Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Świadkowie Jehowy zarzucili już chodzenie po domach, stoją zamiast tego z ulotkami na ulicy. Ja współczuję młodzieży, która jest wplątana w ten proceder od małego, nikt ich nie pyta o zdanie. Odrzucenie tamtej religii oznacza niejednokrotnie ostracyzm i całkowite zerwanie z rodziną. Teraz reżim chyba już spadł, przed latami był surowszy. Z ''odstępcą'' nie wolno było ani rozmawiać, ani jeść, ani utrzymywać jakichkolwiek kontaktów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W czasach ustaszy,kler chorwacki ich popierał.Na Wołyniu,popi świecili kosy i noże.

A wczoraj widział w tv,jak ksiądz z Warszawy.Robił fajny,prezent.Dzieciom,na wózkach.Do wózków przyczepiał,płozy by mogli jeździć na lodzie.

 

Normalny ksiądz,fajny był rosyjski film fantasty.Ostatni Z Rodu Szarych Psów,jeden z bohaterów mówił.Modlę się do moich Bogów i nie obrażam innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bóg jest jeden, Bóg jest Jednością, zespoleniem. Przybiera rozmaite postaci dla celów dydaktycznych. Kłótnia o interpretację Trójcy bierze się z niezrozumienia, że postaci symbolizują tu substancje, ergo: nie trzech ''ludzi'', ale trzy rodzaje tego samego, każda substancja ma inną funkcję. Daje wiedzę, a zarazem wodzi na pokuszenie. Zbiorowy szowinizm ''ego'', który prowadzi do wojen religijnych jest wodzeniem na pokuszenie. W Islamie Bóg jest jeden, bo taki jest przekaz. W chrześcijaństwie Bóg jest w trzech osobach, bo w przekazie zawarte jest takie wyjaśnienie przejawiania się Boga. W hinduizmie czy buddyzmie Bóg przejawia się za postacią symboli i tyle. W buddyzmie tez jest Trójca, inaczej tylko ujęta. W kultach antycznych Bóg też był jeden, ale przejawiał się w różnych postaciach, też była Trójca (Jowisz, Junona, Minerwa). Można tak wymieniać długo. Wszechświat jest stanem umysłu, Opatrzność jest we wszystkim, dla celów dydaktycznych różnie się przejawia, bo różne są strefy kulturowe, ludzkie języki i aparat pojęciowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poświęcenie granatników 46 mm wz. 36, Kraków 1938 r.

Bez znaczenia kto święci te granatniki, sam fakt święcenia broni z której będą zabijani ludzie jest bez sensu.

 

Współcześni wojownicy Maryii i ich pieśń

[attachment=0]only4men-2017-01-2_3_orig.jpg[/attachment]

 

https://www.facebook.com/monika.bronicka.92/videos/968501076615554/ :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Liber8,

pamiętam co powiedział jeden znany egzorcysta ( leciało na ID ) , Gośc , który niejedno ścierwo przegonił i niejednej osobie pomógł ,i zapamietam to do końca życia " Kiedy odmawiamy "Zdrowaś Maryjo " Szatan wpada w furię "

Maryja wiele mi pomogła , modlitwy zanoszone do Niej nie raz i nie dwa uratowały mi dupę . Jej wielmożne wstawiennictwo u swojego Syna .

Mógłbym o tym wiele mówić ,,, ale dziś sama wiara w Boga jest u wiekszości malutka , a co dopiero wiara w Obcowanie Świętych ,,,

Maryjo dziękuję Ci . Oto moje świadectwo przed wszystkimi forumowymi świrami .

Do Szatana sie strzela z Różańca . 50 kul i łeb urwany. zmiażdżony .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poświęcenie granatników 46 mm wz. 36, Kraków 1938 r.

Bez znaczenia kto święci te granatniki, sam fakt święcenia broni z której będą zabijani ludzie jest bez sensu.

 

Współcześni wojownicy Maryii i ich pieśń

[attachment=0]only4men-2017-01-2_3_orig.jpg[/attachment]

 

https://www.facebook.com/monika.bronicka.92/videos/968501076615554/ :D

 

owkurwe jezus + motyw muzyczny z kibolskiego wpierdolu policji :D:D:D czy to dzieje w rzeczywistym swiecie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem może świętym, ale raczej miasteczkowym-filozofem religii.

 

Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Chcesz strzelać z różańca? To będziesz walczył całe życie. Może mało tobie walki. Ja taką przeżyłem i mam dość na jakieś 20 lat. Żeby ta religia nie była samo zaprzeczeniem. Ma przynosić pokój. Jest też w Ewangelii fragment o tym, że Syn z Matką się skłóci.

 

Poza tym nie wiem na ile ma sens wyważanie otwartych drzwi, Dobro zatriumfowało 2000 lat temu. Dość dawno, nie ma co być nieudolnym klonem Jezusa. Są święci, oni są dobrzy w tych tematach. A my się zajmijmy codziennością. Msza w 7. W sobotę relax.

A w tygodniu "pańszczyzna".

 

Powoli godzę się z Kościołem Katolickim.Choćby z szacunku dla przodków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żeby ta religia nie była samo zaprzeczeniem. Ma przynosić pokój. Jest też w Ewangelii fragment o tym, że Syn z Matką się skłóci.

 

Nie sądźcie, że przyszedłem nieść pokój po ziemi. Nie przyszedłem nieść pokoju, lecz miecz. 35 Przyszedłem bowiem przeciwstawić syna jego ojcu, a córkę jej matce, a synową jej teściowej; 36 bo wrogami człowieka mieszkańcy jego domu. 37 Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna lub córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; 38 i kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien.

 

- Niewłaściwie się ten fragment interpretuje. Dobre działania prowadzą do skonfliktowania człowieka z otoczeniem, bo nie może być za łatwo. Siła Wyższa wystawia człowieka na próbę (vide: historia Hioba). Podobnie jak Siła Wyższa wystawiała na próbę chrześcijan skłaniając ich do odrzucenia kultu cesarskiego. Kult cesarski był jednym z nielicznych czynników spajających cesarstwo jako całość. Ogólnie Rzymianie mieli w poważaniu nowe religie, cały czas pojawiały się nowe, kolejna nowa sekta na wschodzie to kolejna nowa sekta na wschodzie. Rzymianom nie przeszkadzały nowe religie, o ile uznawały kult cesarski. Czyli przejawianie się Jowisza Kapitolińskiego w cesarzu. To był właściwie jedyny punkt, za sprawą którego Rzymianie mogli poddać nowy kult prześladowaniom. Siła Wyższa przejawiała się zarówno w Jowiszu, jak i w Jahwe czy Ahuramazdzie. Każdy ma swój temat do przerobienia, swoje próby i swój krzyż do poniesienia. Jakoś trzeba okazać, że gardzi się materią, własnym ciałem jeśli człowiek pragnie się z niego wyzwolić. Do nieba - czyli wyższych królestw niż to znane nam tutaj - nie trafia się za darmo. Albo ktoś kocha to co ma teraz i zachowa to na chwilę albo ktoś zaryzykuje to co ma teraz, żeby pójść wyżej.

 

Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne.

 

Człowiek nie dojrzewa w warunkach cieplarnianych. Ten świat to przedszkole, aby awansować z przedszkola do klasy zerowej - trzeba się narazić na walkę ze swoim strachem, ze swoimi słabościami, trzeba nie bać się cierpienia które to przyniesie. W tym fragmencie nie jest mowa o wojowaniu z mieczem czy o celowym robieniu ludziom na złość bez powodu. Albo człowiek płynie z nurtem albo przeciw niemu. Jeśli ma wolę żeby się jemu przeciwstawić - musi okazać, że wystarczy mu wiary aby ponieść tego konsekwencje.

 

Poza tym nie wiem na ile ma sens wyważanie otwartych drzwi, Dobro zatriumfowało 2000 lat temu. Dość dawno, nie ma co być nieudolnym klonem Jezusa. Są święci, oni są dobrzy w tych tematach.

 

Dobro jest potrzebne i zło też jest potrzebne. Aby człowiek mógł się uczyć musi znać obie strony medalu. Każdy może poznać swoją drogą (dao) i zmagać się ze swoimi słabościami, aby poszerzyć swoją świadomość i wyzwolić się z petów materii. Nikt nikogo nie zmusza. Dobro to nauka, właściwy rozwój cielesny i duchowy. Znany od wieków, u starożytnych Greków było to paideia. Walka dobra ze złem toczy się cały czas i tak ma być. Nauka to ścieranie się przeciwieństw. Chrystus (chociaż ja wolę mówić: Budda) jest w każdym, albo go w sobie obudzi albo nie. Życie to łamigłówka, a kaczka wtedy uczy się pływać, kiedy w dupę wody nabierze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężkie czasy globalistyczne, gdzie każdy naród twierdzi, że zna Boga, a inni nie znają.

Jak zachować pokój, lecz tak by nie podbijać. Bo podbici będą powstawać (powstania Polaków w XIX)

Jak zachować pokój, lecz by nie dać się zgnieść. Bo zwycięscy nie będą dbać o przegranych i dobra ich zagarną. Przetopią Złote Posążki na sztabki i zamkną w banku.

Jak pogodzić rozum z wiarą? Ponoć Jan Paweł II potrafił, lecz i on stał się Złotym Posągiem.

.... Ale że to Polska, to papieży mamy z kamienia i betonu.

 

Oglądałem ostatnio film o kulturystyce. Schwarzenegger był tylko jeden. Gdy inni zaczęli go naśladować idea kulturystyki szybko się wypaczyła i stała się biznesem promującym "utuczonych" mięśniaków, żeby móc więcej supli sprzedawać. A przecież chodziło o piękne ciało.

 

Więc zaryzykuję twierdzenie, że ważniejsze dążenie do jednostkowości. Bycia jednokrotnym. Religia może pomóc, ale chwilowo. Są bogowie tego świata i bogowie niebios. Cezar to ten pierwszy, budował cywilizację. Ten drugi to Jezus, bo królestwo jego nie z tego świata.

 

Ale nie ma co się dawać zwieść. To naturalna kolej rzeczy że każdy szuka szczęścia, gdy nie możemy go znaleźć na zewnątrz, szukamy w środku. Więc aż tak bardzo bym nie rozdzielał. Choć w Polsce ta idea nadal żywa. Jest Kościół i jest Władza. Wszystko wg cytatu: Bogu co boskie, Cezarowi co cezara.

 

Poza tym modlitwa: Ojcze Nasz, mówi Jak na Niebie tak i na Ziemi. Słowem: chodzi o połączenie tych królestw. To by był dopiero sukces.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężkie czasy globalistyczne, gdzie każdy naród twierdzi, że zna Boga, a inni nie znają.

 

Żadna religia nie ma monopolu na zbawienie. Śmieszą mnie księża, którzy mówią, że w konfucjanizmie i buddyzmie jest całkiem inna koncepcja Bogu, a zatem nie ma w nim Boga. Jakby Bogu robiło to jakąkolwiek różnicę. Metafizyka dociera w różny sposób, różnie się przejawia, bo musi być zrozumiała w różnych strefach kulturowych i zadaje różny materiał dydaktyczny. Ateizm i agnostycyzm też jest potrzebny.

 

Metafizyka zarówno uczy, jak i wydaje na pokuszenie. Dekalog, pięć wskazań buddyzmu (nie zabijaj, nie kradnij, nie kłam, nie cudzołóż, nie ćpaj) - credo jest jedno. Wszelkie odchyły od tego są złe pojętym kulturowym ego i wodzeniem na pokuszenie. Czasami gatunek ludzki musi przerobić lekcję pod tytułem: wojny religijne i krucjaty, ale uleganie takiemu wodzeniu na pokuszenie szkodzi na zdrowie i pogarsza położenie człowieka. Choroba jest grzechem, takie jest źródło choroby..Prawo retrybucji i III prawo dynamiki Newtona.

 

Jak pogodzić rozum z wiarą? Ponoć Jan Paweł II potrafił, lecz i on stał się Złotym Posągiem.

 

Buddyzm jest całkowicie spójny z nauką. Co więcej, Dalajlama powiedział, że jeśli nowe odkrycia naukowe zaprzeczą wskazaniom buddyzmu, trzeba będzie te wskazania zrewidować. Wiara wyjaśnia świat, żeby ukazać człowiekowi, to co niewidzialne dla jego oczu, ale jest to ten sam świat i ulega tym samym prawom. Wierzyć człowiek powinien po to, żeby dowiedzieć się więcej i empirycznie przekonać się czy to działa. Wiara która nie ma przełożenia na realne życie moim zdaniem nie ma sensu. Jeśli taka wiara - nie działa - to moim zdaniem należy zmienić religię. Nie ma religii lepszych, ani gorszych, każdy ma inne lekarstwo. Dla jednego islam to wahabici wysadzający się w powietrze, dla innego karmiczność losu i mistycyzm sufich. Jeśli religią dla kogoś jest miłość, do kobiety, do brata, do psa - to wcale nie jest zła religia. Metafizyka podyktowała zarówno religię, jak i naukę, filozofię - życie jest inteligentnym projektem. Metafizyka czasem przebiera się w kostium i ukazuje się człowiekowi poprzez niepojęte dla niego cuda, które są cudami tylko dlatego, że człowiek nie może pojąć ich właściwej natury. Wszelkie teksty, że wiara jest ślepa i nie do ogarnięcia dla człowieka to komplikowanie sprawy. Metafizyka przemawia prosto, Chrystus mówił prosto, Sokrates mówił prosto, Budda mówił prosto i zrozumiale. Mówiąc zrozumiale o wszechświecie i nie ulegając miłości własnej (złudzeniu ego) pozwalali metafizyce wcielać się w swoje ciała. Potem ich następcy komplikowali na siłę przekaz żeby to brzmiało mądrze i mile łechtało ego własne: ''wasza mowa będzie prosta, tak to tak, a nie to nie''. Płonne gadulstwo, mowa trawa i krasomówstwo na siłę to grzech.

 

Jan Paweł II był tak naprawdę religijnym szowinistą i niszczycielem kościoła katolickiego. Zrobił dużo dobrego i dużo złego. Wskutek jego reform i unowocześniania kościoła na siłę dzisiaj kościół ten wymiera. Rewolucje nigdy nie wychodzą na zdrowie. Taka jest moja opinia. Jego dorobek w postaci przysłużenia się do obalenia obozu komunistycznego to inna sprawa.

 

Więc zaryzykuję twierdzenie, że ważniejsze dążenie do jednostkowości. Bycia jednokrotnym. Religia może pomóc, ale chwilowo. Są bogowie tego świata i bogowie niebios. Cezar to ten pierwszy, budował cywilizację. Ten drugi to Jezus, bo królestwo jego nie z tego świata.

 

Dążenie do Jedności. Świat to projekcja świadomości, człowiek i zwierzę pnie się po drabinie ewolucji. Jest kawałkiem świadomości wyrwanym w ten wyrywek czasoprzestrzeni, aby uczyć się po kolei kolejnych tematów i opanowywać kolejne stopnie biegłości. Religia może pomóc, może zaszkodzić. Jeśli religia dla kogoś to poczucie wyjątkowości, nobilitacja ponad ateistyczny plebs czy ''pogański'' plebs (źle pojęte ego) albo wymówka do zabijania bliźniego czy też traktowania go przedmiotowo, to tak pojęta religia jest szkodliwa.

 

Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili

 

Tym bratem jest jakiekolwiek stworzenie obdarzone świadomością, zarówno człowiek, pies, jak i krowa. Wszelkie niepotrzebnie zadane cierpienie wraca.

 

Są bogowie tego świata i bogowie niebios. Cezar to ten pierwszy, budował cywilizację. Ten drugi to Jezus, bo królestwo jego nie z tego świata.

 

Metafizyka jest we wszystkim. W ogórku kiszonym, świątyni, kobiecych piersiach czy palcu wskazującym. Metafizyka może przemawiać poprzez gorejący krzew, poprzez książki, jak i poprzez uśmiech ładnej koleżanki obok. Każdy jest potrzebny, każdy przerabia teraz inną lekcję i powinien pojmować to jako służbę. W Cezara celebrującego triumf w Rzymie, z twarzą pomalowaną czerwonym barwnikiem na chwilę wcielał się Jowisz. Cezar który tuż potem ulegał swojemu egocentryzmowi - był już ludzki i ten ludzki Cezar zapłacił za to potem swoją cenę, prawo retrybucji, zbrodnia i kara: Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. Cezar który uznał, że dana mu chwała i prerogatywy nie są powierzonym darem do przerobienia danej lekcji, ale zasługą jego ego sam siebie zasztyletował w trakcie idów marcowych. Kim Cezar jest teraz, gdzie przebywa i co porabia, któż to może wiedzieć. Wszelkie niezrozumienie, że każda świadomość ma takie sama prawa odwodzi od Jedności. Niebiosa są tutaj i piekło też jest tutaj. Jezus nie był z tego świata rozumianego jako szerzący się w I w n.e. w Rzymie sceptycyzm i rozpasanie. Zarazem Jezus mówił, że urzędnicy cesarscy są przedstawicielami władzy bożej i należy im się szacunek.

 

Poza tym modlitwa: Ojcze Nasz, mówi Jak na Niebie tak i na Ziemi. Słowem: chodzi o połączenie tych królestw. To by był dopiero sukces.

 

Połączyć te królestwa można w sobie. W szacunku, który żywi się dla wszystkiego co stworzone i dla metafizyki która przenika każdego i wszystko, bo wszystko ma swoją przyczynę, zarówno rozkosz, jak i cierpienie, wszystko i każdy pełni jakąś funkcję dydaktyczną. Zbiorowe połączenie w sobie obydwu tych królestw jest awykonalne. Ten wymiar to zesłanie, człowiek tutaj ma przerabiać taki,a nie inny materiał, do lepiej urządzonych królestw pójdą nieliczni. W człowieka wpisane jest źle pojęte ego. Z wszelką biegłością i wiedza przychodzi potrzeba wywyższenia się, którą natura wyrównuje. Dlatego ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi. Mechanizm ten znali już starożytni Grecy, pisząc o hybris, któremu ulegał Odyseusz. Tak długo jak Odys dawał się wodzić na pokuszenie i ulegał miłości własnej - tak długo oddalał się od Itaki. Gdy po latach przybył do swego królestwa jako żebrak, wrócił do swej żony i tego, co powierzyli mu Bogowie. Tą historię ludzkość przerabia wciąż na nowo i to ma tutaj ludzkość przerabiać. Jeśli ktoś połączy w sobie te królestwa, wygasi w sobie niepotrzebne pragnienia, to osiągnie wyższe stany świadomości i wyższe królestwa niż to znane tutaj. Sceptycyzm wobec ludzkiej natury raczej wskazuje, żeby wątpić czy jest to możliwe zbiorowo. Wszelcy nosiciele światła, wiedzy o wszechświecie, Sokrates, Chrystus, Budda - musieli zmagać się z prześladowaniami i częstokroć mieli tragiczny koniec swojego doczesnego życia. Ludzkie ego nie lubi prawdy i ma stare sprawdzone metody, jak radzić sobie z ludźmi i zjawiskami, których nie lubi i wymykają się jego poznaniu. Znany nam świat to zesłanie.

 

Religia ma służyć poznaniu. Poznanie to wiedza poparta doświadczeniem, Poznania czyni prawdę osiągalną. Metafizyka dyktuje wówczas człowiekowi jego materiał. Współczesny człowiek uważa, że istnieje tylko to, co dla niego widzialne. Tak naprawdę żyje w akwarium, a nie zobaczy więcej - bo w to nie wierzy. Człowiek wie już wszystko, po co mu wiedzieć i po co mu okazywać więcej. Wszystko ma swoją przyczynę, nie ma przypadków. Religia który służy ślepej dewocji, rytuałom w które się nie wierzy, ale uczestniczy w nich, żeby ładnie wyglądać i sąsiad się nie skrzywił albo móc się poczuć jakoś lepszym - jest niewłaściwie pojętą religią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek jest tym co je i pije. Dzisiaj metafizyka wodzi na pokuszenie choćby poprzez kuchnię. Szatan (nie jakiś wyimaginowany gość pod ziemią z ogonem i kotłem, lecz bezdennie głupie ludzkie myśli, które prowadzą do autodestrukcji i nie tylko) tkwi dzisiaj w batoniku, mac-żarciu i coca-coli (niestety w piwie też). Anioł tkwi w kaszy gryczanej, cebuli, jajku znoszonym przez normalną polską kurę bytująca w normalnym kurzych warunkach. Człowiek odżywiający się w sposób chory, nieodpowiednio potem reaguje, myśli, nie potrafi siebie kontrolować i ulega niewłaściwym popędom. Podobnie jak i szatan tkwi w prostytutce, a anioł w kobiecie/facecie którego się kocha. Człowiek by się rozwijać ma szwedzki stół, sam sobie wybiera dania i przystawki. Może ulegać właściwym popędom lub niewłaściwym. Jednym z paradoksów dzisiejszego świata są kolejne nikomu niepotrzebne techniczne nowinki, tablety, i-phony i inne badziewia, które kompletnie niepotrzebnie są rozwijane w szalonym tempie, a zarazem utrata dbałości o normalne w miarę ludzkie jedzenie, nie-faszerowane chemią i rozmaitymi truciznami. Wiadomo gdzie można więcej zarobić, więc i tam idą miliardy. Zarazem grosze oszczędza się w procesie produkcyjnym żywności, byle tylko zarobić. Potem schorowani ludzie pójdą po odpowiednie leki do apteki, zarobi przemysł farmaceutyczny. Koło się kręci, kasa leci. Chciwość, niewłaściwe podejście do pieniądza, kreowanego w szalonym tempie, byle tylko nakręcać popyt i spiralę pożyczek, może wykończyć człowieka. I może to jest własnie lekcja, która ma obecna generacja do przerobienia. We wszystkim jest dualizm, dobro i zło. To nie materia jest zła, materia staje się zła, gdy człowiek traci nad nią kontrolę oraz gdy człowiek traci właściwe priorytety w życiu i zapomina, że materia jest materiałem dydaktycznym, nie stanowi celu samego w sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem może świętym, ale raczej miasteczkowym-filozofem religii.

 

Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Chcesz strzelać z różańca? To będziesz walczył całe życie. Może mało tobie walki. Ja taką przeżyłem i mam dość na jakieś 20 lat. Żeby ta religia nie była samo zaprzeczeniem. Ma przynosić pokój. Jest też w Ewangelii fragment o tym, że Syn z Matką się skłóci.

 

Poza tym nie wiem na ile ma sens wyważanie otwartych drzwi, Dobro zatriumfowało 2000 lat temu. Dość dawno, nie ma co być nieudolnym klonem Jezusa. Są święci, oni są dobrzy w tych tematach. A my się zajmijmy codziennością. Msza w 7. W sobotę relax.

A w tygodniu "pańszczyzna".

 

Powoli godzę się z Kościołem Katolickim.Choćby z szacunku dla przodków.

Na zgodę z kościołem,brudzia proponuje.Mszalnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba sprzedawanie relikwii któregoś stopnia, to i tak lepiej niż sprzedawanie odpustów.

Ja uważam, że Kościół niesłusznie sprawia wrażenie cudotwórcy.

Zbyt silne zawierzenie Bogu też może być szkodliwe, bo są sfery gdzie wiara katolicka nie pomoże.

Nie da wygranej w turnieju szachowym i nie zastąpi szamponu, gdy się ma tłuste włosy.

 

Pochwalę się, że byłem w ostatnią Niedzielę w Kościele.

Z własnej decyzji, a nie ze strachu przed karą.

 

Główna przyczyna, która mnie zniechęca do Kościoła, to lęk przed uniformizacją. Stanie się szarym człowieczkiem.

Niestety prawda jest taka, że chyba każdy ma w sobie coś z szarego człowieczka.

 

Nic tak nie zniechęca do tej wiary jak próżność i zawyżona samoocena.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie rozumiałem tych fascynacji relikwiami, rzeczami, miejscami świętymi to jakaś dziecinada dla mnie do tego sprzeczna z naukami Jezusa i pisma świętego które przecież zwalczało bałwochwalstwo. To chyba jakieś pozostałości po wierzeniach pogańskich no ale Kościół rzymski to ochoczo przejął bo prosty lud się tym jara do tego stopnia że w średniowieczu po Europie krążyło tysiące palców, zębów i innych części ciała i krzyża Jezusa oraz innych świętych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×