Skocz do zawartości
Nerwica.com

PAROKSETYNA (Arketis, ParoGen, Paroxetine Aurovitas, Paroxinor, Paxtin, Rexetin, Seroxat, Xetanor)


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

10 godzin temu, Nieznany24 napisał(a):

Mirtazapina ma to do siebie że na efekty długo nie trzeba czekać. Mnie mocna deprecha dopadła przed wakacjami mimo iż brałem fevarin. Dołączono mi mirte i wyobraź sobie że w przeciągu tygodnia wyciągnęła mnie z dołka. Czułem się fantastycznie… noce przespane z tymi  zajebistymi snami… odzyskałem energię i chodziłem dumny i odważny z głową zadartą do góry. To trwało przez jakieś trzy tygodnie a potem totalny zjazd bo nabawiłem się zespołu serotoninowego ale sam się w to szambo wrzuciłem.. podwyższałem sobie dawki mirtazapiny bez konsultacji z lekarzem i z 15 do 60mg doszedłem. Mirta weszła w interakcje z fevarinem i walka o powrót do zdrowia zaczęła się od nowa. Na szczęście paroksetyna zaczęła działać (co prawda na efekt musiałam czekać bardzo długo) a od dwóch tygodni dołączono mi trittico i pramolan i z dnia na dzień czułem się o wiele lepiej. Od bodajże 5 dni nie miałem żadnych lęków ani ataków paniki a samopoczucie dobre. Zostały mi tylko odrealnienia i tak jakbym świat widział z wnętrza szklanej kuli no i te pogorszenie wzroku bo nadal jestem na dość wysokiej dawce pregi z której po mału schodzę. Moja maksymalna dawka to 450mg byłem

tak czy siak jutro rano wracam do Norwegii i nie odczuwam żadnego lęku ani strachu przed podróżą. W głowie mam to że jak ta latająca trumna wieloosobowa pi@rdolnie o ziemię to się trudno mówi😁

Nie no powinieneś z tymi tekstami w standupie robić :). Nie pi@dolnie bo to najbezpieczniejszy środek transportu. Mam kilku pilotów znajomych więc wiem. A strach przed lataniem rozumiem. Ta z tą mirta to przegioles faktycznie. Tylko czemu tak zwiększałes ta mirte skoro dzialala? Pregabaliny też miałeś duże dawki. A paroxetyna się długo rozkręca to fakt. Ja czasami dochodziłem do siebie przez dwa miechy.  Teraz przez 6 lat miałem spokój na dawce 37mg ale coś się zje@balo i zwiększyłem do 45mg i oprócz ubojów nic pozytywnego nie miałem. Może jeszcze za krótko bo 4 tygodnie. Ale już nie mogłem się dłużej męczyć. Więc dołożyła mi mirte i pregabalinie i teraz od 3 dni jest w miarę ok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, qba napisał(a):

Nie no powinieneś z tymi tekstami w standupie robić :). Nie pi@dolnie bo to najbezpieczniejszy środek transportu. Mam kilku pilotów znajomych więc wiem. A strach przed lataniem rozumiem. Ta z tą mirta to przegioles faktycznie. Tylko czemu tak zwiększałes ta mirte skoro dzialala? Pregabaliny też miałeś duże dawki. A paroxetyna się długo rozkręca to fakt. Ja czasami dochodziłem do siebie przez dwa miechy.  Teraz przez 6 lat miałem spokój na dawce 37mg ale coś się zje@balo i zwiększyłem do 45mg i oprócz ubojów nic pozytywnego nie miałem. Może jeszcze za krótko bo 4 tygodnie. Ale już nie mogłem się dłużej męczyć. Więc dołożyła mi mirte i pregabalinie i teraz od 3 dni jest w miarę ok.

Skoro od kilku dni jest w miarę ok to znaczy że zestaw leków działa ale żeby dojść do tego co miałeś kiedyś to jeszcze trochę czasu potrzeba… polecam cierpliwość i wiarę w to że będzie ok. Ja tak do tego podchodziłem i miałem wszystko w dvpie .. najważniejszy był dla mnie powrót do pełni zdrowia i dużo czasu mi to zajęło zanim zacząłem odczuwać poprawę. Niestety nadal nie jest kolorowo ale czuję się na tyle dobrze że wróciłem do jazdy samochodem i w miarę normalnie funkcjonuje ale zdarzają się od czasu do czasu dni takie że z łóżka ciężko mi się wydostać. W minioną niedzielę wysprzątałem cały dom dwupiętrowy. Było zamiatanie, mycie okien, mycie podłóg, mycie naczyń w Teresce 2000 ( tak tak Tereska 2000 to moja zmywarka która odziedziczyłan imie po mojej byłej żonie😁. No ale do rzeczy.. chodzi mi o to że w niedzielę sprzątałem moją daczę przez 6 godzin i czułem się świetnie za to w poniedziałek już nie miałem na nic ochoty (ot takie wahania nastroju.

A wracając do mirty to w sumie sam czasem zastanawiam się dlaczego tak zwiększałem dawkę mirty i doszedłem do wniosku że chyba chciałem aby wystrzeliła  mnie z butów mimo iż było ok🤭 (nie wiązać z chęcią brania dla dobrego samopoczucia jak na haju.)Co do latania samolotem to fakt że jest to najbezpieczniejszy środek transportu jednak ja z synem mieliśmy nie fajną przygodę. Siedzieliśmy już w samolocie i stewardesa poprosiła wszystkich bardzo grzecznie o opuszczenie samolotu bo wykryli jakąś tam usterkę. Więc wszyscy bagaże w łapy i bez żadnej paniki opuściliśmy pokład samolotu. Czekaliśmy na lotnisku i po godzinie zaprosili wszystkim ponownie na pokład. Silniki odpalone, samolot wycofuje aby skierować się na pas startowy i jak coś pizgło i gruchło to panika na pokładzie. Odezwał się pan piloter samolotu że szybko opuszczamy pokład. Zjeżdżalnie otwarte, ludzie w popłochu mało co się nie zadeptali i mało co butów nie pogubili😂 ja syna za łapę i na ślizgawkę 😁 zjazd po zjeżdżani lotem koszącym w dół i nie powiem że było źle bo przynajmniej przypomniałem sobie czasy gówniarza gdy się zjeżdżało po zjeżdżalni. Od tych fajnych zjazdów z gówniarza to w portach same dziury i dupsko czerwone od blachy😁 na szczęście moja babcia zawsze jakąś łatkę naszyła na te potargane portki .wyskakujac z samolotu widziałem jakieś tam części pod silników więc pewnie w silniku się coś na dobre popsuło bo tego dnia już polecieliśmy. Mój syn do dziś ma traumę do latania 🤭

Cisze się bardzo bracie że czujesz poprawę i jest w miarę ok. A najlepsze jest to że będzie jeszcze lepiej. Jak będziesz miał doła lub chwilę zwątpienia to pomyśl jak czułeś się kilka tygodni temu a jak jest dziś. Głowa do góry i dajesz przed siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Nieznany24 napisał(a):

Skoro od kilku dni jest w miarę ok to znaczy że zestaw leków działa ale żeby dojść do tego co miałeś kiedyś to jeszcze trochę czasu potrzeba… polecam cierpliwość i wiarę w to że będzie ok. Ja tak do tego podchodziłem i miałem wszystko w dvpie .. najważniejszy był dla mnie powrót do pełni zdrowia i dużo czasu mi to zajęło zanim zacząłem odczuwać poprawę. Niestety nadal nie jest kolorowo ale czuję się na tyle dobrze że wróciłem do jazdy samochodem i w miarę normalnie funkcjonuje ale zdarzają się od czasu do czasu dni takie że z łóżka ciężko mi się wydostać. W minioną niedzielę wysprzątałem cały dom dwupiętrowy. Było zamiatanie, mycie okien, mycie podłóg, mycie naczyń w Teresce 2000 ( tak tak Tereska 2000 to moja zmywarka która odziedziczyłan imie po mojej byłej żonie😁. No ale do rzeczy.. chodzi mi o to że w niedzielę sprzątałem moją daczę przez 6 godzin i czułem się świetnie za to w poniedziałek już nie miałem na nic ochoty (ot takie wahania nastroju.

A wracając do mirty to w sumie sam czasem zastanawiam się dlaczego tak zwiększałem dawkę mirty i doszedłem do wniosku że chyba chciałem aby wystrzeliła  mnie z butów mimo iż było ok🤭 (nie wiązać z chęcią brania dla dobrego samopoczucia jak na haju.)Co do latania samolotem to fakt że jest to najbezpieczniejszy środek transportu jednak ja z synem mieliśmy nie fajną przygodę. Siedzieliśmy już w samolocie i stewardesa poprosiła wszystkich bardzo grzecznie o opuszczenie samolotu bo wykryli jakąś tam usterkę. Więc wszyscy bagaże w łapy i bez żadnej paniki opuściliśmy pokład samolotu. Czekaliśmy na lotnisku i po godzinie zaprosili wszystkim ponownie na pokład. Silniki odpalone, samolot wycofuje aby skierować się na pas startowy i jak coś pizgło i gruchło to panika na pokładzie. Odezwał się pan piloter samolotu że szybko opuszczamy pokład. Zjeżdżalnie otwarte, ludzie w popłochu mało co się nie zadeptali i mało co butów nie pogubili😂 ja syna za łapę i na ślizgawkę 😁 zjazd po zjeżdżani lotem koszącym w dół i nie powiem że było źle bo przynajmniej przypomniałem sobie czasy gówniarza gdy się zjeżdżało po zjeżdżalni. Od tych fajnych zjazdów z gówniarza to w portach same dziury i dupsko czerwone od blachy😁 na szczęście moja babcia zawsze jakąś łatkę naszyła na te potargane portki .wyskakujac z samolotu widziałem jakieś tam części pod silników więc pewnie w silniku się coś na dobre popsuło bo tego dnia już polecieliśmy. Mój syn do dziś ma traumę do latania 🤭

Cisze się bardzo bracie że czujesz poprawę i jest w miarę ok. A najlepsze jest to że będzie jeszcze lepiej. Jak będziesz miał doła lub chwilę zwątpienia to pomyśl jak czułeś się kilka tygodni temu a jak jest dziś. Głowa do góry i dajesz przed siebie.

Stosowałem wszystkie te leki i tak jak piszesz, po pregabalinie odrealnienie, zawroty głowy jakby po alkoholu i po dwóch tygodniach rzuciłem, bo nie mogłem jeździć autem. Po mircie zamułka rano totalna i w połączeniu z pregą odrealnienie i mętlik w głowie, no i paro jedynie zostawiłem. Zamieniłem po rozmowie z psycho na Trittico cr w dawce optymalnej 100-150 mg. i jest dużo lepiej. Czasami paro należy zwiększać o 5 mg. co dwa tygodnie, aż się poczujesz lepiej, nawet do 60 mg. Próbowałem innych ssri czy snri, ale paro wspominam najlepiej, jestem spokojniejszy, lepiej śpię i funkcjonuję, a trittico cr wieczorem pomaga się odprężyć. Czasami trzeba czasu, żeby to zadziałało i powoli zwiększać dawki, aż będzie dobrze i dawki utrzymywać z 5-6 miesięcy i powoli schodzić z paro na wiosnę , lato tak do 20 mg. a trittico zostawić. Choruję na depresję z nerwicą lękową. Jesienią i zimą zwiększam dawki i jest dobrze. Czasami mieszałem z esci jak byłem ospały, np. 30/10 lub 20/20, a latem 10/10 lub tylko 10 paro, czasami nie brałem w ogóle przez 3-5 miesięcy, tylko trittico cr wieczorem. Wszystko zależy od samopoczucia. Od 4 lat z lekarzem pozostaje tylko w rozmowie telefonicznej i jest dobrze. Zbyt dużo zmian i ilości leków, tym bardziej organizm wariuje, bo leki nie tylko zmieniają psychę, ale cały organizm , a najszybciej układ pokarmowy, który bardzo mocno odpowiada za przyswajalność i produkcję serotoniny, najbardziej w jelitach. Do tego należy dołączyć ruch na świeżym powietrzu (wystarczą spacey, trucht itp.), w okresie jesienno zimowym witamnkę D 2000-4000mg., magnez - cytrynian lub glicynian magnezu, kawasy Omega 3 1000 mg., cynk i selen i odpowiednia dieta: białko, tłuszcze nienasycone, warzywa i owoce do południa a mało cukru. Jeżeli chodzi o orgazm i erekcję, to na początku miałem kłopoty z orgazmem, ale teraz jest ok, na pewno dłużej, ale kobieta się cieszy za to i ja też, mimo już wieku zbliżającego mnie do 60-tki. do tego można dołączyć tadalafil w dawce 5 mg. codziennie. działa dużo lepiej od Viagry, dłużej, a do tego poprawia naszą prostatę i chce się człowiekowi seksu i dużo radości przy tym jest. Zawsze, gdy masz gorsze dni i nic się nie chce, trzeba sobie powiedzieć, ze jak wstanę będzie lepiej, otworzyć okno i kilka ćwiczeń pomoże się rozruszać i z każdą minutą będzie lepiej. Najgorzej się użalać nad sobą.

Oczywiście to tylko moja historia oparta na kilkudziesięciu latach doświadczeń z tą chorobą i moje sugestie. 

Życzę Ci lepszego samopoczucia i zdrowia w Nowym Roku.

Edytowane przez ramar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, ramar napisał(a):

Stosowałem wszystkie te leki i tak jak piszesz, po pregabalinie odrealnienie, zawroty głowy jakby po alkoholu i po dwóch tygodniach rzuciłem, bo nie mogłem jeździć autem. Po mircie zamułka rano totalna i w połączeniu z pregą odrealnienie i mętlik w głowie, no i paro jedynie zostawiłem. Zamieniłem po rozmowie z psycho na Trittico cr w dawce optymalnej 100-150 mg. i jest dużo lepiej. Czasami paro należy zwiększać o 5 mg. co dwa tygodnie, aż się poczujesz lepiej, nawet do 60 mg. Próbowałem innych ssri czy snri, ale paro wspominam najlepiej, jestem spokojniejszy, lepiej śpię i funkcjonuję, a trittico cr wieczorem pomaga się odprężyć. Czasami trzeba czasu, żeby to zadziałało i powoli zwiększać dawki, aż będzie dobrze i dawki utrzymywać z 5-6 miesięcy i powoli schodzić z paro na wiosnę , lato tak do 20 mg. a trittico zostawić. Choruję na depresję z nerwicą lękową. Jesienią i zimą zwiększam dawki i jest dobrze. Czasami mieszałem z esci jak byłem ospały, np. 30/10 lub 20/20, a latem 10/10 lub tylko 10 paro, czasami nie brałem w ogóle przez 3-5 miesięcy, tylko trittico cr wieczorem. Wszystko zależy od samopoczucia. Od 4 lat z lekarzem pozostaje tylko w rozmowie telefonicznej i jest dobrze. Zbyt dużo zmian i ilości leków, tym bardziej organizm wariuje, bo leki nie tylko zmieniają psychę, ale cały organizm , a najszybciej układ pokarmowy, który bardzo mocno odpowiada za przyswajalność i produkcję serotoniny, najbardziej w jelitach. Do tego należy dołączyć ruch na świeżym powietrzu (wystarczą spacey, trucht itp.), w okresie jesienno zimowym witamnkę D 2000-4000mg., magnez - cytrynian lub glicynian magnezu, kawasy Omega 3 1000 mg., cynk i selen i odpowiednia dieta: białko, tłuszcze nienasycone, warzywa i owoce do południa a mało cukru. Jeżeli chodzi o orgazm i erekcję, to na początku miałem kłopoty z orgazmem, ale teraz jest ok, na pewno dłużej, ale kobieta się cieszy za to i ja też, mimo już wieku zbliżającego mnie do 60-tki. do tego można dołączyć tadalafil w dawce 5 mg. codziennie. działa dużo lepiej od Viagry, dłużej, a do tego poprawia naszą prostatę i chce się człowiekowi seksu i dużo radości przy tym jest. Zawsze, gdy masz gorsze dni i nic się nie chce, trzeba sobie powiedzieć, ze jak wstanę będzie lepiej, otworzyć okno i kilka ćwiczeń pomoże się rozruszać i z każdą minutą będzie lepiej. Najgorzej się użalać nad sobą.

Oczywiście to tylko moja historia oparta na kilkudziesięciu latach doświadczeń z tą chorobą i moje sugestie. 

Życzę Ci lepszego samopoczucia i zdrowia w Nowym Roku.

Powiedz kolego jak znosiłeś zejście z paroksetyny? Podobno paro jest jednym z ciężko odstawiających leków. 
myślę o odstawieniu paroksetyny po której od samego początku byłem przymulony a moje libido -100 czyli niestety skutecznie mnie wykastrowało. 
z drugiej strony trochę się boję że po odstawieniu park wrócą te ciężkie dni głębokiej depresji i nerwicy lękowej. 
a gdyby była potrzeba wrócić do paroksetyny to muszę liczyć się z tym że ponownie paro będzie się wkręcało bardzo długo.. u mnie to było około 4 miesięcy. Czy to  ryzyko jest warte… hmm…. Sam się nad tym zastanawiam. Musiałbym porozmawiać z moim lekarzem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.01.2025 o 22:01, Nieznany24 napisał(a):

Powiedz kolego jak znosiłeś zejście z paroksetyny? Podobno paro jest jednym z ciężko odstawiających leków. 
myślę o odstawieniu paroksetyny po której od samego początku byłem przymulony a moje libido -100 czyli niestety skutecznie mnie wykastrowało. 
z drugiej strony trochę się boję że po odstawieniu park wrócą te ciężkie dni głębokiej depresji i nerwicy lękowej. 
a gdyby była potrzeba wrócić do paroksetyny to muszę liczyć się z tym że ponownie paro będzie się wkręcało bardzo długo.. u mnie to było około 4 miesięcy. Czy to  ryzyko jest warte… hmm…. Sam się nad tym zastanawiam. Musiałbym porozmawiać z moim lekarzem.

Tak samo z paro jak i z innych ssri czy snri się schodzi podobnie. Ja schodzę na wiosnę do minimum, czasami do zera, a jak jest potrzeba to wznawiam kurację. To zależy od samopoczucia. Jeżeli schodzę tak o 5 mg. co tydzień i zaczyna mi się w głowie kręcić, a potem przychodzą parastezje, to dla mnie znak, że trzeba poczekać z dwa tygodnie i znowu próbuję. Kiedyś łączyłem z esci , żeby było łagodniej, ale miałem wrażenie, że po esci schodzi się gorzej, łagodniej z paro. Jeżeli organizm źle reaguke na schodzenie z leków, to nie ma co się męczyć i brać dalej. Sam poczujesz kiedy zejść, ale tak naprawdę przez te 20 lat i zmian leków, uważam że paro było dla mnie najlepsze z trittico,a doraźnie przy gorszym samopoczuciu alprazolum w małej dawce 0,25 do 0,5 na wieczór, ale to rzadkość teraz. A libido jak jest dobry bodziec wraca, ostatnio przy dawce 40 mg. było ok. Organizm musi się przyzwyczaić, no i należy próbować. Ja biorę tadalaf w małych dawkach codziennie po 5 mg. i organizm jak go wchłonie za dwa dni to jest super. Można łyknąć większą dawkę, ale wtedy odcina mi orgazm, choć przyjemność zostaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od kilku kilkunastu dni zmniejszam dawki z 60 mg do 20 mg. Dość przykry (chyba rzadki) objaw. O ile na leku przebudzalem się ok 7 teraz w ziemie, ok 5.30-6.00 w lecie. To teraz śpię do 9.30 głębokim snem po którym trudno się ocknąć - dwie mocne kawy ledwo dają radę 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Kondzioxo napisał(a):

Witam, wziąłem przez przypadek podwójną dawkę leku czy to zaburzy działanie ?? Biorę od miesiąca leki

Zdarzyło mi się to dwukrotnie. Przez przypadek wziąłem podwójną dawkę paroksetyny. Żadnych objawów no może poza zmęczeniem i sennością. 
Więc  spokojnie a jeśli zauważusz coś niepokojącego to jak najszybciej kontaktuj się z lekarzem 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.12.2024 o 09:53, qba napisał(a):

Nie no powinieneś z tymi tekstami w standupie robić :). Nie pi@dolnie bo to najbezpieczniejszy środek transportu. Mam kilku pilotów znajomych więc wiem. A strach przed lataniem rozumiem. Ta z tą mirta to przegioles faktycznie. Tylko czemu tak zwiększałes ta mirte skoro dzialala? Pregabaliny też miałeś duże dawki. A paroxetyna się długo rozkręca to fakt. Ja czasami dochodziłem do siebie przez dwa miechy.  Teraz przez 6 lat miałem spokój na dawce 37mg ale coś się zje@balo i zwiększyłem do 45mg i oprócz ubojów nic pozytywnego nie miałem. Może jeszcze za krótko bo 4 tygodnie. Ale już nie mogłem się dłużej męczyć. Więc dołożyła mi mirte i pregabalinie i teraz od 3 dni jest w miarę ok.

 

Jak tam kolego u Ciebie?

 

Pocieszę Cię: jak brałem PARO za pierwszym razem, w ogóle nie zadziałało, a doszedłem do 60mg. Po kilku latach ponownie do niej wróciłem i UWAGA: zadziałało dopiero na 60 mg i dopiero po grubych 3 miesiącach!!. Było długo dobrze, więc powolutku sobie schodziłem na 40, 20 , 10..aż w końcu odstawiłem (to trwało z rok łącznie). Niestety TAK JAK U CIEBIE, sytuacja mocnego stresu spowodowała nawrót nerwicy... i od kilku miesięcy jestem z powrotem na PARO. Obecnie 40mg, ale o tym na końcu postu.

 

Jestem typowym lękowcem, mam GAD, depresji nigdy nie miałem, somatyków też mało.. Ale SSRI słabo na mnie działają (poza PARO) . Brałem Serte, Wenle, Dulo i Escitalopram-nic nie dawały, kto wie może niektóre z nich za krótko...ale ogólnie lipa. Pewnie Fevarin byłby dobry -bo podobno obok paro jest najlepszy na typowy lęk. Może kiedyś..

 

Z gorszych wiadomości brałem też PREGE i MIANSERYNĘ-nic nie dawały.

 

No i teraz pytanie do wszystkich: jak wyżej napisałem: musiałem wrócić do PARO, byłem pól roku na 20 mg i było super, niestety w październiku kolejna sytuacja mocnego stresu i jakby 20 mg przestało działać... jestem od połowy października zatem na 40 mg, czyli prawie 3 miesiące.. jest lepiej jak na 20mg ale niestety mam klika dni bezproblemowych a potem przychodzi kilka takich sobie (tragedii nie ma, ale jednak jest cały czas w kratkę..) i teraz co robić? czekać dalej na tym 40 mg pomimo że to już prawie 3 miesiące czy zwiększać? poryte to wszystko: raz mi PARO nie pomagało, potem tylko 60 mg a potem wystarczyło 20 mg i bądź tu mądry... Leku zmieniać to raczej bym nie chciał bo osobiście wątpię aby przestał sobie działać ot tak..zresztą jak widzicie słabo działają na mnie inne

 

Tak jak czytam to co napisałem to posty bodajże RAMARA sprawdzały by się że na lato można mniej brać PARO, a na zimę trzeba więcej 

 

Co myślicie co robić? pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, tizziano napisał(a):

 

Jak tam kolego u Ciebie?

 

Pocieszę Cię: jak brałem PARO za pierwszym razem, w ogóle nie zadziałało, a doszedłem do 60mg. Po kilku latach ponownie do niej wróciłem i UWAGA: zadziałało dopiero na 60 mg i dopiero po grubych 3 miesiącach!!. Było długo dobrze, więc powolutku sobie schodziłem na 40, 20 , 10..aż w końcu odstawiłem (to trwało z rok łącznie). Niestety TAK JAK U CIEBIE, sytuacja mocnego stresu spowodowała nawrót nerwicy... i od kilku miesięcy jestem z powrotem na PARO. Obecnie 40mg, ale o tym na końcu postu.

 

Jestem typowym lękowcem, mam GAD, depresji nigdy nie miałem, somatyków też mało.. Ale SSRI słabo na mnie działają (poza PARO) . Brałem Serte, Wenle, Dulo i Escitalopram-nic nie dawały, kto wie może niektóre z nich za krótko...ale ogólnie lipa. Pewnie Fevarin byłby dobry -bo podobno obok paro jest najlepszy na typowy lęk. Może kiedyś..

 

Z gorszych wiadomości brałem też PREGE i MIANSERYNĘ-nic nie dawały.

 

No i teraz pytanie do wszystkich: jak wyżej napisałem: musiałem wrócić do PARO, byłem pól roku na 20 mg i było super, niestety w październiku kolejna sytuacja mocnego stresu i jakby 20 mg przestało działać... jestem od połowy października zatem na 40 mg, czyli prawie 3 miesiące.. jest lepiej jak na 20mg ale niestety mam klika dni bezproblemowych a potem przychodzi kilka takich sobie (tragedii nie ma, ale jednak jest cały czas w kratkę..) i teraz co robić? czekać dalej na tym 40 mg pomimo że to już prawie 3 miesiące czy zwiększać? poryte to wszystko: raz mi PARO nie pomagało, potem tylko 60 mg a potem wystarczyło 20 mg i bądź tu mądry... Leku zmieniać to raczej bym nie chciał bo osobiście wątpię aby przestał sobie działać ot tak..zresztą jak widzicie słabo działają na mnie inne

 

Tak jak czytam to co napisałem to posty bodajże RAMARA sprawdzały by się że na lato można mniej brać PARO, a na zimę trzeba więcej 

 

Co myślicie co robić? pozdrawiam

porad nie możemy dawać, jest to zabronione tu, ale jak piszesz 60mg Ci pomagało kiedyś to masz jeszcze te widełki w razie czego. 3 misiące to takie minimum żeby byc pewnym czy lek sie dobrze wkręcił

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.01.2025 o 16:31, tizziano napisał(a):

 

Jak tam kolego u Ciebie?

 

Pocieszę Cię: jak brałem PARO za pierwszym razem, w ogóle nie zadziałało, a doszedłem do 60mg. Po kilku latach ponownie do niej wróciłem i UWAGA: zadziałało dopiero na 60 mg i dopiero po grubych 3 miesiącach!!. Było długo dobrze, więc powolutku sobie schodziłem na 40, 20 , 10..aż w końcu odstawiłem (to trwało z rok łącznie). Niestety TAK JAK U CIEBIE, sytuacja mocnego stresu spowodowała nawrót nerwicy... i od kilku miesięcy jestem z powrotem na PARO. Obecnie 40mg, ale o tym na końcu postu.

 

Jestem typowym lękowcem, mam GAD, depresji nigdy nie miałem, somatyków też mało.. Ale SSRI słabo na mnie działają (poza PARO) . Brałem Serte, Wenle, Dulo i Escitalopram-nic nie dawały, kto wie może niektóre z nich za krótko...ale ogólnie lipa. Pewnie Fevarin byłby dobry -bo podobno obok paro jest najlepszy na typowy lęk. Może kiedyś..

 

Z gorszych wiadomości brałem też PREGE i MIANSERYNĘ-nic nie dawały.

 

No i teraz pytanie do wszystkich: jak wyżej napisałem: musiałem wrócić do PARO, byłem pól roku na 20 mg i było super, niestety w październiku kolejna sytuacja mocnego stresu i jakby 20 mg przestało działać... jestem od połowy października zatem na 40 mg, czyli prawie 3 miesiące.. jest lepiej jak na 20mg ale niestety mam klika dni bezproblemowych a potem przychodzi kilka takich sobie (tragedii nie ma, ale jednak jest cały czas w kratkę..) i teraz co robić? czekać dalej na tym 40 mg pomimo że to już prawie 3 miesiące czy zwiększać? poryte to wszystko: raz mi PARO nie pomagało, potem tylko 60 mg a potem wystarczyło 20 mg i bądź tu mądry... Leku zmieniać to raczej bym nie chciał bo osobiście wątpię aby przestał sobie działać ot tak..zresztą jak widzicie słabo działają na mnie inne

 

Tak jak czytam to co napisałem to posty bodajże RAMARA sprawdzały by się że na lato można mniej brać PARO, a na zimę trzeba więcej 

 

Co myślicie co robić? pozdrawiam

Ja jak miałem w kratkę tak jak piszesz to lekarz kazał mi zwiększyć dawkę leku i jak doszedłem do 35mg bo dziele co 5mg to się ustabilizowało.Ale każdy jest inny. Ja teraz dostałem mirtazepine i pregabalinie dołączona do 45mg paro. Postawiło mnie na nogi prawie od pierwszej tabsy. Ale dziś znów mam pogorszenie samopoczucia. Nie wiem czy tak może być. Podobno procec wychodzenia z tego nie jest liniowy więc będę czekać. To dopiero drugi tydzień brania mirty i Pregabaliny. Było fajnie ale jest teraz mała kiszka. Znów nie jem i mam leki. Dziś musiałem sięgnąć po xanax. Zobaczymy jak będzie w najbliższych dniach. Mój stan potęgują jeszcze stresy których mam teraz o wiele za duzo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem ja kolejny raz jestem na paroksetynie, wcześniej brałem klomipraminę i było całkiem dobrze, niestety pewne wydarzenia zmusiły mnie do odstawienia jej.

Póki co jest niestabilnie ale to norma na początku, tak samo jak zwiększony lęk. Wspomagam się alprazolamem. Co ciekawe na początku byłem pobudzony jednak obecnie jest lekka apatia, liczę że to minie bo kiedyś brałem nawet 60 mg paro i nie byłem zamulony.

Biorę jeszcze wenlafaksynę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, qba napisał(a):

Ja jak miałem w kratkę tak jak piszesz to lekarz kazał mi zwiększyć dawkę leku i jak doszedłem do 35mg bo dziele co 5mg to się ustabilizowało.Ale każdy jest inny. Ja teraz dostałem mirtazepine i pregabalinie dołączona do 45mg paro. Postawiło mnie na nogi prawie od pierwszej tabsy. Ale dziś znów mam pogorszenie samopoczucia. Nie wiem czy tak może być. Podobno procec wychodzenia z tego nie jest liniowy więc będę czekać. To dopiero drugi tydzień brania mirty i Pregabaliny. Było fajnie ale jest teraz mała kiszka. Znów nie jem i mam leki. Dziś musiałem sięgnąć po xanax. Zobaczymy jak będzie w najbliższych dniach. Mój stan potęgują jeszcze stresy których mam teraz o wiele za duzo

 

No właśnie zastanawiam się czy wbijać już na 60mg, jestem prawie 3miesiace na 40 czy to już powinno być bardzo stabilnie czy jeszcze chwiejnie jak jest teraz??...Kiedyś tylko mi 60 pomagało, a innym razem czułem się dobrze nawet na 20.... i bądź tu mądry...

 

Od wbijania na 60mg powstrzymuje mnie tez te kolejne czekanie miesiącami i pogorszenie stanu znowu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, tizziano napisał(a):

 

No właśnie zastanawiam się czy wbijać już na 60mg, jestem prawie 3miesiace na 40 czy to już powinno być bardzo stabilnie czy jeszcze chwiejnie jak jest teraz??...Kiedyś tylko mi 60 pomagało, a innym razem czułem się dobrze nawet na 20.... i bądź tu mądry...

 

Od wbijania na 60mg powstrzymuje mnie tez te kolejne czekanie miesiącami i pogorszenie stanu znowu...

no wiem coś o tym. ale nie musisz wskakiwać od razu na 60 możesz powoli zwiększać dawkę , żeby uniknąć uboków. Przynajmniej ja tak robię. Ale ja to się cackam z lekami bo się ich po prostu boję :). 

Mi chyba paroxetyna już nie pomaga a leczę się nią z przerwami ze 20 lat. ostatnio 6 lat był spokój na dawce prawie 40mg ale stres życiowy i bach wszytsko jeb....o z dnia na dzień. Potem zwiększyłem do 45mg i cztery tygodnie czekałem na efekt - ale nic sie nie zminiło. Dostałem od Szaman Mirtazepinę w dawce 30mg i do tego pregabalinę w dawce 2x 75mg. Od pierwszej tabletki mirta mnie uspokoiła i teraz prawie dwa tygodnie było ok. Od wczoraj znów pogorszenie a dziś leki i znów dołek. Nie mam doświadczenia z Mirtą ale z tego co czytałem to powinna zadziałać w ciągu dwóch tygodni. I u mnie znów na opak pierwsze dwa tygodnie spoko a teraz dołek :( - Ale to chyba jeszcze za wcześnie żeby oceniać lek. 

Dam temu jeszcze czas.

Natomiast u mnie straszne stresory życiowe bo po 12 latach przez pandemię i inflację padł mi biznes. Więc padło, że muszę sprzedać dom i kupić mieszkanie. Co prawda na 4 pokoje powinno wystarczyć ale żona płacze, dzieci nie chcą za bardzo a ja widzę, ze tylko tak mogę wyjść na prostą finansowo. Spłacić kredyt i pożyczki i jeszcze może by coś zostało jako poduszka finansowa. Ale stresy są niestety:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, qba napisał(a):

no wiem coś o tym. ale nie musisz wskakiwać od razu na 60 możesz powoli zwiększać dawkę , żeby uniknąć uboków. Przynajmniej ja tak robię. Ale ja to się cackam z lekami bo się ich po prostu boję :). 

Mi chyba paroxetyna już nie pomaga a leczę się nią z przerwami ze 20 lat. ostatnio 6 lat był spokój na dawce prawie 40mg ale stres życiowy i bach wszytsko jeb....o z dnia na dzień. Potem zwiększyłem do 45mg i cztery tygodnie czekałem na efekt - ale nic sie nie zminiło. Dostałem od Szaman Mirtazepinę w dawce 30mg i do tego pregabalinę w dawce 2x 75mg. Od pierwszej tabletki mirta mnie uspokoiła i teraz prawie dwa tygodnie było ok. Od wczoraj znów pogorszenie a dziś leki i znów dołek. Nie mam doświadczenia z Mirtą ale z tego co czytałem to powinna zadziałać w ciągu dwóch tygodni. I u mnie znów na opak pierwsze dwa tygodnie spoko a teraz dołek :( - Ale to chyba jeszcze za wcześnie żeby oceniać lek. 

Dam temu jeszcze czas.

Natomiast u mnie straszne stresory życiowe bo po 12 latach przez pandemię i inflację padł mi biznes. Więc padło, że muszę sprzedać dom i kupić mieszkanie. Co prawda na 4 pokoje powinno wystarczyć ale żona płacze, dzieci nie chcą za bardzo a ja widzę, ze tylko tak mogę wyjść na prostą finansowo. Spłacić kredyt i pożyczki i jeszcze może by coś zostało jako poduszka finansowa. Ale stresy są niestety:(

Rozumiem ja takich problemów nie mam , co nie zmienia faktu że jest u mnie tak sobie jeśli chodzi o lęk. Nije wiem czy czekać czy na 60 wskakiwać Nie podejrzewam też żeby PAro przestało działać u mnie, biorę ją dopiero 4 lata z małą przerwą...

 

A najlepsze jest to że kiedyś byłem na 60 i zero problemów z orgazmem, a teraz na 40mg już mam problemy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od około trzech tygodni zacząłem cieszyć się życiem. Zero ataków paniki zero lęków po prostu żyć nie umierać a więc postanowiłem że zejdę do 40mg i tak też zrobiłem. Od poniedziałku zmniejszyłem dawkę paroksetyny z 45mg na 40mg. 

Drugi dzień spoko… dzień trzeci prądy  przeszywające całe ciało. W mózgu uczucie jakby pioruny strzelały. 
Od czwartku powrót do 45mg… samopoczucie kiepskie. Dziś czyli piątek pojawiły się lęki (trwało to przez około 3 godziny. Teraz leżę na kanapie z uczuciem takim jakbym conajmniej 2 tony węgla przerzucił. 
Nauczka dla mnie i dla wszystkich osób które próbują na własną rękę zmniejszać dawki leku. Tak się zastanawiam ile czasu minie gdy to dobre samopoczucie powróci. 
Do pregabaliną dołączono mi również trittico i pramolan i tak prawdę mówić to po dołączeniu tych leków zacząłem czuć się dobrze. 
Nauczka dla mnie i dla wszystkich osób które próbują na własną rękę zmniejszać dawki leku.
teraz dopiero zrozumiałem że lepiej brać te leki i cieszyć się życiem niż męczyć się bez leku. Od wczoraj stwierdziłem że nic nie zmieniam i stosuje się do poleceń lekarza. 
Choćbym miał brać do końca życie i czuć się dobrze. 
Zachodzę jednak w głowę jak to możliwe że tylko 5mg mniej i taki efekt uboczny 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, acherontia styx napisał(a):

5mg nie dało takiego efektu. Psychika dała taki efekt.

Być może… jednak ja nie czekałem na skutki uboczne bo byłem pewien że taką mikro dawka nie wywoła takich zmian… Dziś mija 11 tygodni bez benzo. Byłem uzależniony i przy odstawce przeszedłem piekło. Ostatnie  trzy tygodnie naprawdę fajne dni były. Do przedwczoraj… bóle mięśni i osłabienie wiąże z ciężką grypą która rozłożyła mnie 3 dni temu (39.3 stopni) ale żeby te lęki? Nie były tak drastyczne bo zrobiłem zakupy w sklepie i nie uciekłem jednak w mojej głowie były myśli które kazały mi wrócić do domu jak naszybciej. Mam jeszcze myśli że być może podniesienie do góry o te 5mg przywołały te lęki. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie paro nadal się wczytuje, jest bardzo niestabilnie, lęk zwiększony. Co ciekawe to mam cholerny problem z zaśnięciem a jednocześnie jestem ciągle zmęczony i tylko bym leżał. Apetyt też na początku dużo większy a teraz znowu muszę się zmuszać do jedzenia. Poprzednie wejścia na paro były łagodniejsze, na szczęście mam wolny tydzień i mogę to przeczekać w spokoju bo w pracy było naprawdę ciężko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, zburzony napisał(a):

U mnie paro nadal się wczytuje, jest bardzo niestabilnie, lęk zwiększony. Co ciekawe to mam cholerny problem z zaśnięciem a jednocześnie jestem ciągle zmęczony i tylko bym leżał. Apetyt też na początku dużo większy a teraz znowu muszę się zmuszać do jedzenia. Poprzednie wejścia na paro były łagodniejsze, na szczęście mam wolny tydzień i mogę to przeczekać w spokoju bo w pracy było naprawdę ciężko.

Na paroxetyne się ciężko wchodzi. Ja do niej wracałem kilka razy. Za każdym podejściem inne objawy uboczne. Ostatnio jak wchodziłem na paro to oprócz leków i zwiększenia depresji miałem duże problemy ze snem. Lekarz wspierał mnie Zolpidenem. Potem jak paroxetyna zaskoczyła było już ok. 

Teraz po 6 latach brania przestała chyba na mnie działać. Lekarz dodał mi na razie do niej mirtazepine i pregabaline. Po pierwszych dawkach objawy ustąpiły i przez tydzień półtora było nawet ok. Teraz od czterech dni mam znów rano leki i zły nastrój. Lekarz kazał zwiększyć mirtazepine do 45mg i pregabaline do 150mg wieczór i 75 rano. Doraźnie mam jeszcze xanax ale to koło ratunkowe. Miał ktoś doświadczenie z mirtazepina? Po jakim czasie poczuł efekty jej działania ? Przeciwdepresyjnego i przeciw lekowego ?

23 godziny temu, tizziano napisał(a):

Kurde chyba będę musiał wskoczyć na te 60mg, albo chociaż 50 mg, dziś znowu lipa ,a to już 5ty dzień taki. Muszę tez dziś wziąść lorafen aby nie wkurzać się na wszystko w pracy

Piąty dzień ? Na jakiej dawce? Paro się dość dlugawo rozkręca. Może poczekaj jeszcze trochę na stałej dawce bo po zmianie znów mogą być uboki i znów czekanie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, qba napisał(a):

 

Qba 5ty dzień z rządu ciulowo się czuje... A na dawce 40 mg jestem już prawie 3 miesiące bez tygodnia... mam po prostu stresujący czas i stres mnie zjada...kiedyś byłem na 60 mg i mogłem się denerwować ile popadnie i żadnych następstw nerwicowych... teraz na 40 mg jest z tym słabo.. muszę się lorafenem czasem ratować

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, zburzony napisał(a):

@qba próbowałem 3 razy brać mirtazapinę w różnych dawkach i zawsze po jakimś czasie zwiększał się bardzo lęk, na mnie ona wyjątkowo źle działa pod tym względem.

Nie pamiętasz po jakim czasie ? I w jakich dawkach brałeś? Ja mam dołączona do paroxetyny i Na początku brania prawie dwa tygodnie było całkiem fajnie. Ale od czterech dni mnie rano leki męczą i dodatkowo siadł nastrój. Szaman kazał zwiększyć do 45mg. Wczoraj wziolem na wieczór. Spałem dobze ale rano tak samo lęk

Za półtora tygodnia mam wizytę. Zwiększyła mi też dawkę Pregabaliny z 2x 75mg do 150 wieczór i 75 rano.

Czytałem Twoje posty i chyba bardzo sobie chwaliles wenle. Napisz czy ciężko się na nią wchodzi. Bo na paroxetyne ciężko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×