Skocz do zawartości
Nerwica.com

Konflikt wewnętrzny nie do rozwiązania


Użytkownik2016

Rekomendowane odpowiedzi

Z góry przepraszam za kolejny już temat . 

Biorę od dłuższego czasu leki przeciwdepresyjne i jestem w stanie normalnie pisać . 

 

Otóż ... 

Od dziecka mam w sobie konflikty wewnętrzne .

Pierwszy miałem mając 8-9 lat .

 

Nie dało się z nim wtedy nic zrobic , w sensie probowalem ale się nie dalo , przez ten konflikt całe moje życie , a mam już 24 lata posypało się . Już wtedy zaczęły się u mnie ruminacje . Nauczyłem się tak z tym żyć , a na dodatek przez to nie odkryłem siebie , emocje mi się nie pojawiły , poszedł efekt motyla tzw . 

Nauczyłem się poddawac i ruminowac .

Przez to idąc do szkoły średniej nie wiedziałem kim jestem jakie mam cele i poszedłem do szkoły w której się źle czułem , ale przez wyrobiony sposób myślenia nie powiedziałem o tym rodzicom , tzn powiedziałem ale w taki sposób że nie sądzili że to tak poważne .  Chodziłem przez 4 lata w depresji i bezsensie życia , depersonalizacja i derealizacja była non stop , chciałem umrzeć ale mój organizm robił wszystko żeby tego nie zrobić i żyłem bez emocji i znania siebie . Z jednej strony chciałem zmienić szkołe ale z drugiej bałem się że będę musiał zaczynać od nowa itd. gdybym nie nauczył się poddawać i byłbym tym "sobą" to by było pewnie inaczej :)))

Do tego stopnia się nauczyłem udawac że nikt poza rodziną i bliskimi znajomymi nic nie wie , zawsze ludzie myśleli że jestem ciekawy , odważny itd a jak wróciłem do domu to deprecha .

 

Po skończeniu szkoły poszedłem do pracy . Po paru miesiącach kupiłem auto od brata które było gdzieś tam moim skrytym marzeniem . I stało się znowu . Wtedy to był mój błąd , nie zrobiłem czegoś co powinienem i zepsuł mi się po miesiącu . 

Ale przez to wszystko co się w przeszłości działo poddałem się i zacząłem ruminowac . Obwinialem tylko i wyłącznie siebie , nauczyłem się żyć obwiniając siebie i poddając się . Żyłem przeszłością przez dwa lata , te natręty tak ewoluowały że przeróżne historię sobie wymyślałem snułem , co by było jaki bym był gdyby się to nie stało itd. Rodzice próbowali mi przemówić ale nie dało się i nie da do dzisiaj .

Potrafiłem żyć w teraźniejszości wegetując i wyobrażając sobie co bym teraz zrobił , jakby mój dzień wyglądał , czy przyszły tydzień rok , jakby się to nie wydarzyło . 

Ale nie to było najgorsze , najgorsze dopiero przyszło .

 

Myślenie natrętne o aucie dalej było , ale zacząłem powoli doceniać teraźniejszość , przez to że kupowałem sobie różne rzeczy które dawniej gdzieś tam zawsze chciałem . Wiadomo że na początku wgle mnie to nie cieszyło ale powoli zacząłem wracać do żywych . Do tego stopnia byłem w miarę sobą że chciałem poznać dziewczynę.

 

Jako że miałem jakieś swoje wartości życiowe przez te wszystkie lata ciągłych konfliktów i bezsensu życia , depresji , że nie żyłem tak jak większość ludzi imprezami itd itp . Nie nawidzilem ludzi którzy robili zle rzeczy , do dziewczyn miałem nienawiść można powiedzieć , nwm czy nie wyrobiła mi się osobowość borderline , bo poznając ja , po 2 dniach zaczęliśmy chodzić , byłem zafascynowany , zostawiłem znajomych , rodziców skupiłem się tylko na niej , teraz już wiem dlaczego . Bo ona mnie odburzala i powodowała że te dawne konflikty się powoli rozwiązywały , zacząłem myśleć że te wszystkie przykre rzeczy z przeszłości musiały się wydarzyć żebym mógł ją poznać i pierwszy raz w życiu zacząłem myśleć pozytywnie o czymś dzięki temu że to sobie wmawiałem .

 

Ale przez to że ona była osobą właśnie taka jakiej nie chciałem nigdy ... 😂😂😂 . Była młoda , lubiła towarzystwo chłopaków , nigdy nie przepraszała , ogólnie to szkoda strzepic. Nawet patrząc teraz przez pryzmat tego że miałem nerwicę to gdybym jej nie miał to bym ją zjechal z góry na dół za to jak mnie traktowała i jaka dziecinna była . Nie patrzyła na mnie tylko na swoje poczucie wartości itd.

 

Przechodziłem piekło . Nieraz siedziałem cały czas w telefonie jak ona gdzież jechała na imprezę bo bałem się że mnie zdradzi , piła dużo chociaż ja prosiłem żeby nie przesadzała bo się bałem , ubierała się jak pod latarnie . Sama była chyba niedowartościowana i moim kosztem chciała sobie wartość podnieść .

Ale mimo to nie potrafiłem od niej odejść nie mogłem .

Dlatego chyba stwierdzam że mogę mieć bordera .

Ja cały czas sobie w głowie mówiłem że to dar od Boga że drugiej takiej nie znajdę , nie patrzyłem na nikogo , byłem zafascynowany nią i jej życiem , jej rodzina jak psychol i bałem się że będę miał życie takie jak dawniej ogromnie .. 

A teraz najważniejsze po 3 miesiącach spotkaliśmy się ze znajomymi moimi . Cieszyłem się że mogliśmy jechać razem , że mogłem ja pokazać , pochwalić się jaka mam niesamowita dziewczynę .

 

I pamiętam to jak dziś . Nigdy czegoś takiego nie poczułem ... Pierwszy raz w życiu zeszła mi depersonalizacja , pierwszy raz w życiu nie czułem się jak za ścianą !!! 

Uświadomiłem to sobie wtedy , to było coś niesamowitego . Pierwszy raz czułem się sobą a miałem 22 lata ... 

Emocje miałem , czułem je w sobie , czułem że wiem kim jestem .

Ale niestety , jako że dawniej nie miałem emocji to mnie nic nie ruszalo nic kompletnie .

A ze znajomymi nauczylismy się sobie dojeżdżać czasami .

Więc jako że oni byli razem ze swoimi dziewczynami to zaczęli mnie wyśmiewać i obrażać . No i moja najlepsza była dziewczyna zamiast jakoś stanąć w obronie , lub zrobić cokolwiek też zaczęła to robić . Wytykać mi błędy że nigdzie jej nie zabieram , bo ogólnie jechała po mnie . I jak te emocje przyszły tak po tamtym dniu pokłóciliśmy się , rozpłakałem się .

Dwa dni później jak przyjechałem nie potrafiłem powiedziec jej czy ja kocham czy nie , znowu weszlem w stan depersonalizacji . Znowu zacząłem ruminowac że gdybyśmy się nie spotkali z nimi albo jakby mnie nie obrażali to by mi emocje zostały .

To był koszmar , byłem z nią a nie wiedziałem co do niej czuje , do jej bliskich do siebie .

Jeździliśmy po psychologach psychiatrach ja im mówiłem dlaczego to się stalo ale nie byli w stanie mi przegadać . 

Nie kochałem jej już . Byliśmy ze sobą 2.5 roku gdzie sobą byłem ze 3 godziny dosłownie .

 

Ruminowalem o tym dniu o tym co by było każdy dzień , oglądałem nasze zdjęcia sprzed tej sytuacji , nie potrafilem się skupić na pracy , nie chciałem nic robić , żeby nie "zmieniać" teraźniejszości , tak jakby chciałem wrócić do tej samej sytuacji i zmienić to ... To było tak posrane i tak straszne ..... Ponad dwa lata tak ruminowalem .

Po dwóch latach zacząłem grać . Hazard był czymś co powodowało u mnie jakiekolwiek emocje i że byłem w "teraźniejszości" , ale nigdy nie poczułem się tak dobrze i tak prawdziwym soba jak wtedy , już to nie wrócilo .

Do dzisiaj jeżdżę w miejsca związane z nami , z tą przeszłością . Jeździłem chcąc zmienić moje myślenie to co się stało wtedy ale się nie dalo i nie da .

 

Z tygodnia na tydzień czułem się gorzej a myśli były coraz bardziej abstrakcyjne . Czasami byłem w stanie jakbym miał psychozę albo schizofrenię , nie potrafiłem myślęc , inteligencja i wspomnienia mi uciekły . Przestałem chodzić do pracy , w niczym nie widzę sensu do dzisiaj i nikt mi nie jest w stanie wmówić że mogę się poczuć tak jak kiedyś .

Zacząłem czytac różne fora , co mi może być itd , zacząłem sobie wmawiać że to była moja pierwsza miłość i już nigdy tak nie będzie bo pierwsza miłość się ma tylko raz i to była ta jedyna wyjątkówa sytuacja w moim życiu której już nie doswiadcze .

Tyle się tego naczytałem że znam niektóre rzeczy na pamięć .

 

Leki zaczęły działać . Jestem odcięty od tych natrętów , ale depersonalizacja jest , wiem że jak tylko przestanę brac leki to wszystko wróci ii będę płakał za przeszłością .

To jest taki temat że nie wiem czy da się go rozwiązać , bo sam nie potrafię , na wszystko co mi mówią psychologowie znajduje jakieś wytłumaczenie że mogło być tak i tak .. 

 

Rozpisalbyn się jeszcze więcej ale kto by chciał takie listy czytać .

Ogólnie to kompletnie nic nie ma sensu , miałem myśli egzystencjalne , żyje nimi , nie myślę o zwykłych normalnych rzeczach który robi zwykły szary Kowalski .

 

Pozdro dla tych co przeczytali .

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję że te leki zaczną działać na tyle że zaczne doceniać teraźniejszość i poradzić sobie z przeszłością , bo ja mam w głowie tak jakby te ruminacje był moją "osobowością" i jestem tak uparty w swoich przekonaniach że nikt mi nie może zmienić sposobu myślenia 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa opowiastka, najpierw dziewczyna zachowywała się w taki sposób, że nikt normalny by z nią nie wytrzymał. Natomiast potem piszesz, że w sumie nie potrafisz bez niej żyć, że była ideałem, że tęskinisz za nią. 

 

Jedyne co się zgadza to tytuł wątku 🙂 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem aktualnie na lekach i mimo że nic mi się nie chce to jestem w stanie coś napisać .

 

Jak byłem mały miałem 7-8 lat dostałem straszliwej traumy .

Moja młodsza siostra miała gorączkę i miałem jej popilnowac a nie zrobiłem tego .

Po przeprowadzce do nowego domu spałem z nią w jednym pokoju i co noc przez nie pamiętam ile czasu , przychodziła do mnie do łóżka stala przy nim i patrzyła się , nie wiedziałem co jej jest , bałem się , byłem przerażony . Z tego co pamiętam to odprowadzałem ja do łóżka spowrotem ale po chwili znowu przychodziła i patrzyła się .

Na początku jak to się stało zaprowadzilem siostrę do mamy i powiedziałem jej że siostra dziwnie się zachowuje . Ale mama za każdym razem mówiła że jej nic nie jest .

Byłem tak przerażony że za którymś razem rozpłakałem się i kazałem uklęknąć siostrze razem ze mną i pomodlić się , modląc się płakałem .

Już nie pamiętam do końca ile razy tak było , ale mimo że to było przerażające dla 7 latka i miałem poczucie winy cały czas że to przeze mnie że jej nie pilnowałem teraz się coś takiego strasznego dzieje .

Teraz już wiem że przez tą traumę w moim życiu jak coś złego się działo to trzymałem to trzymałem emocje w sobie i nie potrafiłem nikomu powiedzieć nic jak cierpiałem , jak robiłem coś wbrew swojej woli , bo wiedziałem że to nic nie pomoże .

 

Nie mam schizofrenii .

Jestem przekonany że mam zaburzenie z pogranicza , tylko w odmianie cichej .

 

Żyłem przez wiele lat w depersonalizacji , obserwowałem swoje myśli itd itp , teraz również jestem .

 

Dlatego mnie sytuacja z tą dziewczyną tak dotknęła , bo pierwszy raz w życiu lęk minal na tyle że stan depersonalizacji minął i poczułem swoje emocje , całego siebie i uczucie do niej . 

Nie chciałem już nigdy wracać do przeszłości do moich traum , ale po tym jak mnie zraniła nagle to co poczułem zniknęło i byłem w takim stanie że dziwię się że nie wylądowałem w szpitalu , płakałem mówiłem jej dlaczego mnie zraniła , wmawiałem sobie dlaczego akurat wtedy jak zacząłem czuć emocje siebie , nie dała mi się tym nawet nacieszyć . Nie chcialem już żyć tak jak wtedy bez tego stanu depersonalizacji . I tylko ten stan depersonalizacji tego że nie widziałem sensu samobójstwa do dzisiaj mnie trzyma przy życiu .

Jak sobie przypomnę o tym a minęły 3 lata to mi się chce zemdleć .

 

Przepraszam że jest to takie skomplikowane ale tak było i jest .

 

 

Dlaczego taka pojebana rzecz musiała mi się przytrafić .

Żyłem teraźniejszością , cieszyłem się nią , a z dnia na dzień całą przeszłość wróciła i mimo że byliśmy razem to nie potrafiłem jej powiedzieć bez kłamstwa że ją kocham bo nie wiedziałem . W stanie depersonalizacji się nic nie wie ....

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×