Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co na dzisiaj? - czyli dziennik psychoterapii


Dryagan

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie na którejś już sesji terapeuta przekonuje mnie że rodzice sie nade mną znęcali, a ja to raczej wypieram. Ostatnio mam tak, że chce mi sie z tego śmiać. Przypominam sobie jakieś zdarzenie w którym nie ma nic śmiesznego i się uśmiecham jak głupia, albo się śmieje. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miło było, ale się skończyło. Terapeutka powiedziała że muszę poszukać innego terapeuty. Czekam dzisiaj u niej w poczekalni, aż wyjdzie poprzednia osoba. I wyszła... obiekt mojej obsesji, odpowiedzialna za to że w ogóle żyję. Osoba którą mimo to bardzo źle potraktowałem i moje wyrzuty sumienia wobec niej są jednym z tematów terapii... Nie miałem pojęcia że chodzi do tej samej terapeutki. I terapeutka stwierdziła że nie może przyjmować nas obojga. Jako że ona chodziła dłużej, to ja musiałem odpaść. Z resztą niezależnie od tego i tak bym jej ustąpił. Jestem jej to winny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, bei napisał(a):

@Purpurowyterapeutka pewnie nie wiedziawie ma dwie osoby które były w relacji. Dla mnie to jest zrozumiałe, że nie może przyjmować was oboje. 

Nie wiedziała, bo i skąd miała wiedzieć? Dla mnie jej podejście jest normalne i zrozumiałe. Po prostu mnie rozpierdziela, że ze wszystkich terapeutów w okolicy, musiałem trafić akurat do tego, do którego chodzi P. Niby zbieg okoliczności, ale ujowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Purpurowy napisał(a):

Nie wiedziała, bo i skąd miała wiedzieć? Dla mnie jej podejście jest normalne i zrozumiałe. Po prostu mnie rozpierdziela, że ze wszystkich terapeutów w okolicy, musiałem trafić akurat do tego, do którego chodzi P. Niby zbieg okoliczności, ale ujowy.

Faktycznie mały jest ten świat. Ja tylko raz czekając na terapię zobaczyłam znaną mi osobę wychodząca z gabinetu. Ale my nie byliśmy w żadnej  bliższej relacji. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, bei napisał(a):

Faktycznie mały jest ten świat. Ja tylko raz czekając na terapię zobaczyłam znaną mi osobę wychodząca z gabinetu. Ale my nie byliśmy w żadnej  bliższej relacji. 

 

No tutaj relacja była baaaaaaaaaaaaaaaardzo bliska. To ona odcinała sznur, to ona wyciągała mnie nawalonego z rowu, nawet nie wiem ile razy. To u niej nocowałem też nie wiem ile razy, żeby mogła mieć mnie na oku, kiedy znowu się pochlastałem i poprzypalałem. To ona, podając się za moją siostrę, zapisała mnie do psychiatry po baaaaaaaaaaaaaaaardzo długiej przerwie. To ona pogoniła mnie na psychoterapię, też po baaaaaaaaaaaaaaaardzo długiej przerwie. To ona zmotywowała mnie, żebym poszedł na detoks. To jej siostra była osobą, którą osaczyłem, którą szantażowałem emocjonalnie. To była bardzo bliska relacja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam ostatnio "słabą"sesje. Zapytalam sie czy powinnam brać leki, a potem niec nie mowilam. Nie wiem ile 15-20 min. Myslal w tym czasie o różnych wydarzeniach z przeszłości ale nie chcialam o tym mówić. Powiedzialam terapeucie że myślę i różnych wydarzeniach  i tyle. Potem coś tam powiedziałam i dociagnelismy do końca, ale czuje się zmęczona terapia i życiem. Mało spałam przed terapią. Dodatkowo mój stan jesli chodzi o ocd raczej się pogarsza i to daje mi takie poczucie,że niepotrzebnie mam się męczyć na terapii jak i tak jest gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, bei napisał(a):

Początki są ekscytujące. Znowu środa?

Co ma być w środę?

 

Trochę nie jestem przekonany po pierwszej wizycie...

Tamta terapeutka była psychoterapeutką, psychotraumatologiem i terapeutą uzależnień. Powiedziała że skieruje mnie do swojego kolegi. A kolega okazał się "tylko" terapeutą uzależnień... Nie neguję że terapia uzależnień mi się przyda, ale obawiam się że w moim przypadku to o wiele za mało...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Purpurowy napisał(a):

Co ma być w środę?

 

Nic, gapa jestem i tyle. Nie umiem czytać. Po prostu myślałam, że będziesz miał znowu terapię w środy (bo chyba tak miałeś ostatnio), choć napisałeś inaczej. 

 

34 minuty temu, Purpurowy napisał(a):

Trochę nie jestem przekonany po pierwszej wizycie...

Tamta terapeutka była psychoterapeutką, psychotraumatologiem i terapeutą uzależnień. Powiedziała że skieruje mnie do swojego kolegi. A kolega okazał się "tylko" terapeutą uzależnień... Nie neguję że terapia uzależnień mi się przyda, ale obawiam się że w moim przypadku to o wiele za mało...

Za mało w sensie, że nie jest psychotraumatologiem? Ja nawet nie wiedziałam, że jest ktoś taki. Dasz wam jeszcze szanse?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, bei napisał(a):

Nic, gapa jestem i tyle. Nie umiem czytać. Po prostu myślałam, że będziesz miał znowu terapię w środy (bo chyba tak miałeś ostatnio), choć napisałeś inaczej. 

 

Za mało w sensie, że nie jest psychotraumatologiem? Ja nawet nie wiedziałam, że jest ktoś taki. Dasz wam jeszcze szanse?

Za mało, w sensie że nie jest psychoterapeutą, a jedynie terapeutą uzależnień. Nawet sam mówił że u niego możemy skupić się głównie na kwestii uzależnień i niewiele ponad to. Ale chyba jeszcze spróbuję za tydzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Purpurowy napisał(a):

Za mało, w sensie że nie jest psychoterapeutą, a jedynie terapeutą uzależnień. Nawet sam mówił że u niego możemy skupić się głównie na kwestii uzależnień i niewiele ponad to. Ale chyba jeszcze spróbuję za tydzień.

Nie wiedziałam, że terapeuta uzależnień nie jest psychoterapeutą. Może to dobry moment na skupienie się na takiej terapi biorac pod uwage,  że sposób z tabletkami nie zadziałał? Ja sie nie znam na terapi uzależnień, ale tam chyba nie ma nakazu mówienia tylko i wyłącznie o uzależnieniu. Przecież rożne problemy chyba się ze sobą łączą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wałkuję akceptację, sztukę cierpienia, mam kryzys teraz. Psychoterapeuta powiedział, że jak najbardziej mogę być wyczulona jeszcze na myśli i objawy. Wkurzam się sama na siebie, bo tak dobrze mi szło przez półtora miesiąca i znowu się zj*bało, że aż wróciłam do pregabaliny. Ciekawe co powie psychiatra w styczniu... znowu wyłapuję każdą myśl i objaw, ale dzięki pregabalinie jest lepiej. Już mi tak dobrze szło, że ograniczyłam terapię do raz na dwa tygodnie a nie tak jak miałam raz na tydzień i klops. Doszło pewne wydarzenie, duże emocje i nagle znowu wróciłam do starego schematu. Powoli to ogarniam, czasem się gorzej czuję, czasem lepiej, najgorzej mam rano. Ale prę do przodu. Myśli nie mogą mnie straszyć.🤡

Mam psychoterapeutę co sam przeszedł nerwicę i ocd. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, anona napisał(a):

bo tak dobrze mi szło przez półtora miesiąca i znowu się zj*bało, że aż wróciłam do pregabaliny. Ciekawe co powie psychiatra w styczniu... znowu wyłapuję każdą myśl i objaw, ale dzięki pregabalinie jest lepiej. Już mi tak dobrze szło, że ograniczyłam terapię do raz na dwa tygodnie a nie tak jak miałam raz na tydzień i klops.

I teraz wkraczam ja, niszczyciel dobrej zabawy i pozbawiacz złudzeń....Ty 1,5 miesięczny brak objawów uznajesz za cudowne uzdrowienie? 😆 sorry, ale to ciężko nawet remisją nazwać. Ja miałam roczne czy nawet 2-letnie okresy remisji i absolutnie to nie było podstawą do zmniejszenia częstotliwości terapii. Leczenie tak nie idzie, że nagle jak zniknęły objawy to już nie wrócą, to nie ospa, którą przechorowujesz raz. To będzie wracać, częściej lub rzadziej, ale liczenie na cudowne ozdrowienie po 1,5 miesiąca to naiwność

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, acherontia styx napisał(a):

I teraz wkraczam ja, niszczyciel dobrej zabawy i pozbawiacz złudzeń....Ty 1,5 miesięczny brak objawów uznajesz za cudowne uzdrowienie? 😆 sorry, ale to ciężko nawet remisją nazwać. Ja miałam roczne czy nawet 2-letnie okresy remisji i absolutnie to nie było podstawą do zmniejszenia częstotliwości terapii. Leczenie tak nie idzie, że nagle jak zniknęły objawy to już nie wrócą, to nie ospa, którą przechorowujesz raz. To będzie wracać, częściej lub rzadziej, ale liczenie na cudowne ozdrowienie po 1,5 miesiąca to naiwność

Jasne, teraz zdaję sobie z tego sprawę. Być może byłam naiwna 🤡 Pewnie tak. Masz całkowitą rację 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam dzisiaj, zawsze mam w środy o stałej porze. Nie umiem tego wyjaśnić. Po prostu o 12 wiedziałam i nie wiem, co się stało, że przestałam o tym myśleć i przypomniałam sobie, jak już powinnam być w gabinecie.  

Wczoraj podobnie przegapiłam rekolekcje w kościele. Byłam w poniedziałek i we wtorek były o tej samej porze, a ja sobie przypomniałam jakieś 3 godziny za późno, że nie poszłam. To wczorajsze można jakoś wytłumaczyć, że zapomniałam, przez cały dzień, chociaż przesiedziałam go przed kompem, a dzisiaj to nie wiem. Trochę się martwię. Mam nadzieję ze z moim mózgiem nie dzieje się nic złego. Może to przez stres spowodowany tym świątecznym czasem. To dla mnie trudny okres. Smutno mi, bo mam poczucie, że zawaliłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam dzisiaj terapię po miesiącu przerwy. Spóźniłam się. Źle oszacowałam korki. Jak weszłam do gabinetu, to zaczęło mną trząść, dosłownie telepałam się ze stresu. Nie wiem, czy kiedykolwiek miałam tak silną reakcję na stres. Skumulowało się to, e ostatnio nie dotarłam, a dzisiaj się spóźniłam. Ogólnie szybko minęła ta sesja. Najpierw przeprosiłam za spóźnienie i niedotarcie na ostatnią sesję. Trochę opowiedziałam co u mnie, jakie mam objawy w ostatnim czasie i terapeuta znowu powiedział, że się nad sobą znęcam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoterapeuta powiedzial mi ostatnio że mysli sobie jak bardzo trzeba siebie nie lubić żeby sobie to robić. Znowu powiedział, że moja bakteriofobia jest forma znęcania sie nad sobą. Użył nawet jakiegoś mocniejszego slowa ale nie pamietam dokładnie. On uważa, że natręctwa chronią mnie przed wzrostem napięcia. Mówi że czasami napięcie wzrasta do tego stopnia, że pojawia sie psychoza, czyli choroba. Twierdzi że sposobem na wyjście z ocd jest uzmysłowienie sobie co czuje do rodziców, ale ja w to chyba nie wierzę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×