Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Raczej otwartość duchową, bo tekst religijny jest specjalnym rodzajem tekstu, sens głęboki jest pod powierzchnią. Dużą rolę pełni wychowanie religijne.
Ja byłem wychowany w mocno religijnej rodzinie, co tydzień musiałem chodzić do kościoła i tak do 20 a częściowo 25 roku życia. Matka chciała też abym chodził na różańce, drogi krzyżowe, roraty, pielgrzymki choć zwykle jakoś udało się nie chodzić. Na religie chodziłem od przedszkola chyba najpierw do salek katechetycznych, później w szkole, rodzice a zwłaszcza matka ciągle mi powtarzała i nadal powtarza że religia jest najważniejsza, nic dziwnego że zostałem ateistą :mrgreen: Religia mi się kojarzy z przymusem, nudnymi mszami, kretyńskimi spowiedziami i co ciekawe całe moje rodzeństw do kościoła nie chodzi, tak się kończy wychowanie w wierze czasem, a kler powtarza że wychowanie w religii od maleńkości jest najważniejsze.

 

Ja podobnie, chociaż nie tak rygorystycznie. Co niedziele do kościoła i owszem, bo inaczej "Bozia się pogniewa". Nietety Tym sposobbem rodzice wpoili nam, że religia, kościół, sakramenty to jakaś kara, same wyrzeczenia i nie wiadomo właściwie dlaczego...Większość ludzi na pewnym etapie zrobi w tył zwrot, kiedy ma możliwość, ponieważ skoro nie ma własnej potrzeby czegoś robić a tak na dobrą sprawę nikt go już zmusić nie może...

 

Obecnie opieram się na relacji z Bogiem a nie na wypełnianiu punkt po punkcie zadań.

Można chodzić codziennie do kościoła ale w ogóle nie spełniać woli Bożej... (Bóg bardzo jasno o tym mówi właśnie w Ewangelii),i to jest też bez sensu. Nie chodzi ślepe wypełnienie zadania przecież. Slepe chodzenie dla chodzenia i myslenie, że o to chodzi... a nie o to. Chodzi o rozwój duchowy, o rozwój człowieczeństwa bym nawet powiedziała. O stanie się lepszym człowiekiem..kto nie chciaby być lepszy?

Tu się zgodzę z tym, co ktoś napisał, że sporą podpuchą jest to, co jest ładnie pokazane, zapakowane w ładny papierek. Tak jest z buddyzmem. Przedstawiana jest na wierzchu jego piękna strona, ukierunkowana na człowieka i mnie to kiedyś bardzo chwyciło, bo nie potrafiłam dostrzec, że Bogu nie chodzi o nic innego jak o moje dobro... ale jak wcześniej też było wspominane, nie wszstko co nam się wydaje dobre dla nas, takie jest i nie wszytsko co ma dobre skutki jest na początku przyjemne, ale to nas najbardziej kształtuje. No i to przecież nie jest jednoznaczne z tym, że katolik = męczennik, który całe życie ma pod górkę.

 

Oczywiście Sakramenty i niedzielne msze to nie jest wymysł kościoła. Należy na nie uczęzczać i rzeczyiście opuszczenie mszy niedzielnej jest grzechem, chyba że po prostu było się chorym, było się w pracy itd. ale przecież nie idąc na msze tracimy my. Tracimy to kolejne spotkanie z Nim. Tak, Bóg jest wszędzie... ale w Kościele na mszy możemy się bardzo skupić na tej relacji, niż w ciągu dnia, zabiegani, zagonieni... Grzech, oznacza oddalenie się od Boga. Coś jest grzechem, ponieważ jest czymś, co nam szkodzi, nam robi krzywdę, nawet jesli wydaje nam się, ze to takie staromodne... Jestem zdania, że gdyby Bóg wiedział, że coś w naszych czasach będzie nie użyteczne, to by zawczasu o to zadbał... w końcu jest Bogiem.

 

Jeśli chodzi buddyzm, to polecam się zagłębić bardziej... to wcale nie jest taka cukierkowa religia.

 

Spowiedź, jest przecież po to, żeby się oczyścić. Nie jest żadnym kretynizmem... Dodam, ze spowiedzi nie wymyślił kosciół... Bóg nakazał się spowiadać, jak można więc mówić, ze to kretynizm? :(

 

Jesli chodzi o listy itd. - pamiętać należy, ze przede wszystkim przez te wszystkie stulecia pismo, jezyk ogromnie ewoluowało... Przecież nie jednokrotnie Pismo było przepisywane ponownie. Wystarczy wygooglać historię biblii i na jakiejś sensownej stronie poczytać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłem wychowany w mocno religijnej rodzinie, co tydzień musiałem chodzić do kościoła i tak do 20 a częściowo 25 roku życia. Matka chciała też abym chodził na różańce, drogi krzyżowe, roraty, pielgrzymki choć zwykle jakoś udało się nie chodzić. Na religie chodziłem od przedszkola chyba najpierw do salek katechetycznych, później w szkole, rodzice a zwłaszcza matka ciągle mi powtarzała i nadal powtarza że religia jest najważniejsza, nic dziwnego że zostałem ateistą :mrgreen: Religia mi się kojarzy z przymusem, nudnymi mszami, kretyńskimi spowiedziami i co ciekawe całe moje rodzeństw do kościoła nie chodzi, tak się kończy wychowanie w wierze czasem, a kler powtarza że wychowanie w religii od maleńkości jest najważniejsze.

 

No bo jest, ale nie każde wychowanie tematycznie religijne jest dobre, czasem rodzice, rodzina czy nauczyciele robią odwrotną robotę i kogoś zniechęcają czy przyprawiają o głębokie urazy. Przymus zwykle się źle kończy, jak też inne działania tylko zewnętrzne.

Mimo wszystko uważam Carlos, że nic Ci tak nie zaszkodziło jak studia, zresztą znasz moją opinię ;)

Słowo "kler" jest komunistyczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiedź, jest przecież po to, żeby się oczyścić. Nie jest żadnym kretynizmem... Dodam, ze spowiedzi nie wymyślił kosciół... Bóg nakazał się spowiadać, jak można więc mówić, ze to kretynizm? :(
Spowiedź w konfesjonale wymyślił kościół w średniowieczu po to aby kler dowiedział jakie to grzeszki mają na sumieniu wierni i pamiętajmy że były to czasy odpustów gdzie za "zmazanie grzechów' płacono. W piśmie świętym to chyba jest mowa o spowiedzi powszechnej, zresztą skoro Bóg jest wszechwiedzący to po co mamy mu to mówić a do tego jeszcze za pośrednictwem księdza, to się zupełnie nie trzyma kupy i nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, Rodzice dali mi wolną rękę w tej kwestii.

 

Oh yeah, nawet przedszkolakowi? Czy przewidzieli że będziesz potem pisał maile do konfucjonistów i cytował świadków Jehowy? Ciekawe. Ale to wyjaśnia Twój lot przez wszystkie zakątki religijne (z sympatii dla ludzi szukających sensu nie napiszę "odlot").

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimo wszystko uważam Carlos, że nic Ci tak nie zaszkodziło jak studia, zresztą znasz moją opinię ;)
Jeszcze przed studiami zacząłem wątpić, zresztą mój brat na studiach nie była a też do kościoła nie chodzi :mrgreen: a co do słowa kler to Jezus był w końcu pierwszym komunistą. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oh yeah, nawet przedszkolakowi? Czy przewidzieli że będziesz potem pisał maile do konfucjonistów i cytował świadków Jehowy? Ciekawe. Ale to wyjaśnia Twój lot przez wszystkie zakątki religijne (z sympatii dla ludzi szukających sensu nie napiszę "odlot").
Widzisz jetodik, żałuj teraz, że nie dostąpiłeś łaski religijnego prania mózgu od najmłodszych lat, miałbyś teraz gotowe odpowiedzi na wszystkie nurtujące Cię wątpliwości i nie musiałbyś tracić czasu na zb(ł)ędne poszukiwania. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, nie mówię, że studia zaszkodziły Ci pod względem wiary, myślę że pod innymi względami też. :mrgreen:

Przez studia musimy czytać teraz Twoje racjonalizujące wywody o historii ludzkości, poza tym umiesz marudzić na 50 sposobów, a tak to byś się pewnie ograniczył do 10.

No ale skoro forum dźwiga moje wywody, to Twoje też udźwignie. Przynajmniej się papier nie marnuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, Rodzice dali mi wolną rękę w tej kwestii.

 

Oh yeah, nawet przedszkolakowi? Czy przewidzieli że będziesz potem pisał maile do konfucjonistów i cytował świadków Jehowy? Ciekawe. Ale to wyjaśnia Twój lot przez wszystkie zakątki religijne (z sympatii dla ludzi szukających sensu nie napiszę "odlot").

typowa katolicka pogarda jak Cejrowski, wstyd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oh yeah, nawet przedszkolakowi? Czy przewidzieli że będziesz potem pisał maile do konfucjonistów i cytował świadków Jehowy? Ciekawe. Ale to wyjaśnia Twój lot przez wszystkie zakątki religijne (z sympatii dla ludzi szukających sensu nie napiszę "odlot").
Widzisz jetodik, żałuj teraz, że nie dostąpiłeś łaski religijnego prania mózgu od najmłodszych lat, miałbyś teraz gotowe odpowiedzi na wszystkie nurtujące Cię wątpliwości i nie musiałbyś tracić czasu na zb(ł)ędne poszukiwania. :mrgreen:

 

ego, ale to Ty się najbardziej czepiałaś jetodika, że nie jest ortodoksyjny, konsekwentny i że ogólnie za dobrze się czuje ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiedź, jest przecież po to, żeby się oczyścić. Nie jest żadnym kretynizmem... Dodam, ze spowiedzi nie wymyślił kosciół... Bóg nakazał się spowiadać, jak można więc mówić, ze to kretynizm? :(
Spowiedź w konfesjonale wymyślił kościół w średniowieczu po to aby kler dowiedział jakie to grzeszki mają na sumieniu wierni i pamiętajmy że były to czasy odpustów gdzie za "zmazanie grzechów' płacono. W piśmie świętym to chyba jest mowa o spowiedzi powszechnej, zresztą skoro Bóg jest wszechwiedzący to po co mamy mu to mówić a do tego jeszcze za pośrednictwem księdza, to się zupełnie nie trzyma kupy i nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia.

 

Chyba czytaliśmy inną Biblie... :(

 

"Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»..." /J 20,22-23/. To Jego ŚWIĘTA wola. Sakrament Spowiedzi. Po prostu: nie zostawił nas samych sobie... Bo: "...właśnie w samym sobie znaleźliśmy wyrok śmierci: aby nie ufać sobie samemu, lecz Bogu, który wskrzesza umarłych" /2 Kor 1,9/.

 

Niestety właśnie to jest bardzo powszechne - ale to jest bardzo wygodna wymówka, nieświadoma z resztą... Co obchodzi Cię ksiądz, który spowiada? Spowiadasz sę dla niego czy dla Boga? Przed księdzem, czy przed Bogiem. Zacytowany przeze mnie frament wyraźnie mówi o nakazie Jezusa. NIe wiem skąd wziąłeś informację o spowiedzi powszedniej... Jesli ja chcę być blisko z Bogiem to nie obchodzi mnie nic innego tylko to, czego On oczekuje. Bóg wybiera księży róznych z powodów znanych tylko Jemu... Nie martw się, ich uczynki są na ich sumieniach i Bóg w żaden sposób ich nie faworyzuje.

Ksiądz jest obecnie odpowiednikiem apostołów. Przez wieku zdążyło się trochę zmienić jednak i mamy księży w takiej a nie innej formie.

 

Wracając do spowiedzi, dbam o swoje sumienie, o swoją relację z Bogiem. Jesli On mówi, że tak jest najlepiej to ja to robię, bo Mu ufam.

Spowiedź jest nie wygodna dla człowieka... ale ten znajomy dyskomfort o czymś nam mówi... Idąc do spowiedzi nie idę odbębnnić nakazów kościoła. Idę przeprosić, że się oddaliłam, poprosić o pomoc w byciu lepszą...

Swoją drogą czeka mnie teraz spowiedź generalna... po 11 latach... Boję się... prze 11 lat się działo w moimżyciu ale idę do księdza z prośbą aby mnie przygotował... Czemu? nie obchdzi mnie jaką ma furę w garażu. Niech ma, życzę mu jak najlepiej... zwłaszcza jeśli jest dobrym księdzem i życzliwym. Nie jest moją sprawą co on ma. Moją sprawą jest bliskość z Bogiem i kropka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, Rodzice dali mi wolną rękę w tej kwestii.

 

Oh yeah, nawet przedszkolakowi? Czy przewidzieli że będziesz potem pisał maile do konfucjonistów i cytował świadków Jehowy? Ciekawe. Ale to wyjaśnia Twój lot przez wszystkie zakątki religijne (z sympatii dla ludzi szukających sensu nie napiszę "odlot").

typowa katolicka pogarda jak Cejrowski, wstyd

 

Nie, lubię jetodika. Może nie powinnam pisać "odlot", ale jego "odloty" też lubię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, nie przypominam sobie niczego takiego. Z tego co kojarzę to bonsai się specjalizował w dogryzaniu jetodikowi, jak tylko udzieliłam pewnych informacji z zakresu prawa kanonicznego, co by jetodik mógł rozstrzygnąć czy spełnia przesłanki od bycia katolikiem czy nie i z tego co pamiętam to niebyt spełniał.... Ale jedno jest faktem, na brak konsekwencji to ja jestem szczególnie cięta i to nie dotyczy tylko zagadnień religijnych, ale w ogóle wszelkiej maści zagadnień. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pasażer, no właśnie, co? Skoro sugerujesz że coś sugeruję. Poza tym że to fakty i jetodik ma naprawdę taki rozmach.

tak, faktuw nie ma, so tylko interpretacje, to ze sie dosuwam do wierzen innych niz mojsze to w ogole jest calkiem neutralne, nie muj problem >odlatuje<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren,

 

nie cytowałem świadków Jehowy :]

mogłaś tak pomyśleć, bo być może oni też uznają annihilationism tak jak teolodzy systematyczni, których fragmenty wypowiedzi wstawiałem.

 

w Konfucjanizmie, to co mi się podoba to zasada yin-yang

zacytuje Panią JeeLoo Liu:

Qi is the primary constituent of all concrete things

and it contains two forms: yin and yang

 

sama kosmologia:

 

In Chinese qi-cosmology, the universe is seen as self-existent and selfsufficient.

 

koncepcja "Qi" wg Zhang Zhai

 

1. Qi exists from the beginning of the Universe. Since qi is something,

there was never absolute nothingness or vacuum.

2. Qi is in constant movement and transformation from time immemorial;

hence, there was never a static state of motionlessness or quietude.

3. Qi is inherently orderly and the cosmic principle (li) is inherent in qi.

There was never a state of pre-cosmos chaos (hundun).”

 

 

With the new interpretation of the word ‘vacuity,’ Zhang

Zai uses “the supreme vacuity” to refer to the state of qi before concrete

forms arise. He claims that the supreme vacuity is the original state of qi:

“The supreme vacuity has no form. It is the original state (benti)18 of qi. Its

condensation and dispersion are simply external forms of change

 

The supreme vacuity is also the ultimate state of qi, to which all

temporarily solidified concrete things would eventually disintegrate and

return. Qi permeates the whole Universe; space is simply the expansion of

qi. Before concrete things are formed, the Universe is called the supreme

vacuity.

 

te twierdzenia postulowane przecież tysiąc lat temu są do pogodzenia ze współczesną nauką:

wiemy, że był stan początkowy, podstawmy do tego Qi, które nie jest niczym, jednak w tym swoim ostatecznym stanie "supreme vacuity" nie jest też czymś konkretnym, nie ma formy. Wiemy że świat jest racjonalny (podstawmy do tego zasadę kosmiczną li)

 

Skojarzyłem to sobie (przyznaje, że dość swobodnie) z twierdzeniami współczesnego naukowca ateisty Petera Atkinsa, który na pytanie teistów, jak powstało coś skoro między zerem a jeden jest absolutna przepaść, odpowiada w myśl, że O = 1-1:

Consider electrical charge. In our universe, there are positively and negatively charged particles. How did all that charge come into being out of nothingness? It didn't, Atkins writes, since "the total charge is zero."

http://www.boston.com/bostonglobe/ideas/brainiac/2011/06/the_big_nothing.html

 

a z Konfucjanizmu wiemy przecież, że Qi to właśnie równowaga dwóch przeciwieństw (yin-yang), które się nie niszczą a wręcz przeciwnie, podtrzymują swoje istnienie:

In Zhang

Zai’s understanding, yin and yang are “one thing but two aspects (yiwu

liangti)”; in other words, qi is the unification of two opposites.

 

Opposition produces change. Change generates diversity. So here we have a

crude picture of qi’s being the constitutive cause of the myriad things.

 

są też i tacy, którzy porównują rozprzestrzenienie się Qi w obrębie dwóch opozycji z objawieniami Jana, rozdzieleniem światłości od ciemności, a Boski Logos z inherentną wobec Qi kosmiczną zasadą Li :mrgreen:

 

Zaletą Konfucjanizmu jest pewnego rodzaju holizm, który obejmuje w sobie również umysł nie tylko jako epifenomen, który dopiero po czasie wyłonił się z materii (jak chce go widzieć materializm). Tak to wygląda w ujęciu Xiong Shili:

 

Xiong Shili introduces a contemporary reconstruction

of ancient qi-naturalism and renders it more compatible with contemporary

physics.

Since qi (mass-energy) permeates the whole universe and is the constituent

of all things, everything is interconnected in this whole universe. As

Xiong puts it, “In terms of organic creatures, a tiny animal is really unified

as one with Nature itself. It does not exist on its own. A piece of green leaf

absorbs sunlight, air, soil, etc. It also does not exist independently of Nature

itself ” (Xiong [1958] 1996, 130). Xiong’s holism is a form of organic holism.

This universe encompasses mind and matter, the spiritual and the material,

into one unified whole.

 

 

Tak więc to te relacje, a nie efekt jakiegoś braku twardej katolickiej ręki, która trzymałaby mnie w ryzach kiedy byłem dzieckiem, skłaniają mnie do przyglądania się Konfucjanizmowi z należną powagą Refren :]

 

Cytaty pochodzą z artykułu "Chinese Qi -Naturalism and Liberal Naturalism" napisanego przez JeeLoo Liu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»..." /J 20,22-23/. To Jego ŚWIĘTA wola. Sakrament Spowiedzi. Po prostu: nie zostawił nas samych sobie... Bo: "...właśnie w samym sobie znaleźliśmy wyrok śmierci: aby nie ufać sobie samemu, lecz Bogu, który wskrzesza umarłych" /2 Kor 1,9/.
Rosa26, Nie widzę w tym cytacie nic o spowiedzi w konfesjonale za pośrednictwem księdza i naprawdę nie wiem jakim sposobem można to dostrzec.

Naprawdę nie obchodzi mnie jakie ma auto ksiądz ale co to ma do rzeczy do tej spowiedzi, insynuujesz mi powierzchowny antyklerykalizm w stylu bo ksiądz ma kasę czy furę a ja piszę o tym że spowiedź w konfesjonale czy na tzw ucho nie jest wymysłem Jezusa, same konfesjonały powstały w XVI wieku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale przecież wszystko ewoluuje. Chciałbyś, żeby przyszli do Ciebie nastepcy uczniów Jezusa, na boso, z laskami w rękach, ubrani w tamtejsze szaty?

No litości... przecież to nie możliwe...

właśnie chciałbym :mrgreen: tylko oni by zostali uznani przez kościół katolicki za sektę. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O kosciół i tak jest uznawany za sektę - odkąd staram się być praktykującą już pół rodziny mi pojechało, że zrobili mi pranie mózgu i zachowuję się jakbym była w sekcie :lol:

 

Dla mnie ten fragment, który przytoczyłam zamyka wszytskie spekulacje... Tu można włączyć dyskusję pod kątem historii, jak zmieniał się kościół katolicki. Ja dziś nie czuję się na siłach na taką dyskusję. Mój mózg nie przyjmuje dziś nic a czeka na mnie podręcznik od stomatologii :?

Niestety obecnie łączy się kościół bardzo z polityką i z występkami księży. Jeśli jeden popełni błąd już mówi się, że oni wszyscy tacy są. Przykład z autem byl jednym z wielu, z jakimi się zetknęłam. Niezależnie do ich postępowania, dla mnie najwazniejszy jest Bóg. On działa przez ludzi, ksiądz to pośrednik, narzędzie i tyle. Ksiądz odpowiada za siebie a ja za siebie. Żadnym argumentem jest niechęć do nich. Mamy mozliwość wyboru udania sie do wybranego ksiedza czy zakonnika a wierz mi, są tacy, którzy zajmują się swoim powołaniem i starają się spełniać swoja posługę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie ten fragment, który przytoczyłam zamyka wszytskie spekulacje...
Dla Ciebie zamyka, a protestantom choćby, jakoś nie zamknął. :)

 

O kosciół i tak jest uznawany za sektę odkąd staram się być praktykującą już pół rodziny mi pojechało, że zrobili mi pranie mózgu i zachowuję się jakbym była w sekcie :lol:
Ale Krk jest sektą, tak samo jak każdy inny kościół czy związek wyznaniowy, a moim zdaniem również w tym najbardziej pejoratywnym znaczeniu. I nie dziw się zanadto reakcji swojej rodziny, bo takie "zamykanie wszelkich spekulacji", zwłaszcza gdy one ewidentnie istnieją i są dla innych dostrzegalne, naprawdę nie wygląda zbyt dobrze. ;)

 

Niestety obecnie łączy się kościół bardzo z polityką i z występkami księży.
Ale kto łączy? czy to nie, aby sami kościelni przedstawiciele chętnie łączą tzw funkcje duchowe z agitacją polityczną?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety obecnie łączy się kościół bardzo z polityką i z występkami księży.
Ale kto łączy? czy to nie, aby sami kościelni przedstawiciele chętnie łączą tzw funkcje duchowe z agitacją polityczną?

 

Uwielbiam to pytanie :)

Właśnie tu się tez kłania znajomość ewangelii. Właśnie ewangelia (czyli sam Jezus) wręcz zobowiązuje wiernych do głoszenia Słowa, do reagowania na szkodliwe postępowanie.

Czepiają się ludzie tych księży, którzy mniej lub bardziej udolnie (są tylko ludźmi), spełniają wolę Bożą.

Jak sobie wyobrażasz oddzielenie polityki od kościoła, od wiary? Polityka, dla polityków i wyborców (zwłaszcza dla polityków), jest częścią ich życia. A religia mówi "Bądź dobry, postępuj dobrze" czy wymienia "za wyjątkiem...."? Oczywiście, ze nie. Nie można być wierzącym i praktykującym po pracy a w pracy już postępować nie moralnie. Ludźmi i wierzacymi jesteśmy WSZĘDZIE. Tylko niestety wyprano nam mózgi i gubimy się w tej kwestii używając wielkich słów jak nowoczesność, tolerancja itp. Przy czym zaznaczam, że nie tolerowanie czegoś NIGDY NIE OZNACZAŁO potępienia, odrzucenia i braku szacunku do człowieka. To ludzie jak już się powie, że czegoś nie tolerujesz, uznają to za zło a to wcale nie jest jednoznaczne.

Np. kwestia homoseksualistów, których kościół rzekomo odrzuca. Bzdura! Kościół nikogo nie odrzuca. Każdy może przyjść. Oczywiście homoseksualista funkcjonujący w związku homoseksualnym nie może przyjąć Komunii św. Jest więc w podobnej sytuacji do np. pary zyjącej w konkubinacie. Nic więcej. To ludzie dopisują swoje ideologie do rzeczy banalnie prostych.

 

Ale wracając do tematu - dlatego właśnie duchowni reagują na coś, co wg nauczana Jezusa jest grzechem czyli jest szkodliwe dla człowieczeństwa, ponieważ mają taki obowiązek. Zobowiązuje ich do tego Ewangelia.

 

Widzisz, dla mnie spekulacje są zamknięte, ponieważ ja Mu ufam... Ufam, że naet jeśli zrobi w moim zyciu to zaufanie demolkę, to koniec końców zamukam oczy i mówię "Ty wiesz lepiej. Boję się, ale nie ma nikogo innego na świecie, kogo bym mogła być tak pewna, że chce mojego dobra jak Ty".

Z moją rodziną mi trudno zwłaszcza, że moja mama "bawi się" tarotem. I niestety zagłębia się w to, co gorsza nie mając świadomości w kierunku czego się odwraca i co gorsza, że naraża równiez innych w rodzinie. Pół biedy z tymi, co są tym tak zaciekawieni.... ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Pozostaje mi prosić o ochronę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×