Skocz do zawartości
Nerwica.com

dzięki ci moja nerwico!!!


Ataami

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć!

Jestem pierwszy raz na tym forum! piszę, bo liczę na to, że moja historia pomoże komuś w przezwyciężeniu jego choroby :)

W nerwicę wpadłem przez maryśkę. Jarałem naprawdę dużo i po jakimś czasie zacząłem mieć straszne schizy- wydawoło mi się, że wszyscy stale na mnie patrzą, obgadują mnie a koszmarem była już jazda autobusem czy tramwajem- jak to śpiewał Dżem " czerwony jak cegła, rozgrzany jak piec..." ale z powodu lęków, a nie kobiety :D

Wiedziałem, że tak długo poprostu nie dam rady żyć, miałem nawet kilka razy myśli samobójcze. Postanowiłem z tym walczyć, ale byłem z góry nastawiony na nie jeśli chodzi o wizytę u psychologa- nie chciałem żadnych pigułek, bo uważam że nie tędy wiedzie droga do wyleczenia. Zainteresowałem się więc psychologią, przeczytałem kilka naprawdę wartościowych książek na ten temat( polecam Murph'ego "Potęga podświadomości") , w końcu doszedłem do buddyzmu. Wspaniała jego filozofia spowodowała wędrówkę wgłab siebie, dzięki której dokonała się i ciągle się dokonuje we mnie ogromna przemiana :lol:

Jestem już całkiem innym człowiekiem- nie tylko moje lęki prawie całkowicie znikły( ich pozostałości stanowią teraz wspaniałą możliwość poznawania i punkt wyjścia do zmiany siebie, więc bardzo je sobie cenie!), ale co najważniejsze całkowicie zmieniłem swój pogląd na świat! zrozumiałem co jest ważne w życiu, że marzenia możma spełnić jeśli się tylko chce! właśnie jestem u progu ich realizacji- wyjeżdżam do UK na około 2 lata, żeby zarobić na podróż dookoła świata- niezle się nawet zrymowało :lol: plecak, namiot, gitara, trochę kaski na jedzenie- to wszystkie materialne rzeczy, które są mi potrzebne do szczęścia w mojej podróży! poza tym całkowite zerwanie z wyścigiem szczurów, pozytywne nastawienie do życia, czynienie dobra, przekazywanie innym dobrej energii, dążenie do Oświecenia a przy okazji świetnej zabawy i poznawania nowych ludzi i kultur, to wszystko czym się teraz kieruję w życiu.

Wszystko ma swoją karmę- przyczynę i skutek- bez jarania nie byłoby lęków, bez lęków nie zainteresowałbym się psychologią, a póżniej buddyzmem, bez tego zaś nie dokonałaby się zmiana mojego sposobu myślenia- dalej bym starał się znależć dobrą pracę, bo trzeba przecież z czegoś odkładać na emeryturę, bo przęcież wszyscy tak robią, bo... no właśnie same bo..., a gdzie czas na życie?

Więc życzę Wam z całego serca- zwalczcie swe lęki i ŻYJCIE!!! ŻYCIE JEST CUDEM!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciesze sie, ze z tego wyszedles.

"Potega podswiadomosci" Murphyego tez swojego czasu bardzo mi pomogla, uswiadomila jak wazne sa afirmacje i dala nadzieje na lepsze jutro.

 

Zycze Ci powodzenia w UK, jezeli przyjezdzasz do pracy to unikaj Londynu. No i warto byloby odwiedzic Australie i Nowa Zelandie, skoro planujesz podroz do okola swiata!!!

Naprawde warto.

 

Pozdrawiam :D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ja lecze sie od od ponad 2 lat . Mam meza coreczke ktora ma 4 lata . Podlozem mojej choroby jest jest ciezkie dziecinstwo . wszystko zaczelo sie na dobre kiedy ponad 2 lata temu zaslablam na ulicy prowadzac wozek , wtedy zaczely sie zachwiania rownowagi , zawroty glowy paniczny lek , cala sie trzeslam , wszystkiego sie balam a najbardziej siebie ze komus lub sobie cos zrobie. Balam sie ogladac tv bo myslalam ze powiedza ze cos zlego zrobilam , nie jadlam nawet dziecku nie dawalam czasem nic pozadnego tylko jakies ciastka lub tp bo balam sie isc do kuchni bo tam byly noze itp. Na poczatku leczenia dostawalam zle leki lekarka nie bardzo chciala zmieniac , jezdzilam po lekarzach szpitalach itp. Wkoncu trafilam na oddzial ogolny zamkniety w celu "wyciszenia" bylam tam 3 tyg. Tam dostalam skierowanie na oddzial nerwic w innym miescie zalatwiono mi tak ze przyjeli mnie w ciagu 3 dni. Tam zmieniono mi leki a gdy zaczely dzialac moglam rozpoczac psychoterapie , bylam tam 12 tygo. Wychodzac z tamtad ordynator wezwal mnie do siebie na rozmowe i powiedzial mi ze bylam jednym z ciezkich przypadkow i myslal ze nie uda mi sie pomoc . Od tamtej pory minelu prawie 2 lata ja wychodze z domu nawet PRACUJE zajmuje sie dzieckiem "nadal biore leki " nie zawsze jest dobrze mam tez ciezkie dni ale dobze ze wyszlam z tamtego kryzysu i wiem ze na nerwice pracowalam ok 20 lat i teraz potrzeba czasu zebym z niej wyszla, czeka mnie kolejna psychoterapia ale jeszcze troche popracuje :) . Zycze wszystkim ktorzy tu zagladaja zeby sie trzymali i nie poddawali . Skoro ja osoba z diagnoza nerwica lekowa , z myslami natretnymi, zaburzenia emocjonalne depresyjnej hipochondryczne psychasteniczne jeszcze zyje to i wy sie nie poddawajcie i walczcie ile sil POZDRAWIAM :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×