się w coś czego nie będę w stanie ciągnąć.

 

Minęło kilka dni. Odzywałam się mniej, nie chciałam się angażować, poza tym nie był to przecież mój ideał. W końcu podjęłam decyzję o zakończeniu tego internetowego romansu. Po prostu przestałam odpisywać na smsy. Dostawałam mnóstwo smsów z prośbą bym się odezwała. Uparcie milczałam. Aż w końcu nadszedł ten jeden : „ Kochanie, proszę odezwij się”

 

W moim sercu pojawiło się uczucie ciepła którego do tej pory nie znałam. Odpisałam.

 

„ Już jestem , przepraszam byłam zajęta cały dzień”

 

I tak trwało to nadal. Niewinne i niezobowiązujące. Nadszedł wieczór który odmienił nasze losy. Leżałam wtulona w poduszkę, płacząc nad swoim życiem w którym nie mogłam znaleźć niczego dobrego. Zapikała moja komórka. Zwykle o tej porze nikt do mnie nie pisał.

 

Piotrek: „ Nie mam już siły. Leżę i duszę się od płaczu.”

 

Przestraszyłam się i zmartwiłam zarazem. Okazało się że podobnie jak ja czuję się samotny. Oboje pragnęliśmy czułości, drugiej osoby która byłaby przy nas na dobre i na złe. Wtedy podjęłam odważną decyzję. Spróbujmy jeszcze raz. Spotkanie zostało ustalone za trzy dni.

 

Dzień przed wymienialiśmy intensywnie smsy. Nie wspominałam mu o tym jak się denerwuję. Czułam się okropnie, wiedziałam że tym razem nie mogę zawalić. Chodziło o coś więcej. Pomimo że się nie znaliśmy czułam między nami jakąś więź która mogła się przerodzić w coś więcej.

 

Domi: „ Mam ochotę walić głową w ścianę lub płakać do utraty sił”

 

Piotrek: „ Ja bym wybrał to drugie, główki bym nie ryzykował. A jutro wybiję ci te głupoty z głowy J „

 

Uśmiechnęłam się i zasnęłam. Cokolwiek miałoby się dziać, jakoś to będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Znajdź sobie forum na, którym funkcjonuje coś takiego jak warsztaty literackie, bo przynajmniej dostaniesz w pełni merytoryczną ocenę tekstu.

2. Takich kilka moich pobieżnych spostrzeżeń bo na prawdziwą łapankę nie mam czasu

-pierwszy akapit.

Opisujesz wszystko po kilka razy. Raz, że jest to wielkie marnotrawstwo przestrzeni, dwa, takie coś usypia.

A tak właściwie o czym to w ogóle jest? Mieszasz ze sobą utratę kogoś bliskiego, sposób spędzania wolnego czasu i jakiegoś faceta, który zupełnie się jej nie podobał.

 

Najgorsze błędy całości.

 

- Narracja. Wszystko ładnie, pięknie w dialogach, ale narracja pierwszoosobowa charakteryzuje się tym, że narrator jakikolwiek by nie był, powinien być ludzki (chociaż trochę). Tu jest po prostu pusty. Opisy zmarnowałaś na zasypanie czytelnika bezsensownymi detalami, zamiast utworzyć więź z narratorem - główną bohaterką. Gdyby na końcu okazało się, że Dominika jest cyborgiem byłoby ok.

- Tautologia. Jak już wcześniej wspomniałem. Opisujesz coś, zaczynasz nową myśl po czym znowu wracasz do poprzedniego tematu.

- Tekst jest o niczym.

- Brakuje zamknięcia. No sorry jest różnica między otwartym zakończeniem a brakiem zamknięcia. W tym zakończeniu IMHO wyraźnie czegoś brakuje.

Nie mogłam w to uwierzyć. On nadal chciał ze mną rozmawiać pomimo tego jak bezczelnie go wystawiłam , nie dając ,mu nawet znać że nie przyjdę. Byłam w takim szoku, że kontynuowaliśmy rozmowę a ja zapomniałam o tym, że nie powinnam wdawać się w coś czego nie będę w stanie ciągnąć.

Kocham formę ja, my, ja i w konsekwencji ja, w zdaniu :P

Nie chcę ci się narzucać z własnym stylem (zwłaszcza, że sam go jeszcze udoskonalam), ale ja bym to raczej opisał jako:

 

To było niewiarygodne. Dalej chciał ze mną rozmawiać...

Byłam w szoku i chociaż zdawałam sobie sprawę z konsekwencji, postanowiłam kontynuować rozmowę.

2 razy mniej tekstu, zero zbędnych detali, narrator jest człowiekiem (chociaż nad końcówką bym musiał pomyśleć, bo 3 długie wyrazy tuż obok siebie lekko zgrzytają).

Ale muszę ci powiedzieć że faktycznie czytanie cię nie jest wielkim problemem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to mi się oberwało :D

:)

Słuchaj jeśli jesteś zainteresowana pisaniem i potrafisz skrobnąć coś z fantastyki to zapraszam tu. Zobaczysz to to znaczy solidnie oberwać po tekście. Już wcześniej gdzieś napisałem że tan świat jest brutalny.

ale dziękuję za bardziej profesjonalną opinię, czyżbyś zajmował się czymś związanym z literaturą? :)

Ludzie z w.w. forum zabiliby mnie gdybym nie sprecyzował, że jestem dopiero wannabe autorem (tzw. ałćtorem).

hehe a końcowa uwaga to tak na pocieszenie? :)

Nom. Po prostu mi przykro jak kolejna osoba dowiaduje się o niskim poziomie genialności i przez to rezygnuje z marzeń.

będę pracować nad tym.

I to jest moje ulubione podejście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mantis, no ja tak często reaguje, ale jak to mi przed chwilą wytłumaczył mój chłopak chodzi o to że mam potencjał ale nie mam warsztatu bo w tot trzeba włożyć dużo pracy..tak więc też zrobię i się nie poddam bo co jak co ale mam lekkość pisania więc może jak będę ciężko pracować to coś z tego będzie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×