Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co słychać w gabinecie, czyli odczucia po wizycie u psychiatry


Illi

Rekomendowane odpowiedzi

10 godzin temu, bei napisał(a):

Słyszałem o aferze że w szkole powpisywali dzieciom jakieś terapie czy coś takiego, a wcale ich nie było. Rodzice odkryli to na koncie pacjenta. Jakaś matka bała się, że dziecko w przyszłości będzie miało problemy ze zrobieniem kariery w niektórych branżach przez to.

Tak. Jedna była nawet u mnie w mieście, druga gdzieś na południu Polski. Czy te dzieci mają pousuwane te wpisy? Nie. A obawy matki całkiem słuszne, bo rzeczywiście do pracy np. w służbach stan zdrowia jest prześwietlany dokładnie i każdy wpis w stylu spektrum autyzmu czy inny może zdyskwalifikować. A tu dodam, że te wpisy dodali psycholodzy, nawet nie lekarze.
Czy błędny wpis może się zdarzyć? Jasne, że może, mi samej się zdarzyło coś źle wpisać przez przypadek, z tym, że przy zwykłej pomyłce takie coś się wyłapuje od razu jeszcze przed zamknięciem wizyty lub od razu po, gdzie większość programów ma to okienko na możliwą edycję. 
Problem większy zaczyna się w momencie gdy trafiasz z takimi wpisami w stanie zagrożenia życia - wtedy każdy lekarz może mieć wgląd, wystarczy zaznaczyć odpowiednie okienko w programie. Mając w historii 2137 recept na leki narkotyczne, zostaniesz uznana za ćpunkę i Twoje leczenie może przebiec zupełnie inaczej niż normalnie by przebiegło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to nowość, że ktoś prowadzi jakąś dłuższą rozmowę z psychiatrą. Już tak mi się utrwaliło, że od gadki są psycholodzy, z którymi nie potrafię rozmawiać i są głównie długie momeny niezręcznej ciszy a mnie wtedy zaraz skręca ze stresu.

Może to nie odpowiedni temat, ale zamierzam wybrać się na Oddział Leczenia Uzależnień na okres 4-6 tygodni m.in. od substancji psychoaktywnych, czyli w sumie niedługo i tam czekają mnie spotkania indywidualne, grupowe, pewnie też będą oczekiwali pacjenta po detoksie, a ja bez leków szybko tam zwariuję.

Jeżeli chodzi o psychiatrów, taką poważniejszą rozmowę przeprowadzałem z dwoma jedynie za pierwszym razem. Później u jednego było już tylko eskperymentowanie łącznie z ok 25 lekami, a do drugiego wchodziłem prawie jak do sklepu i po dziesięciu minutach wychodziłem z ogromną receptą do wykupienia. Czy coś takiego też jest normalne? Może to ja mam złe podejście?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.05.2025 o 16:28, bei napisał(a):

Powiedzial  że ma pacjenta i podal jego imię i nazwisko i zapytal czy to moja rodzina.

Absolutnie niedopuszczalne i skreśliłoby takiego lekarza w moich oczach.

 

To nie jest okulista tylko psychiatra.

 

Jeśli chodzi o moje wizyty, zwykle wygląda tak:

 

*dryń dryń*

– halo

– dzień dobry tu lekarz Sraki Owaki, dzwonię z przychodni bez spodni, czy rozmawiam z Panem Wiewiórką?

– tak

– proszę o podanie numeru buta celem weryfikacji

– 2137

– dziękuję, no to w czym mogę panu pomóc?

– potrzebuję recepty na stale przyjmowane leki

– widzę że pan często zmienia lekarzy, dlaczego?

– zapisuję się do tego który ma najbliższy termin

– jakieś problemy z przyjmowaniem leków?

– nie

– jak się pan czuje na tych lekach?

– dobrze

– no powinien pan zrobić badania krwi wie pan?

– wiem

– to ja zapiszę, że pana prosiłam/em, żeby pan zrobił badania krwi

– ok

– no to wypiszę panu receptę

– dziękuję

– czy mogę w czymś jeszcze pomóc?

– nie, dziękuję

– to do usłyszenia

– do usłyszenia

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Fobic napisał(a):

Dla mnie to nowość, że ktoś prowadzi jakąś dłuższą rozmowę z psychiatrą. Już tak mi się utrwaliło, że od gadki są psycholodzy, z którymi nie potrafię rozmawiać i są głównie długie momeny niezręcznej ciszy a mnie wtedy zaraz skręca ze stresu.

Może to nie odpowiedni temat, ale zamierzam wybrać się na Oddział Leczenia Uzależnień na okres 4-6 tygodni m.in. od substancji psychoaktywnych, czyli w sumie niedługo i tam czekają mnie spotkania indywidualne, grupowe, pewnie też będą oczekiwali pacjenta po detoksie, a ja bez leków szybko tam zwariuję.

Jeżeli chodzi o psychiatrów, taką poważniejszą rozmowę przeprowadzałem z dwoma jedynie za pierwszym razem. Później u jednego było już tylko eskperymentowanie łącznie z ok 25 lekami, a do drugiego wchodziłem prawie jak do sklepu i po dziesięciu minutach wychodziłem z ogromną receptą do wykupienia. Czy coś takiego też jest normalne? Może to ja mam złe podejście?

Mój terapeuta jest tez psychiatrą (nie moim) i powiedział mi, że chyba dyrektor szpitala uważa go za dobrego lekarza bo jest pierwszym psychiatrą ktory rozmawia z pacientami. Ja odpowiedzialam coś w stylu, że widocznie miała pecha, że trafiała na złych. Moja pierwsza pani doktor była empatyczną osoba i mi tak zostało, że oczekuję tego od psychiatry. Nie chodzę do nich tylko po receptę.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, bei napisał(a):

Mój terapeuta jest tez psychiatrą (nie moim) i powiedział mi, że chyba dyrektor szpitala uważa go za dobrego lekarza bo jest pierwszym psychiatrą ktory rozmawia z pacientami.

Ogólnie to każdy psychiatra powinien przed postawieniem diagnozy i przepisaniem leków robić pacjentowi testy osobowości i wszelkie możliwe testy psychologiczne, a wiedza psychiatryczna i psychologiczna powinny być ze sobą nierozerwalnie połączone. Zwłaszcza biorąc pod uwagę ilość błędnych diagnoz i źle dobranych leków. Gdy stawia się komuś diagnozę wyłącznie na podstawie objawów wymienianych przez samego pacjenta, to o błędną diagnozę bardzo łatwo. Tutaj potrzeba bardzo dużej wnikliwości, dociekliwości, dopytywania - w obie strony, żeby i pacjenta był całkowicie pewien, że dobrze zrozumiał lekarza, i lekarz był całkowicie pewien, że dobrze zrozumiał pacjenta.

Bo to, jak obecnie psychiatria w praktyce wygląda, woła o pomstę do nieba. To, że psychiatrzy nie dysponują testami osobowości i testami psychologicznymi, jest tylko utrudnieniem dla pacjentów i jest kuriozalne. Przecież nikt nie chce chodzić latami z błędną diagnozą ani nikt nie chce mieć źle dobranych leków.

Najlepiej byłoby też, gdyby ADOS-2 był ogólnodostępny i gdyby każdy psychiatra mógł robić pacjentowi ten test.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Kiusiu napisał(a):

Ogólnie to każdy psychiatra powinien przed postawieniem diagnozy i przepisaniem leków robić pacjentowi testy osobowości i wszelkie możliwe testy psychologiczne, a wiedza psychiatryczna i psychologiczna powinny być ze sobą nierozerwalnie połączone.

Mi żaden psychiatra nie robił nigdy żadnych testów osobowości ani psychologicznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, bei napisał(a):

Mi żaden psychiatra nie robił nigdy żadnych testów osobowości ani psychologicznych.

I właśnie szkoda. Właśnie do tego odnosi się mój poprzedni post.

Właśnie to uważam za bardzo poważną wadę funkcjonowania psychiatrii. Ten brak wnikliwości i dociekliwości połączony z szablonowością, schematyzmem i płytkim podejściem. Psychiatria jest najmniej ścisłą dziedziną medycyny, więc wymaga szczególnej ostrożności i samokrytycyzmu u lekarzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, bei napisał(a):

Mi żaden psychiatra nie robił nigdy żadnych testów osobowości ani psychologicznych.

Bo psychiatra nie zajmuje się robieniem testów psychologicznych. Od tego są psycholodzy kliniczni. Kolega ma nieadekwatne oczekiwania.
Mi moja psychiatra też testów nie robiła, ale od razu wysłała mnie na oddział terapeutyczny, żeby tam diagnozę zab. osobowości postawili i tam miałam wszelkie możliwe testy. Ona stawiała diagnozę tylko ze swojej działki. Zab. osobowości są problemem dla psychologów/psychoterapeutów, nie dla psychiatrii. Leki przy takiej diagnozie mają znaczenie tylko pomocnicze.

Zresztą nie widzę wielkiego problemu, ktoś chce testy to niech poprosi psychiatrę (lub nawet lekarza rodzinnego) o skierowanie do PZP, testy może przeprowadzić i ocenić każdy psycholog kliniczny, nie musi być do tego psychoterapeuta. Ja 90% testów jakie miałam, miałam zrobione na NFZ, a miałam 2x MMPI, inwentarz osobowości, SCID, TAT i jakieś jeszcze których nie pamiętam już nawet. Tylko Test Apercepcji Tematycznej miałam robiony na wizycie prywatnej 🤷‍♀️

I każdy ogarnięty psychiatra Wam powie, że zab. osobowości to nie jego działka. Może dać leki, ale samymi lekami zab. osobowości się nie wyleczy.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Verinia napisał(a):

Właśnie czekam w kolejce do mojej psychiatry. Nie lubię kolejek, ale po leki trzeba iść. Ogólnie dobrze się czuję i jest mega poprawa więc nie będzie musiała mi niczego zmieniać. 

Trzymam kciuki, żeby zawsze było tak dobrze 👍

Ja dziś u swojego zmieniłem nie działający citalopram na duloksetynę, na którą najlepiej kiedyś reagowałem. Mogę u niego dowolnie żonglować lekami, które już z nim przerobiłem, czyli będzie już blisko 30. Zaproponowałem jakiś neuroleptyk na aktywizację (amisulpryd, sulpiryd) cokolwiek, chociaż na próbę najniższą dawkę, bo nie ma poprawy od lat. Odpowiedział, że unika takich leków jak ognia, bo prolaktyna, bo piersi rosną... czyli, że wszystkim, od razu. Ale pregabalinę, która by mnie poskładała już pisze lekką ręką. Nie cierpię takich lekarzy. Znowu trzeba iść prywatnie żeby cokolwiek zdziałać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Fobic napisał(a):

Zaproponowałem jakiś neuroleptyk na aktywizację (amisulpryd, sulpiryd) cokolwiek, chociaż na próbę najniższą dawkę, bo nie ma poprawy od lat. Odpowiedział, że unika takich leków jak ognia, bo prolaktyna, bo piersi rosną... czyli, że wszystkim, od razu.

Akurat u mojej psychiatry byś usłyszał dokładnie to samo. Może poza argumentem, że piersi rosną. Endokrynolodzy mocno najeżdżają na psychiatrów za przepisywanie leków podnoszących prolaktynę lekką ręką i jak jest ogarnięty psychiatra, który widzi więcej niż czubek własnej dziedziny i bywa na konferencjach to pewnie się nasłuchał o tym :P i dlatego nie chce dać.

A tym bardziej, że amisulpiryd i sulpiryd właśnie w małych dawkach tą prolaktynę podnoszą u zdecydowanej większości pacjentów. 

I nie, podwyższona prolaktyna nie zawsze da objawy np. w postaci mlekotoku. Mam teraz w rodzinie osobę z prolaktyną na poziomie 1200 (nie od leków akurat prawdopodobnie bo nic podpadającego nie przyjmowała) i jakie miała objawy? Żadne wskazujące stricte na prolaktynę 🙃 ginekolog zlecił z innego powodu badanie. No to teraz ma skierowanie na cito do neurologa, endokrynologa i okulisty z podejrzeniem guza neuroendokrynnego.

Koleżankę też już uchroniłam przed laparoskopią, bo brała rysperydon. A ginekolog znalazł torbiel do usunięcia. Kazałam jej oznaczyć prolaktynę najpierw zanim zdecyduje się na operację. Oznaczyła. Rysperydon odstawiony, torbieli nie ma, operacji też nie było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

Akurat u mojej psychiatry byś usłyszał dokładnie to samo. Może poza argumentem, że piersi rosną. Endokrynolodzy mocno najeżdżają na psychiatrów za przepisywanie leków podnoszących prolaktynę lekką ręką i jak jest ogarnięty psychiatra, który widzi więcej niż czubek własnej dziedziny i bywa na konferencjach to pewnie się nasłuchał o tym :P i dlatego nie chce dać.

A tym bardziej, że amisulpiryd i sulpiryd właśnie w małych dawkach tą prolaktynę podnoszą u zdecydowanej większości pacjentów. 

I nie, podwyższona prolaktyna nie zawsze da objawy np. w postaci mlekotoku. Mam teraz w rodzinie osobę z prolaktyną na poziomie 1200 (nie od leków akurat prawdopodobnie bo nic podpadającego nie przyjmowała) i jakie miała objawy? Żadne wskazujące stricte na prolaktynę 🙃 ginekolog zlecił z innego powodu badanie. No to teraz ma skierowanie na cito do neurologa, endokrynologa i okulisty z podejrzeniem guza neuroendokrynnego.

Koleżankę też już uchroniłam przed laparoskopią, bo brała rysperydon. A ginekolog znalazł torbiel do usunięcia. Kazałam jej oznaczyć prolaktynę najpierw zanim zdecyduje się na operację. Oznaczyła. Rysperydon odstawiony, torbieli nie ma, operacji też nie było.

 

Kiedyś koleżanka od leków miała prolaktynę 1200 (nie pamiętam już jakie leki brała ale miała borderline i bardzo silne wahania nastroju takie z autoagresją), okres raz na kilka miesięcy i mlekotok. Byłem zaniepokojony jak mi o tym mówiła, a jej lekarka mówiła że to niegroźne i nie trzeba się martwić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.07.2025 o 12:04, Verinia napisał(a):

Właśnie czekam w kolejce do mojej psychiatry. Nie lubię kolejek, ale po leki trzeba iść. Ogólnie dobrze się czuję i jest mega poprawa więc nie będzie musiała mi niczego zmieniać. 

Super! Tak trzymać. Dwa tygodnie temu też miałem wizytę kontrolną u psychiatry i oboje byliśmy bardzo zadowoleni z przebiegu leczenia. Pogadaliśmy trochę o postępach w leczeniu, terapii, podziękowałem mu za "reprymendę", której mi udzielił na początku grudnia, bo miał rację co do przyczyn mojego /cenzura/owego nastroju (zarzekałem się, że to wina leku albo zaburzenia, ale on mnie ustawił do pionu, że odgrywam lenia, a poza tym, przy listopadowo-grudniowej aurze nigdy nie byłem wybitnie aktywny - no i okazało się, że zna mnie lepiej niż ja sam :D) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

Akurat u mojej psychiatry byś usłyszał dokładnie to samo. Może poza argumentem, że piersi rosną. Endokrynolodzy mocno najeżdżają na psychiatrów za przepisywanie leków podnoszących prolaktynę lekką ręką i jak jest ogarnięty psychiatra, który widzi więcej niż czubek własnej dziedziny i bywa na konferencjach to pewnie się nasłuchał o tym :P i dlatego nie chce dać.

A tym bardziej, że amisulpiryd i sulpiryd właśnie w małych dawkach tą prolaktynę podnoszą u zdecydowanej większości pacjentów. 

I nie, podwyższona prolaktyna nie zawsze da objawy np. w postaci mlekotoku. Mam teraz w rodzinie osobę z prolaktyną na poziomie 1200 (nie od leków akurat prawdopodobnie bo nic podpadającego nie przyjmowała) i jakie miała objawy? Żadne wskazujące stricte na prolaktynę 🙃 ginekolog zlecił z innego powodu badanie. No to teraz ma skierowanie na cito do neurologa, endokrynologa i okulisty z podejrzeniem guza neuroendokrynnego.

Koleżankę też już uchroniłam przed laparoskopią, bo brała rysperydon. A ginekolog znalazł torbiel do usunięcia. Kazałam jej oznaczyć prolaktynę najpierw zanim zdecyduje się na operację. Oznaczyła. Rysperydon odstawiony, torbieli nie ma, operacji też nie było.

Czyli z tą hiperprolaktynemią to nie taka błaha sprawa, może powodować wiele innych problemów, niż ginekomastię 🤔 i zdarza się to statystycznie często. Zastanawiam się czy nie poprosić o taki lek prywatnie, lekarza, który jasno powiedział, że nigdy nie wziąłby takiego leku, jak olanzapina, kiedy dla mnie to lajtowy neuroleptyk. Żebym tylko znów nie skończył z torbą pełną benzo, zolpidemu i barbituranów, bo ten akurat lekarz idzie mi bardzo na rękę, wszelkie GABA-ergiki, zero opioidów i mogę wyjść z receptą na 400 zł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×