Skocz do zawartości
Nerwica.com

Duża ilość zaburzeń


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

A co z psychiatra?

A to spotkanie... Brzmi to tak jakby mialy modlic sie nad Toba osoby z jakiejs tzw. charyzmatycznej wspolnoty, ktorzy ,,pod wplywem'' ducha swietego mowia obcymi jezykami, prorokuja, uzdrawiaja...

 

Ja na Twoim miejscu poszlabym do psychiatry, ale nie wiem czy powinnam Ci cokolwiek doradzac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to spotkanie... Brzmi to tak jakby mialy modlic sie nad Toba osoby z jakiejs tzw. charyzmatycznej wspolnoty, ktorzy ,,pod wplywem'' ducha swietego mowia obcymi jezykami, prorokuja, uzdrawiaja...

 

Podłączam się. Dla mnie również to wszystko brzmi dosyć dziwnie. Daaawno temu mnie też zawieźli do jakiegoś księdza-egzorcysty (już nie wiedzieli co ze mną zrobić heh, miło), ale to spotkanie wyglądało tak, że był jeden ksiądz, z którym przesiedziałam w jakiejś zakrystii kościoła i który w tym czasie się za mnie (o mnie?) modlił. Z tego, co pamiętam, mówił zwyczajnie po polsku, nie było żadnych śpiewów, leżenia krzyżem, latających krzeseł i trzęsących się żyrandoli. Modlitwa w ciszy i skupieniu. Dlatego też dziwne trochę dla mnie jest to, o czym nam tu piszesz, a co Ci zafundowali rodzice.

Co to w ogóle za ksiądz i kościół? Katolicki czy innego wyznania? Jak przebiegły wasze dotychczasowe dwa spotkania, jak wyglądały, co mówił ten ksiądz? Możesz nam powiedzieć coś więcej? Bo mnie to nawet zaciekawiło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszę o tym bo sama też przez to przechodziłam - zarówno należałam do takiej grupy, jak i ,,modlono się nade mną'' - gdy wiele lat temu jako wierząca i zagubiona nastolatka szukałam rozwiązania moich problemów z łbem... Całe działanie opierało się na autosugestii... Wybrałam się nawet wtedy do katolickiego centrum pomocy psychicznej przy Bednarskiej w Warszawie... Ale ksiądz wysłuchał mnie, pomodlił się nade mną (ciekawa metoda diagnostyczna, nie ma co) i odprawił za drzwi mówiąc, że mam pić meliskę.

Dlatego ja wierzę w psychiatrów, ale jeśli komuś odpowiada leczenie w ten sposób - spoko! Byleby działało :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To będzie jakaś modlitwa... Gdzie ludzie będą się za mnie modlić a ja mam klęczeć przed ołtarzem gdzie ksiądz na mnie położy ręce i będzie się modlił z resztą osób... Powiedział, że modlitwa będzie w języku łacińskim, hebrajskim... Że podczas takiego seansu... Bo tak bym to nazwał... Ludzie doświadczają omdleń... darów języka, że osoby zaczynają mówić w językach, których nie znają... Nie wiem jak to określić... Może i mnie coś się przytrafi... Niby ta modlitwa... Ten seans... Ma mi pomóc... Że zaznam radości, spokoju...

 

U psychiatry byłem, powiedziałem mu o wszystkim... Koniec z tabletkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To będzie jakaś modlitwa... Gdzie ludzie będą się za mnie modlić a ja mam klęczeć przed ołtarzem gdzie ksiądz na mnie położy ręce i będzie się modlił z resztą osób... Powiedział, że modlitwa będzie w języku łacińskim, hebrajskim... Że podczas takiego seansu... Bo tak bym to nazwał... Ludzie doświadczają omdleń... darów języka, że osoby zaczynają mówić w językach, których nie znają... Nie wiem jak to określić... Może i mnie coś się przytrafi... Niby ta modlitwa... Ten seans... Ma mi pomóc... Że zaznam radości, spokoju...

 

U psychiatry byłem, powiedziałem mu o wszystkim... Koniec z tabletkami.

 

Nie słyszałam jeszcze o 'takich' seansach. Interesujące z jednej strony. Jeśli będziesz mógł, to napisz jak już będziesz po tym spotkaniu i podziel się swoimi wrażeniami, odczuciami, przemyśleniami.

A co do wizyty u psychiatry, to chyba najpierw zaproponował stopniowe wychodzenie z leków, prawda? No i udało Ci się go tak szybko przekonać do nagłej zmiany stanowiska? Na jakie argumenty zareagował?

"Koniec z tabletkami", więc co dalej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obecnie nie biorę żadnych leków. Ostatni jaki był to Sulpiryd. Tak na marginesie, psychiatra powiedział też, że bardzo mało osób odstawia odrazu Lorafen tak jak ja i stwierdził, że to jest duży krok do przodu. Chyba mu w jakiś sposób zaimponowałem... Powiedziałem mu o wszystkim i, że wybieram ściężkę duchową. Powiedział mi, że dużo osób się właśnie na to decyduje i, że leki nie są rozwiązaniem. Zacząłem się modlić po wielu latach... Może właśnie taka ma być moja ścieżka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jutro po spotkaniu napiszę tutaj jak było i co się działo...

 

-- 30 paź 2014, 10:39 --

 

Witajcie!

 

Jestem po 3 spotkaniu z księdzem. To było spotkanie w szkole salezjańskiej, gdzie była kaplica i gdzie odbyła się msza i adoracja do serca jezusa. Wszystko trwało 3,5 h... Myślałem, że mi nogi odpadną... Po mszy ludzie się wypowiadali na temat przebiegu adoracji, bo był przypadek, że jedna kobieta omdlała... W mojej intencji też się modlono i ksiądz podczas modlitwy trzymaj nad moją głową ręce ale nic nie poczułem ani nie omdlałem... Ludzie stwierdzili, że nie potrzebuję pomocy... Chyba dlatego, że nie omdlałem jak inna osoba... 3,5 h to dla mnie za dużo... W tym dużo czasu na kolanach... To nie jest dla mnie... Może innym to pomaga ale ja byłem wściekły, że na to poszedłem... Do tego wracałem po 22... A kolacje jadłem o 23... Mam zamiar zapisać się prywatnie na terapię jednoosobową... I chyba wrócę do leków...

 

-- 30 paź 2014, 13:21 --

 

Nie wiem co powiedzieć... Według mnie gdybym dalej chodził na te spotkania, modlitwy itp to bym kompletnie się rozkleił emocjonalnie a wolałbym tego uniknąć.

 

-- 30 paź 2014, 14:11 --

 

Ludzie nie potrafią zrozumieć innych. Jak ktoś dobrze wygląda to myślą, że nic mu nie jest... Głupie myślenie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety takie grupy niewiele mają wspólnego z prawdziwą pomocą... Sama w tym siedziałam. Odbywa się tam niesłychana ,,jazda na emocjach'', a wszystko oparte jest na autosugestii...

 

Dobrze, ze wrocisz na terapię. Nie chciałam Ci nic doradzać - nie mam prawa -ale moim zdaniem to naprawdę najlepsze wyjście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No najczęściej odbywa się to w klimacie przekonania, że "wiara cię uleczy". Tylko ja osobiście do tak silnej wiary nie jestem też zdolna, a poza tym boję się fanatyzmu i ludzi, którzy zachowują się w życiu tak, jakby wszystko zależało tylko od Boga.

W sieci krąży w nieco różniących się wersjach opowiadanie o pewnym księdzu, który był człowiekiem wielkiej wiary i modlitwy.

Pewnego dnia potężne fale powodzi zalały jego parafię. Ksiądz schronił się na wieżę i prosił Boga o pomoc. I rzeczywiście, Bóg obiecał mu pomoc. Ksiądz więc spokojnie siedział na wieży, gdy tymczasem ludzie ratowali się ile sił. Pod wieżę podpłynęła jedna z łódek i jakiś parafianin zawołał: „Księże, wskakujcie, bo woda zaraz przewróci wieżę”. Ale ksiądz patrząc na chyboczącą się łódkę i niebezpieczne fale wystraszył się. Więc zawołał: „Płyń po innych – Bóg obiecał, że mnie uratuje”. Niestety, niedługo później fale zwaliły wieżę i ksiądz utonął. Kiedy stanął przed Panem Bogiem powiedział z pretensją: „Panie Boże, przecież obiecałeś mnie uratować. Czemu nic nie zrobiłeś?”. „Jak to nic – odpowiedział Pan Bóg – przecież przysłałem ci łódkę!”.

Dlatego właśnie też nie uważam, że powinno się wszystko zawierzać tylko modlitwie, Bogu i czekać na omdlenie... to w końcu powinno być tylko pomocą. Jeśli masz taką potrzebę, to módl się i uczęszczaj na takie spotkania, ale nie sądzę, żeby one same w sobie pomogły.

Moim zdaniem trzeba się tu czymś wspomóc i niekoniecznie musisz wracać znowu do leków, a przynajmniej nie sam, bez konsultacji, ale na pewno jakaś terapia jak najbardziej.

 

A powiedz jeszcze, co masz na myśli mówiąc, że gdybyś chodził dalej na te spotkania, to rozkleiłbyś się emocjonalnie? Na czym to rozklejenie miałoby polegać? Czego się obawiasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie spotkania 3,5h to nie dla mnie. Tam chyba z 2h ludzie płakali... To według mnie bardzo rozkleja człowieka... Że staje się smutny... i jakby powoduje to depresję... Chodzą tam tzn na takie spotkania specyficzne osoby... tzn z problemami typu: nowotwór, utrata kogoś bliskiego, uzależnienia, kalectwo... Mnie osobiście takie spotkania z takimi ludźmi dołują... i powodują depresję... Psychiatra nie chce mi dać skierowania na oddział psychiatryczny... Leki nie pomagają... Wszystkie zaburzenia się nasilają... Nie wiem co robić... W najbliższych kilku dniach będę się starał o skierowanie na terapię jednoosobową ale to już u lekarza rodzinnego w przychodni bo na wizytę z moim psychiatrą znowu muszę czekać kilka tygodni... Wczoraj miałem na prawdę słaby dzień... To już trwa 4 lata... Nawracają depresja, myśli samobójcze i do tego reszta zaburzeń. Wiem, że inni mają większe problemy od moich ale mi to otuchy nie dodaje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W najbliższych kilku dniach będę się starał o skierowanie na terapię jednoosobową ale to już u lekarza rodzinnego w przychodni bo na wizytę z moim psychiatrą znowu muszę czekać kilka tygodni...

 

Może nie doczytałam, ale próbowałeś rozmowy z innym psychiatrą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jutro będę się rejestrował do psychologa-psychoterapeuty na spotkanie indywidualne... i mam nadzieję, że spotkanie się odbędzie w przeciągu kilku dni... Ogólnie ta psychoterapeutka to pracuje dla jakiegoś tam kościoła... I spotkania są darmowe... Nie muszę znowu płacić 130 zł za wizytę...

 

-- 02 lis 2014, 19:26 --

 

Tak bardzo nasiliły mi się lęki... Jeśli spotkania z terapeutą nie pomogą to nie wiem co będzie... Z każdym dniem jest co raz gorzej... Nawet codzienne życie wywołuje u mnie straszne lęki... Coś zaczęło się ze mną dziać...

 

-- 03 lis 2014, 21:07 --

 

Byłem dzisiaj u lekarza rodzinnego i dostałem skierowanie do psychologa oraz lek Mianseryna 10 mg (90 szt.) i dawkowanie 1 rano oraz 1 wieczorem. Dzisiaj wziąłem 1 tabletkę i po 1h są zauważalne efekty... Mam apetyt, uspokoiłem się, stałem się senny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dostałem skierowanie do psychologa. Wróciłem do leków tzn dostałem nowe, o czym już pisałem. Poszedłem dzisiaj w południe na msze św. i do spowiedzi. Potem byłem z ojcem i bratem na pizzy. Zrobiłem kilka porządków domowych, odwiedziłem dziadków, byłem u fryzjera... Wieczorem obejrzę Champions League... Mam zamiar niedługo jechać do Częstochowy, żeby zobaczyć ten obraz... Ogólnie wziąłem się w garść. Mam nadzieję, że będzie lepiej... Jak kiedyś kiedy brałem leki... Jeszcze znajdę sobie dziewczynę i jakoś to się ułoży... Trzymajcie się i dziękuję wam za wypowiedzi :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×