Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by tu lepszego wybrać, hmm... ;)


Krzysiek1234

Rekomendowane odpowiedzi

Przepraszam za powielenie tematu, ale poprzednim razem zamieściłem go w nieodpowiednim dziale.

Proszę o cierpliwe wysłuchanie, o co mi chodzi:)

 

Mimo nerwicy natręctw i CHAD (to drugie jest na razie tylko moim domysłem, ale "zwykłe" zaburzenia depresyjne mam już od dawna rozpoznane), zostało mi jeszcze trochę ambicji.

 

Mam 21 i pół roku, dwukrotnie podejmowałem próby studiów, długa historia na inną okazję...

Sezon rekrutacji na uczelnie nadchodzi wielkimi krokami, a ja w dalszym ciągu kompletnie nie potrafię zdecydować, gdzie złożyć papiery.

Nauka zawsze szła mi bardzo dobrze, zarówno ścisłe, jak i humanistyczne przedmioty. Zanim przyszły choroby, uchodziłem za alfę i omegę, wróżono mi karierę naukową - i do dzisiaj jeszcze nie przebolałem, co mi się z tym życiem porobiło - ale to także historia na inną okazję. Kiedyś żywo interesowałem się naukami przyrodniczymi - zwłaszcza paleontologią, zoologią, z nimi wiązałem przyszłość... Było tak długie lata. Ale czasy się zmieniły. I mam dzisiaj mętlik w głowie.

Z jednej strony - rozważam złożenie papierów na zastosowanie matematyki w teleinformatyce, lub zarządzanie i inżynierię produkcji, lub ekonomię, lub - powrót na nieszczęsną informatykę... Z drugiej strony, bardzo namiętnie myślałem o psychologii... Rozważam też złożyć papiery na filologię rosyjską. Miejscowa uczelnia proponuje kilka wariacji na temat tej filologii. Były jeszcze inne kierunki, ale chwilowo wyleciały mi z głowy.

Ktoś powie: "zdecyduj, co najbardziej lubisz, a jeśli masz z tym problem, to weź rozpisz sobie jakiś rachunek plusów i minusów".

 

W tej chwili widzę, że pozwolę sobie na mała przenośnię, tygiel, w którym pływają sobie luźno wszystkie za i przeciw, wszystkie "chcę", "nie chcę", "muszę", "nie muszę", "mogę", "nie mogę", bez najmniejszego składu i ładu. Postaram się je wypunktować, przepraszam z góry za bałagan:

 

- weźmy przykładowo kierunek taki jak "zarządzanie i inżynieria produkcji"... Na razie nie za wiele o nim wiem. W zasadzie tyle, że jest się po nim takim specjalistą od wszystkiego i od niczego, no, ale zawsze coś tam się umie. Podobno łatwy do ogarnięcia i to byłoby mi właśnie na rękę. Muszę się niestety bardzo liczyć ze swoją nerwicą, i po prostu nie mogę pozwolić sobie na jakiś naprawdę wymagający kierunek. No ale, z drugiej strony - nigdy jak dotąd nie myślałem o sobie jak o człowieku przemysłu, biznesu i zarządzania... A nawet gdyby kiedyś co do czego miało przyjść, to i tak przypuszczam, że ten kierunek nie za bardzo by mi pomógł - sporo uniwersalnej wiedzy, ale czy jakieś fachowe konkrety? To tak jak z dziennikarstwem. Chcesz być dziennikarzem? To pasjonuj się czymś - sportem/polityką/muzyką/whatever. Ale nie idź na studia dziennikarskie. Chcesz zarządzać, menadżerować, własne biznesy kręcić? To je po prostu kręć. Uogólniłem oczywiście, bo nie ma tutaj miejsca na długie wywody, ale tendencja taka jest.

- Ze wszystkich kierunków, o psychologii myślałem z największym zainteresowaniem, już od dłuższego czasu. Faktem jest, że nie nadawałbym się na terapeutę - chyba, że przez te wszystkie lata szkolenia nastąpiła by jakaś cudowna zmiana mojej osobowości. Nie łudzę się, że studiując psychologię nałykałbym się magicznej wiedzy jak uporać się z problemami, i jeszcze czytać ludziom w myślach. I zdaję sobie sprawę z poważnych trudności ze znalezieniem pracy w zawodzie. Mimo tego wszystkiego, tematyka psychologiczna najzwyczajniej w świecie mnie interesuje. Jeśli istnieje jakaś konstruktywna, akademicka dziedzina, która spontanicznie wywołuje we mnie emocje, to jest to właśnie psychologia. Niestety, w praktyce wygląda na to, że posiadam mikroskopijne szanse na jej studiowanie. Na dzienny tryb nauki nie mam chyba żadnych szans. Mówię "chyba", bo obdzwoniłem tylko parę uczelni i być może pominąłem jakąś z niższymi progami przyjęć. Tak ogólnie, powiedzieli mi, że trzeba mieć zdane trzy poziomy rozszerzone na maturze, a ja zdawałem tylko jeden (zrezygnowałem z drugiego z powodu nerwicy, nie chciałem ryzykować). Jedna pani powiedziała mi, że przy dobrych wiatrach, rzadko bo rzadko, ale zdarza się, że ktoś wyraźnie odstający kwalifikuje się. Nie wiem, co o tym myśleć. Aby zarobić na zaoczne, musiałbym wyjechać za granicę, na jabłuszka czy inne ogóraski - a z powodu nerwicy mogę o tym zapomnieć na 99,9 %. 1 promil z obowiązku zostawiłem na cud w postaci przeżycia terapii szokowej.

- filologia rosyjska... Rozważam język rosyjski biznesu albo takie dziwo jak rosjoznawstwo. Oba kierunki nie są specjalnie wymagające. I szczerze mówiąc, nic mnie do nich specjalnie nie ciągnie - w zasadzie to są nudy na pudy... Jednakże rosyjski jest dla mnie bardzo łatwy, zawsze taki był i gdybym przyjął "życiowy plan B" (studiowanie tylko dla wychodzenia z domu, papierka magistra i spokoju ze strony rodziców, a potem byle jak praca w biurze na osiem godzin, bez ambicji na "wielką karierę"), to te studia mogłyby okazać się sensownym rozwiązaniem.

- po filologiach mnóstwo babeczek się pałęta, co jest dla mnie wielkim plusem ;) Samotność dała mi już bardzo w kość, a nawet nie mam gdzie poznawać nowych ludzi. Na takich studiach zyskałbym spore możliwości.

- zawody inżynierskie (jak z pewnie wielu z Was tutaj słyszało/przekonało się na własnej skórze) są sto razy bardziej poszukiwane na rynku pracy i lepiej płatne niż humanistyczne. Dla mnie to bardzo poważny argument przemawiający za nimi. Normalka, dla większości ludzi.

- inżynierzy zajmują się konkretnymi problemami, nie wydumanymi abstrakcjami (jak np. filolodzy), co dla mnie może być zarówno zaleta jak i wadą. Te inżynierskie zagadnienia, ten cały techniczny świat już nieraz sprawił na mnie wrażenie obcego, przygnębiająco szarego, prozaicznego i odhumanizowanego. Jednak z drugiej strony - człowiek (czytaj: ja ;)) potrafi naprawdę się ucieszyć, że wykonał jakieś wymierne, pożyteczne zadanie, którego efekty widać jak na dłoni, z których mogą korzystać ludzie wokół - czasem aż duma rozpiera!

 

Ok, na razie wystarczy tego. W żadnym wypadku nie wyczerpałem wszystkiego, ale jeśli nastukam prawdziwie długachnego posta, nikt go nie przeczyta. I tak już mocno przesadziłem. Przy okazji - dzięki wielkie wszystkim, którzy dotarli aż tutaj.

Czego oczekiwałbym od Was? Wiem oczywiście, że sam muszę coś postanowić. Chodzi mi głównie o wygadanie się, po prostu. Może ktoś ma/miał kiedyś podobne problemy, jakaś dyskusja się wywiąże?

 

[Dodane po edycji:]

 

Nie wiem czy zauważyłeś, ale tak naprawdę entuzjastycznie opisałeś jedynie studia inżynierskie - mamy zwycięzce?

Raczej nie, niestety. Bo to akurat był przypadek, z tym opisem. Innym razem znowu bardziej entuzjastycznie opisałbym filologię:)

 

Gdybym mogła cofnąć czas wybrałabym kierunek całkowicie przeciwny temu, który nakazywał mi wybrać rozum ... dla Ciebie, jaki to jest kierunek?

 

Dobre pytanie. Szczerze mówiąc, takiego podejścia nie spodziewałem się- przypuszczałem, że jeśli już ktoś odezwie się w temacie, to rzuci standardowym: "musisz dowiedzieć się więcej o każdym kierunku, pomyśleć" itd.

 

Miałbym problem z odpowiedzią. Gdyby tak wyłączyć wszelkie hamulce logiczne, to chyba najbardziej by mi się ckniło... do szkoły muzycznej. Albo do psychologii. Albo do pisarstwa?

 

Mam kłopot z głośnym przyznawaniem, że bardzo często zdarza mi się myśleć o zawrotnej karierze. Muzyk czy naukowiec, pisarz czy wojskowy, ale oszałamiająca kariera musi być. Mógłbym stworzyć potężny elaborat na ten temat, przedstawić ścieżki niewiarygodnych sukcesów i podbojów, niemal codziennie odtwarzane przeze mnie w wyobraźni, nieraz całymi godzinami.

 

Ale w tej chwili nie mam kompletnie głowy do drążenia tematu. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się odezwiesz, może uda nam się jakoś pociągnąć rozmowę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym na Twoim miejscu wybrał psychologię. ( nie wiem jaka jest teraz konkurencja na ten kierunek, ale zakłądam,,że zdajesz tam gdzie chcesz).

Po pierwsze:

- dlatego że z pewnością te studia pozwoliłby Ci odkryć i zdefiniować , oswoić wiele Twoich fobii; bardzo prawdopodobne, ze dzieki nim byś wyleczył ( a może zaleczył) nerwicę - po prostu umiał sobie radzić z tym paskudztwem

Po drugie:

- są to studia bardzo konkretne - jesli bys się dobrze w tym czuł - jestes psychologiem i mozesz nieźle żyć ( kwestia finansowa)

Po trzecie:

- nikt Cię nie zmusza być po studiach terapeutą - psychologia ma wiele różnych innych zastosowań

 

Więc moim zdaniem jest to wybór najlepszy dla Ciebie -, bo może przynieśc w życiu wielokrotną korzyść

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby tak wyłączyć wszelkie hamulce logiczne, to chyba najbardziej by mi się ckniło... do szkoły muzycznej. Albo do psychologii. Albo do pisarstwa?

 

Rozumiem Twoje niezdecydowanie (bo przechodziłam przez to samo), tym bardziej, że ten wybór ma zaważyć na przyszłym życiu, wiesz chciałabym móc z pełnym przekonaniem zacytować "musisz odpowiedzieć sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: co lubisz w życiu robić? a potem zacznij to robić." ale byłabym wtedy hipokrytką bo sama tego nie robię. Może sam znajdziesz w sobie tyle odwagi, by podążyć własną ścieżką - najgorsze jest to, że to tak ładnie brzmi, a wcale nie jest łatwe, nawet powiedziałabym, że jest wprost "irytujące"

 

Mam kłopot z głośnym przyznawaniem, że bardzo często zdarza mi się myśleć o zawrotnej karierze. Muzyk czy naukowiec, pisarz czy wojskowy, ale oszałamiająca kariera musi być. Mógłbym stworzyć potężny elaborat na ten temat, przedstawić ścieżki niewiarygodnych sukcesów i podbojów, niemal codziennie odtwarzane przeze mnie w wyobraźni, nieraz całymi godzinami.

 

No to właśnie opisałeś mnie za czasów liceum - tyle tylko, że ja na głos chwaliłam się kim to ja zostanę - fakt miałam predyspozycje, ale "w praniu" mi nie wyszło, stchórzyłam.

Potrafisz zaryzykować wszystko i spróbować spełnić własne marzenie? Ja nie potrafiłam i żałuję, wolałabym aby ludzie uniknęli mojego losu, bo człowiek niespełniony to niestety człowiek nieszczęśliwy ... moim nazwiskiem miały być nazywane w przyszłości nowe obiekty, gwiazdy czy gatunki - takich zaszczytów sobie życzyłam. Teraz wiem, że człowiek w swoich marzeniach bywa często próżny, ja podobnie jak Ty również się w nich zatapiałam, pluskałam się w swojej złudnej wizji przyszłości, ale nie potrafiłam pociągnąć za sznurki w odpowiednim momencie i niestety nie znalazłam sposobu aby móc "przeżyć " własne życie.

 

Mogłabym napisać, abyś zaryzykował i poszedł za głosem serca, byś spełniał marzenia, byś znalazł szczęście ...ale z drugiej strony boje się radzić takie rzeczy, bo czasami człowiek goniący marzenia potrafi się zagubić i zostać kolejnym nieszczęśnikiem. Chyba już plotę głupoty, ale naprawdę żałuję, że życie dorosłego nie potrafi być takie jakie miało być za czasów gdy je sobie wyobrażał będąc dzieckiem. Chociaż nie zdziwiłabym się gdyby rada dziecka brzmiała :"Olej studia, zostań ninja".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wow, czemu tak późno trafiłam na ten temat? :)

 

Ja mam jeden sprawdzony sposób - przejrzyj sobie siatkę godzin i zobacz konkretnie jakie są przedmioty na jakim kierunku. Większość osób tego nie robi a potem nie zalicza cudownego i jakże bezsensownego przedmiotu "wstęp do wstępu do czegośtam" (na humanistycznych) albo "wstęp do analizy matematycznej w zastosowaniu czegoś tam czegoś" (na inżynierskich). Bo o każdym kierunku mówią dobrze i źle i krążą różne plotki i niestworzone historie, a najlepiej zobaczyć konkret, czyli plan zajęć ;).

 

Wiesz, że jesteś moim rówieśnikiem? :)

Mi raz ze studiami nie wyszło. Teraz mam nadzieję szczęśliwie zaliczyć pierwszy rok czegoś co mi w miarę wychodzi, ale to nie jest moja pasja, za to może być dochodowe. Mam ambicję skończyć ten kierunek. Ale w tym roku składam też na drugi, który byłby spełnieniem moich marzeń. Dopóki mogę, będę próbować zaczynać wszystko co mi przyjdzie do głowy :)

 

A tak przy okazji - jeśli jakiś język jest łatwy to nie znaczy, że gramatyka opisowa, składnia, fleksja, alfabet fonetyczny i gramatyka historyczna tego języka też jest łatwa... Filologie nie należą do najłatwiejszych studiów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

soulfly89, Śmiertelniczka, cieszę się bardzo, że napisałyście, ale chwilowo nie mam możliwości Wam odpisywać - od niedzieli jestem bez neta. Spaliło mi modem w czasie burzy... I muszę zamilknąć. Być może nawet i na dwa tygodnie. A tego posta piszę na szybko z kafejki.

Ale mam nadzieję, że pociągniemy jeszcze temat.

Trzymajcie się, niech Moc będzie z Wami :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

soulfly89, jeśli 89 to Twój rocznik, to ja jestem starszy od Ciebie co najmniej o trzy miesiące i cztery dni ;)

 

Ciekawość - swój obecny kierunek studiów wolisz przedstawiać na PW ze względów anonimowości? Czy jak? Bo chyba się go nie wstydzisz :smile:

 

Co do siatki przedmiotów - już dość dawno temu obczaiłem sobie poszczególne kierunki w ten sposób. Tą właśnie metodą skreśliłem ZIP (zarządzanie i inżynieria produkcji) z listy. Natomiast siatka matmy finansowo-teleinformatycznej wygląda do rzeczy. Tak jak powiedziała Śmiertelniczka, podjąłem decyzję o złożeniu papierów właśnie tam.

 

Ale jest poważny problem. Podjąłem decyzję... na początku była euforia, że wreszcie się udało, że w końcu mam dobry pomysł na siebie, itd. itp. Dość długo utrzymywał się taki stan, zabrałem się powoli do przygotowań, powtarzania materiału z liceum. Ale wątpliwości na nowo się wkradły, niestety. Taki przykład, wstąpiłem ostatnio do księgarni, popatrzyłem sobie na książkę z materiałem, który mniej więcej będzie na studiach. I po raz kolejny przeraziłem się, czy przypadkiem nie porywam się motyką na słońce.

 

Matma jest do ogarnięcia, ale mam wątpliwości, czy akurat z moją aktualną NN. Żeby nadążać na zajęciach i z nauką w domu, trzeba mieć pewne minimum koncentracji. Nie ma miejsca na ciągłe wątpliwości i roztrząsania, nie ma miejsca na niedobór zaangażowania i pewnego myślowego polotu.

 

W skrócie - boję się, że jestem po prostu za cienki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawość - swój obecny kierunek studiów wolisz przedstawiać na PW ze względów anonimowości? Czy jak? Bo chyba się go nie wstydzisz :smile:

 

Nie widzę potrzeby i nie lubię się rozpisywać za bardzo na swój temat aż w takich szczegółach. Jak ktoś chce naprawdę wiedzieć to zawsze może spytać na PW, prawda? Albo sobie poszukać, tak jak (się domyślam) Ty to zrobiłeś.

 

Poza tym wydaje mi się że opowiadanie o kierunku studiów nie ma sensu, bo każdy odbiera to po swojemu i właściwie dopóki się nie spróbuje to się nie wie. Poza tym są ciekawsze rzeczy do opisywania.

 

Do października masz jeszcze trochę czasu żeby się ogarnąć z Twoją NN. Zamiast się martwić podejmij jakieś działanie :)

 

(PS - Śmiertelniczko, cały czas się zbieram, żeby Ci coś napisać, ale uczę się do egzaminów i w ogóle nie mogę się zabrać do tematu...)

 

[Dodane po edycji:]

 

a zresztą, może i mam lekką paranoję, że nie lubię pisać o sobie, ale mam w rodzinie informatyków i wiem, że w necie można znaleźć naprawdę bardzo dużo... znałam nawet kiedyś takiego chłopaka, który przed randką z dziewczyną wpisywał jej imię w Google i w ogóle robił jakieś "internetowe prześwietlenie" - masakra trochę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do października masz jeszcze trochę czasu żeby się ogarnąć z Twoją NN. Zamiast się martwić podejmij jakieś działanie :)

 

Masz oczywiście rację. Próbuję robić to cały czas, niestety z marnym skutkiem.

Nie napisałem wcześniej o dwóch sprawach.

 

1. Prokrastynacja - odwlekam na potęgę kluczowe sprawy. Zajmuję się wszystkim, tylko nie tym co trzeba. Jeden głupi telefonik na uczelnię potrafiłem odwlekać 5 (!!!!) miesięcy. Temat rzeka...

2. Studia matematyczne, mimo swoich zalet, to dla mnie żaden szczyt marzeń. Jeśli już coś, to po stokroć wolałbym zajmować się zawodowo muzyką. Tak tak, głupio brzmi, infantylnie i nieżyciowo, ale niestety, nic nie poradzę. Tworzyć własną, albo na przykład, pracować jak o mikser w studiu. "hmm, no dobra, skoro jednak takie coś ci się uwaliło, to weź działaj w tym kierunku." Powraca punkt 1.

 

A, nie ma co gadać, jestem dzisiaj jak śnięta ryba...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm... Jak ja zaczęłam studia to automatycznie przestałam o nich myśleć poważnie. To jest po prostu kolejne doświadczenie życiowe, szkoła jak sobie radzić, ale to jaki kierunek się wybierze to chyba nie ma aż takiego znaczenia. Wystarczy wybrać taki który nie będzie nas za bardzo męczył i to wystarczy. Taka jest moja opinia. W sumie cokolwiek wybierzesz i tak po zajęciach będziesz mógł się zajmować muzyką, prawda? Wybór studiów nie zamyka żadnej drogi.

 

Poza ty wydaje mi się że już samo chodzenie na uczelnie i przymusowe przebywanie z ludźmi pomaga :) Przynajmniej mi na pewno!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie jest z późno na odpowiedź, jak to mawiali starożytni Rosjanie :pirate:

Hm... Jak ja zaczęłam studia to automatycznie przestałam o nich myśleć poważnie. To jest po prostu kolejne doświadczenie życiowe, szkoła jak sobie radzić, ale to jaki kierunek się wybierze to chyba nie ma aż takiego znaczenia. Wystarczy wybrać taki który nie będzie nas za bardzo męczył i to wystarczy. Taka jest moja opinia. W sumie cokolwiek wybierzesz i tak po zajęciach będziesz mógł się zajmować muzyką, prawda? Wybór studiów nie zamyka żadnej drogi.

 

Poza ty wydaje mi się że już samo chodzenie na uczelnie i przymusowe przebywanie z ludźmi pomaga :) Przynajmniej mi na pewno!

 

W wyniku praktycznej weryfikacji dotychczasowych założeń, sztab generalny w osobie Krzysia1234, dokonał modyfikacji w planie operacyjnym ;)

 

W tym roku na studia nie pójdę. Zapiszę się natomiast na wieczorowe studium informatyczne, od września. A studia rozpocznę za rok, ewentualnie dwa. Do tego czasu zamiaruję zdobyć zawód technika informatyka i odrobić staż z Urzędu Pracy (mój drugi w życiu). 8)

 

Stwierdziłem, że jest dla mnie za wcześnie, by rzucać się na głęboką wodę. Na 90 % rozsypałbym się ponownie, a trzeciej zapaści chyba już bym nie przeżył (dosłownie). A jeśli nawet, czekałaby mnie gówniana egzystencja na skraju tejże zapaści.

 

Z wieczorowym studium policealnym sprawy mają się znacznie lepiej, niż z dziennymi studiami. Mam upatrzoną jedną szkółkę, już raz robiłem w niej technika informatyka, ale przerwałem, naiwnie myśląc, że ot tak pyknę sobie inżyniera na polibudzie.

 

Tak... Szkołę zacznę od września, a staż nie wiem jeszcze kiedy. Przydałoby się już teraz rozpocząć starania, ale muszę się zastanowić, czy nie lepiej poczekać, aż się rozruszam w szkole.

W każdym razie, ogólnie jest w miarę git, cele na najbliższy rok wydają się być zaklepane, oby tylko atmosfera w domu się nieco poprawiła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krzysiu, z rozruszaniem się to lepiej nie czekać! :)

Chyba dobrze zrobiłeś z tym wyborem dalszej nauki, ludzie z problemami jak my nie powinni sobie na początek stawiać za trudnych celów, gdzieś na forum to przeczytałam i to jest prawda :). Małymi krokami do przodu i wszystko powoli zmieni się na lepsze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krzysiu, z rozruszaniem się to lepiej nie czekać! :)

 

Heh, no racja święta. Ja tam żałuję, że czekają mnie dwa "martwe" miesiące, bez szkoły czy pracy. Bo jeśli o pracy mówimy, staż mogę podjąć najwcześniej od września. Chociaż takie rozpoczynanie pełnoetatowej pracy jednocześnie ze szkołą to dla mnie chyba jednak za duże wyzwanie na początek. No nie wiem jeszcze, trzeba będzie przemyśleć. Zastrzyk kasy baaardzo by mi się przydał, i wcale nie wykluczone, że mimo wszystko zaryzykuję tryb życia "niemal wzorcowo zdrowego młodego człowieka" ;)

 

Chyba dobrze zrobiłeś z tym wyborem dalszej nauki, ludzie z problemami jak my nie powinni sobie na początek stawiać za trudnych celów, gdzieś na forum to przeczytałam i to jest prawda :). Małymi krokami do przodu i wszystko powoli zmieni się na lepsze :)

 

Od kiedy podjąłem taką decyzję, naprawdę kamień spadł mi z serca, i to taki potężny :) Trzeba przy tej okazji powiedzieć, że mam nieliche szczęście, że okoliczności pozwalają mi na takie stopniowe wdrożenie się w życie. Przez nadchodzące lata mogę być spokojny o podstawowe utrzymanie i dach nad głową, co nie jest wcale taką powszechną regułą w moim otoczeniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×