Skocz do zawartości
Nerwica.com

Grinch, Ebenezer Scrooge


Uki

Rekomendowane odpowiedzi

Hej czy wy też tak macie że nielubicie świąt? Cała ta otoczke reklame rodzinnych świąt ja nigdy nie miałem czegoś takiego. Święta kończyły sie na pijanstwie ojca i koniec dobrego wigilii. Może dlatego czuje sie jak grinch tylko ze to bajka i tam konczy się jakoś. Stałem sie zgorzkniały jak ebenezer ale cóż mi pozostało mógłbym powiedzieć ze zycie mnie takim zrobiło ale to nie po bożemu bo przecież mam wolną wolę. Tak mnie dzisiaj naszło bo święta tuż tuż dobrze ze jestem sam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie wigilia to jedna wielka szopka. W tym roku będzie to tak: Matka narąbana udaje że jest normalnie, dziadek ledwo trafia jedzeniem do gęby, brata nosi żeby tylko się wyrwać do pokoju i coś wziąć, ojciec rok temu nawalony rozwalił sobie głowę więc jest troche grobowa atmosfera. Ja zmeczona psychicznie i fizycznie po gotowaniu będę odliczać godziny do wyjazdu stamtąd na przemian z braniem leków uspokajajacych żeby mi się nie pogorszyło (depresja).

Odcięcie od uczuć to normalny mechanizm obronny. Uczucia bolą..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, MsLovin napisał:

U mnie wigilia to jedna wielka szopka. W tym roku będzie to tak: Matka narąbana udaje że jest normalnie, dziadek ledwo trafia jedzeniem do gęby, brata nosi żeby tylko się wyrwać do pokoju i coś wziąć, ojciec rok temu nawalony rozwalił sobie głowę więc jest troche grobowa atmosfera. Ja zmeczona psychicznie i fizycznie po gotowaniu będę odliczać godziny do wyjazdu stamtąd na przemian z braniem leków uspokajajacych żeby mi się nie pogorszyło (depresja).

Odcięcie od uczuć to normalny mechanizm obronny. Uczucia bolą..

Dlaczego w ogóle przyjeżdżasz do rodziny na swieta?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjeżdżam co 2msc bo od śmierci ojca matka próbuje walczyć. Miała trochę wstrząs bo gdy ojciec spadł ze schodów to jeszcze żył. Matka go przykryła (mówił, że mu zimno) i poszła na pietro i zasnęła. Była na odwyku ale prywatnym, 6tygodniowym. Sama przyznała, że to bardziej były wakacje. Ale od tego czasu jest w stanie powiedzieć (czasami, bo czasami jednak ukrywa się itd), że nie dała rady, albo czy była na terapii. Terapeuta przekonał mnie, że dopóki się stara i prosi o pomoc to warto dawać wsparcie. W dodatku zajmuję się finansami bo od dawna jestem upoważniona do ich kont, a ojciec ogarniał bankowość internetową, mama niestety powoli się tego uczy. Ona pilnije terminów, ja przelewam. Kolejna kwestia to moj młodszy brat. Dwa razy już walczył na odwyku. Jest ciężkim człowiekiem z charakteru, co dopiero gdy coś weźmie, ale przed drugim odwykiem był już tak złamany psychicznie i wymęczony uzywkami, mial paranoje, wylądował w szpitalu itd, sam błagał o pomoc, w każdym razie rodzeństwo mamy się zmobilizowało, żeby nam pomoc. Od tego czasu próbują trochę z nami odbudować kontakt. Po 6msc brat wyszedł na własne żądanie. Pierwszy raz utrzymuje pracę, jednak wiem, że sięga po alkohol, trawkę, pewnie nawet codeine od ktorej wszystko się zaczęło. Ale on też szuka ze mną kontaktu. Nie potrafię ich całkiem skreślić dopóki próbują wstawać po upadkach. W rodzinnym domu mieszka matka alkoholiczka, jej ojciec alkoholik i moj brat alkoholik?narkoman?. Taki zestaw to aż się prosi o utworzenie meliny, gdzie kiedyś było blisko, ale że cała trójka musiała przeżyć tragedię to zaczęli walczyć. Zdaję sobie sprawę, że powinni powtórzyć odwyk. Ale zobaczymy, ja za nich tego nie zrobię. Mieszkam ponad 200km od nich i każdy przyjazd tam to niepewność, wprowadziłam się tak daleko i wiem, że nie wrócę. Ale odwiedzam. Po części, dlatego, że choć się tego brzydze, to nie potrafię zabić nadziei, że się ogarną a to z kolei powoduje duży ból gdy im się nie udaje. 

 

Tak mniej więcej  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Zdajęsobie sprawę, że powinni powtórzyć odwyk." z swojego doświadczenia powiem ci ze nie warto powtarzać to nic nie da. Ja przeżyłem takie cos terapia, detox, psychiatryk, detox, terapia, detox, psychiatryk itd. A pomogła wszywka ot nastawienie psychiczne wiem ze to nie jest trzezwienie tylko zycie od wszywki do wszywki 12mcy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszywka to nie trzeźwienie? Nie znam tematu dobrze, ale czy tam nie są substancje, które tylko przy wypiciu alkoholu się aktywują i rozwalają organizm? Wydaje mi się, że trzeba mieć jaja żeby coś takiego zrobić i dać radę nie zrujnować sobie zdrowia bardziej niż robił to sam alkohol

 

Niestety każdy jest inny. Brat mojej mamy stracił wszystko i dopiero to sprawiło że przeszedł odwyk i nie pije. Twierdzi, że pomogło mu jak się wszyscy odwrócili od niego i go brutalnie sprowadzali na ziemię. Z moją matką szczerze to ja nie wiem jak lepiej byloby postąpić. Ale do odważnych to ona nie należy. Nie rozumiem jak można było zostać w domu z ojcem alkoholikiem i tam zakładać rodzinę? Wiem, że pierwsze zmiany są strasznie przerażające ale co to za życie zostać w takim miejscu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samo pewnie nie. Uzależnienie jest do końca życia, ale odzyskanie kontroli nad sobą i życiem to bardzo dużo

 

No ale ja i terapia jeszcze się nie dotarłyśmy. Dotychczasową przerwałam bo czułam że "to nie to", czasami mnie wręcz irytowala. Więc z tym tematem jescze sobie nie radzę. Za kilka dni widzę się z psychiatrą, może powie coś ciekawego w tym temacie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Magiczna aura" kurcze mam nadzieję, że kiedyś to poczuję. Jestem typem, który chętnie przyozdobiłby dom z tej okazji. Nie śmiejecie się, ale mam nawet sukienkę w świąteczne wzory. Jednak bez otoczenia gdzie czujemy się dobrze to się nie uda więc moje zapędy muszą czekać 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, rookie napisał:

Nie wywodzę się z rodziny patologicznej (chociaż...), ale święta dla mnie również nie mają tej "magicznej aury", a perspektywa spotykania się z ludźmi (którzy notabene są moją rodziną) jest dla mnie irytująca i niezręczna. 

Też mam podobnie. A o tym że na wigilii można pić alko dowiedziałem się dopiero na emigracji wśród polonii gdzie było to powszechne spędzanie świat- alkomaraton. No ale ja nie pochodzę z czysto polskiej rodziny, o świętym mikołaju usłyszałem dopiero z mediów a na pasterce nigdy nie bylem mimo że rodzina wierząca. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Święta same w sobie bardzo lubię, ale nie liczę w "magii świąt" na rodzinę, nie nadają się do świąt; sam jestem sobie "magią świąt", sam jestem sobie świąteczną rodziną.

Oczywiście w dzieciństwie czułem "magię świąt" bardziej, niż obecnie, ale też nie dzięki rodzinie, lecz bardziej dzięki swojej wyobraźni i dekoracjom; chociaż myślę, że gdyby nie moje problemy ze zdrowiem fizycznym i psychicznym i wynikające z tego konsekwencje w życiu, to czułbym magię świąt w pełni. W mojej wyobraźni jest wszystko, co potrzebne do fajnych świąt, ale problemy częściowo ograniczają moje możliwości wczucia się w wyobraźnię.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×