Skocz do zawartości
Nerwica.com

Terapeuci nie znają się na narcyźmie


Rekomendowane odpowiedzi

Tu jest napisane, że większość terapeutów nie potrafi rozpoznać narcystycznej osobowości i w związku z tym ofiary narcyzów są zdane same na siebie.

 

"W dodatku rzeczywistość jest taka, że wielu psychologów i psychoterapeutów nie zna się na narcyzmie, nie wie, jak go zidentyfikować, bo najprawdopodobniej nigdy nie byli w takiej relacji.
Typowe jest traktowanie osób molestowanych narcystycznie jako podenerwowanych ludzi cierpiących z powodu rozpadu „normalnego” związku. Wiele ofiar narcystycznego nadużycia nie ma zielonego pojęcia co to jest narcyzm, a większość terapeutów też nie potrafi go rozpoznać. Nawet gdy pacjent podejrzewa „narcyzm”, wielu terapeutów zdyskredytuje tę diagnozę; chyba że została klinicznie potwierdzona. Przeważnie nie jest to możliwe, gdyż narcysta niezwykle rzadko poddaje się diagnozie, czy choćby przyznaje, że potrzebuje pomocy. A jeśli się zdarzy, że z jakichś powodów takową podejmie, będzie unikał autentycznego otwarcia się i rutynowo potępi partnera za problemy. Jeśli zostanie skonfrontowany z prawdą, zdyskredytuje terapeutę i zakończy terapię.
Zdruzgotana ofiara przemocy narcystycznej natomiast sprawia wrażenie obłąkanej, głęboko przygnębionej i rozzłoszczonej i może być oceniona jako zaburzona, a jej wiarygodność może być kwestionowana. Niestety jest to dość częste zjawisko w terapii i wśród organów ścigania, którym trudno uwierzyć w skandaliczne wyczyny narcystów; zwłaszcza, kiedy mówi o nich mocno naładowana emocjami ofiara."

 

"Narcysta jest rzadko medycznie diagnozowany i przeważnie nie jest wykrywany w społeczeństwie (domu, pracy, organizacjach)."

 

Źródło: https://www.psychologia.org/zrozumiec-narcyzm/

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, morskikamień napisał(a):

Tu jest napisane, że większość terapeutów nie potrafi rozpoznać narcystycznej osobowości i w związku z tym ofiary narcyzów są zdane same na siebie.

Przepraszam, ponieważ czuję się wywołany do odpowiedzi. Bo tu zaczyna się bardzo szeroki temat dotyczący tego, co pacjent / klient oczekuje od psychoterapii własnej. Czy terapia polega na tym by przypinać metki do osób nas otaczających? Czemu ma to służyć? A co jeśli ta metka nie pasuje?, kto wtedy odpowiada za  przypiętą metkę i związane z tym konsekwencje? - pacjent który rysuje swój świat terapeucie, czy terapeuta, który stara się ten świat pacjentowi poukładać, nazwać, zrozumieć? 

Z moich obserwacji pacjent na psychoterapii pracuje nad zmianą siebie. Czyli m.im tego dlaczego boli jak ktoś go ugryzie?, co się stało, że dopuścił do tego by ktoś go ugryzł? i czy chce nadal dopuszczać do podobnych sytuacji? Ostatecznie może znać odpowiedzi na wszystkie z tych pytań a i tak wybrać to co znane - czyli gryzienie - niż nowe i nieznane. Jest to jego wybór, niepodlegający ocenie.

Nie jestem terapeutą - nie będę nazywał i interpretował czym są wysiłki, które prowadzą do tego by "udowodnić, że to innych wina". OK, może tak być i w dużej części to naprawdę jest wina innych. Ale terapia się na tym nie kończy, a może dopiero zaczyna...

To, że nie jestem terapeutą, nie znaczy, że nie czytam i nie pracuję z terapeutami. Zaufajcie mi, wiemy co to jest narcyzm. Wiemy też to, że nasze wysiłki nie mają skupiać się na tym by kogoś zmieniać, kto tego świadomie nie chce i odmawia. Nasze wysiłki skupiają się przede wszystkim na tym, by pomagać ludziom, którzy przyjmują pomoc. A z tym roboty jest pod dostatkiem

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.08.2025 o 18:19, Daniel Zalewski napisał(a):

Przepraszam, ponieważ czuję się wywołany do odpowiedzi. Bo tu zaczyna się bardzo szeroki temat dotyczący tego, co pacjent / klient oczekuje od psychoterapii własnej. Czy terapia polega na tym by przypinać metki do osób nas otaczających? Czemu ma to służyć? A co jeśli ta metka nie pasuje?, kto wtedy odpowiada za  przypiętą metkę i związane z tym konsekwencje? - pacjent który rysuje swój świat terapeucie, czy terapeuta, który stara się ten świat pacjentowi poukładać, nazwać, zrozumieć? 

Z moich obserwacji pacjent na psychoterapii pracuje nad zmianą siebie. Czyli m.im tego dlaczego boli jak ktoś go ugryzie?, co się stało, że dopuścił do tego by ktoś go ugryzł? i czy chce nadal dopuszczać do podobnych sytuacji? Ostatecznie może znać odpowiedzi na wszystkie z tych pytań a i tak wybrać to co znane - czyli gryzienie - niż nowe i nieznane. Jest to jego wybór, niepodlegający ocenie.

Nie jestem terapeutą - nie będę nazywał i interpretował czym są wysiłki, które prowadzą do tego by "udowodnić, że to innych wina". OK, może tak być i w dużej części to naprawdę jest wina innych. Ale terapia się na tym nie kończy, a może dopiero zaczyna...

To, że nie jestem terapeutą, nie znaczy, że nie czytam i nie pracuję z terapeutami. Zaufajcie mi, wiemy co to jest narcyzm. Wiemy też to, że nasze wysiłki nie mają skupiać się na tym by kogoś zmieniać, kto tego świadomie nie chce i odmawia. Nasze wysiłki skupiają się przede wszystkim na tym, by pomagać ludziom, którzy przyjmują pomoc. A z tym roboty jest pod dostatkiem

 

pozdrawiam

Ale o jakich metkach mówisz? Diagnozę nazywasz metką? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.08.2025 o 15:08, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Bo często tak właśnie jest.

 

Do tanga potrzeba dwojga. Zdrowa psychicznie osoba nie zwiąże się z kimś z zaburzoną osobowością. Co oczywiście nie usprawiedliwia przemocy.

 

Oczywiście samozwańczy „empaci” nie są w stanie tego przyjąć.

To w środku to sarkazm tak 

 

Mój szwagier jest narcyzem tak mi się wydaje, albo jakieś darek empathy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.08.2025 o 15:08, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Zdrowa psychicznie osoba nie zwiąże się z kimś z zaburzoną osobowością.

Mocne, generalizujące stwierdzenie. Pytanie, czy na czymś oparte. Nie sądzę. Chyba, że podciągnie się definicje zdrowa psychicznego (bo co to znaczy? A co znaczyło 40 lat temu? A co znaczy w Kazachstanie, a co w Argentynie, a co w Chinach, czy Indiach?) pod tezę. 

 

Oczywiście znam ten pogląd, dosyć powszechny jest w kulturze po tym, jak terapia stała się modna i jak grzyby po deszczu wyrosły podmioty, które na owej popularności chcą zarabiać. 

 

Swoją drogą praca terapeuty jest myślę pod wieloma względami wygodna. Nie masz nad sobą szefa, nikt Ci nad głową nie stoi. Nikt w zasadzie nie kontroluje tego, co robisz. Twoi klienci są w słabszej pozycji, bo cierpią, więc rzadko kiedy będą się bić o swoje. A nawet jeśli, nie mają, żadnych szans nic ci udowodnić. Tylko od ciebie zależy, czy zachowasz się fair w stosunku do pacjenta. Zarabiasz bardzo dobrze na tle reszty społeczeństwa. A i najważniejsze. Klient do ciebie przychodzi, płaci ci, ale nie może oczekiwać żadnego efektu :D zawsze zwalisz na to, że to on nie chce zmiany. Nie musisz mieć żadnego planu działania, nie musisz, robić żadnej głębokiej analizy, popartej obiektywnymi danymi i mierzalnymi liczbowo wartościami. Wszystko jest na wyczucie. Wyobrażacie sobie, że ktoś w taki sposób buduje mosty czy stawia budynki? 🙂

To jest idealne miejsce dla kogoś, kto ma totalnie w dupie swój zawód, chce po prostu dobrze zarabiać, mieć zawód relatywnie prestiżowy (Bez przesady oczywiście) i jakoś bardzo się nie namęczyć i nie nastresować. 

To samo się liczy oczywiście lekarzy, choć tu trudniej, bo trzeba mocno zakuwać i znosić upokorzenia od starszych kolegów na praktykach. Ale potem już tylko odcinasz kupony. 

Wystarczy tylko zbytnio się nie przejmować pacjentami, mieć raczej niską empatię i wrażliwość. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam u 4 terapeutow/ terapeutek. Na jedną chodziłam 2 lata. Wszystko się pogarszało. W pewnym momencie dostałam pierwszej powaznej ( choć wcześniej też coś było) manii i powiedziałam jej, że rezygnuje. Jakiś czas temu, kilka lat moze dawniej, byłam na terapii psychodynamicznej, ktora wprowadzała mnie w jakiś dziwny, bliżej nieokreślony mrok. Napisałam jej smsa że już nie będę przychodzić. Odpisała, żebym przyszła na spotkanie by podjąć wątki rozstanie xd. Kolejny terapeuty był poznawczo behawioralny, który chyba specjalnie mówił na mnie Agnieszka ( mam na imię  Patrycja) i nie przyszedł na spotkanie bez żadnego telefonu. Był jakiś dziwny mega. No i to mylenie imienia na siłę. Może chciał coś sprawdzić u mnie. Nie wiem. Dla mnie to była manipulacja. Zawsze słyszałam, że nie potrzebna jest mi diagnoza zaburzenia. Mega słabe.... Także no xD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Nie.

Może zaburzona osoba zniesie więcej i dłużej przemoc, sama ja też czasem stosując. Taki związek sobie może trwać. A zdrowa osoba szybko zostanie wypluta przez przemoc, i ledwo żywa, nie przyzwyczajona do takich trudności. 

 

Ale samo stwierdzenie nieprawdziwe, zdrowe osoby mogą wejść w związek z zaburzona osoba. Szczególnie gdy ona na początku ukrywa się, udaje, manipuluje, itp. Dokładnie tak jak robi narcyz. Więc mowisz ze twoje doświadczenie życiowe jest na tyle bogate że wiesz ze każdy kto jest w związku z narcyzem jest zaburzony xDD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Na doświadczeniu życiowym.

To tzw. dowód anegdotyczny, który nie bardzo może pełnić rolę racji dla przyjęcia twierdzenia. 

Godzinę temu, Verinia napisał(a):

Byłam u 4 terapeutow/ terapeutek. Na jedną chodziłam 2 lata. Wszystko się pogarszało. W pewnym momencie dostałam pierwszej powaznej ( choć wcześniej też coś było) manii i powiedziałam jej, że rezygnuje. Jakiś czas temu, kilka lat moze dawniej, byłam na terapii psychodynamicznej, ktora wprowadzała mnie w jakiś dziwny, bliżej nieokreślony mrok. Napisałam jej smsa że już nie będę przychodzić. Odpisała, żebym przyszła na spotkanie by podjąć wątki rozstanie xd. Kolejny terapeuty był poznawczo behawioralny, który chyba specjalnie mówił na mnie Agnieszka ( mam na imię  Patrycja) i nie przyszedł na spotkanie bez żadnego telefonu. Był jakiś dziwny mega. No i to mylenie imienia na siłę. Może chciał coś sprawdzić u mnie. Nie wiem. Dla mnie to była manipulacja. Zawsze słyszałam, że nie potrzebna jest mi diagnoza zaburzenia. Mega słabe.... Także no xD

Nooo ten ostatni to skrajnie z dupy. Trzeba bardzo uważać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Inna sprawa, że „narcyz” stał się etykietką często stosowaną przez facebookowe grażynki bez żadnych kompetencji do zdiagnozowania narcystycznego zaburzenia osobowości

O tak tak tak.

 

Teraz w ogóle jest jakiś fetysz terapii. Założyłem sobie konto na fb randki, zmaczowalo mnie z jedną babka, która miała w opisie, że już przepracowała różne rzeczy itp. 

Chwilę rozmawialiśmy o terapii, ja mówiłem, że to teraz modne bla bla. Że ja chodziłem jeszcze zanim to nastąpiło i w mojej opinii kobiety mają łatwiej, żeby na taką terapię się zdecydować.

Nawet nie zdążyłem wytłumaczyć dlaczego tak uważam, Insta bana dostałem xd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

To FB teraz ma randki? :D

 

Dla mnie taki opis byłby czerwoną flagą. Nie przez samą terapię (choć osobiście nie związałbym się z osobą, która jest w terapii, nawet jeśli bardzo popieram i szanuję, że ktoś chce pracować nad swoimi problemami i ograniczeniami), tylko przez oversharing już w samym profilu.

 

Inna sprawa, że ogólnie wg mnie dobrze, że się o tym mówi. Ludzie, którzy potrzebują pomocy terapeutycznej, mają teraz łatwiej, żeby ją dostać. Gorzej jeśli zaburzenia stają się czyjąś tożsamością, a terapia sposobem na życie.

Dla mnie też red flag by był, intuicja by mi mówiła że nawiedzona babka typu tych grazynek 😛

 

Ok teraz rozumiem, jak zwykle co się do mnie mówi czy pisze to biorę dosłownie. Męczy to, już lepiej wgl do mnie nie gadać lol. Chodziło że zdrowa osoba nie wytrzymałaby akcji osoby pojebanej :D :D

 

 

 

O matko, czemu cenzura nie działa. Tylko działa na /cenzura/ lub kurwę

O jak odmienisz wulgaryzm to już nie dziala

Nie powinno tak być

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

No właśnie.

 

Odnośnie takiego oversharingu, miałem kiedyś dziwną sytuację. Wchodzę do budynku, w którym była przychodnia (akurat tam pracowałem), wychodzi jakaś dziewczyna. Patrzę na nią, ona na mnie, chyba oboje się sobą zahipnotyzowaliśmy :D Śliczna była. Pyta czy mam ognia, nie palę. Trzyma w ręku wyniki badań, pokazuje mi. USG transwaginalne. „Tak wyglądam w środku”. Chwila na speszenie się. „Sorry, czasem jestem zbyt bezpośrednia”. „Lubię bezpośrednie” 🙂 Ale ogólnie WTF.

 

Wymieniliśmy się numerami, ale nic z tego finalnie nie wyszło. Może i lepiej.

A sprawdziłeś chociaż ją w środku? XD

 

Co do Grażyna to tak. Wszędzie pełno smutnych zdjęć z napisem Manipulant, Narcyz, psychopata - jak go rozpoznać...

 

Wszyscy dopisują sobie Narcyz i psychopata do własnego wyobrażenia o partnerze, który owszem może mieć wady, ale niekoniecznie musi być zaburzony. Narcyza czy psychopatę powinien zdiagnozować dobry psycholog lub psychiatra, a nie Grażyna, która wścieka sie, że jej partner nie skacze koło niej i nie jest dla niej dostępny 24 godziny na dobę. Często właśnie czytając posty tych kobiet miałam wrażenie, że to one są zaburzone i że tak one manipulują swoim facetem. Bo nie odpisał od razu, bo nie był w dobrym humorze i nie wyznał jej miłości, bo nie miał dziś czasu

...

 

Kobieta z niską samooceną i zaburzonym stylem przywiązywania będzie tego faceta osaczać. Będzie domagać się potwierdzenia miłości i tego, że na nią zasługuje. Sama w to nie wierzy, więc w swojej głowie buduje obraz mężczyzny, który nie jest dla niej dość dobry. Ale nie odejdzie od niego, bo jest uzależniona od tego wymuszonego wyznawania jej miłości i komplementów.

 

Te Grażyny mają obsesję na punkcie "miłości" i związków. Czują się niekochane i samotne. Nie lubią siebie i swojego życia. Zawsze im mało.są wiecznie nienasycone. I stąd wzięła się modą na NARCYZM.

 

KOBIETY, KTÓRE NAŁOGOWO PRAGNĄ MIŁOŚCI, POTWIERDZENIA I KOMPLEMENTÓW. CHCĄ ZAPEŁNIĆ PUSTKĘ I ULECZYĆ SWOJE RANY DRUGĄ OSOBĄ WYKORZYSTUJĄC JĄ.

 

tak właśnie to widzę 🤔🌹

Edytowane przez Verinia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Dla mnie taki opis byłby czerwoną flagą.

Dla mnie używanie sformułowania czerwona flaga, wprost z tiktoka, jest czerwoną flagą :D

 

No zdjęcia były ładne, miała w ogóle opis, co jest rzadkością. No a poza tym, jak mówi staropolskie przysłowie, kto wybrzydza ten nie rucha. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

No właśnie.

 

Odnośnie takiego oversharingu, miałem kiedyś dziwną sytuację. Wchodzę do budynku, w którym była przychodnia (akurat tam pracowałem), wychodzi jakaś dziewczyna. Patrzę na nią, ona na mnie, chyba oboje się sobą zahipnotyzowaliśmy :D Śliczna była. Pyta czy mam ognia, nie palę. Trzyma w ręku wyniki badań, pokazuje mi. USG transwaginalne. „Tak wyglądam w środku”. Chwila na speszenie się. „Sorry, czasem jestem zbyt bezpośrednia”. „Lubię bezpośrednie” 🙂 Ale ogólnie WTF.

 

Wymieniliśmy się numerami, ale nic z tego finalnie nie wyszło. Może i lepiej.

Nic? Nic nic czy nic czy może coś ale nic? :D

To chyba miał być żart w jej wykonaniu. Ale z tym ogniem to źle, a może szybka weryfikacja. 

 

Ale super że potrafiłes wziąć numer. Super mezczyzna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Mic43 napisał(a):

Dla mnie używanie sformułowania czerwona flaga, wprost z tiktoka, jest czerwoną flagą :D

 

No zdjęcia były ładne, miała w ogóle opis, co jest rzadkością. No a poza tym, jak mówi staropolskie przysłowie, kto wybrzydza ten nie rucha. :D

 

Nie wybrzydzajmy, ale te co mają tiktoka to nie... Szanujmy się kuwa~ Mariolka

4 minuty temu, avesen napisał(a):

 

A czym jest diagnoza jak nie właśnie metką czy etykietką? Chcecie nazywać swoje choroby i przypadłości po imieniu, to tak to wygląda. O panie, pan ma to, to i to, pan wyszuka w google co to jest i będzie pan wiedział, co robić. Co? Nie zgadza się? A, bo pan ma jednak to. Niech pan z tym spróbuje.

Całe szczęście bywa że można posiadać kikuta i niezaprzeczalnie się posiada kikuta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, avesen napisał(a):

 

A czym jest diagnoza jak nie właśnie metką czy etykietką? Chcecie nazywać swoje choroby i przypadłości po imieniu, to tak to wygląda. O panie, pan ma to, to i to, pan wyszuka w google co to jest i będzie pan wiedział, co robić. Co? Nie zgadza się? A, bo pan ma jednak to. Niech pan z tym spróbuje.

To prawda, w pewnym sensie tak. W sumie miałem plan na dalszą część wypowiedzi jak dostanę odpowiedź, ale już zapomniałem w międzyczasie o co mi chodziło dokładnie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

(choć osobiście nie związałbym się z osobą, która jest w terapii, nawet jeśli bardzo popieram i szanuję, że ktoś chce pracować nad swoimi problemami i ograniczeniami)

Zaciekawiło mnie to co napisałeś. Z czego u Ciebie wynika takie przekonanie chociaż sam chodziłeś na terapię i to długo? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, 123she napisał(a):

Zaciekawiło mnie to co napisałeś. Z czego u Ciebie wynika takie przekonanie chociaż sam chodziłeś na terapię i to długo? 

Też miałam o to spytać. Ale zdążyłam zapomnieć 

Więc?? Cieniu szybującej wiewiórki  

Dzięki 123she ! Dowiemy się 

@Mic43nie tlumacz na polski, tak się nie robi. Red flag albo Green flag

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Dalja napisał(a):

 

O matko, czemu cenzura nie działa. Tylko działa na /cenzura/ lub kurwę

 

Cenzor już nie umie w przypadki jeśli chodzi o K-word i dla niego tutaj biernik to jak tajemna wiedza kapłanów egipskich.

Edytowane przez Grouchy Smurf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

 

Po drugie, wiem jak to wygląda. Rozmawiamy na terapii o rzeczach ważnych, czasem analizujemy to, co się zadziało w ważnych dla nas relacjach. Ja nie chciałbym w swoim związku osoby trzeciej, która miałaby wgląd w tak naprawdę intymne sprawy między mną i partnerką. Nie umiałbym się otworzyć przed partnerką wiedząc, że ma swojego „spowiednika”, a zakazywanie mówienia o czymś na terapii byłoby wobec niej bardzo nie fair. M.in. po to jest terapia, żeby czuć się swobodnie i nie zastanawiać się, o czym można powiedzieć.

 

 

Mnie to by chyba nie przeszkadzało. Trochę na zasadzie jak się ma naprawdę bliskich przyjaciół to się wieloma rzeczami z nimi dzieli. Ja znam szczegóły ze związków moich przyjaciółek o który nie chciałam wiedzieć;) No i jakbym się związała z kimś kto też ma przyjaciela z którym rozmawia o wszystkim to dla mnie jest jak najbardziej na plus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Jeśli czuję, że kogoś znam od zawsze, to zwykle znaczy to, że podświadomie przypomina mi jakąś relację z przeszłości, której nie zamknąłem. Wtedy, również podświadomie, mam tendencję do utożsamienia tej osoby z tamtą. Teoretycznie wiem, że to jest ktoś zupełnie inny, ale podświadomość wie swoje. Czasem to jest tak silna relacja, że tracę kontrolę nad emocjami, a to jest coś, czego bardzo nie lubię tracić.

A. To u mnie inaczej, bo nie miałam kogo zamykać:D

18 minut temu, 123she napisał(a):

 

Mnie to by chyba nie przeszkadzało. Trochę na zasadzie jak się ma naprawdę bliskich przyjaciół to się wieloma rzeczami z nimi dzieli. Ja znam szczegóły ze związków moich przyjaciółek o który nie chciałam wiedzieć;) No i jakbym się związała z kimś kto też ma przyjaciela z którym rozmawia o wszystkim to dla mnie jest jak najbardziej na plus. 

No ciekawe jego podejście. Ja chyba też bym się dziwnie czuła, Ale nie dlatego że by miał wszystko gadać, tylko że bym nie mogła ogarnąć po co tam lazic:D no ale są też terapię inne niż gadanie o swoich przeżyciach z terapeuta 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Z czymś takim też bym miał problem 🙂 Dzielę się z przyjaciółmi wieloma rzeczami, ale wewnętrzne kwestie w związku to tematy między mną i partnerką. Nie wyobrażam sobie lecieć do przyjaciela, czy przyjaciółki, i wyżalać się, co dziewczyna odwaliła. Albo jesteśmy razem i jeśli coś jest nie tak, to o tym rozmawiamy, albo żyjemy razem, ale emocjonalnie osobno, i powoli stajemy się swoimi wrogami…

Ale to się nie wyklucza, że możesz wypłakac się w rękaw przyjacielowi co dziewczyna odwalila i jednocześnie zabiegać o to aby się porozumieć, żyć z nią

 

1 minutę temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Terapia terapii nierówna, są różne podejścia. Ja poszedłem z konkretnym problemem i z tym samym problemem po wielu latach wyszedłem, więc z mojej perspektywy była to strata czasu i pieniędzy.

Toteż byśmy się zgadzali🤣

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

No to jest kwestia indywidualna. Jak komuś to nie przeszkadza to spoko. Grunt to się dobrać (także pod tym względem).

 

Wg mnie w związku jednak się odsłaniamy, zdejmujemy maski, które mamy na co dzień (przynajmniej ja nie wyobrażam sobie związku, w którym musiałbym nosić tę maskę). Możemy być sobą. I w tym byciu sobą nie ma miejsca na trzecią osobę. Przynajmniej dla mnie.

Ciężko stwierdzić by to że ktoś by chciał wsparcia od przyjaciela z powodu jakiejś aferki w zwiazku miało umożliwić temu przyjacielowi zagladanie pod maski i bycie 3 osoba. Ale rozumiem że możesz uważać inaczej 🙂 Jeszcze ja bym się cieszyła gdyby przyjaciel zachował czujność i dostrzegł że dzieje mi się krzywda i ktoś mi zagraża, w ekstremalnych sytuacjach nawet życie może uratowac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×