Skocz do zawartości
Nerwica.com

fatalne zauroczenie


pjotrr

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

chciałbym, aby ktoś kto ma jakieś tam pojęcie o psychologii – zwłaszcza psychologii pożądania/zakochania (o ile coś takiego w ogóle istnieje) wyjaśnił mi mój fenomen zauroczenia się w kimś, kto do tej pory nie był dla mnie nikim szczególnym. Po prostu zastanawia mnie jak to się mogło, do cholery, stać. Mam ileś tam lat po 30 i pracuje w miejscu, gdzie jestem jedynym mężczyzną (nawet szef jest kobietą). Praca z kobietami bywa czasem męcząca – no bo czy się chce, czy nie trzeba wysłuchiwać opowiadań i historii o rzeczach mniej lub bardziej dla mężczyzny ciekawych, bo po prostu inaczej się nie da…bywa też i zabawnie i nudnawo- w sumie jak w każdej pracy?  Generalnie jakoś się już przyzwyczaiłem do roli rodzynka. Pracuję w tym miejscu już kilka lat i zawsze kobiety miały liczebną przewagę, ale trzeba podkreślić, że przedtem odsetek mężczyzn był trochę większy ale byliśmy zawsze w mniejszości.

Ale do rzeczy- mam taką koleżankę, z którą pracuję już 3 lata. Pierwsze wrażenie jakie na mnie zrobiła –również jako kobieta -  po prostu nic specjalnego. Z biegiem czasu nawet trochę mnie zaczęła irytować, tj. nie odpowiadał mi jej charakter (jak na osobę praktycznie w moim wieku to ona jest nieco niezrównoważona psychicznie - niedojrzała kobieta, szukająca problemów tam, gdzie ich nie ma, emocjonująca się jakimiś duperelami- jak gadała o swoim piesku to mi się nóż w kieszeni otwierał). Sposób wypowiadania się też nie przypadł mi do gustu (no po prostu nie od zniesienia, ale nie wiem jak to wam opisać), wygląd zewnętrzny oceniałem na dość przeciętny, a przede wszystkim nie w moim typie i co najważniejsze widziałem w tym wyglądzie wady, które czasem nawet eksponowałem w umyśle do przesady. I żeby nie było, że inne koleżanki były dla mnie jak do rany przyłóż – każda miała jakieś tam zachowania, które mnie denerwowały. Ale generalnie lubię z nimi pracować, tworzymy w miarę scaloną ekipę i jakoś się dogadujemy. No i w tym roku stało się – fatalne zauroczenie mnie dopadło, ni z gruszki ni z pietruszki, to jest taki moment nie wiadomo kiedy i jak, że człowiek zaczyna myśleć o tej osobie, i myśleć, i myśleć… nagle 70% moich myśli to ona. Zacząłem się nią interesować i szukać na jej temat informacji, np. przez fb – przeglądać jej zdjęcia, nawet niektóre ściągać- w sumie nie wiem po co, skoro widzę ją na co dzień. Typowe chorobliwe zauroczenie i ślepa fascynacja. Oliwy do ognia dodała pewna sytuacja – jak by los ze mnie sobie zakpił. Poszedłem na imprezę i kogo spotkałem? Była tam z gościem i jeszcze mi go przedstawia, że to jej kolega (oficjalnie jest singielką). Była b. zaskoczona, że mnie tam zobaczyła – ja przyszedłem sam. Nawet powiedziała coś w stylu- „zaskoczyłeś mnie, co ty robisz tutaj?”. Oczywiście nie gadałem z nią długo. Powiem wam poczułem się jak by mi ktoś w łeb strzelił (albo w serce). Jak bym był jej mężem, a ona spotkała się z innym. Przeżyłem to strasznie. I tak to już trwa trochę czasu. Najgorsze, że mimo tego, że teraz mam wolne - nie da się odciąć od myśli o niej.

Chciałbym tylko jeszcze nakreślić tło tego wszystkiego, bo może ma to znaczenie w tej sytuacji. Tzn. w tym roku dopadł mnie głębszy dół, a zaczęło się od tego, że w czerwcu zmarł taki mój sąsiad. Starszy ode mnie człowiek.  To był człowiek, który zawsze do mnie zagadał jak go widziałem, taki wiecie sąsiad, co wszystko wie co się dzieje i nadaje bez przerwy. Nie mówię, że jakoś mega go lubiłem, ale jego śmierć troszkę mnie zszokowała, nie mogłem się z tym pogodzić. Wiem, że moje zauroczenie właśnie miało miejsce niedługo po tym wydarzeniu. Po prostu może przez ten kryzys psychiczny łatwiej było mi popaść taki stan? Może podświadomie szukałem w niej ukojenia? Ale czemu w niej? Takiej prostej dziewczynie? Nie wiem, może to bez sensu. W każdym bądź razie walczę z tym chorym uczuciem jak na razie bezskutecznie.

Jeszcze jedno na koniec – to nie pierwszy raz, kiedy zauroczyłem się w koleżance z pracy i wiem jedno, że takie doświadczenia wcale nie hartują nas i nie uodparniają, każdy przypadek jest tak samo hardkorowy. Na szczęście wiem również, że to uczucie z czasem przeminie, pytanie tylko ile jeszcze zajmie mu czasu pastwienie się nade mną.

Myślałem, też, żeby "zadziałać coś" w jej kierunku ale wiecie, że to stąpanie po kruchym lodzie, bo romanse w pracy to po prostu słaby pomysł. Nie ważne czy coś z tego wyjdzie, czy nie – i tak na końcu pewnie zrobi się z tego syf.

A zatem szukam odpowiedzi na to jedno pytanie: dlaczego?

 

Edytowane przez pjotrr
czcionka za mała

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakbym czytała o sobie. Przeżyłam coś podobnego. Facet był kompletnie nie w moim typie. Ani z wyglądu, ani z charakteru. Wiele rzeczy mnie w nim denerwowało. A jednak. Na pytanie Dlaczego? nie znam odpowiedzi. W moim przypadku mógł mieć znaczenie mój wiek (czasy studenckie), burza hormonów. I chyba to, że on jeden był jakby "pod ręką". Pamiętam, że momentami było mi tak ciężko z tym, że modliłam się, żeby mi się to już nigdy nie zdarzyło. I chyba się spełniło. Jakaś blokada. Już nigdy czegoś podobnego, z takim nasileniem nie przeżyłam. Może jakieś cechy albo zachowania tej kobiety, które podświadomie Ci się podobają wyzwoliły w Tobie ten stan. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, pjotrr napisał(a):

Po prostu może przez ten kryzys psychiczny łatwiej było mi popaść taki stan?

Gdzieś słyszałem , że w uczuciu zakochania , strachu i stresu jest uruchamiana ta sama cześć mózgu , też słyszałem , że było robione doświadczenie , że po przejściu zawieszoną nad przepaścią kładką , zobaczona osoba wydaje się bardziej atrakcyjna niż wcześniej , że w czasie walk wojennych było dużo zawieranych małżeństw , ile w tym jest prawdy tego nie wiem ale takie sugestie słyszałem . 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.07.2023 o 23:58, Robinmario napisał(a):

Gdzieś słyszałem , że w uczuciu zakochania , strachu i stresu jest uruchamiana ta sama cześć mózgu , też słyszałem , że było robione doświadczenie , że po przejściu zawieszoną nad przepaścią kładką , zobaczona osoba wydaje się bardziej atrakcyjna niż wcześniej , że w czasie walk wojennych było dużo zawieranych małżeństw , ile w tym jest prawdy tego nie wiem ale takie sugestie słyszałem . 

Ciekawe, może coś w tym być, może dlatego tak się nakręcam w robocie, bo sama robota również kojarzy się ze zwiększonym stresem. Co nie zmienia faktu, że ewentualne zrozumienie tego mechanizmu jakoś tak nie do końca pomaga mi w wyjściu z tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.07.2023 o 23:15, Barbecue napisał(a):

Jakbym czytała o sobie. Przeżyłam coś podobnego. Facet był kompletnie nie w moim typie. Ani z wyglądu, ani z charakteru. Wiele rzeczy mnie w nim denerwowało. A jednak. Na pytanie Dlaczego? nie znam odpowiedzi. W moim przypadku mógł mieć znaczenie mój wiek (czasy studenckie), burza hormonów. I chyba to, że on jeden był jakby "pod ręką". Pamiętam, że momentami było mi tak ciężko z tym, że modliłam się, żeby mi się to już nigdy nie zdarzyło. I chyba się spełniło. Jakaś blokada. Już nigdy czegoś podobnego, z takim nasileniem nie przeżyłam. Może jakieś cechy albo zachowania tej kobiety, które podświadomie Ci się podobają wyzwoliły w Tobie ten stan. 

no właśnie, tylko co to za tajemnicze cechy jak ona mnie irytowała często, a potem nagle wszystko odwróciło się o 180 st. może to jakieś moje zaburzenie osobowości

Edytowane przez pjotrr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.07.2023 o 23:58, Robinmario napisał(a):

Gdzieś słyszałem , że w uczuciu zakochania , strachu i stresu jest uruchamiana ta sama cześć mózgu , też słyszałem , że było robione doświadczenie , że po przejściu zawieszoną nad przepaścią kładką , zobaczona osoba wydaje się bardziej atrakcyjna niż wcześniej , że w czasie walk wojennych było dużo zawieranych małżeństw , ile w tym jest prawdy tego nie wiem ale takie sugestie słyszałem . 

W strachu to jest uruchamiane ciało migdałowate i to ono jest odpowiedzialne za powstanie poczucia lęku. Doprowadzić do lęku może dopamina która pomoże ułożyć scenariusz który to ciało odbierze jako sygnał do powstania poczucia. Ale tak w strachu i miłości kluczową jest dopamina z noradrenaliną które uruchamiają poczucia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×