Skocz do zawartości
Nerwica.com

czy walczyć o taki związek i jak ?


Rekomendowane odpowiedzi

wiatm wszystkich forumowiczów

Jestem nowy na tym forum i chciałbym sie zwrócic o pomoc , mianowicie :

Mam dziewczynę (tak mi sie wydaje), z którą spotykam sie około 5 miesiecy. Poznaliśmy sie na portalu randkowym ,ona jest starsza odemnie o rok i ma 35 lat.

Problem polega na jej zmiennosci uczuć ,raz mi mówi ze mnie kocha ,raz nie.Jest niezdecydowana ,ja ją bardzo kocham i mi na niej zalezy.Zabija mnie ta jej niepewność i niestabilnosc uczuć.Ona pomimo wieku i bogatej przeszłosci ,którą musze troszke naświetlić ,nigdy nie zaznała miłośći.Kiedyś w szczerej rozmowie ze łzami w oczach mi wypłakała ze nikt jej jeszcze nie powiedział że ja kocha i ze ja pierwszy to robie a jej zwiazki ograniczaly sie niemal do seksu. Spotykała sie z "partnerami" w weekendy uprawili sex tulili sie itp.(miło spędzali czas). Tłumaczyła to ze miala taką potrzebe bliskości dotyku.Bolało ja ze jej "kobiecość sie nie rozwija". Inicjacje seksualną odbyła w wieku 26 lat ,na sylwestra z przypakowo poznanym facetem ( zrobili to raz i faceta juz na oczy nie widziała).Pozatym miala kilka zwiazków ( około 7) gdzie powielała swój schemat związku ( weekendowe spotkania).

Ona jest osoba o niskim poczuciu wlasnej wartosci , wspieram ją jak moge, bardzo mi sie podoba. Domyslam sie ze jej zachowanie i "trwanie" w takich jak mi sie wydaje niezdrowych zwiazkach, było spowodowane niskim poczuciem własnej wartosci i jej błędnym mysleniem żeby brac od facetów to co jej daja ,bo skoro nie daja milości tylko seks i bliskosc,to "dobre i to". Natomiast ja ja bardzo kocham i zalezy mi na niej. Po szczerej rozmowie ,w której opowiedziała mi o swoich poprzednich zwiazkach (ja jej o swoich )nastały bardzo ciezkie dni (doszło do rozstania) ale pomimo ze ja potrafiłem zrozumiec jej zachowanie i przełknąć to z bólem ( bo sam nie byłem lepszy) to ona powiedziała ze cos w niej "pekło" i ze juz raczej mnie nie nie kocha i ze mówiła mi to chyba tylko dlatego ze ja jako pierwszy facet w jej zyciu powiezialem że ja kocham.Choć postanowliliśmy próbować dalej byc ze sobą, spotykamy sie prawie codzinnie, uprawiamy sex , tulimy itp.czesto jej mówie ze jest dla mnie piekna ,wspaniała i ze ja kocham ,ona jest bardzo oszczedna w te słowa.Słowa "kocham" nie wypowiada wcale , choć zwraca sie do mnie czasami "kochanie". Boje sie że ona teraz powiela na mnie swój schemat zwiazku, że uprawia ze mna sex bez miłości jak to robila wczesniej z innymi facetami (zaspokaja swoją potrzebe bliskosci).Bardzo mi to nie pasuje i nie wiem co mam zrobić , zastanawiam sie czy nie zakończyć tego zwiazku ,skoro ona mnie nie kocha , być może za czesto sie widujemy?

Czy ona mogla sie we mnie odkochac z dnia na dzień po takiej powaznej kłutni, czy taka kobieta z taka przeszłościa jest w stanie pokochac kogoś i jak to zrobic,czy tez taka przeszłośc eliminuje w jakis sposób możliwośc powstawania głębokiego uczucia jakim jest miłośc oraz powoduje schematyczne dzialanie powstałe w poprzednich zwiazkach ( jesli tak to jak z tym walczyć)?

Dodam ze ona cierpi tez na depresje , nie ma pracy ani pomysłu na zycie, mieszka z rodzicami.

Bardzo bym prosił o odpowiedż osoby kompetentne ,które znaja sie na psychologi bądź bedące psychologami, poniewaz jestem w "kropce". Planowalem zasięgnąć porady specjalisty psychologa ,ale jakoś nie moge się przemóc ,aczkolwiek jesli bedzie to konieczne ,zrobie to. Tymczasem proszę o porady szanownych forumowiczów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty już chyba zrobiłeś wszystko ze swojej strony. Jeśli ona nie widzi problemu i jej to nie przeszkadza, to chyba raczej nie zmieni swojego schematu. Natomiast jeśli ona sama widzi w tym problem to powinna udać się na terapię.Jeśli Ty to wszystko przetrzymasz i będziesz ją wspierał podczas terapi,i to wydaje mi sie,że mozecie się do siebie jeszcze bardziej emocjonalnie zbliżyć.

Ale to jest tylko moje zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ona widzi już w tym problem , jak mi powiedziała, uświadomiłem jej to. Ogólnie jest emocjonalnym "wrakiem" stara sie walczyć próbuje sie podniesc ale jakos jej to nie idzie, ja nie wiem jak jej jeszce moge pomóc. Podczas wizyty u ginekologa

sie rozkleiła jak lekarka powiedziała jej ze to "ostatni dzwonek" dla niej na dziecko i "na co czeka ?".Dostała skierowanie do psychoterapeuty , ale nie poszal bo sie wstydzi. Namawiam ja ze moge pujśc razem z nią , ale boi sie ze cos tam bedzie miała w kartotece.

Mielismy powazna rozmowe zainicjowana z mojej strony po tytułem "co z nami ? " poniewaz ciezko mi życ w takiej niepewnsci ,zapytałem sie czy miała by coś przeciwko , gdybym umówił sie na spotkanie z inna kolezanką skoro ona mnie nie kocha , odpowiedziała ze tak i że ona sie z nikim nie umawia wiec i ja nie powinienem. Nie chce tego ciągnąć na siłe tym bardziej ze nie mam pewności czy to przyniosło by pozytywny efekt . Zastanawiam sie czy nie zapisać jej do prywatnego psychoterapeuty zabrać ja tam i postawic przed faktem dokonanym ? Sam juz nie wiem co mam zrobić , ale głównie zastanawiam sie czy takie doświadczenia z facetami jakie ona miała mogą az tak wpłynąc na umysł kobiety ,że nie jest w stanie sie okreslić ? Czy ona będzie potrafiła kochać , czy musi sie tego nauczyć ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj kolego76,

 

Napisałeś o tym, że Twoja partnerka mieszka z rodzicami, ale nie napisałeś o jej relacjach z nimi. Można je określić jako "toksyczne" ? Przynajmniej tym można by tłumaczyć jej wchodzenie w "nieodpowiednie" dla niej związki... w których najprawdopodobniej nie otrzymuje wsparcia... podobnie jak w domu (?). A skoro takie ma relacje rodzinne, to w pewnym sensie "nie zna" innych i dlatego wchodzi w takie związki z facetami, gdzie "bierze, co dają, nie licząc na więcej" :roll:

Oczywiście to tylko hipoteza.

 

W każdym razie raczej "nie odkochała się", tylko poprzez odtrącanie Cię, broni siebie przed wchodzeniem w relacje, które wcześniej najprawdopodobniej kończyły się zranieniem. Może "spodziewa się", że skoro teraz jest tak wspaniale, to za jakiś czas coś "na pewno musi" runąć w jej życiu ? Albo też obawia się, że teraz będzie łatwiej ją zranić, gdy Wasza relacja się zacieśniła ? :roll:

 

Bez względu na to, czy moja hipoteza jest trafna, psychoterapia jest bardzo wskazana (chyba lepiej przestać się męczyć, niż bać się o papiery, prawda ?). I wtedy (jeśli prawdą okazałyby się nie najlepsze relacje w jej rodzinie), również wyprowadzka, rozpoczęcie pracy (nie tylko w trosce o finanse, ale również, by poczuła się potrzebną, docenianą, by odkryła/rozwijała w sobie umiejętności itd.).

Przejście przez terapię na pewno nie będzie dla niej/dla Was łatwe, jednak i tak będzie prostsze, niż dalsze życie w ciągłej niepewności o uczucia lub w strachu przed zranieniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"God's Top 10" jest dokladnie tak jak piszesz , relacje z rodzicami jakies tam ma , z mamą i ojcem rozmawia. Ojeciec zawodowy wojskowy bardzo wymagający. Szedł po najniższej lini oporu ( problemy rozwiazywane "paskiem") .Wsparcia od nich żadnego tylko krytyka i oczekiwania.Konatakt z rodzicami jest ale nie ma sie temu co dziwic ponieważ u nich mieszka. Natomiast gdy mieszkala sama ( około 4 lat poza domem , w róznych miastach) mowila mi ze nie miala potrzeby kontaktowania sie z rodzicami , poza świetami. Mam swiadomosc tego ze jej niska samoocena sie nie wzieła z nikąd , tylko z domu (przede wszystkim) i otoczenia.

Czy mógłbys mi zasugerować co zrobic , jak sie zachować , jak załatwic taka psychoterapie , czy jej o tym powiedzieć , czy moze jak juz wyżej pisalem , postawić ja przed faktem dokonanym? Ja ja wspieram jak moge komplementów jej nie szczedze podnosze na duchu pomagam jej w szukaniu pracy. Poradźcie co mógł bym jeszcze zrobić ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze jest, by decyzja o terapii wypływała od Twojej partnerki. Jest to o tyle ważne, że na terapii nikt za nią nie rozwiąże jej problemów, tylko naprowadzi ją na to, jak z tego wybrnąć. Dlatego najwięcej pracy będzie stało przed nią. I dlatego bardzo ważne jest jej nastawienie.

Poza tym stawianie jej przed faktami dokonanymi, bez poszanowania zdania czy obaw, spowodowałoby, że niczym nie różniłbyś się od jej ojca :? Jednak z drugiej strony przy tak dużej chwiejności jej decyzji (prawdopodobnie ona nie wie, co robić, bo każde opcja wydaje się jej niekorzystna), raczej powinieneś przejąć trochę decyzji za nią. Mam tu na myśli m.in. znalezienie terapii, zapisanie na nią partnerki i wspieraniu jej. Oczywiście pod warunkiem, że ona wykaże taką chęć, ale będzie miała obawy np. co do tego, jak zacząć, czego się tam spodziewać.

Dodatkowo, jeśli będzie jej bardzo trudno zmierzyć się z tymi problemami, warto pomyśleć nad wizytą u psychiatry. Ze wsparciem odpowiednio dobranych leków będzie na pewno łatwiej. Jednak oboje miejcie na uwadze, że znów leki nie zastąpią terapii, za to poprawią samopoczucie, zmniejszą chwiejność, "dodają odwagi".

 

Chyba najłatwiej znaleźć namiary na terapeutów w internecie. Ewentualnie poszukać w okolicy poradni zdrowia psychicznego i tam zapytać. Możesz również na naszym forum (w dziale oferty) poszukać opinii, być może znajdą się takie, które będą dotyczyły Waszej okolicy.

Nawet, jeśli pierwszy kontakt z terapeutą był niezbyt korzystny, nie ma się co zrażać i poszukiwać do skutku - gdy terapeuta będzie istotną pomocą.

 

I jeszcze w kwestii wspierania. Nie chodzi tylko o komplementy, ale również o docenienie jej. Np. jeśli dajmy na to podczas Waszego spotkania ona przygotuje potrawę, która Ci smakuje, albo doradzi w czymś, pomoże w czymś - warto ją doceniać, tego prawie nigdy dość ;) Z kolei, gdybyś był świadkiem rozmowy, w której jej rodzice wypowiadają się o niej nieprzychylnie, po prostu stań w jej obronie. Przy czym niekoniecznie musi chodzić o ostry sprzeciw, ale choćby o powiedzenie, że Ty masz całkiem odmienne zdanie na temat partnerki.

 

Może coś z tego, co napisałem, będzie dla Ciebie pomocne. Powodzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam ponownie,

chciałbym podziekować za otrzymane odpowiedzi i jesli mozna podzielic sie swoimi watpliwosciami oraz prosic o komentarz. Dokładnie chodzi mi o to że ja ją bardzo kocham, ale mam powazne wątpliwosci odnosnie tego co ona do mnie czuje. Jak juz wyzej pisałem jej zwiazki były takie jakie były , czyli krótka znajomosc sex spotkania weekendowe(nikogo nie kochała ,nikt o nia nie "walczył"). Ostatnio zapytałem ją ,kim ja dla niej jestem ? Ona odpowiedziała mi po namysle ze jej chłopakiem , na co ja zapytałem sie czy takim jak ci wcześniej ,do tulenia sie i seksu(bo głównie na tym , choć nie tylko, opierają sie nasze spotkania) ? Ona milczała. Powiedziałem jej ze dla mnie sex bez miłosci nie ma sensu i ze ja sie na taki zwiazek nie godze, wiec niech sobie dokładnie przemysli kim ja jestem dla niej i ,w która strone chce iśc ? Wiem ze troche postawiłem ją pod ściną i przykro mi z tego powodu ,ale ja nie chce (byc moze nie dam rady) sie już angazować w zwiazek bez odwzajemnienia uczucia. Jesteśmy ze sobą już około 5-6 miesiecy. Wcześniej potrafiła mi powiedzieć ze mnie kocha ,pomimo tego ze nie bylo "różowo" były spięcia , docieralismy sie itp. Od około miesiaca tego nie potrafi powiedziec (po bardzo powaznej kłutni, w której to bylismy gotowi zakończyć zwiazek a raczej ona , bo ja sobie nie mogłem wyobrazić życia bez niej). Uprawiamy sex,jakies drobne sprzeczki sie przytrafiaja. Gdy sie nie widzimy dzień dwa to pisze ze teskni za mna, wiec? .....moje pytanie jest , o co chodzi, kocha mnie czy tylko sie trzyma mojej osoby z braku lepszej alternatywy , moze gra ze mną w coś , sprawdza mnie , albo jeszcze co innego , może ona nie wie co to jest miłośc , bo jej nigdy nie zaznała , czy jest szansa ze ona "znormalnieje" bo jakos nie moge sobie wyobrazić zeby jakies terapie psychologiczne jej pomogły a byc moze sie myle ?

Prosze o odpowiedź , komentarz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolega przykro mi to pisac, ale TY chyba sie rozpaczliwie chcesz uslyszec od niej ze ona Cie kocha. Plus dla dziewczyny za to, ze przynajmniej mowi co czuje. A poki co to z tego co mowi raczej ciezko sie w tym doszukiwac milosci (chociaz i jest tak ze dla kazdego z nas milosc to indywidualne uczucie, jednak zawierajace pewne elementy jak cieplo, bliskosc, sex, troske, itd). Skoro ona chciala zakonczyc zwiazek, a Ty nie...to albo bedziesz dalej w tym tkwil i czekal na to uczucie, ktore moze nadejdzie albo i nie. Albo zakonczysz to i zaczniesz od nowa. POza tym skad wiesz ze ona cierpi na depresje? BYla u psychiatry? Ma diagnoze, leczy sie (bierze leki antydepresyjne czy to tylko wymowka) by nic nie robic, bo tak wygodnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to taki plus dla niej , moich oczach raczej minus. Ja też miewałem wątpliwosci co do uczucia jakim ja darze ,ale zanim cokolwiek powiem wolę sobie 10 razy to przemyslec ( ludźmi targają emocje, niekoniecznie pozytywne), bo słowami mozna bardzo kogos zranić . Mówisz że ja "rozpaczliwie chce uslyszec od niej ze ona Cie kocha ". Moze nie tyle chce usłyszeć czy ona mnie kocha ,co chce sie utwierdzic w przekonaniu co ona do mnie czuje ( wczesniej mówiła jasno) i ja to czułem.

Ona chciała zakończyc zwiazek , ale tez nie mam pewnosci czy to nie był jakiś rodzaj gry z jej strony ( byc może chciała sie przekonac jak bardzo mi na niej zalezy?) poniewaz na drugi dzień juz jej przeszło i postanowiła "próbować" dalej.

Wysyła mi czułe sms-y itp. ale ze mnie kocha nie jest w stanie tego napisać.

......skad wiem że ma depresje , tak mi sie wydaje , pozatym ona sama mi to powiedziała a jak juz wyzej napisałem , jej ginekolog dał jej skierowanie do poradni psychoanalitycznej , wiec chyba cos jest na rzeczy. Bardziej mnie ciekawi , czy kobieta sie uczy miłośći , czy to jest cos co przychodzi samo , biorąc pod uwage jej poprzednie zwiazki , to chyba u niej samo z siebie to nie przyjdzie. Ona zwiazki czesto zaczynała od seksu. Duzy wpływ na to pewnie miała jej inicjacja seksualna. Dla mnie to jest chore i nienormalne i mozecie sobie pisać ze mamy 21 wiek. Sex dla mnie jest dodatkiem , wypełnieniem miłości a nie droga do niej. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolega ginekolog do poradni psychoanalitycznej :mrgreen: no padlam ze smiechu, panna Ci wcisnela glupoty ze szok :mrgreen: Po pierwsze nie ma czegos takiego jak poradnia psychoanalityczna jest poradnia psychologiczna (w ktorej sa psycholodzy ktorzy prowadza terepie analityczna labo i inna. Po drugie ginekolog NIE WYDAJE ZADNYCH SKIEROWAN do poradni bo nie ma po co, i nie jest do tego uprawniony. DO poradni psychologicznej idzie sie bez skierowania :) Poza tym ginekolog nie okresla czy ktos ma depresje bo od tego jest lekarz psychiatra, bez urazy (czasami jest potrzebne skierowanie ale od psychiatry, ale to bardzo rzadko)y ale wiedzialam ze to klamstwo, co Ci panna wciska a dla Ciebie podstawa do tego by ja okreslac jaka taka biedna istotke :mrgreen: Co do milosci, to postawiles sprawe jasno, dostales odpowiedz ze nie i czego oczekujesz? Taj jak wyzej napisalam, albo z nia jestes i czekasz az pokocha co moze nastpic albo i nie, albo zamykasz ten stan za soba i zaczynasz od nowa z kims innym. Z kobietami bywa roznie, niektorym wystarcza tylko sex, niektorym sex + milosc, innym tylko milosc (np aseksualni). Trudno powiedziec, raczej jej na Tobie zalezy,,ale czy kocha...to odpowiedz sobie sam na to pytanie, czym dla Ciebie jest milosc i czy ona Ci to zapewnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gorąco polecam psychoterapię tej osobie. Musi sama z sobą dojść do porozumienia. Bardzo prawdopodobne, że ponieważ sama jest wewnętrznie nieuporządkowana, to i nie bardzo wie, czego oczekuje od relacji z Tobą i co czuje do Ciebie.

 

Dodatkowo doradziłbym jej jak najszybszą wyprowadzkę od rodziców. Nie do Ciebie, lecz chociażby niech wynajmie pokój. Im szybciej się wyprowadzi, tym szybciej stanie na własne nogi i zacznie żyć własnym życiem. I niech szuka pracy. To jej da pewien grunt w życiu, coś pewnego i stałego. Lecz przede wszystkim psychoterapia. To podstawa. W papierach jej nic nie zostanie, szczególnie jak pójdzie prywatnie. To jest lęk na wyrost.

 

Nie wiem, czy uprawianie seksu akurat w tym momencie nie mąci wam obrazu waszej relacji. Może w niej np. ją trzyma przy Tobie tylko seks?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×