Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak się leczyć na NFZ/za darmo?


avguser

Rekomendowane odpowiedzi

Hej wszystkim, to moj pierwszy post na tym forum.

Do tej pory leczylam sie prywatnie, poniewaz balam sie stuletnich kolejek na NFZ. Niestety prywatne leczenie nic nie pomoglo, wiec nie chce wyrzucac pieniedzy w bloto. Bardzo prosze o rady gdzie (nie chodzi mi o tylko nazwy konkretnych placowek, szukam tez informacji o nie NFZtowskich fundacjach/osrodkach itd. prowadzacych leczenie), w jaki sposob moge sie leczyc za darmo w Warszawie oraz z jakich form leczenia moge skorzystac (np. terapia indywidualna, grupowa itd.). Nawet nie wiem gdzie zaczac szukanie informacji dot bezplatnego leczenia. Z gory dziekuje za pomoc i pozdrawiam!

 

Edytowane przez avguser

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depresja oraz cPTSD.

Może źle się wyraziłam w poście wyżej, ale interesuje mnie jakie są typy pomocy? Wiem, że można iść do szpitala psychiatrycznego, wiem, że można iść do przychodni. Czy są jeszcze jakieś inne możliwości uzyskania pomocy?

Macie jakieś patenty, żeby nie być w stuletniej kolejce?

Miłego dnia,

Pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mienta napisał(a):

Terapia często, nie zawsze, ale jednak to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Lepiej brać leki.

Nie każde zaburzenie leczy się lekami, wszystko zależy od przyczyny zaburzenia. Tylko choroby psychiczne jako takie leczy się głównie lekami, a terapia ma raczej drugorzędne znaczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja tak nie uważam. Jeśli chodzi o choroby psychiczne, to oczywiście leki są bardzo ważne, bo, bez nich nie można funkcjonować prawidłowo, ale jeśli będzie już ta terapia, to w ogóle zajebiste combo. Terapia nie ma drugorzędnego znaczenia, bo obojętnie jaka to choroba, czy zaburzenie pomaga zrozumieć siebie, zrozumieć chorobę, zrozumieć schematy jakie powielamy,, co, jak i dlaczego.

Sama leczę się na f20 i uczęszczam na terapię i była to najlepsza decyzja, jaką podjęłam w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, cynthia napisał(a):

A ja tak nie uważam. Jeśli chodzi o choroby psychiczne, to oczywiście leki są bardzo ważne, bo, bez nich nie można funkcjonować prawidłowo, ale jeśli będzie już ta terapia, to w ogóle zajebiste combo. Terapia nie ma drugorzędnego znaczenia, bo obojętnie jaka to choroba, czy zaburzenie pomaga zrozumieć siebie, zrozumieć chorobę, zrozumieć schematy jakie powielamy,, co, jak i dlaczego.

Sama leczę się na f20 i uczęszczam na terapię i była to najlepsza decyzja, jaką podjęłam w życiu.

Fajnie,że terapia Ci pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, cynthia napisał(a):

A ja tak nie uważam. Jeśli chodzi o choroby psychiczne, to oczywiście leki są bardzo ważne, bo, bez nich nie można funkcjonować prawidłowo, ale jeśli będzie już ta terapia, to w ogóle zajebiste combo. Terapia nie ma drugorzędnego znaczenia, bo obojętnie jaka to choroba, czy zaburzenie pomaga zrozumieć siebie, zrozumieć chorobę, zrozumieć schematy jakie powielamy,, co, jak i dlaczego.

Sama leczę się na f20 i uczęszczam na terapię i była to najlepsza decyzja, jaką podjęłam w życiu.

Ok, tylko myślę, że @edta czy @mienta (nie wiem, do której wypowiedzi dokładnie się odniosłaś) miała na myśli to, że sama psychoterapia, np. przy Twojej diagnozie wniosła by tyle co nic, bo taka jest istota choroby, że bez leków bardzo szybko straciłabyś krytycyzm i leczeniem pierwszego wyboru ZAWSZE będą leki. Terapia jest tylko wspomagająco.

 

A są zaburzenia, w których leki może i coś tam dadzą, ale terapia jest podstawą i ona będzie kluczowa. Leki będą tylko wspomagająco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, acherontia styx napisał(a):

A są zaburzenia, w których leki może i coś tam dadzą, ale terapia jest podstawą i ona będzie kluczowa. Leki będą tylko wspomagająco

Rozumiem i tak jest. Ale wydaje mi się, że połączenie jednego i drugiego, obojętnie na co się choruje, przynosi dużą korzyść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, acherontia styx napisał(a):

Ok, tylko myślę, że @edta czy @mienta (nie wiem, do której wypowiedzi dokładnie się odniosłaś) miała na myśli to, że sama psychoterapia, np. przy Twojej diagnozie wniosła by tyle co nic, bo taka jest istota choroby, że bez leków bardzo szybko straciłabyś krytycyzm i leczeniem pierwszego wyboru ZAWSZE będą leki. Terapia jest tylko wspomagająco.

 

A są zaburzenia, w których leki może i coś tam dadzą, ale terapia jest podstawą i ona będzie kluczowa. Leki będą tylko wspomagająco.

 

Oczywiście, że tak jest. Mogę jedynie współczuć osobom, które leczą się poprzez terapię. Wiem, jak jest to trudne, jak psuje humor, męczy i kosztuje, i zazwyczaj długo trwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, mienta napisał(a):

Mogę jedynie współczuć osobom, które leczą się poprzez terapię. Wiem, jak jest to trudne, jak psuje humor, męczy i kosztuje, i zazwyczaj długo trwa.

Dlaczego masz taki negatywny stosunek do terapii? (abstrahując od choroby, czy zaburzenia i koniczności).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, cynthia napisał(a):

Dlaczego masz taki negatywny stosunek do terapii? (abstrahując od choroby, czy zaburzenia i koniczności).

Po tragicznym wypadku pani psycholog powiedziała, ze samo przejdzie. Drugi terapeuta bardzo mi pomógł, skierował do psychiatry itd. Trzecia traktowała mnie z góry, dosyć protekcjonalnie, chociaż może oceniam ją zbyt surowo. Ostatnią terapeutkę poznałam w szpitalu, gdzie czułam się zrozumiana. Jednak później prywatna terapia u tej pani okazała się stratą czasu i pieniędzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, mienta napisał(a):

Po tragicznym wypadku pani psycholog powiedziała, ze samo przejdzie. Drugi terapeuta bardzo mi pomógł, skierował do psychiatry itd. Trzecia traktowała mnie z góry, dosyć protekcjonalnie, chociaż może oceniam ją zbyt surowo. Ostatnią terapeutkę poznałam w szpitalu, gdzie czułam się zrozumiana. Jednak później prywatna terapia u tej pani okazała się stratą czasu i pieniędzy.

Rozumiem, że masz osobiste doświadczenia i patrzysz przez ich pryzmat. Ale nie każdy terapeuta  jest taki. Wystarczy dobrze trafić, no ale to też nie jest takie proste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, cynthia napisał(a):

Rozumiem, że masz osobiste doświadczenia i patrzysz przez ich pryzmat. Ale nie każdy terapeuta  jest taki. Wystarczy dobrze trafić, no ale to też nie jest takie proste.

U mnie to jest tak, że potrzebowałam wsparcia, a to dała mi rodzina. Terapeuci próbowali zmienić moje myślenie, a to nie było mi potrzebne. Jednak oni działali wg schematu wyuczonego na studiach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Ok, tylko myślę, że @edta czy @mienta (nie wiem, do której wypowiedzi dokładnie się odniosłaś) miała na myśli to, że sama psychoterapia, np. przy Twojej diagnozie wniosła by tyle co nic, bo taka jest istota choroby, że bez leków bardzo szybko straciłabyś krytycyzm i leczeniem pierwszego wyboru ZAWSZE będą leki. Terapia jest tylko wspomagająco.

 

A są zaburzenia, w których leki może i coś tam dadzą, ale terapia jest podstawą i ona będzie kluczowa. Leki będą tylko wspomagająco.

Dokładnie o to mi chodziło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, mienta napisał(a):

Po tragicznym wypadku pani psycholog powiedziała, ze samo przejdzie. Drugi terapeuta bardzo mi pomógł, skierował do psychiatry itd. Trzecia traktowała mnie z góry, dosyć protekcjonalnie, chociaż może oceniam ją zbyt surowo. Ostatnią terapeutkę poznałam w szpitalu, gdzie czułam się zrozumiana. Jednak później prywatna terapia u tej pani okazała się stratą czasu i pieniędzy.

Mam podobne odczucia. Mi terapie tylko pogarszały stan. Słyszałam totalne bzdury wyssane z palca na mój temat i obietnice,że terapia wyciągnie mnie z depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, cynthia napisał(a):

Nie myślałaś o jakiejś długoterminowej terapii na oddziale zamkniętym?

  

Nie, bo nie mam luksusu niechodzenia do pracy. Stąd interesuje mnie, jakie są inne formy pomocy.

Osobiście mi terapia nic nie dała. Doskonale sobie zdaję sprawę jakie mam schematy czy błędy w myśleniu, tylko co z tego, jeśli nic nie pomaga. Dlatego nie chcę wyrzucać kasy w błoto, tylko zastanawiam się nad wszelkimi darmowymi typami pomocy - czy to przez fundacje, NFZ, czy co tam jeszcze jest dostępne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wierzę, że z odpowiednim nastawieniem na terapię i chęć współpracowania da się przegadać sprawy, które nam ciążą. Nie jest to łatwa droga, a poznanie, zrozumienie i nauka radzenia sobie z tymi schematami jest kluczowa. Może w złym nurcie miałaś terapię, może terapeuta nie taki, trzeba próbować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałam polecić IPiN w Warszawie i Klinikę Nerwic, ale to się wiąże z 3-6 miesięcznym pobytem na oddziale. 

 

11 minut temu, avguser napisał(a):

Osobiście mi terapia nic nie dała

Pytanie jak długo w niej uczestniczyłaś, bo u mnie po 1-2 latach efekty były minimalne. Po 3-4 latach dopiero pojawiły się duże zmiany. Z tym, że ja jestem od początku u jednej i tej samej terapeutki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, acherontia styx napisał(a):

Chciałam polecić IPiN w Warszawie i Klinikę Nerwic, ale to się wiąże z 3-6 miesięcznym pobytem na oddziale. 

 

Pytanie jak długo w niej uczestniczyłaś, bo u mnie po 1-2 latach efekty były minimalne. Po 3-4 latach dopiero pojawiły się duże zmiany. Z tym, że ja jestem od początku u jednej i tej samej terapeutki.

Najdluzej pol roku i nic to nie dalo. Przy 4 latach koszt leczenia to okolo 40 tysiecy, a wiekszosc terapeutow, na ktorych trafila to ludzie, ktorzy mieli mnie w dupie, wiec tym bardziej nie ma sensu placic. Sa to sa gigantyczne kwoty, dlatego prosilabym o rekomendacje innych form leczenia na NFZ. Dzieki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, avguser napisał(a):

Najdluzej pol roku i nic to nie dalo. Przy 4 latach koszt leczenia to okolo 40 tysiecy, a wiekszosc terapeutow, na ktorych trafila to ludzie, ktorzy mieli mnie w dupie, wiec tym bardziej nie ma sensu placic. Sa to sa gigantyczne kwoty, dlatego prosilabym o rekomendacje innych form leczenia na NFZ. Dzieki!

Innych w Warszawie nie znam. Nie jestem z Warszawy, także znam tylko IPiN bo tam leżałam. Terapeutkę mam co prawda z Wawy, ale nie przyjmuje nigdzie poza pracą w IPiN i gabinetem prywatnym.

 

I ogólnie półroczna terapia u jednego terapeuty to nie jest żadna terapia. A to, że skakałaś od jednego terapeuty do drugiego to już w ogóle wiele mówi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×