Skocz do zawartości
Nerwica.com

nie potrafię się cieszyć.


siku

Rekomendowane odpowiedzi

No właśnie, jestem młodą dziewczyną, mam 17 lat- powinnam cieszyć się życiem.

Tymczasem ciągle wszystko wydaje mi się bezbarwne, nudne... a kiedy już się coś dzieje , kiedy spędzam miłe chwile, nie potrafię ich docenić, tylko boję się że już więcej się nie powtórzą, że je stracę.

Przeraża mnie też odrzucenie ze strony ludzi. Ciągle tylko analizuję jak ktoś na mnie spojrzał, co powiedział, i jak wypadłam w jego oczach. Po spotkaniu z kimkolwiek zamartwiam się , ze zrobiłam coś głupiego, że ktoś już nie będzie chciał się ze mną widywać.

Całkiem bezpodstawnie oczekuję nadmiernego zainteresowania ze strony ludzi, wiem że to tak nie działa, ale i tak zazwyczaj czekam aż ktoś pierwszy zaproponuje spotkanie, odezwie się, będzie o mnie zabiegał.

Na dodatek, zaleznie od tego co ktoś mi powie albo jak się w stosunku do mnie zachowa - mój nastrój zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, to także męczące, z wielkiej euforii wciągu sekundy mogę stać się zniechęcona , a nawet zrozpaczona. Ciągle towarzyszą mi huśtawki, na które mają wpływ błahostki. Cały czas też wydaję się sobie niedostatecznie ładna, niedostatecznie fajna, niedostatecznie inteligenta, niedostatecznie zabawna albo towarzyska. Zawsze jest we mnie czegoś za mało.

Nie mam pojęcia czemu tak jest, ale strasznie mnie to męczy i nie mogę sobie z tym poradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siku - też tak mam, więc nie wiem co Ci poradzić :? może ktoś mądrzejszy się znajdzie... Ale zrób coś z tym, bo z czasem może się pogłębiać, izolować się, wiem to po sobie. Spróbuj więc wychodzić do ludzi z inicjatywą, nie czekać na ich zainteresowanie - wiem łatwo tak mówić. Dla mnie to jakaś totalna abstrakcja bywała ale staram się tłumaczę sobie, że a co, zaryzykuję najwyżej pomyślą jaka ona głupia,po co się narzuca, czego chce.. Wtedy masz jasną sytuację i nie musisz się zamartwiać co myślą o Tobie.A w rzeczywistości nie taki diabeł straszny. Ci co "mają Cię odrzucić" (w Twoich oczach) też są ludźmi (a nie jakimiś potworami czy bogami).

I pomyśl o psychologu, może on znajdzie przyczynę Twego problemu i powalczysz!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj. Jakbym czytała o sobie. Odkąd zaczęłam chodzić na terapię pracuję nad umiejscowieniem swojej wartości w sobie a nie w opinii innych- ile ludzi na świecie tyle opinii o Tobie będzie. Wg mnie powinnaś iść na terapię przepracować swoje problemy, odkryć co tak naprawdę za tym wszystkim się kryje, znaleźć swoją wartość.

Masz może zbyt korygującą zimną matkę? U mnie od tego się to wzięło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, jestem młodą dziewczyną, mam 17 lat- powinnam cieszyć się życiem.

Tymczasem ciągle wszystko wydaje mi się bezbarwne, nudne... a kiedy już się coś dzieje , kiedy spędzam miłe chwile, nie potrafię ich docenić, tylko boję się że już więcej się nie powtórzą, że je stracę.

Przeraża mnie też odrzucenie ze strony ludzi. Ciągle tylko analizuję jak ktoś na mnie spojrzał, co powiedział, i jak wypadłam w jego oczach. Po spotkaniu z kimkolwiek zamartwiam się , ze zrobiłam coś głupiego, że ktoś już nie będzie chciał się ze mną widywać.

Całkiem bezpodstawnie oczekuję nadmiernego zainteresowania ze strony ludzi, wiem że to tak nie działa, ale i tak zazwyczaj czekam aż ktoś pierwszy zaproponuje spotkanie, odezwie się, będzie o mnie zabiegał.

Na dodatek, zaleznie od tego co ktoś mi powie albo jak się w stosunku do mnie zachowa - mój nastrój zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, to także męczące, z wielkiej euforii wciągu sekundy mogę stać się zniechęcona , a nawet zrozpaczona. Ciągle towarzyszą mi huśtawki, na które mają wpływ błahostki. Cały czas też wydaję się sobie niedostatecznie ładna, niedostatecznie fajna, niedostatecznie inteligenta, niedostatecznie zabawna albo towarzyska. Zawsze jest we mnie czegoś za mało.

Nie mam pojęcia czemu tak jest, ale strasznie mnie to męczy i nie mogę sobie z tym poradzić.

 

 

U mnie w taki sposob objawia się osobowość unikająca.

 

W towarzystwie czuję niesamowita potrzebe bycia akceptowanym, cały czas analizuję to co robię, i chociaż inni odbierają mnie jako totalną dusze towarzystwa - ja w środku zadręczam się najmniejszymi pierdołami i potknięciami, które powoduja u mnie błyskawiczną blokadę w danej sytuacji i na najbliższa przyszłość. No i też jak tylko dzieje sie coś co mogłoby mnie ucieszyć - zaczynam kminić nad tym co i jak się posypie.

 

Nie wiem jak jest u Ciebie, ale mnie niezmiernie męczy udawanie przed innymi, ze zachowywanie się "na luzaku" przychodzi mi bez najmniejszego wysiłku - więc od jakiegoś miesiąca postanowiłam ograniczyć kontakty i wyjścia tylko do tych kilku osob przy których czuję się zupełnie swobodnie.

 

Trochę to ogranicza zycie towarzyskie, ale poprawia jakość tego jak się psychicznie czujesz kiedy już dochodzi do kontaktów z innymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×