Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nocne Darki - czynne 23:00 - 6:00


scrat

Rekomendowane odpowiedzi

Depakiniarz, Zawsze rozpierdalała mnie mentalność: "Bo mi się nalezy i ch*j !!!". A powiadam Ci, że tak naprawdę w życiu nic nikomu się nie należy :P No ale rozumiem Twoje stanowisko. Posiadasz jeszcze jako taki konstrukt osobowy, poczucie ego, pewnie masz jakąś rodzinę, istniejesz w "społeczeństwie", więc możesz tak myśleć.

 

Ja przez 6 lat coraz bardziej nasilających się rozkurwów psycho-somatyczno-neurologicznych nie byłem ani razu w ZUS. Ogólnie brzydzę się samą faktem istnienia takowych instytucji :P Przecież wszyscy dobrze wiemy, że główną ideą istnienia panstwowego "socjalu" nie jest pomaganie, a stanowiska urzędnicze dla rozmaitej maści przepełnionych dumą etatystów lubujących wcielać się rolę "dawaczy". No bo ile pieniędzy zabranych podatnikom na opiekę socjalną tak naprawdę trafia do potrzebujących ? 15% ? 20 % ? Nie więcej ...

 

Reszta środków idzie na opłacenie urzędniczych pensji i placówek na szczeblu lokalnym i wojewódzkim. Oczywiście wszyscy chcielibyśmy, żeby urzędnicza mentalność była taka jak w serialu "Głęboka woda", no ale to jedynie propagandowa bajeczka kręcona dla nas za cięzkie unijne i budżetowe dotacje :P Samym uczestnictwem w tym złodziejskim systemie dajemu społecznie akceptowalne uzasadnienia owemu potwornemu rabunkowi !!!

 

No ale może powinienem ? Bo nawet jeżeli ja ich nie wezmę, one i tak nie trafią do potrzebujących, a zastaną rozkradzione ... Chociaż może lepiej nie, bo jak pójdę na tą calą komisje, to jeszcze mnie te ku*wy ubezwłasnowolnią :P

 

 

Ostatnio też brakowało mi do jedzenia i suplementów, więc debiutując jako to "dziecko ulicy", poszedłem żebrać. Powiecie: "haha, jaki żebrak !" no ale proszenie o pieniądze w ZUSie praktycznie niczym się rożni. Malo tego, "na żywca" odczuwa się poniekąd ten właściwy owej sytuacji "żebraczy wstyd" - chociaż to też kwestia perspektywy. Jakie to ma znaczenie, kiedy człowiek zastanawia się nad tym, czy on jako "ON" w ogóle istnieje ? Nad tym czy ludzie istnieją ? Kiedy rozmyśla nad zdepersonalizowanym konstruktem osobowym, nad zderealizowaną "rzeczywostością", nad problemami pokroju "determinizm vs. wolna wola" ? Otstanio nie przejmuję się konwenansami i rozpatruję świat w kategoriach "cierpienie - brak cierpienia". Nie ja dopaswywuję się do "świata", tylko sam "świat" dopasowywuję do swoich afektywno-schozofrenicznych "rozkurwów". Nawet z jakąś tam nadzieją i swoistym nihilistycznym spokojem spoglądam w przyszłość ... ;)

 

Wracając do meritum: W kilka dni niezbyt intensywnego i mało nachalnego żebrania pod taką tam galerią handlową pewnego większego miasta zebrałem coś koło 300 PLN. Stykło na żarcie i "suple" ;) Ogólnie to coraz sukcesywniej przygotowuję się do owej roli "dziecka ulicy". Prosty hedonizm i umiarkowany nihilizm drogą do ... ;)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×