Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam Was.


kinguajs

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was wszystkich ciepło. Założyłam konto w tym serwisie nie mając jakiegoś ściśle określonego celu... Po prostu jestem ze swoim problemem strasznie samotna, mam wrażenie, że nikt nie potrafi mi pomóc. Ale zacznę od początku...

Dwa lata temu gdy wróciłam z zagranicy, bardzo ciepłych krajów nie mogłam w ogóle dostosować się do naszego klimatu w Polsce, sfery czasowej itd. Miałam 4 dni na przystosowanie się, potem czekała mnie szkoła. Btw- chodziłam do szkoły muzycznej, gdzie miałam zawsze mnóstwo pracy, brak wolnego czasu, znajomych itd. No i zaczęły się ze mną dziwne rzeczy dziać jak wróciłam do tej szkoły.

Przede wszystkim czułam się jakbym non stop była naćpana, w jakimś innym świecie. Zbierałam same jedynki, nauczenie się 30 słówek z j.ang sprawiało mi ogromne trudności, gra na instrumentach- nawet nie będę komentować. Z dobrej uczennicy stała się jedna z najgorszych. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje (nadal nie wiem), na niczym nie mogłam się skupić, straciłam koleżanki w szkole- nie odzywałam się do nich, bo.... nie wiem czemu? nie chciało mi się gadać, myślały, że się obraziłam niewiadomo o co albo że mam ich dosyć, i sobie odeszły ode mnie.... Byłam sama jak palec, nie rozmawiałam z nikim. No i zaczęłam się stresować.... co ze mną nie tak? co ze mną nie tak? Następnego dnia postanowiłam wejść "w życie" klasy. Chciałam zagadnąć stare koleżanki... ale.... nie wiedziałam co powiedzieć. Ogarnęła mnie tak niesamowita panika, zaczęły mi się trząść ręcę, nie wiedziałam jak się zachować.

Nie będę opisywać tu wszystkich podobnych sytuacji, ale generalnie: boję się panicznie ludzi. Od tamtej pory. ciągnie się to już 3 rok, chodzę do psychologa, którego oszukuję, bo wstyd mi przyznać się do pewnych rzeczy jak np.: Obsesyjnie myślę o tym problemie, tak, że życie staje się dla mnie katorgą. Strasznie boli mnie serce, brzuch. Czuję się jak starsza babcia. Czasem mam taki mętlik w głowie, natlok myśli, że nie śpię nocami. Nie wiem, może to już zaawansowane szaleństwo? nie wiem. Najgorsze w tym wszystkim (i najlepsze) jest to, że doskonale się z tym kryję. Ja wyjdę do ludzi- zagadam, nawet rozśmieszę, potrafię udawać wyluzowaną, ale co się dzieje w środku nie wie nikt.

No i to chore myślenie (o dziwo ono bardziej mnie męczy niż sam lęk przed ludźmi), jak przestaję boleć brzuch (napieprza mnie dzień w dzień, po 7-8h dziennie czasem tak że nie mogę funkcjonować) wpadam w euforię, że problem minął, a potem jak nagle się pojawia ryczę całymi nocami, że jestem beznadziejna itd.....

i tego w sobie nienawidzę.

Albo postanawiam sobie: nie poddam się, pozytywnie nastawiona, wychodzę do ludzi, mniej się stresuję.

I co?

pewnego dnia pojawia się głosik w mojej głowie "to wszystko wróci i tak"

I najgorszy jest ten moment jak wraca.....

sama nie wiem co...

Jestem spanikowana, ciągle żyję w napięciu, już mam tego dość.

 

 

nie wiem już co robić... no nie wiem. to już tyle trwa....

 

Najbardziej boję się tego, że nawet jak pokonam swój lęk, to nadejdzie dzień kiedy "wszystko wróci". TO mnie straszliwie blokuję przed walczeniem z problemem.

 

 

myślę, że obsesyjne myślenie to mój największy problem.

 

 

Mam nadzieję, że zrozumiecie, ale nie zdziwię się jeżeli nie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj kinguajs.

 

Czy próbowałaś z kimś pogadać na ten temat przed opisaniem swoich problemów tutaj? Wydaje mi się, że zbyt zamknęłaś się po prostu z tym problemem i nie dajesz innym szansy Tobie pomóc. Ale może mi się tylko tak wydaje.

 

W takich sytuacjach pomaga też terapia, ale wybór rozwiązania należy do Ciebie.

 

Zapraszam do lektury tu zgromadzonej i do pisania - być może znajdziesz tu wiele odpowiedzi na nurtujące Cię pytania :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, rok temu o wszystkim powiedziałam swojej najbliższej osobie- mamie. Pomogła ona mi bardzo, świadomość, że ktoś wie o moim problemie sprawiała, że było mi łatwiej.

Ale w osattnie wakacje... no cóż, mój tata jest alkoholikiem.. i bardzo się awanturował, wyprawiał histerię, i bardzo bardzo się tym przejmowałam, i jak tylko poczułam ból brzucha, do jakiego wniosku doszłam? TO WSZYSTKO WRÓCIŁO, tyle pracy na marne... Było mi baardzo ciężko- nowa szkoła, ojciec, i brak znajomych. Nowa szkoła- czyt. patologia jakiej mało... po muzyku nie byłam w stanie się dostosować do nowego środowiska, do niczego właściwie...w liceum ogólnokształcącym.... z nikim nie gadam, nie mam nikogo w klasie...

Brak mi stabilizacji emocjonalnej. Łatwo wpadam w panikę, wyolbrzymiam pewne sprawy tworząc z nich prawdziwe piekło....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozmowa jest bardzo potrzebna na bieżąco. Nawet jak nam coś nie wychodzi, nawet jak pojawiają się jakieś nawroty... A właśnie taki nawroty zdarzają się wielu osobom na tym forum w przeróżnych sytuacjach - dopóki człowiek nie poradzi sobie ze wszystkimi problemami (nie zmierzy się ze wszystkim, co dolega, tylko coś zostanie schowane, zamknięte) prędzej czy później wyjdzie na wierzch. Dlatego wspomniałam o terapii...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy o takim stwierdzeniu powiedziałaś terapeucie? Nawet najlepsza terapia źle przez nas traktowana może zrodzić myśli, że robimy z siebie wariata. Naszym błędem jest to, że zbyt wiele chcemy w sobie ukryć, a potem sobie z tym nie radzimy i dochodzimy do bardzo dziwnych wniosków :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

korzystam z terapii, ale nie traktuję jej poważnie. Zrobiłam z siebie idiotkę, nie mówiąc co naprawdę we mnie siedzi. Najgorzej będzie to wszystko odwrócić.. przedstawiłam fałszywą siebie.

 

W takim razie terapeuta pracuje nie z prawdziwą tobą, ale z kimś innym. Nie dziw się, że brak jest jakichkolwiek postępów, skoro na terapię, zamiast ciebie, przychodzi obca osoba. W twoim ciele oczywiście, ale obca.

 

A gdy nie wiesz, jak odkręcić sytuację, co powiedzieć... to mów prawdę. Po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×