Skocz do zawartości
Nerwica.com

Życie wyobrażeniem 2


zujzuj

Rekomendowane odpowiedzi

sry za taki zabieg...ale nie mogę podbić sobie sam wątkua chce żyby ktoś miał sznase to przeczytać i sie odnieść więc podbijam tutaj i robie kontynuację ycie-u-ud-wyobra-eniem-t44571.html

 

musze odświerzyć swojego bloga...Przejrzałem pobieżnie "podzielona ja" i tam przewija sie dość obszernie mechanizm w którym jednostka schizoidalna tworzy relacje ja-wyimaginowane ja...zamiast normalnych ja-świat...nie sądzę żeby mnie to dotyczyło, ale musze powiedzieć że już mnie to nie gryzie i nie męczy..choć sie pojawia i jak sie okazuje to jest coś dużo szerszego

 

Teraz np: porobiłem sobie jakieś testy IQ i na jednym wyszedł mi wynik z przedziału mensa...i oczywiście info sie do mnie przykleja. Od razu nie tylko sobie wyobrażam, różne rzeczy...np: mam iśc szukac pracy i mi wstyd...bo co ja tam mogę zaoferować i od razu głowa leci przed siebie i zaczynam wyobrażac sobie, że właśnie jestem z mensy i jestem zajeb...Choć oczywiście od razu spadam na ziemie i zdaje sobie sprawę, że oczywiście w żadnej nie jestem i nawet nie mógłbym być bo takiego IQ nie mam... Chodzi jednak o to, że ja tym zaczynam żyć...Jest sytuacja na drodze gdzie przede mną facet blokuje przed zwężeniem 2 pasy...ja już oczywiście go w głowie opierdalam i mu mówię :"że jeśli nie rozumie, że robi błąd to ja mu dam nr.tel i wyjaśnie jak jest taki głupi...jestem z mensy i mogę panu wyjasnić sytuacje" itd... takie rzeczy mi sie we łbie instalują...oczywiście po paru dniach robie inny test i IQ-125 normalnie ze śmiechu prawie z krzesła spadłem...a już Michałek razy na mieście rozdawał w oparciu o swoją mensowską legitymacje :smile: normalnie kpina...Tak jakbym troszke rozbroił jedno i pojawia sie drugie

 

Musze też dodać że wraz ze zdaniem sobie sprawy jak to działa(w jakims stopniu) , że to straszna wydmuszka trochespadłem na ziemie i pojawiło sie takie znane mi orzezwiające przerażenie...czy to budząc sie rano czy czasem w ciągu dnia...Jakby wyrwanie z tego świata wirtualnego wiązało sie z bolesnym spadnięciem na ziemie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakie fantazje ;D

A znasz takie pjecie ,,sieć nieobecności" ? Jakiś obszar w mozgu podobno. Niedyscyplinowany mozg zaczyna zyc wlasnym zyciem i pobudz wyobraxnie do marzen, snow na jawie i takich tam. Banalne marzycielstwo ma fizycznie swoje gniazdo pod czaszką ; p lol.

graj w scrabble. krzyzowki moze...

 

po co byc w mensie... musisz placic jakies skladki : /

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale w scrabble jestem słaby to sie nie nadaje...nie wiem czy to jest to banalne marzycielstwo...ja mam wrażenie że to jednak coś zupełnie innego

no fantazje wielkosciowe wynikają z czegos zewnętrznego zapewne, ale to jest trop jak je trochę wziąć w karby ; )

 

-- Wt wrz 24, 2013 12:59 am --

 

,,Uczeni donieśli (konkretnie jakis tam neurobiolog z Harvardu), że zbyt częste bujanie w obłokach powoduje zmiany mataboliczne w mózgu!. I nawet Alzheimerem grożą!

Osoby, ktore często oddają się marzeniom, powinny zdyscyplinowac umysł.

Uczony porównał aktywność mózgu osób zdrowych, ale skłonnych do mentalnych podróży w czasie oraz chorych o róznym stopniu otępienia.

U obu tych grup nadmiernie pobudzony jest (....) obwód mózgu nazywany siecią nieobecności.

Włącza sie on, ilekroć zaczynamy mysleć o niebieskich migdałach, wyłącza - gdy angażujemy się w bieżące zadanie.

Okazuje się, że u osób skłonnych do marzeń sieć nieobecności gaśnie trudniej, a u chorych na Alzheimera nie wycisza się wcale. "

 

To z jakiegoś Newsweeka, szukałam więcej, bo to może byc ciekawy trop, ale niczego w dostępnych mi xródłąch nie znalazłam. Pora na biblio...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiecie...tak jak czytałem o wewnętrznym świecie os. schizoidalnej to to jest proces który może prowadzić do psychozy...może byc bardzo wyniszczający i z czasem jednostka traci absolutnie kontakt z samym sobą, usztywnia sie itd...Ja ten watek założyłem bo to mnie po prostu gryzło, czułem i nadal czuje że to jest dośc spore gówno...i nie chodzi tylko o momenty w których aktywnie o tych rzeczach myśle...to ma wpływ na funkcjonowanie bardzo szeroki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na podstawie własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że psychoza z początku obiecuje nowe życie. Kończy z tym, że człowiek jest marionetką innych. W końcu można robić co się chce. Ale widocznie nadmiar wolności dla człowieka to udręka. Dlatego wraz z postępem choroby, własna rzeczywistość staje się koszmarem. Psychoza jest jak gorączka, która oprócz bakterii zabija także własne tkanki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No o to mi chodzi...czasem sie po prostu czuje, że coś nie gra...i ja miałem tak w tym przypadku...Na bank to nie chodziło tylko o charakter tych pomysłów...ale raczej o to, do czego mogą prowadzić i jak na mnie wpływają...Miałem takie podskórne przeczucie że to jest strasznie duże. To co opisałem, co byłem w stanie jakoś dostrzec to mała częśc, a reszty po prostu nie ogarniam...bo może po prostu nie jestem w stanie, ale określałem to strasznie negatywnie...Choć tak jak mówie, jednocześnie wgląd w to o czym mówię miałem pobiezny i ogólny ...Poza tym jak miałem poruszyc ten temat, na terapii to byłem w strasznym stresie i ogromnym napięciu...To żyło we mnie(ten sposób myślenia) i rosło latami...to nie jest kwestia pomyślenia sobie czegoś 10 minut dziennie. To jest skonsolidowany ciągły, spójny, wielowątkowy proces...i dopiero teraz o tym powiedziałem niejako wbrew sobie...Po prostu tak jakbym sie wobec tego poddał i uznał, że sam tego nie ogarnę i jedyny sposób to tą wyimaginowaną część upokorzyć, poprzez wypowiedzenie na głos przed drugą osobą jak to wygląda...To tak jakbym coś ukrywał, czym żyje ale jednocześnie sie tego wstydzę, że to ma takie nierzeczywisty, wielkościowy charakter. Niby sie tym żyje, ale ma sie wrażenie że jak sie to komuś powie, to tylko śmiech go ogarnie...i miałem wrażenie, że ja to z siebie wręcz wyciskam na siłę...W momencie jak o tym powiem to przestaje być to proces w obrębie mojej głowy i taki nad którym mam 100% "kontroli" a więc z automatu traci na sile....

 

Jak wcześniej byłem u psychologa sądowego, który pracował kilkadziesiąt lat w szpitalu, to on mi mówił, że on ma wrażenie że ja "udaje"(?)..chyba cos takiego, że prowadzę gre z rzeczywistością...Ja mu powiedziałem zaskoczony, że on to dostrzega, choć na bank nie miał pojęcia jak konkretnie to wygląda, że to raczej walka i gra z samym sobą...ale jednocześnie nie wiedział tak na prawdę o czym on mówi i o co chodzi...Te myśli są też silnie opozycyjne do rzeczywistości...one jakby siłą mnie wyrywają od działania, aktywności i czasem krok po kroku człowiek stygnie, traci energie...i całą energie pożytkuje w obrębie własnego wyimaginowanego świata, który składa sie z wielu składowych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja kiedyś się wkręciłam w przekonanie że mam autyzm itp. krejzi. Porozmawialam o tym z trapeutą choc sie wstydzilam...i ok :)

Teraz czuje sie duzo lepiej ( fakt ze nie chodze na terapie od jakiegos czasu ... ) i widzę jak moje myślenie w pewnych momentach było chore.. Widze to!!! Odzyskuję swój mózg :) A było troche momentami takie jak opisujesz.

I samo nie przejdzie. Jak chodzisz na terapie to wiesz...

 

p.s. Leczysz nerwicę ?

 

Strach przed wizją bycia zwykłym człowiekiem na ziemi to takie nerwicowe typowo chyba nie? Nerwice maja czesto ludzie ktorym ktoś kiedys bardzo ostro szczerbił pewność siebie. Chyba...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafię jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć...prawdę mówiąc jak sie czyta te wszystkie wyliczanki diagnostyczne to wiele można sobie przypisać...ale jak zaczyna sie czytac ludzi którzy mają coś zdiagnozowane, którzy piszą swoim językiem o swoich doświadczeniach...to po prostu nie czuje solidarności z nerwicowcami... Choć na bank mozna pewnie u mnie zaobserwować różne neurotyczne procesy...

 

Ja od zawsze miałem problem ze wstydem...tak jak lek może byc, normalny i patologiczny...Tak samo ja nie chce mówić o zwykłym wstydzie, tylko takim strasznie intensywnym i dezintegrującym...Mam za soba epizod myśli paranoidalnych, byłem diagnozowany pod katem schizo...ale za kazdym razem padało okreslenie że schizofrenii nie mam...Zawsze tez do wszystkiego miałem krytycyzm...Jak miałem myśli paranoidalne, to w zasadzie nie wierzyłem juz w takiego standardowego Boga...to skomplikowane...podobno po prostu mój przypadek jest jak to ktos okreslił barwny czy bogaty

 

Utożsamiam się za to z tymi ludzmi http://erytrofobia.pl/ z tym że ja mam to :smile:http://en.wikipedia.org/wiki/Scopophobia chodzi o tą dziwna panikę, że jest sie widzianym i konieczność ukrycia twarzy(wstydu)...za wszelką cenę. Generalnie wszystko sie rozbija o wstyd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zujzuj, ( FAK są osoby przed ktorymi uciekam kiedy wiem że na mnie patrzą. automat. myślałam ze jestem po prostu szalona a to oczywiscie ma jakąś nazwę. nie wierze. nie. jakbym dostała w twarz : / )

Przeczytaj soie ,,dramat udanego dziecka" Alice Miller (chominio) . jeteś udany dzieckiem ? :) To nie ma nc wspolnego ze skoptofobią, raczej problemami wielkosciowymi. To nie jest zaden lek, ale moze sie znajdziesz w jakiejs czesci z tymi fantazjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy jestem udanym dzieckiem? :smile: ...

od 1:13:00 zaczyna sie o wstydzie...i ja z tym sie utożsamiam...a Co do tych kwestii wielkościowych to jaz natury tego nie mialem.To sie zaczeło własnie kiedy zaczałem czytać te psychologiczne książki...choć raczej powinienem napisać poradniki wszelkiej maści...Ta bardzo często pojawia sie kwestia, że zaburzenia mogą być początkiem czegośnowego, rozwoju, zmiany, człowiek dojrzewa ...staje się mądrzejszy itd...to wtedy w zasadzie sie te pomysły zaczęły

 

a książki nie czytałem,ale A.Miller czytałem inne ksiązki i wzasadzie to juz nie czytam żadnych, poza zaukowymi, czy popularnonaukowymi...empikowe poradniki, pracowania już raczej odkładam na bok

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:P ona w tej ksiazce pisze raczej o tym jak czesto rodzice masakrują pewnosc siebie dziecka. niedokonca swiadomie i jak potem długo ma to swoje konsekwencje. ( nienawidze doszukiwania sie przyczyn wszelkiego zla w relacjach z dziecinstwa, ale tu akurat to mialo ręce i nogi.. )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wszystko sie zaczęło to miałem pomysł, że może powinienem odwiedzić jakiegos psychologa czy coś...ale zrezygnowałem z tego, bo nie chciałem dać wygrac mojej matce. Byłem pewny że ona sie ucieszy...że zrobi takie wewnętrzne nieświadome wielkie 'UFFF, nareszcie" upadł, przegrał, złamał sie...No i co z tego. Ja nie neguje faktu że Miller może mądrze pisać...tak jak ten pan z wykładu powiedział "niewiedza naszpikowana wiedzą o sobie"...mogę przeczytać milion takich książek i mam wrażenie że one choć jest tam wiele inf, tylko mnie oddalają od rzwiązania problemu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×